Reklama
  • Wiadomości

„Martwe okręty” – zatopiony krążownik „Moskwa” dostaje nowego dowódcę

Rosyjskie ministerstwo obrony wyznaczyło 10 września 2022 roku nowego dowódcę krążownika „Moskwa”, pomimo że okręt ten od pół roku leżał na dnie Morza Czarnego, zatopiony ukraińskimi rakietami. Sprawę można by wyśmiać, gdyby nie fakt, że na rosyjskim okręcie zginęło co najmniej kilkudziesięciu członków załogi i to również nimi miałby kierować nowo powołany „kamandir rakietnowo kriejsiera”.

Autor. Internet
Reklama

Główna Dyrekcja Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy dotarło do archiwalnego rozkazu rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu nr 1012, w którym wyznaczono komandora Andrieja Igorewicza Sawatiejewa na nowego dowódcę krążownika rakietowego „Moskwa”. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że rozkaz Szojgu z dopiskiem „do użytku służbowego” został wydany 10 września 2022 roku. Tymczasem okręt, którym miał dowodzić Sawatjejew został zatopiony przez Ukraińców sześć miesięcy wcześniej, 14 kwietnia 2022 roku, a jego wrak leży na głębokości 45-50 m.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Wbrew pozorom nie był to jakiś błąd administracyjny, ale bardzo przemyślany sposób promowania jednego z oficerów Wojennomorskowa Fłota. Z rozkazu Szojgu wynika bowiem, że komandor porucznik Sawatjejew ma zostać zwolniony ze stanowiska szefa sztabu, zastępcy dowódcy 68. Brygady okrętów ochrony wodnego rejonu krymskiej bazy Floty Czarnomorskiej i objąć stanowisko „dowódcy krążownika rakietowego Moskwa 30. Dywizji okrętów nawodnych Floty Czarnomorskiej” z jednoczesnym awansem na stopień komandora. W rozkazie wyraźnie również zaznaczono, że Sawatjejew jest powoływany na „wolne stanowisko”, a nie na „zajęte”.

Autor. Główna Dyrekcja Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy

Nie wiadomo, jaki był cel takiego manewru kadrowego. Sawatjejew oczywiście awansował w stopniu, jednak przeszedł na nieistniejący okręt i trudno jest mówić, by zwiększyło to jego doświadczenie zawodowe. Tymczasem jako szef sztabu 68. Brygady okrętów ochrony wodnego rejonu, działającej w Seastopolu, miał pod sobą w sumie osiem okrętów (trzy korwety zwalczania okrętów podwodnych projektu 1124M typu Albatros, dwa trałowce projektu 266M typu Akwamarin i trzy trałowce projektu 12700 typu Aleksandrit) i realizował ważne zadania związane z ochroną bazy.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Ukraińcy zastanawiają się również skąd się wziął wakat na stanowisku dowódcy krążownika „Moskwa”. Okazało się, że nie można odtworzyć dalszych losów komandora Antona Kuprina, który dowodził flagowym okrętem Floty Czarnomorskiej, gdy został on trafiony ukraińskim rakietami w kwietniu 2022 roku. W rosyjskiej rzeczywistości ślad po tym oficerze zaginął, pomimo że sam krążownik „Moskwa” był jeszcze długo po zatopieniu na wykazie etatowym Wojennomorskowa Fłota.

Okazuje się, że w Federacji Rosyjskiej nadal istnieje biurokratyczny problem „martwych dusz”, który wyśmiewał Nikołaj Gogol w swojej książce o takim tytule, wydanej jeszcze w 1842 roku. Dwa wieki temu w carskiej Rosji był bowiem problem chłopów pańszczyźnianych, którzy zmarli po ostatnim spisie rewizyjnym i za których właściciele ziemscy musieli płacić do czasu następnego spisu. Wtedy próbowano na tym nielegalnie zarobić i teraz również próbuje się wykorzystywać opóźnienia w spisywaniu utraconego sprzętu do awansowania swoich znajomych i kolegów.

Reklama

Jak widać ta „rosyjska tradycja” (w ty wypadku „martwych okrętów”) jest nadal bardzo mocno zakorzeniona, chociaż w przypadku zatopionego okrętu, na którym zginęło wielu marynarzy trochę pachnie to horrorem.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama