Reklama

Wojna na Ukrainie

Jak poddano południe Ukrainy? Hipotezy i kontrowersje (cz. 2) [ANALIZA]

Autor. Nexta/Twitter

Druga część rozważań Marka Kozubla o przyczynach ukraińskiej porażki na południu Ukrainy na przełomie lutego i marca 2022 roku.

Reklama

Stosunek sił na południu Ukrainy 24 lutego 2022 roku

Bardzo istotne znaczenie miała dysproporcja sił. Rosjanie nie byliby w stanie osiągnąć sukcesów jedynie przy wsparciu agentury w SBU oraz dzięki zaniedbaniom ukraińskich władz. Na pozostałych odcinkach te czynniki nie przyczyniły się do rosyjskich zwycięstw.

Reklama

Siły rosyjskie skierowane na Chersoń i Nową Kachowkę liczyły razem ok. 13 tys. żołnierzy, 150 czołgów, 800 bojowych wozów piechoty i kołowych transporterów opancerzonych. Zorganizowane były w ok. 20 batalionowych grup taktycznych. W kierunku Zaporoża i Donbasu uderzyło 11 btg, wyposażonych w ok. 100 czołgów oraz 400 bojowych wozów piechoty i kołowych transporterów opancerzonych. To daje kolejne kilka tysięcy żołnierzy w stanie bojowym. Rosjanie mogli ponadto liczyć na solidnie wsparcie Floty Czarnomorskiej oraz lotnictwa, które wykorzystywało lotniska na Krymie. Pod tym względem dysponowali miażdżącą przewagą.

Czytaj też

Co mogli przeciwstawić tym zgrupowaniom Ukraińcy w obwodach odeskim, chersońskim, zaporoskim i mikołajowskim? W obszarze tym znajdowały się następujące jednostki: 28. Samodzielna Brygada Zmechanizowana, 56. Samodzielna Brygada Zmotoryzowana, 57. Samodzielna Brygada Zmotoryzowana, 59. Samodzielna Brygada Zmotoryzowana, 79. Samodzielna Brygada Desantowo-Szturmowa, elementy 80. Samodzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej, 35. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej, 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej, 32. Brygada Artylerii Rakietowej, 40. Samodzielna Brygada Artylerii, 406. Samodzielna Brygada Artylerii Nadbrzeżnej, a także elementy jednostek Gwardii Narodowej (formacja podporządkowana Ministerstwu Spraw Wewnętrznych), w tym 2. Batalion GN w Melitopolu czy ochrona Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w Enerhodarze. Formowanie brygad Obrony Terytorialnej praktycznie zaczęło się dopiero w dniu inwazji.

Reklama
Ukraiński T-64BW
Ukraiński T-64BW
Autor. MO Ukrainy/Twitter

Wydaje się, że nawet pomimo braku oddziałów OT Siły Zbrojne Ukrainy dysponowały dostatecznymi siłami, jeżeli nie do zatrzymania najeźdźców przy wyjściu z Krymu, to przynajmniej na linii Dniepru oraz w rejonie Melitopola i Tokmaku. Nic bardziej mylnego. Istotny wpływ miało też to, jak rozlokowane były poszczególne brygady, a nawet ich pojedyncze elementy.

Jednostki ukraińskie były rozrzucone po południowych obwodach odeskim, mikołajowskim, chersońskim, zaporoskim, ale również częściowo w donieckim i winnickim. Jakby tego było mało, niektóre pododdziały 59. Brygady Zmotoryzowanej znajdowały się na szkoleniu w Kamieńcu Podolskim (saperzy) i poligonie „Diwyczki” (dwa dywizjony artylerii). Mostów łączących okupowany Krym z obwodem chersońskim strzegły zaledwie dwie bTG oraz pododdziały Straży Granicznej. Jedną z nich była niepełna bTG ze wspomnianej 59. Brygady Zmotoryzowanej (jedna kompania czołgów ze wsparciem piechoty zmotoryzowanej), ale baki ich pojazdów były wypełnione jedynie do połowy.

Większość oddziałów SZU nie miała kompletnych stanów osobowych. Wyłoniona z 59. Brygady bTG liczyła w dniu 24 lutego 2022 r. 1300 żołnierzy. Druga bTG, sformowana na bazie 137. Batalionu Piechoty Morskiej, liczyła jedynie ok. 250 żołnierzy, przy czym przy samych mostach pod Czonharem stacjonowało z tej grupy jedynie od 15 do 45 z nich, wśród nich Iwan Sestrywatowski. Właściwie, jak twierdzi gen. Sokołow, w pierwszych godzinach inwazji Rosjanie mogli napotkać jedynie… trzy punkty oporu. Przed inwazją oceniał, że do zatrzymania hybrydowego zagrożenia („zielone ludziki”) będzie potrzebować co najmniej dwóch brygad ogólnowojskowych. Do powstrzymania najeźdźcy w warunkach wojny pełnoskalowej potrzebne były według założeń dowództwa SZU cztery brygady. Na miejscu. Sokołow miał tam do dyspozycji tylko jedną, na dodatek niekompletną. Można było nimi osłonić wyłącznie kierunek na Chersoń i Nową Kachowkę, a i to jedynie w teorii. Kierunku na Melitopol gen. Sokołow nie miał czym obsadzić. Wysłał tam jedynie kompanię czołgów jako wsparcie dla bTG z 35. Brygady Piechoty Morskiej.

Dlaczego stany osobowe były tak niskie? 59. Brygada Zmotoryzowana została wycofana z strefy walk w Donbasie pod koniec 2021 r. i nie udało się uzupełnić jej stanów osobowych przed dniem inwazji. Podobnie wyglądała sytuacja z wieloma innymi brygadami SZU. Średnie ukompletowanie składu osobowego wynosiło ok. 60%. Problemowi mogło zaradzić zwołanie rezerwy aktywnej, zwanej nad Dnieprem „rezerwą operacyjną”. Dzięki niej można było uzupełnić skład osobowy brygad liniowych i częściowo uzupełnić kadrowych. Brakowało jednak woli politycznej władz w Kijowie. Rezerwę aktywną rozpuszczono po domach, w tym jeszcze w styczniu 2022 r., po krótkich szkoleniach. Dlatego dowództwo SZU musiało wybierać priorytetowe kierunki, które w razie agresji powinny zostać utrzymane. Możemy podejrzewać, że nie należało do nich południe kraju.

wojna ukraina rosja
Wojna w Ukrainie.
Autor. manhhai/Flickr/CC BY 2.0

Ponadto, większość oddziałów ukraińskich, które gen. Sokołow mógł wykorzystać do walki, potrzebowała czasu, by dotrzeć na południe obwodu chersońskiego. Na domiar złego w przypadku inwazji mogły zostać zaskoczone uderzeniami lotniczymi i artyleryjsko-rakietowymi podczas marszu. Ale nie tylko z tych powodów SZU miało ograniczone możliwości w zakresie transportu dodatkowych sił na zagrożone kierunki. Nie zawsze można było zrobić to koleją, a na kupno dodatkowych, dużych ilości paliwa potrzebne były pieniądze, które wydzielić mógł jedynie rząd.

Generał Andrij Sokołow wspomina również, że przed inwazją nie udało się przeprowadzić wszystkich szkoleń i manewrów, zarówno sztabowych, jak i dla całych oddziałów. Przyznał, że nie udało się zgrać składu jednostek, a nawet sztabów.

Rola zdrajców w SBU

Niedługo po rozpoczęciu inwazji przez Rosję wyszło na jaw, że z Ukrainy zbiegł Andrij Naumow, jeden z zastępców Iwana Bakanowa, szefa SBU. Zbiegł dobę przed rosyjskim uderzeniem i znalazł się w Serbii. Naumow stał się symbolem zdrady w ukraińskich służbach specjalnych, a także jednym z gwoździ do politycznej trumny Bakanowa. Utracił zaufanie prezydenta Zełenskiego, choć był jego starym przyjacielem jeszcze z czasów młodości w Krzywym Rogu.

Naumow miał dostęp do wielu cennych dla Rosjan informacji, zajmował się kwestiami kadrowymi, a jego rozkazy, mające charakter sabotażu, ułatwiły najeźdźcom przejęcie kontroli nad strefą czarnobylską, w tym kompleksem dawnej elektrowni jądrowej. Ale w przypadku południa kraju rosyjskiemu agresorowi sprzyjał też (były już) funkcjonariusz SBU, którego rola przeszła w polskich mediach raczej bez echa (zupełnie inaczej było na Ukrainie).

sbu ukraina
Zdjęcie z czynności SBU.
Autor. SBU/ssu.gov.ua

5 kwietnia 2023 r. media ukraińskie poinformowały o zatrzymaniu Ołeha Kulinicza, byłego naczelnika Głównego Zarządu SBU na Krym. Oskarżono go o zdradę, a dowodem były nagrania rozmów z Wołodymyrem Siwkowyczem, agentem FSB. Kulinicz znalazł się na tym stanowisku w 2020 r., po ponad 14 latach przerwy. Z SBU odszedł po sukcesie prozachodniej opozycji w wyniku Pomarańczowej Rewolucji, po czym związał się z prorosyjskim politykiem Andrijem Derkaczem. Po tym, jak w 2020 r. USA ogłosiły, że ten ostatni jest agentem wpływu Federacji Rosyjskiej, Kulinicza nie tylko przywrócono do służby, ale od razu awansowano na wymienione wyżej stanowisko, na dodatek wbrew ustawie lustracyjnej, która obejmowała osoby szkolone w akademii FSB (do której Kulinicz uczęszczał do 1994 r.). Zdaniem Jurija Butusowa miało to związek z próbami zaspokojenia Rosji drogą ustępstw. Poza Kuliniczem na różnych wpływowych stanowiskach znalazły się także inne podejrzane o prorosyjskie sympatie osoby, np. Rusłan Demczenko. Być może Zełenski i Jermak chcieli w ten sposób uniknąć wojny na pełną skalę, ale jak wszyscy widzieliśmy w 2022 r., eskalacji nie udało się zapobiec.

Kulinicz miał praktyczną możliwość wpływania na obsadę wielu ważnych stanowisk w filiach SBU w południowych obwodach Ukrainy (np. w obwodzie chersońskim naczelnikiem departamentu informacyjno-analitycznego został oficer o nazwisku Sydorowycz, którego aresztowano 22 lipca 2022 r.), a częściowo również w innych częściach kraju i samej „centrali”. Nagrania z Siwkowyczem sugerują, że mógł przyczynić się do zatrudnienia Naumowa, przyznania mu stopnia generała i objęcia przez tegoż stanowiska jednego z zastępców szefa SBU. Poprzez wpływ wywierany na Iwana Bakanowa mógł pozbyć się z charkowskiej filii patriotycznych funkcjonariuszy, którzy rozpracowywali agenturę rosyjską. Za namową Siwkowycza Kulinicz miał zająć się również usunięciem z SBU gen. Rusłana Baraneckiego, który był zastępcą szefa tej instytucji. Co ciekawe, ten rzeczywiście został zwolniony 22 lipca 2021 r. Zwolnienia patriotów nie zawsze kończyły się „zainstalowaniem” w ich miejsce zdrajców lub osób niekompetentnych – same wakaty były wystarczającym ciosem dla SBU.

ukraina sbu wojna
Zdjęcie z czynności SBU: zatrzymanie rosyjskiego informatora.
Autor. SBU/ssu.gov.ua

Nie można też wykluczyć, że Kulinicz przekonywał Bakanowa, że do inwazji rosyjskiej nie dojdzie. Nie było więc powodu np. do przygotowania mostów do wysadzenia. Następnie szef SBU przekazywał te informacje dalej, czyli do Biura Prezydenta i uszu samego Zełenskiego. Możliwe więc, że swą dezinformacją pośrednio wpłynął na decyzje podejmowane przez polityków znajdujących się na szczycie władzy, a ci odebrali wojskowym instrumenty mogące pomóc w przygotowaniu kraju na „przyjęcie” agresora.

Warto też dodać, że SBU podjęło przed inwazją działania, które mogły Rosjanom pomóc w wyprowadzeniu skutecznego uderzenia na południe Ukrainy. Chodzi o osuszanie tzw. Siwaszu, czyli zbiornika wodnego oddzielającego Krym do obwodu chersońskiego od Kałanczaku do Czonharu. W przypadku pełnej realizacji tego projektu powstałaby tam pustynia, którą trzeba byłoby zagrodzić kolejnymi jednostkami SZU i GN. Czym SBU uzasadniało te groźne dla obronności regionu działania? Tym, że przez Siwasz prowadzono przemyt – osuszenie zbiornika miało znacząco go utrudnić. Dziennikarze ukraińscy zorientowani w sprawach lokalnych byli zbywani przez przedstawicieli SBU i upominani, by nie interesowali się kwestiami bezpieczeństwa.

sbu obwód lwowski
Operacja SBU w obwodzie lwowskim.
Autor. СБ України (@ServiceSsu)/Twitter

Zdrajcy mogli też przysłużyć się najeźdźcom poprzez gromadzenie i przekazywanie informacji na wiele tematów: personalia weteranów ATO/OOS lub przedstawicieli elit intelektualnych zamieszkujących dany obwód, położenie części umocnień, pól minowych lub informacje o zaminowaniu (lub nie) cennych obiektów infrastruktury. Nie można też, rzecz jasna, zapominać o sabotowaniu działalności kontrwywiadowczej.

Jak więc widzimy, zdrajcy w SBU mogli pomóc Rosjanom, tak podczas inwazji, jak i w okupacji zajętych terenów. Nie należy przeceniać znaczenia i roli zdrajców w SBU, a co za tym idzie, również ich wpływu na przebieg rosyjskiego Blitzkriegu na południu Ukrainy. Funkcjonariusze tej służby nie mogli wydawać rozkazów wojskowym SZU czy GN, ani decydować o tym, czy jakiś most lub droga ma być zaminowana lub rozminowana.

„Złe” drogi

Nie można w końcu pominąć kwestii infrastruktury oraz geografii w południowych obwodach Ukrainy. Rozciąga się tam Nizina Czarnomorska. Obejmuje ona niemal całe ukraińskie wybrzeże nad Morzem Czarnym (bez Krymu), a także większą część ukraińskiego wybrzeża azowskiego (znowu nie licząc Krymu). Nizina charakteryzuje się brakiem stromych wzniesień, otwartym, równym terenem, a także stosunkowo skromnym zalesieniem. Jej cechą charakterystyczną w zachodniej części są tzw. limany. Są to dość szerokie i długie zatoki, które tworzą się wiele kilometrów przed ujściem rzek (np. Bohu) do Morza Czarnego. W ten sposób region jest poprzecinany w kilku miejscach ciężkimi do pokonania barierami wodnymi. Największe limany to Dniestrzański, Tylihulski, Bereżański i przecinający miasto obwodowe Mikołajów. Z kolei na południe od Nowej Kachowki zaczyna się delta Dniepru, gdzie znajduje się dużo wysp. Ponadto na południu Ukrainy znajdują się również klasyczne zatoki, jak np. na południe od Melitopola. Mniejszym wyzwaniem były kanały, których wiele zbudowano w obwodzie chersońskim.

Najeźdźcom sprzyjało więc ukształtowanie terenu, ale przeszkadzały jego istotne, acz nieliczne, bariery wodne – Dniepr i limany. Stanowiły ciężką do pokonania przeszkodę… Chyba, że przejęto by nieliczne mosty nad nimi.

Innym elementem infrastruktury, który sprzyjał Rosjanom w realizacji Blitzkriegu, były szosy. Już za rządów Petra Poroszenki rozpoczęto liczne remonty lub budowę nowych dróg w obwodach południowo-wschodnich. Wybór miejsc nie był przypadkowy. Obwody odeski, mikołajowski, chersoński, zaporoski, doniecki, łuhański, dnipropetrowski i charkowski pozostawały tymi, gdzie większość elektoratu stanowili wyborcy partii prorosyjskich lub socjalistycznych. Nie zawsze wynikało to faktycznych poglądów tychże obywateli, częściej było to związane z brakiem alternatywy, stosunku pracy w zakładach uzależnionych ekonomicznie od współpracy z Rosją lub z popierania tzw. „silnych gospodarzy”, który dbali o infrastrukturę, zasiłki czy detale mające upiększać lokalne miejscowości (np. fontanny). Zamiarem partii prozachodnich, które dominowały na arenie politycznej od 2014 r., było zyskanie zaufania, a potem poparcia choć części tego elektoratu. Drogą do tego miały być m.in. remonty dróg i budowanie nowych. Nie bez powodu Poroszenko odbył jedną ze swoich wizyt „drogowych” właśnie do obwodu chersońskiego.

Wołodymyrowi Zełenskiemu zależało z kolei na „przeskoczeniu” swego politycznego rywala i poprzednika. Zainaugurowany przez niego program „Wielkie Budownictwo” miał rzecz jasna być prowadzony w całym kraju, ale też był skupiony na infrastrukturze południa i wschodu. Z punktu widzenia politycznego, ale też gospodarczego, należy to uznać za bardzo dobre posunięcie. Jednak problem polegał na tym, że Ukraina de facto znajdowała się od 2014 r. w stanie wojny z Rosją. Nie ma przy tym znaczenia to, że do 2022 r. trwał jej hybrydowy etap, gdy agresor występował pod dwiema „fałszywymi flagami”. Konflikt mógł w każdym momencie zmienić się w pełnoskalowy, co też się stało 24 lutego 2022 r. Wybudowane lub wyremontowane do tego czasu drogi na południu i wschodzie Ukrainy mógł więc wykorzystać nie tylko przeciętny obywatel tego kraju, albo jego obrońca, ale również rosyjski najeźdźca. I uczynił to z powodzeniem.

Czołg T-72B3 (zdjęcie ilustracyjne)
Czołg T-72B3 (zdjęcie ilustracyjne)
Autor. mil.ru

Czy można było wysadzić mosty i rozorać budowane za niemałe pieniądze drogi przed uderzeniem Rosjan? Można było. Pytanie tylko, czy władze Ukrainy były na to gotowe? Podejmując taką decyzję, ryzykowali spadek popularności w sondażach wywołany brakiem zrozumienia obywateli dla takich działań. Być może bali się też wywołania paniki, zwłaszcza, że od miesięcy Zełenski i rząd prowadzili politykę uspokajania społeczeństwa i obiecywania mu „majowych szaszłyków”.

Przypomina mi się powieść Marcina Ogdowskiego „Międzyrzecze. Cena przetrwania”, w której przedstawił on fikcyjną sytuację, w której to Federacja Rosyjska najeżdża na Polskę. Dowódca Wojska Polskiego długo namawia polityków do wyrażenia zgody na strategię „spalonej ziemi”. Wie, że próba obrony ściśle przy granicach może skończyć się fatalnie i chce stworzyć między Wisłą a Bugiem strefę walk i zniszczenia, w której Rosjanie wytracą impet uderzenia. Jednak dowódca napotyka na opór ze strony decydentów, nawet doradcy prezydenta, który jest historykiem i ma świadomość tego, czym skończyło się rozproszenie Wojska Polskiego wzdłuż długiej granicy z III Rzeszą i sprzymierzonej z nią Słowacją.

Wnioski

Powody szybkiego zdobycia przez Rosjan znacznej części południowej Ukrainy są złożone. Niczym na wielkim skrzyżowaniu zbiegają się tu różne „drogi” prowadzące do stworzenia fundamentu ciężkiej sytuacji. Widzimy na tym przykładzie, jak bardzo destrukcyjne potrafią być działania polityków i brak refleksji nad sytuacją kraju oraz dowodami na złe intencje sąsiada. Część obiektywnie pozytywnych aspektów polityki czy nawet decyzji, jak budowa i remont dróg, również może ułatwić w czasie wojny zadanie agresorowi.

Warto też zastanowić się nad tym, jaki mógł być skutek wcześniejszego zniszczenia mostów i zrujnowania części dróg przed uderzeniem rosyjskim. Czy wyborcy by to zrozumieli? Szczególnie gdyby się okazało, że Rosjanie jednak nie przeprowadzili inwazji? Czy politycy nie podejmują wielu decyzji, oglądając się zarazem na słupki poparcia? Myślę, że nietrudno domyślić się pytań, które zadawali sobie czołowi politycy „Sługi Ludu”, Biura Prezydenta, a także sam gwarant ukraińskiej konstytucji w osobie Wołodymyra Zełenskiego, stale wyczulony na punkcie wizerunku i łaknący oklasków.

Wołodymyr Zełenski
Wołodymyr Zełenski
Autor. Fot. Flickr

Warto też zastanowić się nad wpływem dygnitarzy w garniturach na politykę obronności i bezpieczeństwa. Choć nadzór cywilny nad wojskiem nie jest niczym złym, to niejednokrotnie decydenci pozwalają sobie na przekroczenie pewnych „czerwonych linii”, krępując ręce wojskowym, albo doprowadzając do niepotrzebnych, a czasem szkodliwych zmian personalnych. W końcu oni również często kierują się sondażami, a mniej faktycznymi potrzebami obronności i bezpieczeństwa państwa. Nie tylko Ukraina jest tego przykładem.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (11)

  1. Zbyszek

    Bardzo interesujący i rzeczowy artykuł! Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt - południe Ukrainy charakteryzuje się dużo mniejszymi opadami. Atak na Kijów od zachodu zatrzymał się ze względu na błota panujące w tym terenie. Oczywiście nie tłumaczy to złego przeprowadzenia obrony wąskich połączeń z Krymem, ale pomogło rozwinąć powodzenie (wraz z opisanym dobrym stanem dróg)

  2. DBA

    Z treści analizy wynika, że głupota polityków może być bardziej groźna niz sabotaż. I ku pamięci zatroskanym o zadłużenie, budżet, nadmierne zbrojenia - "niewinne " posunięcia i decyzje polityków + zaniechanie przygotowań do wojny "na poważnie" to prosta recepta na trwałą utratę terytorium przy takim sąsiedzie jak kacapia. Bo nie łudźmy się - armia UA do morza nie dojdzie i grozi zachowanie status quo na Zaporożu. Widza to doskonale Amerykanie - dlatego po "reduktorze armii" Tomku słuch zaginął, a ambasador naszego najlepszego sojusznika zaliczył "dyscyplinowanie" na temat bezpieczeństwa narodowego (oczywiscie bezpieczeństwa USA, obecnie tozsamym z naszym)

    1. Anty 50 C-cali

      co Wynika CO?? ..."chce stworzyć między Wisłą a Bugiem strefę walk i zniszczenia, w której Rosjanie wytracą impet uderzenia"....koniec cytatu. A czy SOUkrainy dojdą do "ICH" morza, zobaczymy Czy łudził się były dowódca korpusu US , za Odrą. Że odbicie ...Krymu, jest możliwe! Czy nikt nie widzi jak idzie odbijanie, z łap Ordy, ziem po "wytraceniu" impetu Rossiji?! Wyrywanie paznokci kobicie, gdy Putino- podobni znaleźli zdjęcia męża Żołnierza. Nawet jak zginął!!! Inny przypadek 20-krotnego zgwałcenia...Kastrowanie "i puszczanie wolno - by poniósł wieść". Albo "tylko" podłączanie" do genitali prądu

    2. DBA

      Anty 50 C-cali@ Nawet na ten cytat nie zwróciłem zbytniej uwagi bo jest idiotyczny. Dopuszczenie ruskiego agresora do Wisły to "finis Poloniae" - wychodzi na przestrzeń operacyjną Niziny Polskiej z kilkuset kilometrowym frontem nie do obrony i w 2 dni jest nad Odrą, a lotnictwo NATO bedzie usiłowało 'proszkować" jego rezerwy i zaopatrzenie własnie na terytorium Polski. Dlatego armia musi byc na tyle silna aby albo odstraszyła agresora, albo zatrzymała go skutecznie w bitwie granicznej przy czym niszczenie rezerw i zaopatrzenia byłoby na terytorium Białorusi czy Rosji

  3. rwd

    Oddawanie regionów, które historycznie nie należały do Ukrainy mniej boli. Łatwo przyszło to i łatwo poszło. Za to walki o ziemie etnicznie ukraińskie np. Kijów i Zaporoże były bardzo zacięte przy użyciu wielkich sił i środków. Tam nikt się nie oszczędzał, bo bronił Ukrainy.

    1. Rusmongol

      Przypominam że etniczne rosyjskie ziemię to księstwo moskiewski. To tak dla przypomnienia.

    2. rwd

      Rusmongol, może i tak jest ale czy coś z tego faktu wynika?

    3. Rusmongol

      @rwd. Mamy znaczenie jeśli zaczynamy wyrikowac się komuś łatwo oddaje bo niby to nie ich ojczyste tereny. Przypominam że po 2ws największy wkład w odbudowę zrujnowanego krymu włożyła Ukraina. Dlatego Rosjanin chruszczow za ten wysiłek docenił Ukrainę i przekazał jej Krym. Tylko nie mów tego bezreklam bo wścieklizny dostanie.

  4. bezreklam

    Z ciekwostek - dzis ukraiskie czolgli sa napedzane ropa kupwana z Wegeier- a Ci z koleii maja pozwolnie UE na kupno jej z Rosji. Czyli to ze Wegry obchdza sankcje (po negocjacjach z UE) jest tez ostacznie korzstne dla Ukrainy

    1. Rusmongol

      Bez reklam. Ty to zawsze coś wymyślisz. A podaj skąd masz te dane o zakupie ropy z Węgier przez UA? A tak zresztą to nie uważasz że to kuriozum? Tępe mongoly z kacapi pozwalają żeby czołgi ich przeciwników jeździły na ich ropie. No chyba że twój wpis miał nam uświadomić jakie kacapy to tepaki. 🤣

  5. Future

    Przypomnę, że Putin przesunął datę najazdu na Ukrainę ze wzg na przewodniczącego Chin, który wtedy miał olimpiadę zimową. Do tego przypomnę amerykańskie opisy, gdzie przyznawali że środowisko Żełeńskiego nie wierzyło w agresję Rosji. Dopiero wskazanie przez Amerykanów adresów gdzie ulokowane były komórki dywersyjne otworzyło żełeńskiemu oczy. Z początkiem lutego było już mnóstwo sygnałów, że konflikt wybuchnie. Zawsze to jest 10 do 20 dni na reakcję. Tym bardziej że Amerykanie wskazali kierunki uderzeń.

  6. Rusmongol

    Nie dziwnie się że wielu Ukraińców dało się zaczarować i wierzy ze kacapy to dobry wujek. W końcu czytając niektórych tutaj to oni też dali się na to nabrać.

    1. rrzepp

      A dlaczego nie mieliby ulec temu zaczarawoaniu? W Rosji żyło się lepiej, lepsze były usługi publiczne, mniejsza była korupcja i więcej się zarabiało... W zachodznich rejonach Ukrainy, przed wybuchem wojny w Donbasie, większość ofert pracy pochodziła z Rosji a nie zachodu Europy...

    2. Rusmongol

      @rzeop. Mniejsza była rorupcja? Według transparency International pod względem korupcji Rosja znajduje się niżej niż Ukraina. No fakt że w Rosji żyje się lepiej niż na UA. W końcu taka jest długofalowo strategia kacapi wobec sąsiadów. Uzależnić, utrzymywać w biedzie, doić, uzależnić kredytów żeby w razie w szantażować, przejąć. UA chciała zerwać ten chory układ to widzimy jak się to skończyło. To samo Białoruś. PKB to 70 mld $, 90% kredytów z kacapi, media Białorusi są w rękach Rosjan, uzależnieni w 90% od rosyjskich węglowodorów. Później nie dziwne ze tańczą jak Rosja 8m każe. Choć z drugiej strony kalaszenka to stary sowiet, on celowo dążył żeby zrobić z Białorusi kolonie kacapi. Chłop słowa nie umie po bialorusku i nawet nie naciskał żeby się go na Białorusi uczono. W pewnej chwili Białoruś szukała ropy i gazu z zachodu to Putin ich za szantażował że mają spłacić dług wobec Rosji. Za sama El jądrowa to 10 mld czyli 1/7 ich PKB. Na drugi dzień był już grzeczny...

    3. bezreklam

      Ok 3 milinow Ukraincow przed wojna jezidzlo na Zarabki do Rosji. Porownwalna liczna jak teraz do Polski

  7. Tani2

    Nikt niczego nie poddał. Doszli gdzie doszli a potem to dobrowolnie oddali. Bo taka jest ta wojna

    1. Rusmongol

      Jakoś nie zauważyłem żeby UA cis tak oddawali. To oddawanie kosztuje dużo gruz 200 faszystów i złodziei z kacapi cara kgb.

  8. Greg1

    Dobra rzeczowa analiza. Oczywiście Polacy podczas II WS byli o niebo lepiej przygotowani, o nie czekaj... Do dnia wybuchu wojny wszystkim się wydawało że Putin straszy. Tak samo było z Hitlerem. Taka jest prawda brutalna że nikt normalny nie wierzy ze ktoś może skierować czołgi na sąsiednie miasta, sasiedni kraj, zabijać niewinnych ludzi. Agresor ma zawsze przewagę. Wie co chce robić. Broniący do końca będzie chciał konfliktu uniknąć. Tak to działa. Może przypomnieć jak Polska była naciskana przez "sojuszników' żeby na wszelki wypadek nie robić pełnej mobilizacji ? A wiemy jakie naciski były na UA ? Nie wiemy. Nigdy się nie dowiemy. A najlepsze co możemy zrobić to właśnie takie rzetelne analizy. Z nich można wyciągać wnioski. Na nich można budować przyszłe strategie i starać się nie robić tych samych błędów. A to co się stało to już się stało.

  9. Honker Haker

    Świetna, kompleksowa i przekrojowa analiza. Wiele ciekawostek o których mało kto w Polsce słyszał. Po lekturze objawia się obraz zawiłości polityki ukraińskiej, przesiąkniętej wpływami rosyjskimi. Trudno oczekiwać było innego scenariusza - Ukraina była integralną częścią zsrr i to zmienić może niestety tylko wojna. Czas "pozornej wolności" Ukrainy naznaczony był wielką korupcją, prywatą i rozkradaniem wszystkiego dokoła. Mentalność zmienia się najdłużej i to będzie ciążyć jeszcze długo...

  10. Rusmongol

    @zam bruder. Uważam więc że jeśli państwo czysto teoretyczne daje tak popalić kacapi, to daje to do myślenia...

  11. Zam Bruder

    Ukraińskie państwo do chwili wybuchu wojny istniało tylko teoretycznie na każdym poziomie jego zarządzania - od administracji lokalnych, aż po struktury rządowe - wliczając w to tamtejsze ministerstwo obrony.

    1. Rusmongol

      Dość odważne słowa...

Reklama