Reklama

Wojna na Ukrainie

Jak poddano południe Ukrainy? Hipotezy i kontrowersje (cz. 1) [ANALIZA]

Walki na południu Ukrainy
Rosyjska kolumna zmechanizowana w rejonie Chersonia.
Autor. Twitter

Ukraińska ofensywa na Zaporożu porusza się w żółwim tempem. Rok wcześniej prawobrzeżną część obwodu chersońskiego wyzwalano niemal pół roku. Tymczasem na przełomie lutego i marca 2022 roku najeźdźcy dokonali tam Blitzkriegu – pisze Marek Kozubel w pierwszej części materiału poświęconego ukraińskiej porażce na południu kraju.

Reklama

Koszty czasowe, materiałowe i osobowe, jakie ponoszą Ukraińcy podczas odbijania południa swej ojczyzny, nie są małe. Półtora roku temu Rosjanie zdobyli niemal cały obwód chersoński i znaczną część zaporoskiego. Rosyjska ofensywa z Krymu walnie przyczyniła się również do odcięcia Mariupola, choć nie doprowadziła do jego szybkiego zajęcia. W jaki sposób najeźdźcy błyskawicznie zdobyli to, co teraz Ukraińcy muszą odbijać miesiącami, a właściwie latami?

Reklama

Krym był jednym z oczywistych punktów wyjścia najeźdźców w przypadku inwazji. Eksperci i analitycy uprzedzali o tym od lat, a ich uwagi w tej kwestii nasiliły się w 2021 r. Z pewnością wiedziano o tym w Kijowie. Mowa zarówno o władzy cywilnej, jak i wojskowej. Wobec tego co poszło nie tak? Kto zawinił? Ukraińcy zadają sobie te pytania niemal od samego początku wojny pełnoskalowej.

W meandrach mitów i pseudoanalityki

Dość szybko osoby kreujące się na analityków zaczęły tworzyć łatwe odpowiedzi na powyższe pytania. Najczęściej ograniczają się jedynie do przedstawienia jedynej, uniwersalnej przyczyny porażki ukraińskiej na południu kraju.

Reklama

Chyba najczęściej rozpowszechnianym (również w Polsce) mitem było kreowanie zdrajców ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy na głównych winowajców „poddania Południa”. Zgodnie z tą wersją SBU to omnipotentna instytucja, dysponująca wszechwiedzą oraz wielkimi wpływami. Ma mieć decydujący wpływ na politykę obronną państwa, nie mówiąc już o takich „drobiazgach” jak likwidacja pól minowych.

Skąd wziął się ten mit? W dużej mierze wpływ na to miały władze ukraińskie, które musiały szybko znaleźć kozła ofiarnego, na którego można było zwalić odpowiedzialność za postępy najeźdźców, nieprzygotowanie południowych obwodów do obrony oraz dramat Mariupola, który wtedy znajdował się w okrążeniu. Poszukujący sensacyjnego kontentu komentatorzy szybko podchwycili mocno uproszczoną wersję wydarzeń i zaserwowali ją słuchaczom oraz czytelnikom. Choć stwierdzenie, że zdrajcy w SBU nie mieli wpływu na sukcesy rosyjskie, jest dalekie od prawdy, to należy podkreślić, że ich postawa i skuteczność były zaledwie jednym z wielu puzzli wielkiego obrazu pt. „Jak poddano Południe”.

Przyczyn jest znacznie więcej. Składają się na nie również:

  • bierność i błędna polityka władz centralnych;
  • problem (nie)zaminowanych mostów oraz brak umocnień;
  • zaniedbania wojskowych;
  • przewaga wojsk rosyjskich na pograniczu Krymu i obwodu chersońskiego;
  • kwestia infrastruktury.

Polityka Kijowa przed 24 lutego 2022 roku

Niezwykle istotnym, a najczęściej pomijanym w Polsce wątkiem była polityka Wołodymyra Zełenskiego i jego otoczenia w zakresie unormowania relacji z Federacją Rosyjską. Z jednej strony można byłoby ją pochwalić, gdyby nie daleko idąca naiwność ówczesnych elit kijowskich, czasem ocierająca się wręcz o zdradę państwa.

Symbolem tego zwrotu były słowa Zełenskiego wypowiedziane po spotkaniu z Władimirem Putinem. Stwierdził, że „zobaczył w jego oczach pokój”. Być może to infantylne stwierdzenie było inspirowane wcześniejszą, podobną wypowiedzią prezydenta USA George’a W. Busha o przywódcy Rosji. Unormowaniu relacji z Federacją Rosyjską zostało podporządkowanych wiele aspektów. Można wręcz powiedzieć, że część z nich wyglądało na celowe „podkładanie się” Rosjanom, by zyskać ich zaufanie. Zaczęło się jeszcze w 2019 r., gdy Zełenski został prezydentem. Wbrew namowom państw zachodnich, w tym Holandii, wydał on wtedy Rosjanom Wołodymyra Cemacha, jednego z aktywnych uczestników zestrzelenia nad Donbasem lotu MH17 linii Malaysia Airlines w 2014 r.

Zatrzymany przez SBU Wołodymyr Cemach. Fot. mil.in.ua
Zatrzymany przez SBU Wołodymyr Cemach. Fot. mil.in.ua

Polityka podejrzanych ustępstw wobec Rosji nasiliła się po objęciu urzędu szefa Biura Prezydenta przez Andrija Jermaka. To persona bardzo kontrowersyjna, bo oskarżana o związki ze służbami rosyjskimi, w czym pośredniczyć miał jakoby jego ojciec Borys, który w latach 80. XX w. był pracownikiem ambasady radzieckiej w Afganistanie, a także ożenił się z etniczną Rosjanką. Zaraz po objęciu urzędu wziął na siebie kontakty z Federacją Rosyjską. Jego głównym dyskutantem „po drugiej stronie” był Dmitrij Kozak, z którym utrzymywał bezpośredni kontakt. Jermak był prawdopodobnie też odpowiedzialny za spotkanie Zełenskiego z przedstawicielami Rosji w Omanie, które miało być utrzymane w tajemnicy, ale media ukraińskie nagłośniły sprawę. Jednak prezydent i jego otoczenie nie chcieli ujawnić, czego dotyczyły rozmowy z Rosjanami.

Polityce Jermaka podporządkowano też kwestie związane z obronnością. Gdy wraz z dymisją całego rządu Ołeksija Honczarenki odszedł również dobrze zapowiadający się minister obrony Andrij Zahorodniuk, na jego stanowisko wyznaczony został emerytowany generał Andrij Taran. Ten prędko wdał się w konflikty z szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Rusłanem Chomczakiem, wstrzymał wszystkie kontrakty na kupno amunicji dla wojska, a także wydał rozporządzenie zakazujące żołnierzom SZU otwieranie ognia w odpowiedzi na agresywne działania Rosjan i kolaborantów w Donbasie. Wielu analityków i ekspertów otwarcie nazywało te działania szkodliwymi, a nawet mówiła o zdradzie. Część z nich twierdziła, że minister Taran przeforsował je na polecenie Jermaka, co miało pomóc temu ostatniemu w rozmowach z Kozakiem. Jednak rozporządzenie o zakazie oddawania ognia w odpowiedzi na działania Rosjan straciło moc w dniu, w którym naczelnym dowódcą SZU został gen. Wałerij Załużny w połowie 2021 roku.

Generał Załużnyj na pierwszym planie, fot. Siły Zbrojne Ukrainy
Generał Załużnyj na pierwszym planie, fot. Siły Zbrojne Ukrainy

Nie można w końcu pominąć opóźnień w przyjęciu ustawy o Obronie Terytorialnej, co walnie przyczyniło się do tego, że formacja ta nie była gotowa w dniu przeobrażenia pełzającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w wojnę na pełną skalę. Oczywiście nie bez winy były tutaj również poprzednie władze na czele z prezydentem Petrem Poroszenką oraz premierami Arsenijem Jaceniukiem i Wołodymyrem Hrojsmanem. Tyle tylko, że to nie oni dzierżyli władzę w 2021 r. Gdy tylko Rosjanie zaczęli koncentrować wojska przy granicy z Ukrainą, rządzący powinni byli jak najszybciej przegłosować jedną z gotowych (!) od dawna ustaw. Wedle słów wielu ekspertów i polityków, akty prawne były trzymane „w szufladzie” przez ponad rok.

Podejrzanych działań ze strony władz ukraińskich było znacznie więcej. Należą do nich m.in. plotki na temat odpowiedzialności Jermaka za stworzenie tzw. formuły Steinmeiera, lansowanie „platformy porozumienia”, której twarzą był zmarły niedawno Sergiej Siwocho, czy w końcu niesławna afera „Wagnergate”.

Z pewnością przygotowaniom do odparcia inwazji rosyjskiej nie sprzyjała retoryka władz ukraińskich. Przez cały 2021 r. oraz początek kolejnego ich przedstawiciele wyrażali przekonanie, że nie dojdzie do wojny na pełną skalę, a największym zagrożeniem może być zaognienie sytuacji w Donbasie. Sam prezydent Zełenski wmawiał Ukraińcom, że „czekają na nich szaszłyki” i radosne świętowanie majówki. Pod koniec stycznia 2022 r. Ołeksij Arestowycz, kontrowersyjny doradca Andrija Jermaka, przekonywał na antenie jednego z kanałów telewizyjnych, że mogą spokojnie rozpakować walizki awaryjne (z najbardziej potrzebnymi rzeczami na wypadek wyjazdu spowodowanego wojną) oraz twierdził, że jeżeli dojdzie do inwazji, to zgłosi się do SZU. Oczywiście nie zrobił tego, ale nie brakowało Ukraińców, którzy go posłuchali, a potem gorzko tego pożałowali. Retoryka przedstawicieli władz wpływała również na część wojskowych. Wraz z kolejnymi niesprawdzonymi uprzedzeniami o rychłym uderzeniu SZ FR ich czujność zaczęła słabnąć, a sami zaczęli uważać, że konflikt nie wejdzie w fazę pełnoskalową. A skoro tak, to przypuszczalnie wpłynęło to również na ich przygotowania.

Z pacyfistyczną polityką cywilnych władz centralnych wiąże się jeszcze jedna kwestia ściśle powiazania z „poddaniem Południa”. Nie była ona zbyt często przedmiotem rozmów w gronie środowiska analitycznego w Polsce, niemal nie istniała również w mediach. Być może powodem była fascynacja Wołodymyrem Zełenskim, jego postawą wobec agresji, ale również przyjaźnią z Prezydentem RP Andrzejem Dudą. Mowa o tym, co stało się z mostami na południu kraju.

Tajemnica mostów na Czonharze i Kałanczanku

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów związanych z szybkim podbojem południa Ukrainy jest sprawa mostów łączących okupowany Krym z obwodem chersońskim. Najważniejszym były dwa drogowe i jeden kolejowy pod Czonharem, a także kolejny pod Heniczeskiem. Ich zerwanie z pewnością opóźniłoby działania rosyjskie w kierunku Melitopola. Ciężej wyglądała sytuacja pod Kałanczakiem, gdzie znajduje się wąskie przejście lądowe prowadzące do Chersonia i Nowej Kachowki. Tam marsz najeźdźców mogło opóźnić zniszczenie mostów nad kanałami położonymi na drodze do Czapłynki i dalej, ku rzece Dniepr. Szybko na Ukrainie pojawiły się teorie o tym, że wymienione wyżej mosty, szczególnie te pod Czonharem i Heniczeskiem, zostały rozminowane z polecenia władz.

Wedle relacji gen. Andrija Sokołowa, który od jesieni 2021 r. stał na czele Dowództwa Operacyjnego „Południe”, trzy mosty pod Czonharem (dwa drogowe i jeden kolejowy) miały być zaminowane. Fakt, że nie zostały wysadzone, tłumaczył tym, że przeszkodzili temu Rosjanie w dniu inwazji. Mieli na to dwa sposoby: działania dywersyjne sił specjalnych oraz ostrzał artyleryjski i moździerzowy. W obu wariantach cel był ten sam – przerwanie drutów. Działania najeźdźców zmierzały również do likwidacji żołnierzy odpowiedzialnych za zniszczenie infrastruktury, gdyby udało się ich zidentyfikować.

wojna Ukraina
Żołnierze SZU
Autor. LukasJohnns/Pixabay

Sokołow w rozmowie z dziennikarzem „Ukraińskiej Prawdy” dodał również, że takie decyzje jak wysadzenie mostów należy podejmować przed uderzeniem lub ostrzałem przeciwnika. Jednak nie ujawnił, co przeszkodziło SZU zrobienie tego, skoro spodziewano się najazdu. Wiele wskazuje na to, że wszystko zależało od woli politycznej cywilnych władz centralnych oraz braku gotowości do niszczenia infrastruktury z wyprzedzeniem, do czego przejdziemy dalej.

Nie można też pominąć polityki reintegracji terenów okupowanych prowadzonej przez rząd Denysa Szmyhala, a szczególnie ministrów odpowiedniego resortu zbliżonych do Biura Prezydenta. Mowa o Ołeksiju Reznikowie, który w listopadzie 2021 r. objął stanowisko ministra obrony, a także Irynie Wereszczuk, która zastąpiła go na stanowisku ministra ds. reintegracji terenów okupowanych. Nie sprzyjało to wzmocnieniu obronności. Szczególnie Wereszczuk zasłynęła zupełnie oderwanymi od rzeczywistości działaniami. Dnia 23 listopada 2021 r. ogłosiła, że doprowadzi do stworzenia legalnych przewozów na Czonharze i Kałanczaku w kierunku granicy administracyjnej z okupowanym Krymem. 14 lutego 2022 r. uczestniczyła w otwarciu… połączenia autobusowego z okupowanym półwyspem. Nie muszę chyba wspominać, jak napięta była wtedy sytuacja. Rzecz w tym, że projekt minister Wereszczuk był częścią większego planu stworzenia hubu administracyjno-wypoczynkowego na południu kraju, którego plany ogłosił prezydent Zełenski jeszcze w 2020 r. W ciągu dwóch lat usunięto część umocnień i przeszkód, które przeszkadzały tej wizji.

W ten sposób przeszliśmy do kolejnej kontrowersyjnej kwestii – braku umocnień na południu Ukrainy. Te zaczęto budować od 2015 r., ale po wyborach prezydenckich w 2019 r. wiele z nich zaniedbano, a jak wspomniałem wyżej – od 2020 r. zaczęto je wręcz likwidować. Gdy na początku 2022 r. jeden ze świadków tych wydarzeń, żołnierz piechoty morskiej Iwan Sestrywatowski, przyjechał na Czonhar, to ich nie dostrzegł. Miał prawo. Nie prowadzono, rzecz jasna, prac w zakresie stworzenia nowych.

W tym momencie wracamy do jednej z teorii spiskowych. Otóż wielu przeciwników obecnej władzy twierdziło lub sugerowało, że mosty łączące obwód chersoński z okupowanym Krymem zostały celowo rozminowane po 2019 r., a umocnienia usunięte. Stawiano również tezę, że minister Wereszczuk nie otwierałaby z pompą połączenia autobusowego na zaminowanym moście. Działania podejmowane przez władze po 24 lutego 2022 r. i omijanie tematu mostów szerokim łukiem były przesłanką, że rzeczywiście mają one coś na sumieniu. Ciekawą poszlaką w tej kwestii jest brak zainteresowania śledczych Państwowego Biura Śledczego (podporządkowanego prezydentowi) choćby przesłuchaniem wypuszczonego z niewoli Sestrywatowskiego, który na Czonharze był odpowiedzialnym za wysadzenie mostów i próbował to uczynić bez powodzenia w dniu inwazji (godne uznania jest to, że podjął samodzielnie decyzję natychmiast po tym, jak utracił kontakt z dowódcą, ale niestety miało to miejsce już w trakcie rosyjskiego ataku). Został on wezwany przez tą instytucję dopiero do opublikowaniu wywiadu przez „Ukraińską Prawdę”.

Ukraińskie BWP-1 z desantem w drodze na front
Ukraińskie BWP-1 z desantem w drodze na front
Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Jednak kwestia umocnień nie dotyczy tylko wojskowych. SZU nie mogły tak po prostu rozpocząć budowę schronów i transzei na ziemi prywatnej, co podkreślił gen. Sokołow. Nie istniała podstawa prawna pozwalająca na przejęcie części gruntów przez wojskowych (czyli de facto przez państwo) i wybudowanie tam umocnień. Taką mógł jednak dać stan wojenny, gdyby wprowadzono go odpowiednio wcześnie. Podobnie rzecz wygląda z ponownym minowaniem obiektów i tworzeniem nowych pól minowych. Władze swą biernością utrudniały przygotowania obronne.

Jak rzeczywiście wyglądała sytuacja z mostami łączącymi Krym z obwodem chersońskim? Sokołow i Sestrywatowski podkreślają, że te na Czonharze były zaminowane. Obaj zgadzają się, że to Rosjanie swymi działaniami uniemożliwili ich wysadzenie. Jednak należy nieco ostrożnie podchodzić do relacji gen. Sokołowa, gdyż w dyskusji z dziennikarzem powoływał się parę razy na wspomnienia żołnierza piechoty morskiej, być może w wygodnych dla siebie momentach. Różnicą we wspomnieniach obu były jednak umocnienia pod Czonharem. Sestrywatowski twierdzi, że ich nie było. Sokołow uważa, że było inaczej. Moim zdaniem w tym wypadku przychylić się należy do zdania pierwszego z nich, gdyż przez kilka miesięcy stacjonował na pograniczu z okupowanym półwyspem.

Sokołow tłumaczy, co stało się z wieloma innymi obiektami, które były zaminowane. Otóż po 2015 r. skupiono się na wysyłaniu wojska na linię frontu w Donbasie. Przez to zaczęło brakować żołnierzy do obsadzenia zaminowanych mostów i innych obiektów w obwodzie chersońskim. Dlatego też ograniczono ich liczbę. Generał dodał, że nie można było zostawić zaminowanego obiektu bez wartowników ze względów bezpieczeństwa. Prawdopodobnie tak stało się z mostem pod Heniczeskiem, który za cenę własnego życia uszkodził w dniu inwazji żołnierz piechoty morskiej Witalij Skakun z 35. Brygady.

Wróćmy też do kwestii woli politycznej oraz gotowości do zatrzymania marszu przeciwnika kosztem zrujnowania infrastruktury. Mowa przy tym już nie o zachowaniu polityków przed inwazją, ale po jej rozpoczęciu. Rzecz w tym, że pierwszych tygodniach władze centralne nie były gotowe do ich poświęcenia. Dowódcy na różnych odcinkach podejmowali takie decyzje samodzielnie, często nie licząc się z zakazami z Kijowa.

photo
Obsługi ukraińskich haubic D-30 kal. 122 mm podczas manewrów

Wiele o gotowości władz do działania w tym zakresie oraz o ich naiwnym podejściu mówi anegdota opowiedziana przez gen. Kyryła Budanowa. Ten już o godzinie 14.30 dnia 23 lutego 2022 r. miał pewność, że do inwazji dojdzie, zresztą ostrzegał przed nią od jesieni 2021 r. Jak zareagowali decydenci? Wedle słów dowódcy Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony, na pół godziny przed atakiem Rosjan zadzwonił do niego Andrij Jermak. Szef Biura Prezydenta zadał mu pytanie, pełne zarazem nadziei na to, że do inwazji nie dojdzie:

No cóż, jest już 3:30, wszystko wygląda spokojnie. Może jakoś to będzie?
Andrij Jermak do gen. Kyryła Budanowa nad ranem 24 lutego 2022 r. (źródło: censor.net.ua).
Reklama

Komentarze (14)

  1. szczebelek

    W polskich mediach będzie coraz więcej artykułów o tym jak to Ukraińcy byli źle przygotowani, że za wszystkim stoi Zalenski i jego świta, nawet będą się pojawiać teorie, że Ukraina gra rolę ofiary w grze Putina . Najpierw ukraińscy politycy z kopa wszedli kampanię wyborczą w Polsce za namową Niemiec by zaatakowali polski rząd, a teraz nowy rząd podejmie pewne decyzje, które się przyczynią, że Ukraina utraci kolejne swoje terytoria( remont pewnego lotniska). Nikt nie wątpi, że Ukraina popełniła ogromne błędy i nie byli przygotowani na inwazję z trzech kierunków choćby z powodu zbyt małej liczebności armii z niską jakością sprzętu. Przy czym w Polsce niektórzy się cieszą na myśl ograniczeń wydatków na etaty zawodowe oraz modernizację zapominając, że UK , Niemcy, Francja i Włochy razem planują mieć mniej niż tysiąc czołgów, obecnie mają 300 AHS-ów natomiast liczba MLRS jest mniejsza niż 100 i ktoś twierdzi, że tacy sojusznicy mogą wysłać sprzęt ciężki do Polski .

    1. bezreklam

      mysle ze moze byc coraz wiecej prawdzwych aryykolw. Moze naiwnosc piersza juz minela. ALe to wciaz wieszchlek gory

    2. Vixa

      @Bezreklam, wypad z tą tępą propagandą. @Szczebelek - polecam publiczne wypowiedzi pana Kozubel😭😭😭. W minionym tygodniu przekonywał, że zmiany w traktatach unijnych to nie ograniczanie suwerenności państw członkowskich ale zwiększanie decyzyjności UE, tak by można było szybciej i bardziej zdecydowanie podejmować decyzje (w obliczu obecnych zagrożeń. SZKODA, ŻE NIE DODAŁ, ŻE TA "WIĘKSZA DECYZYJNOŚĆ UE ODBYWA SIĘ KOSZTEM SUWERENNOŚCI PAŃSTW, KTÓŔE MAJĄ PO PROSTU INNE ZDANIE.

    3. wert

      Vixa@ co mówi lewactwo ojropiejskie i do czego przekonuje nie ma znaczenia. Kłamali rano, kłamią wieczorem. Odpowiedział dlaczego w NATO obowiązuje JEDNOMYŚLNOŚĆ?

  2. rosyjskaRuletkaTrwa

    Każda obrona będzie zaskoczona faszystowską napaścią ponieważ to napadający znienacka pierwszy ostrzeliwuje, bombarduje, wybiera miejsca ataku, niszczy struktury obronne, szerzy panikę niszcząc środki komunikacji i dezinformuje napadniętych "że przegrali i już nie ma sensu się bronić", Napadnięty nie jest w stanie szybko tego ogarnąć i zweryfikować, szczególnie kiedy napadający faszyści są większym i zasobniejszym krajem górującym jakością i ilością sprzętu i armii. Potem następuje scalenie obrony .... przychodzi zaskakująca pomoc i w tym momencie zdziwieni faszyści właśnie są. Później przychodzi zrozumienie strat i drobne iskierki krytycznego myślenia "po co nam to w ogóle było"?

    1. bezreklam

      Według amnsety international przed wojna ukraińskie oddziału ochotnicze dokonywały licznych tortur . Wpisz w google Premier jaceniuk i raport amnesty international.

    2. Rusmongol

      @bez reklam. A kacapi mordował tysiacami, mordowali jeńców a hamas obcinał głowy izraelskim dzieciom w ostatnim ataku. A ty i tak ich kochasz. Myśl bezreklam. Oceniaj bez emocji. Ty się kierujesz tylko jaki. Is wyrzutami propagandowymi z fsb i manipulacjami.

    3. młodygrzyb

      mongol nie powtarzaj kolejnych bajek, nie było na szczęście żadnego obcinania głów dzieciom, jakimkolwiek. Wiadomość o tych obciętych dziecięcych głowach to zwykły fejk podchwycony przez propagandę żydowską. Natomiast izraelskie bombardowania szpitali to nie fejk, dzisiaj na przykład żydowski samolot zbombardował szpital Al Quds, zniszczenia są ogromne, ilość ofiar na razie nie znana ale na pewno ogromna , bo w szpitalu ranni, chorzy i mnóstwo uciekinierów, sami cywile głównie kobiety i dzieci. Żydzi zbombardowali także dzisiaj w nocy szpital Al Shifa ale tam skala zniszczeń na szczęście mała. No, żydowski atak na posterunek ONZ w Libanie to już tylko szczegół.

  3. Tani2

    Goscie jest 21wiek a wy niczym politrucy tłumaczycie sprawę Ukrainy jako naszej sprawy. To nie jest nasza wojna bo my 50% ludnosci rosyjskojęzycznej nie mamy. Czemu wszędzie jest słoń a sprawa polska?. Kilka tygodni temu na ukr necie przeczytałem że 16% populacji Kijowa używa ukrainskiego a bodajże 30% surżyka czyli mieszaniny. Na tych terenach o których mowa jest to ok 75%. I proponował bym żeby powrócić myślą do 2014r. Kiedy ok 80% ukrainskich żołnierzy na Krymie podpisało kontrakty z ruską armią. I ci żołnierze zdobywali te tereny. Tam nikt niczego nie poddał robili co mogli ale niewiele mogli. Przypomne front miał 3000 km. Natomiast to co autor napisał to też było istotne. Jeszcze jedno to wojna domowa my tego nie rozumiemy bo jesteśmy narodowosciowo monolitem. Tam się biją obywatele państwa Ukraina za pieniądze. Jednym płaci Szojgu a drugim Austin czyli Pentagon. Płacą to wymagają. Jeszcze raz jest internet wejdzie sobie poczytajcie i może coś ....

    1. Rusmongol

      @yani. Brednie. Cała Ameryka pld mówi w hiszpańskim lub portugalskim. Ma tej zasadzie uznamy że jest his panów czy lortugalczykow? Kirgistan w całości mówi po rosyjski i co? Więc to Rosja czy Kirgistan? Ten język to jedynie 9znavza że Rosjanie są tam najeźdźca i jest wynikiem zruszczenia. Twoje tezy śmierdzą rosyjskim mongolom na kilometr. Wojna domowa hehe. Szkoda ze nie operacja specjalna...

  4. wojghan

    Ukraińska ofensywa na Zaporożu NIE PORUSZA się w żółwim tempem. Nie porusza się w żadnym tempie bo żadnej ofensywy już dawno nie ma. Ostatnie siły jakimi dysponowały SZ UA czyli 47 Brygada Zmechanizowana została właśnie wyjęta z frontu zaporoskiego i rzucona do Avdijevki czyli na zniszczenie. Oczywiście Rosjanie za chwilę skrzętnie wykorzystają osłabienie frontu południowego.

    1. Szczupak

      Stanęła ofensywa i stoi i tu tylko masz rację. Ale powiedz nam gdzie są jednostki posiadające zachodnie czołgi bo na linii frontu.nie walczą. Więc chyba te jednostki jednak istnieją a ro nie Ukraincy pod Avidiewką stracili setki sprzętu i tysiące ludzi. Ukraincy dalej czekają na ewentualne przełamanie, które jednak chyba nie nastąpi. Okopowa wojna może potrwać i kilka lat. A raszysci naciskają bo im Putin kazał.

    2. młodygrzyb

      Szczupak bodajże 3 dni temu był dostępny film z powstrzymania szarzy jednostki uzbrojonej w Leopardy-2. Dokładnie pokazywał zniszczenie ostatniego Leoparda przez drona. Na jednym z portali opisywali ze niby czołg tylko lekko uszkodzony, a na filmie widać jak po trafieniu dronem wybucha amunicja, widać jak wieża zostaje praktycznie rozerwana jej elementy fruwają dookoła jeden z członków załogi-kierowca ratuje się, nikt więcej. Potem widać zadziałanie instalacji gaśniczej, bo płomienie praktycznie całkiem znikają, jednak chemia ma swoje prawa i nowoczesnych ładunków miotających nie da się ugasić i widać jak płomienie na nowo wybuchają i obejmują cała maszynę a z wszelki otworów wstrzeliwują charakterystyczne jęzory ognia jak z palnika. Na polu po którym szarżowali ukraińcy widać parę innych dymiących wraków. Nie tylko ruscy ponoszą straty. A leoparda nawet nie lancet zniszczył.

  5. rwd

    Gdy ostro za łby wzięli się dwaj wrogowie Polski, to tylko należy dbać, by za szybko nie skończyli.

  6. Sorien

    Co niektórzy piszą że żołnierze nienawidzą zalenskiego .... Ja na początek bym się ich spytał na kogo głosowali jak wybierano Janukowycza na prezydenta ....- Bo ci co na niego to sami sobie wybrali w wyborach życie i śmierć w okopach ... To jedno jeżeli chodzi o mądrość ludową... Drugie to to że Zalenski ma piekielnie ciężko i by on był przez naród zapamiętany jako bohater to musi zginąć.... Bo ludzie maja ograniczone myślenie i chcą łatwych i szybkich rozwiązań a tak się nie da .... oskarazja go że trzyma z ludźmi skorumpowanymi ale pytanie jakim cudem nie mógł by z nimi trzymać skoro tam korupcja jest do szpiku kosci i chce czy nie chce ale musi z nimi działać bo strefa wpływów w elitach ua tych ludzi jest ogromna i nie da się ich pozamykać albo odsunąć wiec trzeba z nimi ale niestety ludzie którzy nie mają pojęcia o rządzenia tego nie ogarniają (dlatego między innymi samobójczo wybrali Janukowycza kiedyś) a takich ludzi jest 95%

  7. Rusmongol

    Trudno opisać jest ile zła wyrządziła mongo faszyzja z mosskowi swoimi zlodziejskimi zapedami. Ten kraj tak w historii jak i dziś wslawil się jedynie złem, zlodziejstwem i mordami. Nic dobrego o tej dziczy sobie nie przypominam.

    1. bezreklam

      Raczej nie - po pierwsze ani w Chinach nie ma komunizmu (Ci sie pomieszlo) Ani w Rosji - nie ma mongolkego faszyzmu, ani w Iraku nie chodzilo o wolnosc i demokracje. Musisz zaczac myslec ruski mongole bo zadziesz dzieci straszyc gupota

    2. wojghan

      Nie będę się specjalnie gimnastykował bo już późno. Powiem ci tylko, że Rosjanom Warszawka zawdzięcza kanalizację. Gdyby nie Sokrates Starynkiewicz to pewnie do 39-go robiliby do nocników i przez okno, jak w Łodzi.

    3. Rusmongol

      @wojghan. To jakiś żart. To tak jakbyś napisał że powinienem im dziękować za rozbiory i to że pod rozbiorąmi byliśmy zacofani. Ja ci tylko przypomnę że w RP pierwszy uniwersytet powstał 300 lat wcześniej niż w mongo kacapi. Oni nam zrobili kanalizę w Warszawie a w ilu miejscach w Rosji dziś jej nie ma? Tacy to ci twoi super rozwinięci kacapkowie. Brak kibli, wody bieżącej i dróg asfaltowych.

  8. Prezes Polski

    To wszystko brzmi aż niewiarygodnie. Wywiady państw zachodu przekazywały im informacje, mieli zdjęcia satelitarne, z pewnością też własny wywiad na Krymie i tak się dali zaskoczyć?! Przecież wyjścia.zmkrymu jest tak łatwo zablokować a skoncentrowane do ataku wojska ostrzelać. I nic takiego się nie zdarzyło!

    1. Sorien

      Prosto można to wytłumaczyć..... z zachodniego punktu widzenia ta wojna była nie logiczna nie opłacalna.... Szkoda tylko że nikt nie pomyślał że na Kremlu mogą mieć inne zdanie

    2. rwd

      Sorien, wojna hitlera z Polską z zachodniego punktu widzenia była nie logiczna nie opłacalna. A jednak wybuchła, bo mitomani, fanatycy i maniacy kierują się innymi względami niż normalni ludzie..

    3. rosyjskaRuletkaTrwa

      rwd przecież Sorien ci to właśnie napisał. Faszyści z 1939 roku i ten faszystowski zbrodniarz wojenny z 2014 i 2022 też napadł wbrew logice. Nadal prowadzi tą wojnę oszukując siebie, ruskich i resztę świata że wojny w mirze niet.

  9. Kaszana

    Wina Tuska i opozycji i Niemiec i unii

    1. SAS

      Wystarczy zobaczyć co się dzieje w Polsce, która partia została wybrana przez ludzi i od razu łatwiej zrozumieć, jak Ukraina ulegała silnemu, płynnemu finansowo sąsiadowi, komu sprzyjały wschodnie regiony. Armia z Kijowa była tam bez oparcia w lokalnych warunkach.

    2. Franek Dolas

      Tak to wina wszelkiej maści kaszaniarzy.

    3. bezreklam

      Tusk jako sojusznik Niemiec - dogada sie z Ukraina tez (Zelsoiki ostanio postawil na Niemcy) wiec ostacznie Polska i Ukraina beda prowicnjami w Niemieckim programie Midel Europe. Dwie frakacje ktre beda sie zwalczaly w sprawie zboza i histrii

  10. rwd

    Twardoch, który wrócił niedawno z Ukrainy twierdzi, że ukraińscy żołnierze nienawidzą Zelenskiego, określają go słowami powszechnie uważanymi za wulgarne, zresztą nie tylko jego ale wszystkich polityków.

    1. Rusmongol

      No widzisz. A zbrodniarza i gościa który władował Rosję na margines czyli cara z kgb pupina Rosjanie wielbią.

    2. Adr

      Nie wszyscy go kochają....ale wajcha została przełożona, Ukraińcy będą płakać za PiSem

    3. bezreklam

      Tylko ze to widomo od dawna. Zwalczania sie wzajnie rozne frakcje - a nam daja progande JEDNOSCI. Czas przestac z ta nachalna proaganda i zaczac myslec.

  11. bezreklam

    w dzisiszej Interii jest artykul SZCZEPANA tWARDOACHA- gdzie mowi ze Ukrainscy zolnerze nienawidze Zeliskego i glownie mowia o nim z wulgarnym jezukiem. Z koleii Szanuja gen Zalznego/. Oczuwiscie tak jest od dawna al;e nam jest spzredawany mit jednosci

  12. rosyjskaRuletkaTrwa

    Poszukiwania nie wiadomo czego. Wiadomo że 15% populacji Ukrainy to osiedleni rosjanie im dalej na wschód i Krym tym więcej ich jest . Na początku napaści spodziewali się "oswobodzenia" więc współpracowali z ruskimi jak mogli. Dopiero potem zobaczyli ze "oswobodzenie" w stylu rosyjskim to ostrzał z haubic, rakiet, czołgów wszystkiego co się rusza i wystaje nad ziemie, akty zdziczenia, zbrodnie wojenne, kradzieże i gwałty, pobór do wojska na siłę i rządy watażków z kałachami. Dopiero wtedy im przeszła "pomoc swoim" i wyleczyli się z miłości do miru na resztę życia.

    1. Rusmongol

      Ogólnie fenomen. Rosja przepartolila 3 dniowa operacje specjalną właśnie przez to że okazało się że Ukraińcy nie chcą tak bardzo tego ich wyzwolenia i miru jak nam i sobie wmawiali. Więc mit Rosji wyzwolicieli upadł. Ukazał się mit rosyjskich faszystow złodziei, zbrodniarzy i kłamców.

  13. Sorien

    Analiza : szok , strach , zdrajcy , brak przygotowania

  14. Szczupak

    Woec jednak zdrada na najwyższych drabinkach władzy. Zwłaszcza cywilnej- żołnierze wykonują rozkazy a naczelni dowódcy polecenia władzy cywilnej. Przy czym oczywiście brak większości w parlamencie Ukrainy doprowadził do takich działań. Więc na czele cywilnej władzy nad wojskiem powinien stać były wojskowy znający specyfikę, możliwości i uwarunkowania. Politycy i cywile nie powinni się wojskiem zajmującać wynika z analizy błędów popełnionych przez Ukrainców. Cywilna kontrola i współdziałanie to jedyne co cywile powinni robić w sprawie wojska.

Reklama