Reklama

Wojna na Ukrainie

Jak kadyrowcy uciekli spod Kurska. „Cyrk Achmat” i kradzieże [ANALIZA]

Kadyrowcy w okupowanej Ukrainie, Donbas, 11 lipca 2022 roku.
Kadyrowcy w okupowanej Ukrainie, Donbas, 11 lipca 2022 roku.
Autor. Giennadij Dubowoj / Wikimedia Commoms

Choć oddziały „Achmat” w teorii uchodzą za elitę czeczeńskich formacji lojalnych wobec Ramzana Kadyrowa to ucieczka spod Kurska potwierdziła opinię oddziału jako kunktatorskiego i realizującego polityczną linię kolaboranckich władz Czeczenii. Co wydarzyło się pod Kurskiem?

Jeden z rosyjskich mil-blogerów ujawnił na Telegramie, że oddział Czeczenów, który miał pilnować granicy z Ukrainą, tworzy alternatywne blokposty z dala od granicy. Bloger został porwany, pobity przez Czeczenów i zmuszony do nagrania dementi, że nie trzymają się na tyłach. Problem w tym, że… napisał prawdę.

Praktycznie od początku kurskiej operacji Sił Zbrojnych Ukrainy, w rosyjskich social mediach, czyli na tzw. runecie, trwa festiwal szyderstw z czeczeńskich żołnierzy. Oliwy do ognia dolał dowódca feralnego czeczeńskiego batalionu gen. Apti Alaudinow, który przyznał, że jego ludzie byli na ukraińsko-rosyjskiej granicy.

Reklama

Kim jest Alaudinow?

Alaudinow to postać powszechnie znana w Rosji. Putin uhonorował go tytułem „bohatera Federacji Rosyjskiej”, dosłużył się stopnia generała dywizji, wcześniej rządził kadyrowską policją. Jest wskazywany jako jeden z następców Ramzana Kadyrowa, któremu przypisuje się różne choroby, z cukrzycą na czele. Z nadgranicznym batalionem „Achmat”, którego dowódcą jest Alaudinow, wiąże się szereg zagadkowych informacji. Sam Alaudinow przedstawił się w mediach jako bezpośredni dowódca batalionu i aby uwiarygodnić swoją narrację, że jest pod Kurskiem, nagrał swój komentarz w kamizelce kuloodpornej i w hełmie.

Problem w tym, że generałowie dywizji nie dowodzą bezpośrednio batalionami. Alaudinow w rzeczywistości jest dowódcą efemerydy o nazwie Siły Specjalne „Achmat”, ale ta nazwa jest myląca, co w dalszej części analizy staram się wyjaśnić. Czeczeński generał, który w teorii odpowiada za dowodzenie siłami specjalnymi Kadyrowa w polu, większość czasu spędza jako komentator wydarzeń na Ukrainie w rosyjskich mediach, goszcząc u największych propagandystów z Sołowiowem na czele. Co mniej przezorni rosyjscy mil-blogerzy, którzy nie rozumieją, że mogą „wypaść przez okno”, zaczęli zadawać głośne pytania: „co tak bojowa i odważna formacja jak „Achmat” robiła w pasie nadgranicznym z dala od pierwszej linii ukraińskiego frontu? A jeśli już tam była to jak to się stało, że nie broniła granicy?” Z dostępnych w przestrzeni publicznej informacji wynika, że „Achmat” stworzył sieć posterunków za oddziałami rosyjskich pograniczników i poborowych, którzy mieli pilnować sumsko-kurskiego odcinka granicy Federacji Rosyjskiej. To praktyka stosowana przez kadyrowców na okupowanych terytoriach Ukrainy.

To też ułatwiło szybkie wycofanie kadyrowców, ponieważ tempo ukraińskiego natarcia, prowadzone głównymi drogami spowodowało, że do niewoli poddawały się dziesiątki rosyjskich żołnierzy i funkcjonariuszy. Początkowo nie było wśród nich walczących za Putina Czeczenów, choć byli nad granicą.

Alaudinow stwierdził:  „Wszyscy uspokójmy się. Weźcie popcorn i patrzcie jak miażdżymy naszych wrogów. Moi przyjaciele, Achmat to jest siła, a Rosja jest potęgą, Allahu Akbar (…) Niektóre pietuszki (tłum. potocznie w j. rosyjskim o LGBT) zaogniają, że niby Achmat się wycofał. Rozczaruję pietuszki. Achmat tam gdzie jest, tam stoi na swoich pozycjach. I jak to się mówi, wróg nie przeszedł. Achmat nie może znajdować się na odcinku 400 km frontu. Nie dzieje się nic krytycznego”.

To wzmogło tylko krytykę Alaudinowa na runecie. Jeden z mil-blogerów pisał: „W pierwszych raportach z walk nie ma w ogóle wzmianki o „Tik-Tok wojsku” (kadyrowcach). Walczyli funkcjonariusze Straży Granicznej i terra-obrona. A „Tik-Tok wojsko” było (pod Kurskiem – przyp.red), bo tydzień temu nagrywali jak tańczą w Sudży. Strzelali wtedy w powietrze”.

Inny mil-bloger: „Pewien korespondent wojskowy został zmuszony do przeprosin, gdy stwierdził, że „Achmat” stoi za plecami poborowych. Ukraińcy biorą Rosjan do niewoli. Nie ma tam „Achmata”. Czy „Achmat” chciałby kogoś przeprosić?”. „Cyrk Achmat ukrywał się za plecami poborowych (…) Tak to jest u nich zawsze” – pisze inny komentator.

Gen. Alaudinow nagrał kolejne „dementi” i to wywołała absolutną burzę. Stwierdził mianowicie: „nasi chłopcy, którzy byli na pozycjach na granicy, wszyscy do tej pory się tam znajdują. Przeciwnik zniszczył dwa punkty graniczne. Przeszedł nie przez punkty graniczne. Przeszedł przez obszar pomiędzy naszymi umocnionymi punktami. Podciągnął sprzęt, podjechał czołgami i zniszczył te punkty”. Wielokrotnie sprzeczne ze sobą zdanie stało się pożywką dla kolejnej krytyki wobec „Achmata”. Narracja Alaudinowa oznaczałaby zatem, że Siły Zbrojne Ukrainy kontrolują terytorium między Koronewem, a Sudżą, ale bez czeczeńskich umocnień, na których wciąż trwają kadyrowcy. A zatem mają być rzekomo na tyłach przeciwnika, który do tej pory rejestrował wszystko na Tik-Toka, ale nagle zamilkł.

Czytaj też

Skąd wiemy, że „Achmat” opuścił pozycje? Pomijając źródła licznych mil-blogerów, brak jeńców z tej formacji w pierwszych godzinach walk, mętne tłumaczenia Alaudinowa, które uwiarygadniają informacje o ucieczce, tak raportowali po prostu mieszkańcy Sudży. W pierwszych godzinach operacji Sił Zbrojnych Ukrainy jeden z mieszkańców Sudży nagrał komentarz, na którym oburzony mówił, że rosyjskie wojska uciekają z Sudży. „Achmat uciekł pierwszy” – stwierdził.

Podobnie wypowiadali się rosyjscy poborowi wzięci do niewoli. „Gdzie są Ci Achmatowcy, bo my chcemy z nimi powalczyć?” – pyta ukraiński żołnierz jeńca. „To Tik-Tokerzy, a nie żołnierze”. „Dostali rozkaz, że nie mogą się poddawać, więc pierwsze co robią to uciekają” – słyszą Ukraińcy. „W przypadku zagrożenia Achmat ucieka, by nie trafić do niewoli” – mówi inny Rosjanin. Z relacji innego jeńca wynika, że Czeczeni przejechali wzdłuż lasu i strzelali z auta, ale okazało się, że w lesie byli Rosjanie, więc mało nie pozabijali swoich.

Po kilku dniach operacji schwytano pierwszych jeńców z „Achmata”. Jak wiadomo, operacja kurska oparta jest na głębokich rajdach oddziałów specjalnych i zmechanizowanych Ukraińców, które penetrują terytorium Federacji Rosyjskiej. Mówi się nawet o wejściu ukraińskich czołówek na 30 km w głąb terenów Rosji. To 225. Samodzielny Batalion Szturmowy uczestniczący w akcji miał wziąć do niewoli żołnierzy „Achmata”. „Oddziały szturmowe zatrzymały żołnierzy Kadyrowa głęboko na tyłach. Próbowali uciec, biorąc pod uwagę wcześniejsze zapewnienia Kadyrowa, że Achmat nie odda się do niewoli” – raportuje projekt „DeepState”.

  1. Batalion opublikował legitymacje pokonanych Kadyrowców. Służyli w różnych formacjach – od specjalnego pułku czeczeńskiej policji, po kompanię Wostok-Achmat. Z uwagi na to, że w Czeczenii obowiązuje kult jednostki posunięty do absurdu, najwyższym uhonorowaniem formacji wojskowej jest nadanie jej imienia Achmata Kadyrowa, ojca obecnego dyktatora. Problem w tym, że nie ma jednego „Achmata”. Ten nom de guerre nosi 141 Specjalny Pułk Zmotoryzowany rosyjskiej Gwardii Narodowej (Rosgwardii), ale także czeczeński SOBR (specnaz).
Reklama

Rosja i "Achmatowcy"

„Achmatowcami” nazywa się zatem tych czeczeńskich żołnierzy walczących po stronie Federacji Rosyjskiej, którzy należą do oddziałów specjalnych lub lepiej wyszkolonych pododdziałów liniowych. Czasem też dochodzi do komicznych pomyłek, ponieważ popularny w Czeczenii szewron (emblemat) z wizerunkiem Achmata Kadyrowa jest przyczepiany przez różnych żołnierzy sił inwazyjnych, a potem na tej podstawie dziennikarze tworzą artykuły o udziale Achmatowców na danym teatrze działań. Ponadto musimy odróżnić formacje czeczeńskie z 2022 roku od tych z 2024 roku. Dlaczego?

26 lutego 2022 roku, namiestnik Czeczenii i sojusznik Władimira Putina, Ramzan Kadyrow, potwierdził, że jego czeczeńskie oddziały uczestniczą w rosyjskiej inwazji. Jak podawała ukraińska strona, Rosjan na początku inwazji wspierały oddziały wspomnianego 141. Pułku Zmotoryzowanego czeczeńskiej jednostki Gwardii Narodowej, którym początkowo dowodził Magomet Tuszajew oraz batalion „Południe”. Oceniano je na 4 tys. „bojców”. Czeczeńskie oddziały miały wspierać uderzenie na Hostomel i uczestniczyć w kluczowej bitwie o lotnisko. Kadyrowcy wpadli w ukraińską zasadzkę. Ukraińcy w wyniku wygranego boju zdobyli znaczną ilość broni. Czeczenów zatrzymały oddziały Gwardii Narodowej i jednostki specjalnej „Alfa” Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Kadyrow wysłał na Ukraińców swoich najważniejszych dowódców. Tuszajew był nawet określany jako „prawa ręka” Kadyrowa, a oprócz niego, na Ukrainie był Daniila Martynow, tzw. czeczeński „minister obrony”. To Martynow dowodził reprezentacją czeczeńskiej jednostki SOBR Terek na międzynarodowych zawodach sił specjalnych w Jordanii. Czeczeński specnaz był tzw. oczkiem w głowie Ramzana Kadyrowa. 

Reklama

Martynow szkolił specnaz, a wcześniej sam miał służyć w „Alfie” Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Ludzie Martynowa uczestniczyli w bitwie o Hostomel i doszło do starcia dwóch jednostek specjalnych „A” kontrwywiadu (ukraińskiego oraz czeczeńsko-rosyjskiego). Obronną ręką wyszli z niej Ukraińcy. Jeszcze wtedy o kadyrowcach nie mówiono na Ukrainie per „Tik-Tok Wojsko”. Do 2022 roku – po walkach w Donbasie od 2014 roku – o czeczeńskich formacjach walczących po stronie Rosji i separatystów mówiono „Dzika Dywizja”, ponieważ zasłynęli z torturowania ukraińskich jeńców. Pamiętam co opowiadano mi o nich na pozycjach pod Awdijiwką. Oceniano ich jako sadystycznych brutali, ale groźnych i dobrze wyszkolonych żołnierzy. Czeczeni robili co chcieli w tzw. Donieckiej Republice Ludowej, dysponowali ogromną autonomią, ale wydawali się skutecznymi żołnierzami. W tych formacjach pozostał tylko sadyzm i wysoka autonomia decyzyjna, ponieważ po publikacji materiałów na Tik-Toku, stali się wojskowym pośmiewiskiem dla całego świata.

Pod koniec czerwca 2022 r. Ramzan Kadyrow zapowiedział utworzenie kolejnych nowych batalionów składających się wyłącznie z etnicznych Czeczenów, które zostaną rzucone na ukraiński front. Skończyło się stworzeniem mieszanych formacji, gdzie służą… etniczni Rosjanie.

Wiemy choćby o czeczeńskich posiłkach pod Chersoniem z uwagi na fakt, iż Siłom Zbrojnym Ukrainy udało się zniszczyć bazę Kadyrowców nad Dnieprem. Z dostępnych relacji możemy zatem stwierdzić, iż kadyrowców rzucano do Mariupola, Chersonia, pod Zaporożem, pod Kijowem i na donbaski front.

Czytaj też

Kadyrowców zaczęto wykorzystywać jako tzw. oddziały zaporowe na wzór formacji NKWD w okresie II wojny światowej. Kadyrowcy mieli rozstrzeliwać rosyjskich dezerterów lub zmuszać rosyjskich żołnierzy do wykonywania rozkazów. Sami jednak wykazują się niskim poziomem dyscypliny i w mediach rozpisywano się o strzelaninach z udziałem Czeczenów wybuchających z powodu kłótni o podział łupów wojennych.

Opinię o kadyrowcach zmieniły głównie walki o Mariupol. Według ukraińskiego wywiadu jednostki czeczeńskie poniosły „setki” strat podczas ataków pod Kijowem i zostały wycofane do Czeczenii 13 marca 2022 r. Czeczeński zaciąg uczestniczył w zbrodniach wojennych przeciwko ludności cywilnej. Kolejny odcinkiem frontu, na który rzucono Kadyrowców to południe. Uczestniczyli w oblężeniu Mariupola.

Jednostki Kadyrowców na Ukrainie stały się znane z publikowania filmów w mediach społecznościowych, w tym właśnie głównie pseudo-vlogów z Mariupola. Są z tego powodu wyśmiewani w Internecie jako „TikTok wojsko”. Na tych materiałach widzimy często pozorowane strzelaniny, a nawet jak kadyrowcy prowadzą gdzieś kozę. Kadyrowcy nagrywali filmiki na których ostrzeliwali opuszczone budynki, albo tory kolejowe pozorując walki. Rejestrowali swoje bazy, dając tym samym koordynaty ukraińskiej artylerii albo lotnictwu, a nawet dokumentowali kradzież ukraińskich rowerów.

Innym określeniem z jakim się spotkałem o kadyrowcach na Ukrainie to „bankomat”. Wynika to z tego, że Czeczeni cały zrabowany na wojnie majątek noszą przy sobie. Ukraińscy żołnierze porównują to do gry komputerowej RPG, gdzie po zlikwidowaniu przeciwnika wypadają z niego „itemy”. W teorii wojsko Kadyrowa powinno stać wyżej na polu bitwy niż pierwszy rzut sił inwazyjnych. Dlaczego?

Z licznych relacji frontowych przenikających do mediów, a także materiałów wideo, możemy stwierdzić, iż indywidualne wyposażenie oraz uzbrojenie kadyrowca stoi wyżej niż szeregowego rosyjskiego sołdata. Szeregowi Czeczeni w służbie Putina są uzbrojeni w AK-74 i AK-74M, granatnik GM-94, WSS Wintorież, rakietowy miotacz ognia Trzmiel, granatniki RPG. Dysponują hełmami oraz kamizelkami kuloodpornymi, czego nie można było powiedzieć zwłaszcza o tzw. mobikach, czyli zmobilizowanych rezerwistach wysyłanych na ukraiński front. Zwłaszcza w pierwszej fazie wojny, indywidualny szpej kadyrowców był obiektem zazdrości liniowego sołdata.  

Pomimo licznych kompromitacji kadyrowcy dysponują wielką niezależnością w ramach sił inwazyjnych. Większość czeczeńskich oddziałów kolaborujących z Moskwą to element rosyjskiej Gwardii Narodowej, tzw. Rosgwardii. To samo w sobie daje pewną autonomię pododdziałom. Kadyrowcy wszelako mają jeszcze większą niezależność. Wynika to z mocnej politycznej pozycji samego Ramzana Kadyrowa w Federacji Rosyjskiej. Notowania Kadyrowa rosną w trakcie frontalnej inwazji przeciwko Ukrainie. Dlaczego? W sytuacji problemów z rekrutem w Rosji Kadyrow jako jeden z nielicznych rosyjskich polityków jest w stanie dostarczyć nowych żołnierzy. Kadyrowcy wykazują się też przed pojechaniem na front większym fanatyzmem i animuszem do walki niż przedstawiciele innych narodowości podległych Moskwie. Ponadto Kadyrow zdradził swojego politycznego sojusznika, jakim był Jewgienij Prigożyn pokazując, że wciąż ma silną polityczną intuicję i jest zręcznym graczem. Oddziały „Achmat” miały wówczas rozkaz uderzenia na Rostów nad Donem zajęty przez wagnerowców. Rozkaz wykonywali tak opieszale, że zanim dotarli do Rostowa to Prigożyn zdążył wyjechać na Białoruś.

Sytuacja pod Kurskiem

I tutaj przechodzimy do sytuacji pod Kurskiem, ponieważ jest ona kopią sytuacji z okresu tzw. puczu Prigożyna. Oddziały kadyrowców postrzega się jako tchórzliwe, a zatem unikające walki. To uproszczenie. W mojej opinii oddział kadyrowców uciekł spod Kurska, ponieważ takie miał rozkazy. Ponad 800 dni walk na Ukrainie to wystarczający czas, by przeanalizować postawę i charakterystykę kadyrowców. Są to formacje angażujące się w wojnę w warstwie werbalnej, a nie fizycznej. Wykazali się jako nieudolni i operetkowi żołnierze, ale to nie wyklucza faktu, że polityka ich dowódców jest konsekwentną realizacją politycznego planu.

Kadyrow w czasie tzw. puczu Prigożyna w czerwcu 2023 roku de facto przyjął postawę wyczekującą. Gdyby Prigożyn najechał Moskwę, być może kadyrowcy dostaliby rozkaz, aby przyłączyć się do nacierających najemników, a nie bronić Putina. Potwierdza to postawa Kadyrowa względem ex-wagnerowców. Na przestrzeni miesięcy od 2022 roku do 2024 roku zmienił się etnos oddziałów rodem z Czeczenii. Obecnie, są to formacje mieszane. Po rozczłonkowaniu Grupy Wagnera jedną z dróg ratunku dla najemników Prigożyna było podpisywanie w Groznym kontraktów z lokalnymi oddziałami. Jeżeli obejrzymy sobie rosyjskie quasi-reportaże z frontu zauważymy nagły wysyp nie-kaukaskich żołnierzy w szeregach czeczeńskiej formacji. Dlatego w mieszaninie legitymacji schwytanych do niewoli żołnierzy przez 225. Batalion znajdziemy etnicznych Czeczenów oraz… Rosjan.

Otworzenie przez Ukraińców frontu kurskiego skończyło się szybkim braniem do niewoli dziesiątek rosyjskich poborowych. O ile obecnie siły inwazyjne okrzepły, a żołnierze nabrali cech frontowców to całkowicie zieloni poborowi z „branki” w starciu z elitą Sił Zbrojnych Ukrainy (choćby 82. Brygadą Desantowo-Szturmową) nie mieli żadnych szans. Prawdopodobnie „Achmat” uciekał spod Sudży drogą na Rylsk, ale został zaskoczony tempem ukraińskiego natarcia.

Kadyrowcy na Ukrainie zasłynęli ze stawiania własnych blokpostów na tyłach, tworząc swoje „państwo w państwie” i kontrolując przejeżdżających oraz nieuznając punktów kontrolnych stawianych przez rosyjskie formacje. Na jednym z materiałów wideo (na rosyjskich tyłach) widzimy, że kontrola Czeczenów kończy się wyciągnięciem przez dowódcę pistoletu. Prawdopodobnie Czeczeni zaczęli pod granicą stawiać alternatywne posterunki, co ułatwiło im ucieczkę, bo kontrolowali drogi i pozorowało ich służbę na granicy oraz ułatwiało korupcję. Moskwa toleruje ekstrawaganckie działania czeczeńskich polowych dowódców, bo na froncie ma z nimi jeszcze więcej kłopotów (choćby dekonspiracja pozycji). Kadyrowcy-achmatowcy są zatem służbą policyjną, której rolą jest pacyfikowanie terytoriów okupowanych – nieprzypadkowo są oddziałami Rosgwardii.

Reklama

Komentarze

    Reklama