- Analiza
- Wiadomości
- Polecane
Drony przechwytujące – niechciane dziecko NATO
Najlepszym środkiem na zwalczenie obcych dronów są własne drony. Mogą być one bowiem tańsze od atakowanych celów, są wielokrotnie tańsze od tradycyjnych systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych, zabezpieczają większy obszar niż znajdujące się na ziemi systemy zakłócające, są łatwe w obsłudze, działając coraz częściej autonomicznie oraz mogą być masowo produkowane.

Autor. Jednostka „Dzikie Szerszenie”
Drony przechwytujące to jeden z najnowszych „wynalazków” wojny na Ukrainie. Ich wprowadzanie w krajach, gdzie nie toczą się działania wojenne, jest jednak spowalniane przez tradycyjnie myślącą generalicję, która nadal lekceważy zagrożenie ze strony systemów bezzałogowych, planując inwestycje głównie w znane im wcześniej systemy uzbrojenia.
Tymczasem nikt już nie ma złudzeń, że „tradycyjny” system obrony powietrznej należy uzupełnić o zupełnie oddzielną warstwę, a więc o obronę antydronową. Tylko w odniesieniu do największych, bezzałogowych klasy HALE i MALE opłaca się bowiem wykorzystywać standardowe środki przeciwlotnicze. W odróżnieniu od mniejszych dronów konieczne jest już wprowadzenie oddzielnych rozwiązań obronnych, które powinny być jednak nie tylko efektywne, ale również tanie.
Skuteczny system obrony antydronowej to bowiem taki, w którym efektory są tańsze od niszczonych dronów. W przeciwnym przypadku może dojść do sytuacji, że zabraknie środków przeciwdronowych i część masowo atakujących systemów bezzałogowych przedrze się do wskazanych im wcześniej celów. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że mowa jest tu o systemie obronnym, który musi działać nie tylko w czasie wojny, ale również w czasie pokoju.

Autor. Jednostka „Dzikie Szerszenie”
Drony stały się bowiem dla Rosji również środkiem działania podprogowego i na pewno będą w sposób ciągły wykorzystywane do potęgowania poczucia zagrożenia, jak również do wywoływania kłótni politycznych. W takim przypadku nie powinno się więc wykorzystywać rakiet i artylerii, ponieważ szkody pozostawione przez nie na ziemi mogą być większe niż szkody, jakie spowodowałyby same drony.
W tym wszystkim ważny jest również czas. W krajach natowskich, w tym również w Polsce, trzeba bowiem zaczynać od zera. Nie ma więc żadnych szans, by np. w ciągu dwóch lat postawić na granicy szczelną barierę antydronową, skutecznie zabezpieczającą nas przed wlotem obcych systemów bezzałogowych na polskie terytorium. To wymaga bowiem więcej czasu i ogromnych inwestycji. Twórcy koncepcji takiej bariery założyli bowiem, że jej najważniejszym efektorem będą systemy zakłócające.
Zobacz też
Tymczasem ich największym ograniczeniem w odniesieniu do dronów jest zasięg – nieprzekraczający kilku kilometrów i to jeszcze z założeniem, że wykorzystana zostanie antena kierunkowa, a więc wymagająca oddzielnego systemu naprowadzania na cel. Są to więc drogie rozwiązania, które dodatkowo trzeba będzie rozstawić co kilka kilometrów wzdłuż całej granicy. Można oczywiście zastosować systemy zakłócające dalekiego zasięgu, ale one są już integrowane w ramach specjalnych kompleksów walki radioelektronicznej instalowanych na pojazdach, które są kupowane w inny sposób i nadal w zbyt małej ilości.
Drony przechwytujące i ich metamorfoza ze środka zastępczego w niezbędny system uzbrojenia
Wojna na Ukrainie pokazała dobitnie, że w przypadku braku wystarczającej liczby systemów antydronowych, do zwalczania dronów przeciwnika można wykorzystywać własne drony. Pierwsi zauważyli to Ukraińcy. Szybko zorientowali się, że rosyjskie, zwiadowcze Orłany i Zale można neutralizować nie tylko za pomocą rakiet przeciwlotniczych i uzbrojenia lufowego, ale również z wykorzystaniem własnych, bezzałogowych aparatów latających. Tym bardziej, że chodziło nie tylko o niszczenie dużych dronów, ale również tych małych, trudnych do wykrycia i trafienia, które dodatkowo są bardzo tanie.
Efekt przerósł na tyle oczekiwania, że liczba bezzałogowców neutralizowanych w „walkach powietrznych” zaczęła gwałtownie rosnąć. I działo się tak pomimo początkowego wykorzystywania do tych zadań typowych dronów kamikaze. Przełomem okazała się ukraińska ofensywa na obwód kurski w Rosji w sierpniu 2024 roku, gdzie dochodziło do prawdziwych bitw powietrznych z udziałem nawet kilkunastu dronów. Szybko okazało się, że w ciągu kilku miesięcy takich „walk powietrznych” udało się strącić tyle samo rosyjskich dronów rozpoznawczych, co w czasie całej wojny, a dodatkowo zrobiono to 100 razy taniej.

Autor. M.Dura
Bardzo dużo dobrego dla tego rodzaju działań zrobiła ukraińska grupa Sierhija Stiernienki, która zbierała filmy z ataków dronów na drony, pokazując skalę tych sukcesów. A było ich coraz więcej, ponieważ Ukraińcy nie tylko dopracowywali taktykę działania, ale również wprowadzali coraz bardziej wyspecjalizowany sprzęt. Kwadrokopter atakujący inny bezzałogowiec nie musi bowiem przenosić takiego samego, ciężkiego ładunku, jaki jest potrzebny do zniszczenia czołgu, a dzięki mniejszej masie może latać szybciej i dłużej, przy tym samym akumulatorze.
Rozszerzył się też przekrój zwalczanych bezzałogowców. Początkowo były to głównie wolno, nisko i „spokojnie” latające drony rozpoznawcze, takie jak Orłan, Zala, Supercam i Merlin. Później Ukraińcy zaczęli polować na mniejsze drony kamikaze, amunicję krążącą Lancet, drony kamikaze dalekiego zasięgu klasy Szahid oraz duże drony wysokiego pułapu. Dobitnym przykładem takich działań było zestrzelenie przez 414. Brygadę Dronową „Ptaki Madziara” we wrześniu 2025 roku najnowszego, bezzałogowego samolotu Orion, który przez Rosjan jest prezentowany jako lepszy odpowiednik amerykańskiego Reapera. I kosztuje co najmniej milion dolarów.
Dla „Ptaków Madziara” była to przysłowiowa wisienka na torcie. W walkach myśliwskich brygada ta strąciła już bowiem swoimi dronami ponad 1500 rosyjskich bezzałogowców, głównie typu Orłan, Supercam, Szahid, Gierań, Gerbera i Lancet. Największymi wśród nich były jednak drony: Merlin i Forpost (te ostatnie o rozpiętości skrzydeł 9,1 m, masie startowej 500 kg i autonomiczności 18 godzin). Oriony mają już rozpiętość skrzydeł 16,3 m, wagę startową 1000 kg i mogą przebywać w powietrzu przez ponad 24 godziny.
Another 6 enemy UAVs were taken down by the Yokai group with your support!
— Спільнота Стерненка (@sternenkofund) September 10, 2025
Thanks to your drones, we neutralized 3 Zalas, 2 Molniyas, and a Lancet🔪
Help us keep turning Russian drones into scrap!
Donate to the Sky Rusoriz!
Permanent jar for FPV:https://t.co/yqjDmpV69v… pic.twitter.com/IycIOWQ3qf
Co ważne, ukraiński dron przechwytujący atakował Oriona z prędkością 146 km/h na wysokości około 3660 metrów. Oznacza to, że dla ukraińskich, bezzałogowych „myśliwców” taki pułap przestał być problem. Pierwszy atak na tej wysokości nastąpił już zresztą rok wcześniej, przez ukraiński dron FPV z grupy „Woron” dywizjonu przeciwlotniczego 3. Brygady Pancernej.
Znamienne jest to, że Ukraińcy próbują także atakować swoimi dronami załogowe statki powietrzne i to nie tylko na ziemi, ale również w locie. Udokumentowano już zresztą dwa przypadki przechwycenia w ten sposób rosyjskich śmigłowców. Pierwszy z nich miał miejsce 7 sierpnia 2024 roku, gdy ukraiński operator trafił swoim kwadrokopterem kamikaze w śmigłowiec uderzeniowy Mi-28NM. Był to zresztą pierwszy w historii przypadek trafienia załogowego statku powietrznego przez drona. Dwa dni później, w podobny sposób przechwycono śmigłowiec Mi-8.
Takie sukcesy osiągnięto dzięki wypracowaniu odpowiedniej taktyki działania i nowej organizacji jednostek dronowych. Przestano bowiem liczyć na szczęście, że coś się trafi w powietrzu (chociaż takie przypadki się nadal zdarzają), ale zaczęto polegać na systemie ostrzegania, który dawał czas na podniesienie drona, dogonienie celu i przeprowadzenie ataku, niekiedy powtarzanego kilkakrotnie. Dotyczy to także zwalczania rosyjskich bezzałogowców nocą. Pierwszy przypadek takiego ataku miał zresztą miejsce już 11 września 2024 roku, a unieszkodliwionym celem był dron rozpoznawczy Zala.
Zmienia się również sam sposób niszczenia bezzałogowych „intruzów” w powietrzu. Początkowo stosowano na Ukrainie atak kamikaze, godząc się przy tym na utratę własnego bezzałogowca. Było to zrozumiałe, ponieważ nie było wtedy specjalistycznych dronów przechwytujących i korzystano ze standardowych, bardzo tanich i dostępnych kwadrokopterów kamikaze. Później jednak postanowiono to zmienić, wzmacniając konstrukcję własnych bezzałogowców, zabudowując np. wirniki silników metalową kratownicą (przez co można je było odzyskać po przeprowadzeniu naprawy) oraz dodając np. specjalne, długie wysięgniki, którymi uszkadzano śmigła rosyjskich dronów.
Підрозділ Посіпаки @POSIPAKYUA збив 2 новітні БПЛА «Дельта», про які нещодавно розповіли ГУР МО 🔪
— Спільнота Стерненка (@sternenkofund) August 7, 2025
Цей безпілотник може використовуватись як для розвідувальних цілей, наприклад виявлення наших позицій ППО, так й для ударних цілей, маючи бойову частину вагою ~ 15 кг.
Більшість… pic.twitter.com/na6ebJON3q
W ten sposób pojawiła się idea dronowych myśliwców, które byłyby specjalnie przeznaczone do zwalczania bezzałogowych aparatów latających. Pierwszym krajem, który systemowo podszedł do tego rodzaju uzbrojenia była Ukraina. Już rok temu założono tam bowiem potrzebę opracowania i wprowadzenia trzech rodzajów przechwytujących bezzałogowców:
- kwadrokopterów kamikaze (o najmniejszym zasięgu) – głównie do bezpośredniej ochrony własnych wojsk przed atakami dronów FPV – kamikaze;
- bezzałogowych statków powietrznych – minisamolotów;
- przeciwdronów – do zestrzeliwania amunicji krążącej klasy Szahid.
Про дрони-перехоплювачі STING⚔️
— Спільнота Стерненка (@sternenkofund) September 16, 2025
Для ефективного захисту наших міст від атак потрібно вдвічі більше перехоплювачів, аніж запущених шахедів.
І FPV-дрони STING — одні з найефективніших!
Це спільна кропітка робота виробника «Дикі Шершні», R&D-підрозділу нашого фонду та… pic.twitter.com/OD5T9as3mc
Obserwując ujawniane co jakiś czas informacje, widać że Ukraińcy trzymają się tego podziału, oferując w każdej z trzech powyższych grup zupełnie nowe rozwiązania. I najlepiej by było, gdybyśmy z tych doświadczeń teraz skorzystali, opracowując na ich podstawie swoje własne lub wspólne rozwiązania. Ważna jest przy tym także wiedza o samej organizacji jednostek antydronowych i ich wyposażeniu. Wiadomo np., że część z nich korzysta z analizatorów widma informujących o zakłóceniach i obcych emisjach pochodzących od bezzałogowców i operatorów. Tymczasem u nas o przetargu na tego rodzaju wyposażenie jak na razie się nie mówi.
Zobacz też
Ta organizacja eskadr jest o tyle ważna, że musi być powiązana z istniejącym systemem wykrywania i ostrzegania o przelocie dronów. Znamienne jest to, że pomimo braku na Ukrainie odpowiedniej liczby radarów zapewniających radiolokacyjne śledzenie obiektów niskolecących nad całym ukraińskim terytorium, rzadko kiedy takie cele są „gubione”. Ukraińcy łączą bowiem umiejętnie bardzo różne rozwiązania, które ostatecznie pomagają w stworzeniu rozpoznanego obrazu sytuacji powietrznej.
Jednym z takich rozwiązań jest „apka” w telefonach komórkowych, dzięki której na ekranie wyświetlają się tylko dwie ikonki: rakiety i BSP (bezzałogowy statek powietrzny). Każdy Ukrainiec, słysząc określony obiekt powietrzny, dotyka po prostu odpowiedniego obrazka i system od razu się orientuje, że w danym położeniu znajduje się obcy dron lub rakieta. Zbierając tego rodzaju informacje od wielu osób, można z dużą dokładnością dokonać interpolacji trasy lotu intruza i przekazać te dane do systemów obrony przeciwlotniczej.
It's not a firework.
— Defense of Ukraine (@DefenceU) September 1, 2025
It's a destruction of a russian Lancet drone.
📹: 35th NGU Regiment pic.twitter.com/wAY1DA7sUf
A że te rozwiązania są skuteczne, świadczy chociażby mapa dostarczona przez stronę ukraińską, na której było widać dokładnie trasy wszystkich bezzałogowców i rakiet, jakie atakowały Ukrainę w nocy z 9 na 10 września, w tym te, które wleciały na teren Polski. O tym, że tego rodzaju system działa, świadczy fakt, że większość rosyjskich dronów dalekiego zasięgu jest strącana przed dolotem do celu. My na taką skuteczność na razie nie możemy liczyć, nawet przy zaangażowaniu wielokrotnie droższych systemów przeciwlotniczych.
Tym bardziej, że Rosjanie mogą już niedługo wprowadzić zupełnie nowy środek napadu powietrznego.

Autor. M.Dura
Roje dronów na roje dronów
Istnieje teoria, niepoparta zresztą żadnymi dowodami, że nowa wojna będzie inna niż ta, którą obserwujemy na Ukrainie. Prawdziwe w tym stwierdzeniu jest jednak tylko to, że będzie ona inna, ponieważ będzie gorsza. Możemy być pewni, że wszystko to, co obecnie się sprawdza w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, zostanie przez Rosję wykorzystane w kolejnym konflikcie zbrojnym, który ten kraj prawdopodobnie wywoła. Natomiast Rosjanie dołożą kolejne rozwiązania, które poprawią skuteczność obecnie stosowanych środków i dodadzą rosyjskiemu wojsku zupełnie nowe zdolności.
W przypadku systemów bezzałogowych tą nowością będą niewątpliwie roje dronów. Masowa produkcja systemów bezzałogowych pozwala bowiem na ich zgromadzenie w takiej ilości, by można je było wysyłać jednocześnie w grupach liczących nawet kilka, kilkanaście tysięcy sztuk. Tym, którzy uważają to za przesadę, warto przypomnieć, że Rosjanie dziennie wysyłają nad Ukrainę co najmniej 500 „Szahidów”, ponieważ właśnie tyle produkują każdej doby. Jak się więc wojna skończy, trafią one nie na front, ale do rosyjskich magazynów.
Już po miesiącu bez wojny Rosjanie będą więc zdolni do wysłania w jednej fali nad Polskę ponad 15 tysięcy „Szahidów”. A przecież trzeba zakładać, że oni do takiego ataku będą się przygotowywali co najmniej 4 – 5 lat. Takiej nawale bezzałogowców nie przeciwstawi się żaden system rakietowy. Natomiast mogą się przeciwstawić drony myśliwskie.

Autor. https://www.sternenkofund.org
Oczywiście już teraz na Ukrainę wysyła się dziennie nawet siedemset Szachidów, Gierani oraz Gerberów i Ukraińcy większość z nich neutralizują. Jednak w przypadku roju mówimy o jednej, dużej grupie bezzałogowców działającej jednocześnie – bezzałogowców, które dodatkowo współpracują ze sobą, unikając kolizji i dzieląc się zadaniami w przypadku, gdyby coś nie poszło zgodnie z planem.
Zobacz też
Niestety, jak na razie nie znaleziono skutecznego środka na zwalczanie roju dronów, poza własnym rojem dronów. Mając odpowiednio zorganizowany system eskadr bezzałogowych myśliwców uzyska się możliwość, by takie roje w odpowiednim momencie tworzyć i wykorzystać. Ważna w tym wszystkim jest również ekonomia. Ukraińcy szacują, że dla ochrony własnych miast potrzebują dwa razy więcej dronów przechwytujących, niż Rosja wypuszcza „Szahidów”. Przy takim samym podejściu do rakiet, budowa w pełni wydajnego systemu antydronowego jest więc niemożliwa.
Chyba, że wprowadzi się odpowiednie i skuteczne uzbrojenie energetyczne i to w odpowiedniej ilości. Ale na to jak na razie się nie zanosi.

Autor. M.Dura
Po co antydronowe drony, skoro będzie antydronowa bariera?
Wszystkim tym, którzy bardzo ostrożnie podchodzą do budowy dronowych eskadr myśliwskich, trzeba przypominać, że jak na razie nikt nie przedstawia dla nich równorzędnej alternatywy. Bariera antydronowa na granicy, na budowę której trzeba będzie wydzielić wiele miliardów złotych, ma jedną, główną wadę. Jako system stacjonarny, nadaje się tylko na czas pokoju. W przypadku konfliktu zbrojnego, Rosjanie znając położenie poszczególnych masztów z systemami zakłócającymi, od razu je zniszczą i to zresztą tylko w tych „korytarzach powietrznych”, które będą chcieli wykorzystać. Nie będą im przy tym przeszkadzały systemy antydronowe, ponieważ użyją efektorów nieelektronicznych, a więc artylerię lufową.
Nie będą zresztą musieli do tego stosować armat dalekiego zasięgu, ponieważ bariera antydronowa ma być budowana w strefie przygranicznej. Dosięgną więc ją nawet pociski moździerzowe. Nie ma też szans, by korzystać z tego, co nie będzie atakowane w innych miejscach, bo jak na razie cały czas się mówi o budowie stacjonarnych masztów sensorowych, z których zdjęcie czegokolwiek będzie bardzo trudne.

Autor. M.Dura
Z dronami myśliwskimi jest już inna sprawa, ponieważ ich wyrzutnie mogą być montowane nawet na lekkich, bardzo mobilnych pojazdach, które bez problemu będą się przemieszczały we wskazane miejsce. Dodatkowo drony myśliwskie, wykorzystywane w granicznej „barierze antydronowej”, mogą także wejść na wyposażenie specjalistycznych baterii przeciwlotniczych. I jest to kolejny, ważny wniosek z wojny na Ukrainie.
Wykazano tam bowiem, że drony przechwytujące powinny być nie tylko wyposażeniem pododdziałów dronowych, ale również baterii przeciwlotniczych. I nie chodzi tu jedynie o wiedzę przeciwlotników w zakresie zwalczania obiektów latających, ale przede wszystkim lepszą świadomość sytuacji w powietrzu, jaką baterie plot niewątpliwie posiadają – chociażby dzięki bezpośredniemu dostępowi do systemu wczesnego ostrzegania.

Autor. M.Dura
W razie przegrania bitwy granicznej (co zawsze trzeba zakładać) jest więc możliwość wycofania wyrzutni dronów przechwytujących i stworzenie z nich kolejnych linii obrony przed rosyjskimi systemami bezzałogowymi. Natomiast wycofanie środków antydronowych z bariery budowanej na granicy w ramach Tarczy Wschód będzie bardzo trudne lub nawet niemożliwe.
Dodatkowo należy pamiętać, że jammery zastosowane w przygranicznej barierze antydronowej mają zasięg nieprzekraczający kilku kilometrów. Z kolei promień działania dronów przechwytujących jest kilkakrotnie większy. Ich wyrzutnie można więc rozstawiać rzadziej. Dodatkowo są one łatwiejsze do transportu, ponieważ drony mogą startować również z wielolufowych wyrzutni moździerzowych, zamontowanych na wysoce mobilnych pojazdach terenowych. W razie alarmu przeciwlotniczego na Ukrainie można więc w Polsce wysłać zawczasu takie zestawy na przewidywaną trasę rosyjskich Szachidów i Gerberów, aby je tam później zwalczać.

Autor. M.Dura
Co ważne, użycie tych dronów może okazać się o tyle tańsze, że będzie można je wykorzystywać wielokrotnie. Przykładem tego jest prototyp bezzałogowego mini-myśliwca Assasin polskiej firmy AP-FLYER, który w czasie prób, po uderzeniu w cel, opadał na spadochronie. Jest więc możliwość, by drony myśliwskie po drobnych naprawach ponownie wykorzystywać do walki z rosyjskimi „Szahidami”. Ważne jest jednak, by opracować taki sposób ataku na bezzałogowych intruzów, by nie trzeba było do tego wykorzystywać głowicy bojowej z materiałem wybuchowym.
I nie chodzi tu tylko o bezpieczeństwo ludności cywilnej, która w wyniku eksplozji takiej głowicy może ucierpieć, ale również o jak największe uproszczenia procedury przechowywania i przygotowania do lotu dronów przechwytujących. Bez ładunku wybuchowego będą one mogły być np. przechowywane w remizach strażackich, na posterunkach Policji i strażnicach Straży Granicznej, skąd bardzo szybko mogą być wystawione na zewnątrz i przygotowane do startu.

Autor. https://www.sternenkofund.org
I znowu można skorzystać w tym przypadku z doświadczeń ukraińskich, którzy już od wielu miesięcy starają się znaleźć najbardziej skuteczny sposób zwalczania „Szahidów”. Prowadzone są również zbiórki pieniędzy na drony przechwytujące, czego przykładem jest akcja ukraińskiej grupy Sierhija Stiernienki „Szahedoriz”. Jej celem nie jest bowiem tylko dostarczanie do armii bezzałogowych myśliwców przechwytujących, ale również „aktywne uczestniczenie w: procesie powstawania innowacyjnych rozwiązań, poszerzaniu pozytywnych doświadczeń w Siłach Zbrojnych i lobbowaniu na rzecz stworzenia systemu antydronowej obrony powietrznej w całym kraju”.
W akcji tej udało się już zakupić m.in. 370 specjalistycznych antydronów STING, które natychmiast zostały przekazane do wybranych jednostek ukraińskich. Ale i wcześniej zbierano bezzałogowe myśliwce m.in. w czasie akcji ReDrone. Zebrane w ten sposób bezzałogowe myśliwce do 16 września 2025 roku trafiły w już ponad 400 celów.
Сили ППО за програмою ReDrone збили вже другий новітній дрон-камікадзе Італмас.
— Serhii Sternenko ✙ (@sternenko) September 15, 2025
Цей БПЛА може нести бойову частину до 40 кілограмів на 200 кілометрів. Такий собі міні-шахед.
Інвестуйте в безпеку нашого неба!
Закиньте на Небесний русоріз! pic.twitter.com/a44KlBicCX
Jeżeli tego rodzaju ukraińskie rozwiązanie okazałoby się skuteczne, to można by z nich skorzystać, rezygnując z budowania kosztownej, stacjonarnej bariery antydronowej na całej granicy, zajmując się w niej głównie detekcją zagrożeń. Natomiast efektorami byłyby eskadry dronów myśliwskich, które w czasie pokoju zabezpieczą naszą granicę, a w czasie wojny bez problemu walczyłyby z nawałą rosyjskich dronów bojowych, chroniąc nie tylko strefę przygraniczną, ale również walczących z Rosjanami naszych żołnierzy.
Im więc szybciej i więcej „bezzałogowych myśliwców” wprowadzimy, tym szybciej i bardziej będziemy bezpieczni.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS