Reklama

Wojna na Ukrainie

Co wiemy o koreańskim Korpusie Ekspedycyjnym pod Kurskiem? [ANALIZA]

Kim Dzong Un zmodernizował północnokoreański specnaz
Kim Dzong Un zmodernizował północnokoreański specnaz
Autor. Screen z mat. wideo kanału na YT Arirang News

Siły Zbrojne Korei Północnej (KRLD) to masowa, ponad milionowa armia oparta o pobór. Czy przewaga ilości nad jakością w szeregach Korpusu Ekspedycyjnego jest także widoczna pod Kurskiem?

Na koniec października agencja „Reutersa” podała, że Kijów zna tożsamość trzech północnokoreańskich generałów, którzy przybyli z żołnierzami KRLD do Federacji Rosyjskiej. Jak pisałem już wcześniej na łamach Defence24.pl w ostatnich tygodniach w tzw. runecie (rosyjskojęzycznie social media) nie tylko, że nie ukrywano obecności przybyszy z Północnej Korei, ale wręcz używano ich do operacji psychologicznej w infosferze pokazując charakterystycznych azjatyckich żołnierzy, gdzie się da. Wspomniani generałowie to: Kim Yong Bok, dowódca korpusu północnokoreańskiego „specnazu”, generał Ri Chang Ho, zastępca szefa Sztabu Generalnego oraz generał dywizji Sin Kum Cheol, szef Głównego Zarządu Operacyjnego.

Reklama

Czytaj też

Łączna liczba oficerów rodem z KRLD, którzy trafili do Federacji Rosyjskiej, to 500 dowódców różnego szczebla. Wiemy, że Korpus Ekspedycyjny KRLD liczy ponad 10 tysięcy żołnierzy, oraz zawiera komponent sił specjalnych w liczbie ok. 1500 północnokoreańskich komandosów. Wydaje się, iż do konfrontacji na nowoczesnym polu walki jest gotowa tylko ta ostatnia grupa.

Modernizacja północnokoreańskiego specnazu

O modernizacji oddziałów sił specjalsów z KRLD wiemy nieco więcej z uwagi na parady wojskowe, na których byli obecni z nowym wyposażeniem osobistym. Na jednej z parad w tzw. Dzień Słońca, czyli datę urodzin Kim Il Sunga vel. Kim Il Sena, założyciela komunistycznej zbrodniczej dynastii, w czasie pokazowego przemarszu wyróżniał się oddział w pełnej balistyce, z kamizelkami kuloodpornymi, które miały kołnierz, oraz z założonymi na hełmach goglami do termowizji, a także karabinkami ze śrubowymi magazynkami. Następnie ruszyły spekulacje w mediach jak bardzo Północna Korea zmienia swoje oddziały specjalne nawiązując do standardów takich formacji w Korei Południowej lub USA

YouTube cover video
Reklama

Raport Departamentu Obrony USA już w maju 2013 r. ostrzegał, iż „północnokoreańskie siły specjalne należą do najlepiej wyszkolonych, najlepiej wyposażonych, najlepiej odżywionych i wysoce zmotywowanych” oddziałów w ramach Sił Zbrojnych KRLD.

Wiemy, że Kim Dzong Un zwiększył komponent Sił Specjalnych w północnokoreańskiej armii. Ma on obecnie liczyć 200 tysięcy żołnierzy. To więcej komandosów KRLD niż w okresie tzw. Cichej Wojny, czyli serii rajdów z północy na południe wykonywanych przez siły specjalne reżimu Kimów, począwszy od 1966 roku na 1969 roku kończąc. W zasadzie Cicha Wojna trwa do dzisiaj. Linia demarkacyjna, czyli tzw. strefa DMZ, to de facto linia frontu.   

Za wojskowe siły specjalne w KRLD odpowiadał 8. Korpus Specjalnego Przeznaczenia (północnokoreańskiego specnazu). Obecnie jest to 25 Brygad Sił Specjalnych w 11. Korpusie Szturmowym. Specyfiką wojsk KRLD są np. brygady snajperskie. Ponadto Korpus Szturmowy ma dysponować bronią biologiczno-chemiczną m.in. sarinem.

Siły Zbrojne KRLD, czyli Koreańska Armia Ludowa, liczą na „etacie” 1,3 mln żołnierzy. Ponadto dysponują licznymi siłami paramilitarnymi wynikającymi z dyktatorskiego charakteru państwa, gdzie obywatele mają nakaz należenia do ludowo-robotniczych organizacji paramilitarnych. Jak informują amerykańskie media pierwsi żołnierze przerzuceni pod Kursk mają być właśnie z 11. Korpusu Szturmowego. Wszelako będąc elitą armii KRLD nie są jeszcze gotowi do konfrontacji. Biełsat informuje, że „ukraiński wywiad wyraził jednak wątpliwości co do realnych umiejętności przybyłych żołnierzy, określając ich mianem „niedoświadczonych piechurów”.

W zeszły czwartek kanał na Telegramie „ExileNova” opublikował nagranie pt. „Ostrzeżenie z Kurska”. Na wideo widzimy ciężko rannego żołnierza, ponoć z KRLD, który jako jedyny ze swojego oddziału przeżył atak ukraińskich dronów oraz artylerii. Jak potwierdzono żołnierz mówi faktycznie z północnokoreańskim akcentem. „Było nas 40, przeżyłem tylko ja, nie mam już nic do stracenia, to była maszynka do mielenia mięsa” – mówi leżąc w szpitalu. Relacjonuje także, że choć mieli służyć w obronie, to rzucono ich do szturmu bez wsparcia artyleryjskiego i z brakami w amunicji.

Nie wiemy także, czy Korpus Ekspedycyjny KRLD został wciągnięty w ewidencję rosyjskiego resortu obrony jako odrębna zagraniczna formacja czy też wykorzystano tutaj rozwiązanie znane z okresu Grupy Wagnera. Na pewno ma dużą autonomię, bo generalnie rosyjskie siły inwazyjne to konglomerat chorągwi funkcjonujących jak „państwo w państwie”. Pewne jest, że żołnierzy nie rozparcelowano na wiele rosyjskich jednostek. Ponadto są oni nieprzypadkowo zaangażowani pod Kurskiem, ponieważ formalnie, walczą na terytorium Federacji Rosyjskiej, a nie Ukrainy. Do walki wchodzą etapami. Pierwszą grupę bojową ma stanowić 3 tysiące żołnierzy. Na każdy oddział 30 żołnierzy z KRLD ma przypadać trzech rosyjskich instruktorów oraz tłumacz. Jak relacjonują media i tak nie pomogło to przezwyciężyć problemów z komunikacją. Północnokoreańscy żołnierze mają mieć problem, by zrozumieć podstawowe komendy ogniowe.

Reklama

Czego nauczą się żołnierze KRLD jeśli przeżyją?

Pod Kursk, do ukraińskich żołnierzy, trafiły rozmówki ukraińsko-koreańskie, by wiedzieli jak nawoływać przeciwników do poddawania się. Ruszyła także akcja w języku koreańskim dla potencjalnych dezerterów. Akcja Kim Dzong Una ma kilka celów: reżim KRLD poświęca swoich żołnierzy bez problemu, bo w tym kraju życie ludzkie nie znaczy nic, a zyskał dostęp do rosyjskich technologii, których Moskwa do tej pory nie przekazywała Pjongjangowi.

Ponadto jego wojsko zapoznaje się z nowoczesnym polem walki, które diametralnie się zmieniło. Z taką wiedzą część żołnierzy, która przeżyje walki, wróci do KRLD, przeszkoli następną generację wojska, po czym pewnie trafi do gułagu podejrzana o szpiegostwo. To ogromne ryzyko dla Republiki Korei (Korei Południowej), ponieważ KRLD będzie czerpać garściami z doświadczeń swego Korpusu Ekspedycyjnego. Z materiałów spod Kurska publikowanych w tzw. runecie wynika, że wielu rosyjskich żołnierzy dysponuje indywidualnymi detektorami dronów, więc wyposażenie wojska się zmienia, na bieżąco, w zależności od charakteru walk. Z kolei, Putin korzysta na sojuszu z KRLD otrzymując mięso armatnie od podobnego mu reżimu, wraz z donacjami amunicji, które przekazał Pjongjang, umiędzynaradawia także inwazję przerażając świat tym, że ten znalazł się u progu Trzeciej Wojny Światowej. A eskalacja wojny ma dla Kremla być instrumentem nacisku, by więcej ukraińskiej ziemi wyrwać w toku przyszłych rozmów o zawieszeniu ognia.

Reklama

Komentarze (2)

  1. user_1047527

    Nie mają szans z poborowymi lapanymi masowo w Odessie i Lwowie

  2. Anty 50 C-cali

    Tak od spodu Panie Michale. Podobno, duużo zależy od przyszłych - akcji...już jutro w Transylvanii i niżej w źródłach choinek na gwiadkę. Czy, błoto pozwoli, na realizacje prognoz. Na wekend halołinowy, wyliczyło jedno źródło że mniej jak 50% z tych ponad 10 000 korpusu ekspedycji JEST, przypuszczalnie w obronie. By wyzwolić wolę do "wyzwolenia" nie tylko jednej wioski , na pograniczu obwodu Chersonia i łuku Donbasu. Dawno wcielonych ukazem cara do Nowej Rosiji. Bo taka "słynna" 155- brygada morpiechu Pacyfistycznaja, w perspektywie kolejnej zimy w okopach, to w ciepłej porze roku - dziko natarła na okolice stacji kontroli słania gazu, w kierunku Orbana, Fico Słowacji i innej Austrii. Cały pluton, nie wrócił, wymazany przez weteranów Ukrainy. Przykładowo, to na "wyrwanej" ziemi (Z) NowejRossiji

Reklama