- Wiadomości
- Analiza
Cios w lotnictwo strategiczne Rosji. Metody i skutki [ANALIZA]
Co najmniej kilkanaście rosyjskich samolotów zostało zniszczonych przez ukraińskie drony w ataku, którego scenariusze kreślono do dzisiaj w filmach science fiction. Jak wyglądała operacja i co udało się osiągnąć?

Autor. SZ Ukrainy, kadr filmu
Atak nosi kryptonim „Operacja Pajęczyna” i jak informują źródła ukraińskie, miało w nim wziąć udział 117 samobójczych bezzałogowców. Autorem ataku były ukraińskie wojska dronowe współpracujące z wywiadami: cywilnym i wojskowym. Akcję miał osobiście nadzorować (wspierać?) prezydent Wołodymir Zełenski, a jej przygotowanie trwało 18 miesięcy.
Metoda ataku, czyli deszcz pod parasolem
Ukraiński wywiad zdołał doprowadzić do sytuacji, w której w Rosji pojawiły się ciężarówki z zabudowanymi w kontenerach ładunkowych podwójnymi sklepieniami. Podobno sklepienia te zostały przeszmuglowane do Rosji z Ukrainy osobno. Biorąc pod uwagę, że były to w zasadzie proste drewniane konstrukcje, które mogły zostać wzięte za palety transportowe, elementy podestu itp., nie sprawiło to raczej dużego problemu. W zasadzie można też sobie wyobrazić, że mogły one zostać stworzone z drewna na terenie Rosji nie budząc podejrzeń. Drony, w postaci niewielkich czterowirnikowców, miały zostać przewiezione osobno.
Na miejscu udało się założyć sztuczne sklepienia wraz z dronami i otwieranymi zdalnie dachami. Cały taki system otrzymał też prawdopodobnie system autodestrukcji, tak żeby kompletny zestaw nie dostał się w ręce przeciwnika. Świadczą o tym sfilmowane wybuchy rosyjskich ciężarówek, w których ginęli czasem cywile, którzy próbowali wspinać się na naczepy w celu powstrzymania ataku.
First of all, today's attacks on multiple Russian air bases were carried out by FPV UAVs. The drones where hidden in the ceilings of cargo containers that were transported on the trucks to the vicinity of the targets. This will go down in history. pic.twitter.com/hxH1RJlxnA
— The Military Watch (@MarcinRogowsk14) June 1, 2025
Druga możliwość jest taka, że systemy autodestrukcji posiadały same drony. Możliwe też, że część z bezzałogowców lub systemów autodestrukcji zadziałała wadliwie. Świadczą o tym doniesienia z nieudanego ataku na piątą bazę bombowców strategicznych, bazę Ukraina. Ciężarówka, lub ciężarówki, które przewoziły tam swój ładunek miały zapalić się, bądź eksplodować przed czasem.
Kolejne cztery bazy - Ołenja (Płw. Kola), Biełyj (pod Irkuckiem, ponad 4 tys. km od Ukrainy), Diagilewo (pod Riazaniem) i Iwanowo-Siewiernyjm, na północny-wschód od Moskwy – zostały jednak zaatakowane.
Zobacz też
Pomimo wielkiej rozpiętości planowanej operacji uderzenie było zgrane w czasie i połączone także z innym atakiem, na bazę Floty Północnej w Siewieromorsku. Miało tam dojść do „wielkiej eksplozji”, a następnie do eksplozji wtórnych. Poza wielkim dymem unoszącym się nad bazą nie ma jednak na razie informacji na temat strat. Baza ta jest jednak m.in. miejscem bazowania rosyjskich atomowych okrętów podwodnych z pociskami balistycznymi. A zatem elementem triady nuklearnej Moskwy. Porażone mogły więc zostać dwa elementy triady: morski i lotniczy.
Pojawiają się różne informacje na temat tego w jaki sposób atakowały ukraińskie BSP. Jedne doniesienia mówią o sterowaniu nimi przez specjalnie zebranych w tym celu operatorach dronów FPV, którzy sterowali maszynami za pośrednictwem połączenia satelitarnego. Wykorzystana w ataku, do przekazywania sygnałów, miała też zostać sieć rosyjskiej telefonii komórkowej. Z ataku są dostępne filmy, co wskazywałoby, że jakieś połączenie z operatorami (na Ukrainie albo na terenie Rosji) faktycznie było.
Zobacz też
Z drugiej strony pojawiły się informacje, że bezzałogowce posiadały sztuczną inteligencję, która pozwalała im na rozpoznawanie samolotów celów i samodzielne dokonywanie ataków. Inteligencje te miały „trenować” nad muzeami lotniczymi na Ukrainie. Tak się składa, że znajduję się tam wszystkie trzy typy rosyjskich bombowców strategicznych i wiele innych statków powietrznych z czasów byłego ZSRR. W oparciu o taką bibliotekę celów można więc było nauczyć SI jaki cel jest ważniejszy, w który uderzać, a który zignorować.
Udział operatorów i samodzielna sztuczna inteligencja nie muszą się jednak wykluczać. Możliwe, że „planem A” było sterowanie dronem przez operatora. Natomiast w przypadku utraty łączności mógł on przełączać się na tryb automatyczny i samodzielnie klasyfikować cele.
Atak był też ciekawy z innego powodu. W jakiś sposób udało się doprowadzić do podjechania ciężarówek do rosyjskich baz w podobnym czasie, tak aby uderzenie mogło być skoordynowane. Jak tego dokonano nie wiadomo. Wydaje się jednak, że ich kierowcy byli przypadkowymi, nieświadomymi osobami i być może realizowali zlecenie dowozu towaru do miejsc w pobliżu baz.
Podobna sytuacja miała miejsce w październiku 2022 roku kiedy doszło do wybuchu samochodu dostawczego na Moście Krymskim, który został wówczas poważnie uszkodzony. Kierowca tego samochodu był przypadkowym kurierem, który nie wiedział nawet co przewoził.
Zobacz też
Strona rosyjska informuje, że kierowcy ci zostali ujęci i są obecnie przesłuchiwani. Pojawiło się jednak nagranie, że przynajmniej jeden z nich został ujęty w sposób zbyt „entuzjastyczny” i nie przeżył tego procesu. Chociaż na tym etapie nie można wykluczyć, że był agentem ukraińskiego wywiadu i popełnił samobójstwo.
Niewielkie drony odpalone w pobliżu baz były zbyt małe i zbyt blisko celu, aby mogła zauważyć je i zwalczać rosyjska obrona powietrzna. Stosowane w tym celu systemy średniego zasięgu S-300 i S-400 czy krótkiego Pancyr służą do niszczenia dużych lecących z terytorium Ukrainy wielkich BSP klasy OWA (One Way Attack).
Wydaje się, że systemy obrony baz były na taki atak zupełnie nieprzygotowane. Zabrakło klasycznych armat przeciwlotniczych, optoelektronicznych głowic rozpoznawczych, elektromagnetycznych systemów antydronowych czy systemów laserowych. Wydaje się, że jedyne co udało się zrobić, to podnieść w niektórych bazach zasłony dymne, które mogły utrudnić dronom naprowadzanie się na cele.
Rosyjskie lotnictwo dalekiego zasięgu
Strona ukraińska poinformowała, że w ataku zniszczonych zostało 41 samolotów. Zakładając, że każdy z nich był bombowcem dalekiego zasięgu, oznaczało by to zniszczenie około 1/3 wszystkich rosyjskich bombowców. W chwili wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie, 24 lutego 2022 roku, potencjał rosyjskiego lotnictwa strategicznego oceniano na 122 samoloty: 50 turbośmigłowych Tu-95MS, 60 odrzutowych Tu-22M3 i 12 wielkich odrzutowych bombowców Tu-160.
Do 31 maja Rosjanie utracili bezpowrotnie w wyniku wypadków i strat bojowych co najmniej cztery Tu-22M3. Oprócz tego przynajmniej dwa samoloty tego typu zostały uszkodzone w atakach na bazy, podobnie jak co najmniej trzy Tu-95MS. W ubiegłym roku w pożarze w wyniku awarii miał też zostać uszkodzony jeden z Tu-160. Sprawa ta ujrzała światło dzienne tylko z tego powodu, że kilka tygodni wcześniej samolotem tym został przewieziony sam Putin i środowisko prezydenta zażądało w związku z tym śledztwa.
Zobacz też
Do tego doliczyć trzeba straty wynikające z zużycia floty bombowców dalekiego zasięgu, a także ich uszkodzenia czy nawet niszczenie we wcześniejszych atakach ukraińskich dronów klasy OWA, z których nie mamy żadnych dowodów. Pomimo ich braku można jednak zakładać, że ze 118 maszyn, zdolnych do działania 1 czerwca było znacznie mniej. Stąd ,gdyby potwierdziło się zniszczenie 41 z nich, byłby to cios radykalnie obniżający możliwości uderzania na Ukrainę.
Wiele wskazuje jednak, że trafień mogło być mniej, a na pewno nie wszystkie porażone samoloty były bombowcami strategicznymi. Na podstawie dostępnych materiałów prowadzone są ustalenia co do potwierdzonych zniszczeń, jakie udało się zadać. Co udało się dotychczas ustalić?
Udowodnione straty
Materiały, na podstawie których można próbować policzyć i sklasyfikować zniszczone i uszkodzone samoloty pochodzą z kilku rodzajów źródeł. Ukraińskie siły zbrojne wypuściły do otwartego obiegu kilka filmów z kamer dronów uderzeniowych, które przekazały nam obraz niezwykle efektowny.
Filmy te dotyczą jednak dwóch baz Olenija i Biełaja. Z bazy Olenija mamy przynajmniej dwa filmu z powierzchni postojowych bazy, na których stoją cztery bombowce Tu-95MS, a za nimi samolot transportowy An-12. Na nagraniu wcześniejszym widać, że trzy z wymienionych bombowców płoną, a aparat latający kieruje się w stronę czwartego. Kiedy jednak zbliża się do niego, także i na tym bombowcu dochodzi do wybuchu. Zapewne w wyniku trafienia innym dronem. Kamera przestaje pokazywać obraz – prawdopodobnie dron został zniszczony siłą tej eksplozji. Za wybuchającym bombowcem widać jeszcze sylwetkę nietkniętego transportowego An-12.
Another attacked target is Belaya Air Base, Irkutsk Oblast, Russia. pic.twitter.com/CSxRS1NwgD
— The Military Watch (@MarcinRogowsk14) June 1, 2025
Drugi film z bazy Olenija pokazuje przelot z kamery drona na większej wysokości. Widać na nim trzy płonące Tu-95MS (czwarty jest poza obiektywem), płonie także An-12. Wszystkie maszyny wydają się ugodzone w stopniu, który zakończył ich żywot. Nawet te które są w nieco lepszym stanie są „lizane” wielkimi płomieniami od dołu prawdopodobnie płonącego paliwa. Wydaje się, że wszystkie maszyny w ten sposób się wypaliły, bądź ich struktury uległy deformacji.
Z bazy Biełaja jest jeden film z kamery drona, który schodzi od góry do samobójczego uderzenia na bombowiec. Wydaje się, że jest to początek uderzenia na bazę, Tu-95MS stoją bowiem rzędem nienaruszone. Rozmieszczenie samolotów i światło (pogoda) są inne niż w bazie Olenija. Dron schodzi na bombowiec od góry, celuje w skrzydło w którym znajdują się zbiorniki paliwa. Widać, że samolot jest pokryty starymi oponami w celach „ochronnych”. Widać też, że opony te zostały umieszczone cienkim rzędem „na odwal się”, czyli tak, żeby z dołu widać było, że są. A jednocześnie, żeby stanowić jakąś ochronę. Rutyna.
Z bazy Biełaja jest też nagranie nakręcone przez świadków, albo przez kogoś pracującego dla Ukraińców, spoza terenu bazy. Widać na nim rzędy samolotów i słupy czarnego dymu w miejscach, gdzie stały maszyny porażone. Na nagraniu tym można się doliczyć pięciu słupów dymu plus białe dymy, będące prawdopodobnie zasłonę dymną. Widać na pierwszym planie nieuszkodzone bombowce Tu-160, nad którymi częściowo jest zasłona dymna. Trudno więc powiedzieć czy odniosły one uszkodzenia, ale nie widać, żeby któryś płonął. Co innego w rzędach Tu-22M3, gdzie ewidentnie zniszczone zostały dwie maszyny. Kolejne słupy dymów są dalej i nie wiadomo jakie jest ich źródło. Z bazy Biełaja jest też film nakręcony przez rosyjskiego żołnierza z kompanii ochrony, który informuje, że wszystko poszło „w pizdiec”. Widać na nim płonące dwa Tu-95 i jeszcze jeden samolot nieznanego typu.
There is also this photo of smoke at the Dyagilevo Air Base, Ryazan Oblast, Russia. The larger hangar visible in the image is here 54.651942, 39.570144. pic.twitter.com/8DREBZZy1w
— The Military Watch (@MarcinRogowsk14) June 1, 2025
Wątpliwości nt. bazy Biełaja rozwiewają fotografie satelitarne, które wyjątkowo szybko (następnego dnia) pojawiły się w sieci. Opublikował je analityk Chris Biggers. Widać na nich wraki licznych samolotów: cztery Tu-22M3 i trzy Tu-95MS. Zdjęcia te nie obejmują obszaru całej bazy i wszystkich jej płaszczyzn postojowych. Inni doliczają do tych strat jeszcze jednego Tu-95MS. Straty mogą być większe.
Z pozostałych dwóch baz nie ma jak na razie filmów, które pozwalałyby na identyfikację kolejnych ofiar ukraińskich dronów. Z bazy Diagilewo jest film z jasnymi dymami na terenie bazy. Brak filmów potwierdzających straty z Iwanowa. Z okolic wszystkich czterech baz jednak jest wiele filmów nakręconych przez świadków z większej odległości. I widać na nich, że przynajmniej w Iwanowie doszło do dużych eksplozji i są czarne słupy dymów.
Another attacked target is Belaya Air Base, Irkutsk Oblast, Russia. pic.twitter.com/CSxRS1NwgD
— The Military Watch (@MarcinRogowsk14) June 1, 2025
Strona ukraińska twierdzi, że w Iwanowie właśnie zniszczono m.in. samolot wczesnego ostrzegania A-50U. Maszynie tej miano poświęcić specjalna uwagę i uderzyć w nią ośmioma dronami.
Jak na razie za minimum zadanych strat możemy uznać 7-8 Tu-95MS i cztery Tu-22M3, a także jednego An-12 – razem 12-13 maszyn z czego 11-12 bardzo dla Rosjan cennych. Prawdopodobnie wkrótce pojawią się kolejne zdjęcia satelitarne, które pozwolą na odnotowanie kolejnych rosyjskich strat.
Nawet jeśli 11-12 rosyjskich bombowców zostało zniszczonych, to byłoby to znaczącym uszczupleniem zdolności Rosji do terrorystycznych ataków na ukraińskie miasta. Niejako przy okazji, jest to dobra wiadomość także dla NATO i wszystkich innych państw, na które mogłaby w przyszłości chcieć napadać Rosja. Utracone bombowce to szczupły zasób, którego w dodatku Moskwa nie jest w stanie odbudować. Produkcja wszystkich trzech typów bombowców zakończyła się w latach 90., a ich linie produkcyjne nie istnieją. Rosyjskie władze okłamują swoje społeczeństwo na temat rzekomej produkcji Tu-160, ale chodzi jedynie o dokończenie i odświeżenie maszyn, których płatowce powstały w czasach ZSRR. Zasób tych płatowców jest jednak ograniczony. Rosjanie zrezygnowali też ostatnio z produkcji nowego typu samolotu wczesnego ostrzegania. Do dyspozycji mają ich jeszcze zaledwie kilka sztuk.
Sama operacja sprawia, że wnioski będą wyciągały z niej wszystkie armie na świecie, ponieważ mały kosztem można dzisiaj zadać ogromne straty. Obecnie na terytorium Rosji trwa wielka akcja sprawdzania naczep samochodów ciężarowych, co powoduje przestoje w dostawach i kilometrowe korki…
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]