Technologie
Rosyjskie dywizje zagrożeniem dla Brytyjczyków. Na ratunek przyjdą roboty? [ANALIZA]
W czasie jawnego posiedzenia brytyjskiej parlamentarnej komisji obrony na temat możliwości armii tego państwa, w tym w szczególności wojsk pancernych, informacji udzielił ekspert Ben Barry, były szef sztabu British Army. Jego zdaniem w obecnym stanie brytyjskie wojska lądowe znacznie ustępują i będą ustępować rosyjskim. Nie tylko jeśli chodzi o liczbę posiadanych dywizji ale także ich jakość. Dysproporcje mogą się powiększać, jeśli Brytyjczycy nie zapewnią wojskom lądowym odpowiedniego finansowania.
Brytyjska Armia posiada obecnie trzy dywizje (1., 3. i 6.) z których 3. Dywizja stanowi najsilniejszy związek z brygadami klasyfikowanymi jako uderzeniowe (Strike Brigade) i piechoty zmechanizowanej. Zgodnie z planami z 2015 roku jednostka ta miała w 2025 roku posiadać zdolności umożliwiające jej starcie się z rosyjską dywizją pancerną i zatrzymanie jej w miejscu.
Zdolność taka mogłaby się okazać kluczowa w razie ewentualnej pełnoskalowej wojny pomiędzy NATO a Federacją Rosyjską. Ta ostatnia dysponuje obecnie silnymi dywizjami pancernymi i zmechanizowanymi, między innymi w Zachodnim Okręgu Wojskowym. Jednostki te w razie wojny prowadziłyby główne natarcia i powstrzymanie którejkolwiek z nich mogłoby być równoznaczne z udaremnieniem planu nieprzyjacielskiej inwazji, np. na Europę Środkowo-Wschodnią.
Brytyjska 3. Dywizja, zgodnie z wizją z 2015 roku, w 2025 roku miałaby być zdolna do wykonania takiego zadania i to mimo że posiadałaby mniej ludzi. Dysponowałaby o 1/3 mniejszą liczbą czołgów, o 40 proc. mniejszą liczbą kierowanych rakietowych pocisków przeciwpancernych i o 1/3 mniej liczną artylerią lufową i rakietową. Brytyjska jednostka miała nadrabiać te braki większą, w porównaniu z rosyjską dywizją, liczbą bojowych wozów piechoty i ogólnie wyższym poziomem technicznym. Głównymi branymi tutaj pod uwagę wozami Albionu są czołgi podstawowe Challenger 2, które mają przejść modernizację, gąsienicowe bwp Warrior (mają zostać zmodernizowane), bwp Ajax (nowego typu) i kołowe transportery Boxer.
Zgodnie z tym co powiedział na początku listopada Barry, biorąc pod uwagę zakładane finansowanie i stan programów, 3. Dywizja osiągnie w 2025 roku zaledwie połowę zakładanego potencjału. W związku z tym brytyjska 3. Dywizja będzie miała, w stosunku do rosyjskiej, zaledwie 30 proc. czołgów, 2/3 bojowych wozów piechoty, 20 proc. wyrzutni ppk i 15 proc (!) środków artyleryjskich.
„Sądzę, że będzie bardzo trudno za pomocą takiej dywizji powstrzymać rosyjską dywizję pancerną. Rosyjska dywizja pancerna będzie poważnie przewyższać 3. Dywizję, i oczywiście „przewyższać” to tutaj bardzo grzeczne, medyczne sformułowanie oznaczająca, że zostanie pokonana” – powiedział Barry.
W 2015 roku zakładano, że 3. Dywizja miałaby się składać przede wszystkim z trzech brygad: uderzeniowej i dwóch piechoty zmechanizowanej (armoured infantry brigade). W październiku tego roku okazało się jednak, że do 2025 roku będzie można wystawić zaledwie jedną brygadę manewrową i drugą tymczasową brygadę manewrową wsparcia. Pierwsza z nich będzie wyposażona w czołgi i bwp, a druga będzie improwizowana z wozów Ajax, Boxer i innych posiadanych obecnie wozów opancerzonych (Warrior, Bulldog). Z czasem te jednostki powoli przekształcałyby się w docelowe brygady piechoty zmechanizowanej. Tymczasem brygada uderzeniowa miałaby być gotowa dopiero na początku lat 30. Wtedy też dopiero pełną gotowość operacyjną mają osiągnąć kołowe wozy Boxer.
Obecnie Wielka Brytania realizuje dwa programy pozyskania wozów pancernych: kołowego Boxera (508 pojazdów) i gąsienicowego Ajaxa (589 sztuk), który ma zastąpić pojazdy rodziny CVR(T) (sprzedawane sukcesywnie m.in. Łotwie). Planowane są także programy modernizacyjne czołgów Challenger 2 (227 egzemplarzy, z czego 168 w 3 pułkach pancernych, reszta zmagazynowana bądź w jednostkach szkoleniowych) i bwp Warrior (767 egz.). Realizacja tych ostatnich dwóch programów nie jest jednak pewna, szczególnie w obliczu zapowiadanych cięć w British Army.
Rozważane miało być zrezygnowanie z tych wozów aby „skupić się na innych programach”. Oznaczałoby to jednak rezygnację z jakichkolwiek czołgów w British Army i znaczną redukcję pododdziałów zmechanizowanych, chociaż zapewne także zakup większej liczby nowych pojazdów w tym Boxerów i Ajaxów. Z tych planów zrezygnowano, niemniej jako najbardziej prawdopodobny scenariusz do niedawna uznawano dalsze redukcje liczby czołgów i Warriorów, jak i cięcia w artylerii, która już dziś jest uznawana za niewystarczającą.
Ben Barry uznał rezygnację z posiadanych już wozów za niedopuszczalną. Podkreślił potrzebę zastąpienia nowoczesnym pojazdem posiadanych transporterów z rodziny Bulldog FV432 (ok. 891 w służbie, w tym liczne warianty specjalistyczne). Maszyny te pamiętają lata 60. i powstały na podobnych założeniach co… M-113, które Amerykanie wycofali już ze służby w wyniku doświadczeń wojen w Iraku i Afganistanie.
Wskazał też, na znacznie liczniejsze kierowane uzbrojenie przeciwpancerne w dywizjach rosyjskich, w tym także to wystrzeliwane „spod pancerza”, tj. przez rosyjskie czołgi, bojowe wozy piechoty czy niszczyciele czołgów. Podkreślał różnice w nasyceniu jednostek artylerią: „o ile brytyjska brygada piechoty zmechanizowanej może liczyć na pojedynczy pułk dział AS-90, o tyle rosyjska brygada zmotoryzowana – na dwa bataliony artylerii lufowej i batalion wieloprowadnicowej artylerii rakietowej”. Uznał, że już obecnie brytyjska artyleria jest słabością armii z uwagi na niewystarczającą liczbę środków ogniowych, a ewentualne cięcia mogą jeszcze pogłębić te dysproporcje.
Inną rosyjska przewagą jest artyleria przeciwlotnicza. Ekspert przypomniał, że British Army ma dwa pułki naziemnej artylerii plot, jeden na systemach Rapier, drugi na zestawach krótkiego zasięgu Javelin (nie chodzi tu ppk Javelin), z których tylko te ostatnie byłyby w stanie towarzyszyć 3. Dywizji. Tymczasem rosyjskie samodzielne brygady mają po (co najmniej) dywizjonie organicznej obrony przeciwlotniczej, a jeszcze większy potencjał mają jednostki wyższego szczebla.
Co ciekawe, Barry odniósł się także do stanu sił pancernych innych państw NATO – Francji i Niemiec. Jak ocenił Francja ma dwie ciężkie brygady pancerne wyposażone w czołgi Leclerc i niedawno wprowadziła kołowe bwp VBCI, które – biorąc pod uwagę efekty ich działań w Mali – są udane. Francja ma też „inne podejście” do artylerii samobieżnej bo postawiła w dużej mierze na trakcję kołową.
Co do Niemiec z kolei wskazał, że zastępują one Mardery wozami Puma, które mają zarówno skuteczną nowoczesna armatę jak i ppk Spike, jednak gotowość wojsk pancernych Bundeswehry ma jego zdaniem być na bardzo niskim poziomie.
Problemy państw Europy Zachodniej mają nie dotyczyć za to U.S. Army, która ma sześć ciężkich dywizji (4 pancerne i dwie zmechanizowane) i w analogicznych jednostkach o 50 proc. więcej czołgów niż Brytyjczycy. Do tego nie dość, że U.S. Army zrezygnowała z M-113 i wprowadza w ich miejsce wóz AMPV, który Barry określił jako „Bradley’a bez podwozia”, to jeszcze wskazał fakt posiadania przez bwp Bradleye kierowanych pocisków przeciwpancernych (czego nie mają Warriory) i prowadzony program ich następcy.
Całe przesłuchanie jest jednym z elementów boju o budżet brytyjskiej armii, na który łakomym okiem w dobie kryzysu patrzy brytyjski rząd. W ostatnich miesiącach pojawiają się różne pomysły na redukcje właśnie w wojskach lądowych, w tym na zmniejszenie ich stanu osobowego. Między innymi pomysł, żeby etaty częściowo zastępować poprzez… robotyzację, w wyniku której systemy bezzałogowe mają przejąć część zadań. Pojawiła się nawet wizja przyszłości, w której w British Army będzie 120 tys. "etatów", w tym jak powiedział generał Sir Nick Carter, szef sztabu generalnego sił zbrojnych Wielkiej Brytanii 30 tys. z nich będą zajmowały "roboty". W praktyce byłoby to jednak i tak zwiększenie liczby żołnierzy, bo obecnie wojska lądowe Wielkiej Brytanii liczą około 80 tys. wojskowych w służbie czynnej (etat mówi o 82 tys.).
W wojnie o budżet ostatnią bitwę wygrało jednak brytyjskie ministerstwo obrony, które zapewniło sobie wzrost finansowania ponad poziom inflacji, a ostatnie informacje mówią o nominalnym zwiększaniu nakładów dodatkowo ponad 10 proc. rocznie w ciągu najbliższych 4 lat. Pieniądze mają jednak zostać przeznaczone nie na etaty ale właśnie na rozwój i robotyzację. Premier Boris Johnson został przekonany przez ministra obrony Bena Wallace’a, że inwestycje w siły zbrojne poprzez ich robotyzację to koło zamachowe dla gospodarki i kreacja miejsc pracy.
Zwiększenie wydatków na obronę może oznaczać, że wizje degradacji zdolności przez British Army jednak się nie spełnią, a modernizacja techniczna pozwoli częściowo skompensować przewagi, jakimi już dziś dysponuje Moskwa. Z drugiej strony, w Wielkiej Brytanii od dawna mówi się o finansowaniu nowych technologii kosztem istniejącego sprzętu oraz o większym nacisku na siły powietrzne i morskie. Może to oznaczać, że cięcia np. w wojskach pancernych będą realizowane mimo podwyższania wydatków na obronę, choć w takim wypadku zapewne w mniejszym zakresie niż w "najczarniejszych" scenariuszach, jeśli w ogóle będą mieć miejsce. Z pewnością brytyjska debata o rozwoju sił zbrojnych, a szczególnie wojsk lądowych, powinna być śledzona, choćby z uwagi na rolę, jaką Londyn odgrywa na wschodniej flance NATO.
vd
Ostatnie walki w Syrii, Libii i Karabachu pokazały że do zniszczenia rosyjskich lub chińskich zagonów pancernych nie trzeba nowoczesnego, wyrafinowanego sprzętu typu AH-64, A-10, F-16, Maverick, Javelin. Zupełnie wystarczą proste, tanie drony z Turcji i Izraela. Pancyry i Tory są wobec nich zupełnie bezradne.
Kot nr 398
Pancyry i Tory nie były wobec nich projektowane, ale Rosja ma inne mocne środki i szybko opracuje kolejne. Tradycyjnie Rosja specjalizuje się w technikach radiowych, czyli także w zakłócaniu, "podkładaniu" sygnału nawigacji satelitarnej itd. Pod koniec walk w Karabachu mimo rozkładu armii Arcachu straty azerskie w dronach mocno wzrosły, zapewne nieprzypadkowo...