Reklama

Technologie

Następca Black Hawka będzie inny

Fot. Bell.
Fot. Bell.

Konstrukcja i producent następcy amerykańskiego UH-60M są już wybrane, ale ostateczna forma maszyny będzie nieco inna niż V-280 Valor.

Informację podał portal The Warzone na podstawie danych z forum AUSA. Zmiany wynikają z konsultacji z żołnierzami i nieco innych założeń operacyjnych. W czasie forum Association of the U.S. Army’s (AUSA) przedstawiona została cała lista zmian, jaka jest wymagana do projektu V-280 Valor w porównaniu z pierwotnym projektem. Znalazły się wśród nich m.in. układ przeniesienia mocy czy rozmieszczenie miejsc w kabinie desantu. Inne ma być także oznaczenie maszyny (co jest oczywiste, biorąc pod uwagę, że V-280 to oznaczenie producenta, a w U.S. Army będzie to zapewne oznaczenie UV – Utility Vertical) i jej nazwa własna.

Reklama

W czasie wypracowywania ostatecznych wymagań, ale także taktyki działania pionowzlotów U.S. Army współpracuje ze specjalistami z amerykańskiej piechoty morskiej. Formacja ta od lat jest użytkownikiem dużych zmiennopłatów V-22 Osprey, a jej doświadczenia w tym zakresie są unikalne na świecie. Do dzisiaj bowiem żadne państwo poza USA nie wprowadziło do seryjnej produkcji maszyn tej klasy. Najbliżej poza USA jest europejski Leonardo, które od lat prowadzi program AW609, który swoją drogą narodził się w amerykańskim Bellu.

Zmiany te wynikają z prowadzonych obecnie konsultacji z żołnierzami U.S. Army i zmianami niektórych założeń co do parametrów technicznych maszyny. Przedstawiciele wojsk lądowych argumentują, że zmiany wynikają z wielkich nadziei związanych z programem, jego dużego znaczenia i kosztów, jakie mają zostać poniesione w związku z wprowadzeniem następcy popularnego Black Hawka. W ostatnim czasie na Hawajach były prowadzone w tym cele testów z dwiema drewnianymi makietami V-280 i wyłoniły one bardziej optymalny niż dotychczas zakładany układ. Miejsc dla żołnierzy w kabinie. Zmianom podlegały też detale, takie jak np. schodek, po jakim żołnierze mają wychodzić z kabiny desantowej. Pod uwagę brano ergonomię, wygodę i to aby np. żołnierze nie wpadali na siebie w trakcie przelotu czy desantu.

Czytaj też

Prace są intensywnie prowadzone, ponieważ latem przyszłego roku program Valora ma przejść krytyczny przegląd projektu. To ważny kamień milowy programu. Ale co jeszcze ważniejsze, po jego zakończeniu rozpocznie się budowa sześciu prototypów nowej maszyny. U.S. Army nie może pozwolić sobie na to, aby zbudowano je na bazie błędnych założeń, bo to doprowadziłoby do opóźnienia programu. Tymczasem sytuacja międzynarodowa jest groźna i nowy, dający przewagę techniczną sprzęt powinien w związku z tym wejść do linii jak najszybciej. Zgodnie z obecnymi założeniami produkcja niskoseryjna nowego zmiennowirnikowca powinna rozpocząć się już w 2028, a pierwsze jednostki z tymi maszynami mają osiągnąć gotowość operacyjną dwa lata później. Łącznie planuje się wyprodukowanie dla U.S. Army około 2 tys. tych maszyn w wersji transportowej/wsparcia pola walki. Obecnie jednak trwają rozważania, w jakich innych rolach można byłoby tę platformę wykorzystać. W związku z tym od obecnego projektu wymaga się otwartości architektury systemu.

Reklama

Nowa maszyna będzie dysponowała przede wszystkim dużo większą prędkością przelotową i zasięgiem od UH-60. Dzięki temu U.S. Army będzie potrzebowała mniejszej ilości baz do kontrolowania danego terytorium. Będzie też zdolna do znacznie elastyczniejszych działań i reakcji.

Czytaj też

V-280 Valor to projekt wybrany w konkursie na następcę amerykańskiego uniwersalnego śmigłowca transportowego UH-60 Black Hawk. W finale zwyciężył z projektem Sikorsky’ego (Lockheed Martin), SB-1 Defiant. Tym samym zwyciężyła koncepcja pionowzlotu o większej prędkości i zasięgu. Okazały się one ważniejsze niż zwrotność na polu bitwy i niewielkie pole wymagane do przyziemienia, a to były główne zalety wykonanego w tzw. technologii X2 Defianta, z wirnikiem współosiowym i śmigłem pchającym.

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. panemeryt

    Tradycyjne śmigłowce nadal będą potrzebne. Przykładowo armia USA i agencje amerykańskie nadal posiadają około 30 śmigłowców Mi-17/171. Tanie w eksploatacji, niezawodne w trudnych warunkach (pył, piasek), łatwe w naprawie. I co najważniejsze bardzo popularne na świecie. Stąd to idealna maszyna do dyskretnych i tajnych misji w regionach gdzie te śmigłowce są powszechne. Nie zwracają na siebie uwagi. Kilka stacjonuje w USA i widywane są podczas szkolenia jednostek specjalnych. Reszta bazuje poza granicami USA.

    1. Davien3

      @panemeryt US Army nie ma żadnych Mi-8/17, posiada je CIA i inne agencje do wykonywania misji w krajach gdzie takie maszyny sa powszechne. Ciezko by wysyłali tam Blackhawki Służą też do szkolenia dla pilotów krajów które takich maszyn uzywaja, np szkolili na nich Afgańczyków

  2. szczebelek

    Za dużo wymyślają... W razie konfliktu wrócą do produkcji BH i F16 ...

    1. Essex

      To twoja kolejna zlota mysl? Moze zaczna produkowac super FA50???? Tam jest zabojcze dzialko 20mm....

    2. Davien3

      Doprawdy? Bo jakos produkcja nastepcy F-16 czyli F-35 rozwija się bez problemu:)

    3. Wania

      W tym roku wyprodukują ok. 150 f-35 by w najbliższej przyszłości dojść do 160 rocznie. W 2025 roku produkcja f-16 ma dojść do 45 sztuk rocznie, tak, że ten... W razie konfliktu na pewno zwiększą produkcję f-16 ale też i f-35. Ilość wyprodukowanych f-35 już przekroczyła ilość wszystkich wyprodukowanych przez Sowietów su-27 i następców, przy czym te su-27 Rosja/ZSRR produkuje od 45 lat.

  3. Orthodoks

    Ale siara. Kiedy my przybieramy się do BH, w zasadzie gotowy jest już jego następca. Przypuszczam, że szybciej będzie w produkcji, niż te nasze stare, o ile wogle dojdzie do zakupu.

  4. Steve72

    Jakoś zupełnie nie jestem przekonany do zalet tej maszyny na polu walki. Duży cel, potężne silniki chyba bardzo wrażliwe na ostrzał z broni automatycznej, konieczność znalezienia relatywnie dużego lądowiska, niska przydatność do działań w terenie zurbanizowanym itd.

    1. Davien3

      @Steve to samo dotyczy każdego smigłowca a co do uzywania śmigłowców transportowych w miastach to USA po Mogadiszu raczej odrobiło lekcję i nie posyła tam nawet UH-60

  5. Adamus13

    Biorąc pod uwagę wielkość naszego państwa, dla nas więcej zalet ma Defiant od Sikorskiego (moim zdaniem oczywiście).

    1. kopacz033

      Tak ogolnie patrzac na to wszystko to pewnie mozemy pomarzyc o jakimkolwiek smiglowcu nowej konstrukcji . Ktory by nie byl oba projekty sa zajebiste. Szkoda ze nasze Panstwo nie jest tak rozwiniete technologicznie i przemyslowo

    2. Dudley

      kopacz033 Sikorski chętnie uruchomił by produkcję w Pl ,gdyby Polska kupiła kilkadziesiąt Defiantów. Może to nie byłby interes taki jak z Pentagonem, ale przynajmniej zdobyli by 1 użytkownika. Francuski Rafale też długo czekał na swoją szansę, AW149 również.

    3. Davien3

      @Dudley Sikorsky nic by nie uruchomił w Polsce bo nie miałby prawa. Zakup byłby jedynie przez FMS a sam smigłowiec kilka razy droiższy od V-280 bo to Polska by płaciła za dalszy jego rozwój Mielec może produkowac jedynie S-70i

  6. kopacz033

    Polska powinna go zakupic w przyszlosci byloby, to dobrym posunieciem jako 1 kra poza USA jako pierwszy zagraniczny klient . To jest cud techniki.

    1. user_1071799

      Taaa, może najpierw Polska powinna kupic ciepłą bieliznę dla żołnierzy? A powinna też mieć skuteczną służbę zdrowia, efektywny system emerytalny i zdolność do NIE BYCIA marionetką w rękach obcych rządów.

    2. azerty

      "To jest cud techniki" to się okaże w eksploatacji, takim cudem był (jest) V-22 Osprey, ale seria katastrof boleśnie i skutecznie zweryfikowała to jakim cudem techniki jest)

    3. Rusmongol

      @azerty. 4 katastrofy wynikające ze zbyt dużej prędkości przyziemiania. Po ustaleniu przyczyny i wprowadzeniu limitu prędkości lądowania, sytuację raczej opanowano.

  7. expert_ogólny

    Zobaczymy jak się to cudo będzie sprawdzać w masowym użytkowaniu. Szczególnie przy takiej komplikacji układu napędowego, co z czasochłonnością i kosztem serwisowania. Ospreye mimo bardzo ciekawych zalet ciągle nie są szczególnie masowo wykorzystywane, a eksploatacyjnie są koszmarem. No i jak to mówią Ospreye zabiły więcej marines niż kilka ostatnich wojen.

Reklama