Przemysł Zbrojeniowy
Wysokościowe testy zmiennowirnikowca V-280 Valor [WIDEO]
Zmiennowirnikowiec Bell V-280 Valor przeszedł pomyślnie kolejny etap testów. Maszyna przy prędkości prawie 150 km/h wzniosła się na wysokość ok. 304 metrów.
W dniu 6 lutego zespół Bell Helicopter odpowiedzialny za rozwój projektu V-280 Valor zakończył kolejny etap testów zmiennowirnikowca. Maszyna przy prędkości 80 węzłów (prawie 150 km/h) wzniosła się na wysokość 1000 stóp (ok. 304 m) nad poziom morza.
Czytaj też: Wyścig o przyszłość śmigłowców [ANALIZA]
Podczas tej fazy testów, wirniki V-280 pracowały ponad 52 godziny, a łączny czas lotu przekroczył 8 godzin. Podczas samego lotu zmiennowirnikowiec osiągał prędkość do 80 węzłów, a lądował przy 40 węzłach. Natomiast w ubiegłym miesiącu na V-280 z powodzeniem udało się przeprowadzić testy manewrów na niewielkiej wysokości, w tym obrót 360 stopni, czy ruchy w boki i tył.
To co zwraca uwagę to załączonym na filmie to ukrycie przez producenta, podobnie jak w poprzednich materiałach prasowych, mechanizmu obracającego wirniki nośne.
Bell V-280 Valor to zmiennowirnikowiec opracowywany w ramach programu programu Future Vertical Lift (FVL), w ramach którego powstają maszyny będące następcami obecnych śmigłowców.
W przeciwieństwie do opracowanego przez Bell Helicopter i Boeinga samolotu hybrydowego V-22 Osprey w Valorze obracane są same wirniki nośne, a nie cała gondola silnikowa. Dzięki temu w każdej fazie lotu strzelcy pokładowi mają szersze pole ostrzału, a żołnierze desantu wyskakujący przez boczne drzwi nie ryzykują uderzenia w gondolę czy też dostania się w strumień gazów wylotowych z silnika. Konstrukcja systemu napędowego ma umożliwić bezpieczne kontynuowanie lotu mimo awarii lub uszkodzenia jednego z silników.
V-280 Valor docelowo ma osiągać prędkość 280 węzłów (prawie 520 km/h) i mieć zasięg prawie 4000 km (w tym zasięg bojowy do prawie 1500 km). V-280 będzie liczyć 4-osobową załogą, która będzie w stanie zabrać ze sobą 14 żołnierzy i około 5,5 tony sprzętu.
to się nie przyjmie
Dalej to będzie miało takie wady jak V-22 Osprey i będzie podobnie niebezpieczne: - Może i potrafi lecieć na 1 silniku, V-22 też to potrafił, ale nie potrafi tak bezpiecznie wylądować: nie utrzyma się w powietrzu w konfiguracji \"helikopterowej\" na 1 silniku i tak jak V-22 będzie się wtedy rozbijać, a w konfiguracji \"samolotowej\" na 1 silniku się utrzyma, ale trzeba wylądować i tu, podobnie jak w V-22, średnica śmigieł powoduje, że sięgają one poniżej podwozia, co oznacza, że trzeba lądować lotem szybowniczym z wyłączonymi silnikami (by zniszczyć tylko śmigła a nie silniki z gondolami), pozbawiając się możliwości odejścia w tej krytycznej fazie lotu lub podchodzić na silniku, ale ryzykując rozwalenie śmigieł, silników i gondol. Tak jak w V-22 KAŻDE awaryjne lądowanie MUSI się skończyć mniejszą lub większą katastrofą. To wrodzona wada wszystkich obecnych tiltrotorów, dlatego rynek cywilny ich nie chce a przepisy zabraniają przewożenia nimi VIPów.
pytol
A dlaczego nie można lądować na autorotacji, wcześniej wytracając prędkość przez wychylenie wirników do tyłu?
Al.S.
Dlatego nie może na autorotacji, bo jego rotory są za małe, aby zgromadzić wystarczającą energię do łagodnego przyziemienia. Instrukcja Osprey-a przewiduje w sytuacjach awaryjnych jedynie lot ślizgowy. Kabina oraz rozmieszczenie silników są zaprojektowane tak, aby pochłaniać energię uderzenia i zapobiec zmiażdżeniu kabiny przez ciężkie elementy.