Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Stocznia Gdańska: zamiast budowy statków najpierw wydatki na „aktywizację terenów” [KOMENTARZ]
W Gdańsku, w obecności premiera Mateusza Morawieckiego zaprezentowano plan aktywizacji terenów stoczniowych na Wyspie Ostrów. Poza wizjami inwestycyjnymi i organizacyjnymi nie przedstawiono jednak konkretnego sposobu zdobywania kontraktów okrętowych, a więc tego, dzięki czemu Stocznia Gdańska rzeczywiście będzie mogła egzystować jako stocznia.
Po przejęciu Stoczni Gdańskiej przez Skarb Państwa, 31 sierpnia 2018 r. zaprezentowano plan aktywizacji terenów stoczniowych na Wyspie Ostrów. Zadanie ma być realizowane wspólnie przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną (PSSE) oraz Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP S.A.). Według autorów całego projektu ma to pomóc w odbudowie przemysłu stoczniowego, a więc mieści się w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju rządu Premiera Mateusza Morawieckiego.
Jak na razie wiąże się to jednak jedynie z przekazywaniem dla Stoczni Gdańskiej konkretnych pieniędzy z ARP i planowaniem inwestycji oraz kosztownej modernizacji tych zakładów stoczniowych. Nikt się z tym zresztą nie kryje wskazując w oficjalnym komunikacie, że "ARP planuje bowiem poprzez swoje spółki zależne, głównie SPV Operator istotne wzmocnienie finansowania Stoczni Gdańsk. Środki w ramach dokapitalizowania mają być przeznaczone przez zarząd spółki na kapitał obrotowy, modernizację hal i linii technologicznych oraz inwestycje w park maszynowy. Pozwoli to pozyskać kontrakty, także w nowych segmentach."
Również zarząd „Stoczni Gdańsk” przekazał, że zamierza w pierwszej kolejności zakończyć prace nad średnioterminową strategią rozwoju („dostosowując ją do sytuacji zastanej po przejęciu kontroli właścicielskiej nad spółką od ukraińskiej Gdańsk Shipyard Group”) oraz jako priorytet potraktować zdobywanie nowych kontraktów („Równolegle zarząd aktywnie zabiega o nowe kontrakty, tak by dzięki wyższym przychodom ze sprzedaży odzyskać rentowność i zapewnić stabilność zatrudnienia w kolejnych latach”). To oznacza jednak, że państwo rozpoczęło bardzo duże inwestycje w zakładzie w momencie, gdy strategia rozwoju nie była gotowa, a o konkretnych zamówieniach dopiero się myśli.
Odbudowa „Stoczni Gdańskiej” – potrzeba rynku czy polityków?
Agencja Rozwoju Przemysłu podjęła się więc bardzo ryzykownego zadania, wiedząc doskonale, jaka jest sytuacja na światowym rynku zamówień okrętowych. Rozpoczęła już bowiem poważne inwestycje w Szczecinie w ramach projektu „Gryfia Biznes Park”, zna też sytuację stoczni szczecińskich, Stoczni Wojennej (byłej Stoczni Marynarki Wojennej), czy Stoczni Nauta. Te zakłady cały czas potrzebują pomocy i walczą o klientów, a nie potrzebują tworzenia im kolejnego, państwowego konkurenta.
ARP wie ponadto doskonale, że Stocznia Gdańska jak na razie nie ma niczego jeszcze do zaoferowania poza terenem i budynkami. Oczywiście oficjalna ocena tego „stałego majątku” jest rzeczywiście imponująca: „Doskonale skomunikowane tereny, leżące niemal w centrum Gdańska, bezpośrednio graniczące z 550-metrowymi nabrzeżami Kaszubskim i Trawlerowym oraz Stocznią Gdańsk są unikatowym na skalę europejską miejscem do produkcji stoczniowej i okołostoczniowej. Ponadto na rewitalizowanym przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną terenie znajdują się hale produkcyjne o łącznej powierzchni 16,5 tys. m kw., budynki produkcyjno-warsztatowe (11 tys. m kw.) oraz 4 tys. m kw. powierzchni magazynowych. Udźwig usytuowanych tam dźwigów wynosi od 16 ton do 50 ton.”
Całą tą infrastrukturę trzeba jednak teraz będzie wyremontować, zmodernizować i wyposażyć w nowoczesne urządzenia. Plan aktywizacji terenów stoczniowych na Wyspie Ostrów został zaprezentowany w jak na razie jedynym, odnowionym budynku – starej „Ubotowni”. Została ona odnowiona, ale nadal wymaga modernizacji i wymiany instalacji wewnętrznej. Aby jednak dojść od parkingu do tej stosunkowo niewielkiej hali, trzeba było przejść kilkaset metrów po kruszącej się, betonowej i szutrowej drodze mijając tereny porośnięte krzakami z elementami betonowych konstrukcji lub płytami fundamentowymi po już rozebranych budynkach. Charakterystyczne dla portów i stoczni płyty na kanałach kablowych wyglądały tak, jakby od wielu lat nikt ich nie odkrywał, co oznacza, że znajdujące się tam przewody i rurociągi trzeba będzie również wymienić (lub zweryfikować i naprawić). Do użytku nie nadaje się też duża część nabrzeża stoczniowego (o łącznej długości 550 m). W tamtym miejscu kilkusetmetrowe drewniane molo po prostu rozsypuje się w oczach.
Pomysłem prezesa zarządu stoczni na odbudowę zakładów stoczniowych jest rozpoczęcie od produkcji systemów „offshorowych” („konstrukcji stalowych i wiatrowych w oparciu o nowe technologie”), w tym rzadko spotykanych, jeżeli chodzi o pomysł, pływających elektrowni wiatrowych. Później przyznano, że projekt takiej elektrowni „Stocznia Gdańska” chce zrobić samodzielnie. Zakłady te, choć nie mają żadnego doświadczenia w tej dziedzinie (poza budową jednostek pływających), planują walczyć na rynku z firmami, które nad tego rodzaju rozwiązaniami pracują od lat.
Łatwiej będzie z produkcją standardowych wież wiatrowych. Na terenie Stoczni działała bowiem spółka GSG Towers Sp. z o.o., która w lipcu 2018 roku została przejęta przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Spółka ta „wykorzystując potencjał produkcyjny i doświadczenie Stoczni skupia się na dostarczaniu wież wiatrowych na rynki międzynarodowe. Produkcja stoczniowa odbywa się na największej w Europie środkowo-wschodniej hali przemysłowej K1 z mocą produkcyjną 100 000 ton przerobu stali rocznie. Na hali dysponujemy najwydajniejszą w Polsce linią do produkcji wież dla elektrowni wiatrowych. Dziś jej wydajność wynosi 14 wież miesięcznie.”
Źródłem dochodów dla Stoczni Gdańsk ma być również rządowy program „Mosty dla Regionów” zakładający budowę 21 przepraw oraz rządowe wsparcie na poziomie 2,3 mld zł. „Stocznia Gdańska” informuje, że jest aktywna w segmencie konstrukcji stalowych i buduje kompetencje, które pozwolą włączyć się z jej ofertą w to przedsięwzięcie. Program rządowy jednak wcale nie musi ruszyć, a ponadto w kolejce po zamówienia z tym związane jest bardzo dużo innych polskich zakładów, które również muszą walczyć o przetrwanie. I co najważniejsze mają w tym doświadczenie.
Gorzej jest z budową jednostek pływających. Prezes Stocznia Gdańsk S.A. i GSG Towers Sp. z o.o. Marcin Stojek poinformował, że „na Nabrzeżu Kaszubskim finalizowana jest obecnie budowa nadbudówki statku rybackiego, dla jednego z naszych największych kontrahentów. Aktywnie zabiegamy o kontrakty na budowę kolejnych sekcji, przede wszystkim kadłubów, całych jednostek, tak by wykorzystać możliwości, jakie dają nam nowe płyty montażowe”. Tak więc o budowę innych statków będzie się dopiero zabiegać. Dodatkowo już zaznaczono, że na razie nie myśli się o zdobywaniu kontraktów na okręty dla polskiej Marynarki Wojennej, ponieważ to wymaga kolejnych prac modernizacyjnych.
Inwestycje mają przyciągnąć klientów
Aktywizacja terenów stoczniowych w przypadku „Stoczni Gdańskiej” ma polegać w pierwszej kolejności na ogromnych inwestycjach. „Prowadzona przez PSSE modernizacja tego terenu ma poprawić jego atrakcyjność i stworzyć korzystne warunki dla nowych inwestorów i tworzonych przez nich miejsc pracy”. Chodzi również o uzyskanie większych i stabilnych przychodów dla PSSE z najmu odnowionych nieruchomości. Nie chodzi więc tylko o modernizację Stoczni Gdańsk, która dopiero w przyszłości będzie mogła odkupić poszczególne, wyremontowane budynki.
Na sposób wykorzystania nowych inwestycji wskazał Andrzej Kensbok, wiceprezes ARP: „Dzięki podjętej modernizacji wspólnie zahamowaliśmy degradację tych nieruchomości, wzrośnie więc ich wartość, a PSSE będzie miała dodatkowe stabilne przychody z najmu. Z kolei Stocznia Gdańsk będzie mogła wykorzystywać halę, czy płytę montażową do budowy dużych kadłubów oraz całych jednostek. Pozwoli to znacząco zwiększyć przychody w kolejnych latach. Z czasem te nieruchomości mogą być odkupione przez Stocznię Gdańsk, a PSSE będzie mogła przeznaczyć środki na inne projekty”.
Fundusze na te inwestycje nie będą jednak na razie pochodziły z wypracowanych zysków, ale z budżetu państwa. A będą to musiały być niemałe środki. Zgodnie z komunikatem założono bowiem zbudowanie „na rewitalizowanych terenach dwóch nowych płyt montażowych o łącznej powierzchni 20 tys. m kw., graniczących z nabrzeżami, co daje możliwość bezpośredniego wodowania jednostek. Dzięki temu „wzdłuż Nabrzeża Trawlerowego będą mogły powstawać statki o długości do 150 m, ich elementy i nadbudówki, a wzdłuż Hali 33 będą budowane nadbudówki. Sama Hala 33 też jest przebudowywana i będzie na nowo wyposażana, tak by po zakupie nowych urządzeń i linii mogły tam powstawać jednostki o długości do 90 m”. (...) „Poza płytami montażowymi, remontem Hali 33 planowana jest także odbudowa fragmentu Nabrzeża Kaszubskiego oraz budowa nowych placów składowych o powierzchni 6 tys. m kw.”.
Plan modernizacji należącej do PSSE części Wyspy Ostrów trzeba było bowiem podzielić na dwa etapy modernizacyjne, z których pierwszy już się rozpoczął i ma się zakończyć do końca 2018 r. Prace trwają w sumie na powierzchni 14 ha i maja one pozwolić na wznowienie działalności stoczniowej.
Zaczęto jednak od modernizacji Hali 26 (Ubotownia), która nie będzie tych zysków przynosiła, ponieważ „w kolejnym etapie ma zostać przystosowana do utworzenia zespołu szkolnictwa zawodowego dla kształcenia w zakresie nowych technologii. Kształcenie branżowe w realizowanym na Wyspie Ostrów projekcie ma stanowić innowacyjne zaplecze edukacyjne dla przemysłu morskiego. Powstający tu Kampus Edukacyjny będący częścią całego projektu i warunkiem wdrożenia PRZEMYSŁU 4.0 w branży stoczniowej. Znajdą się tam sale warsztatowe, komputerowe i dydaktyczne, specjalistyczne pracownie dla nowoczesnych technologii, pracownie rysunku technicznego oraz wzornictwa i miernictwa, laboratoria”.
Dopiero w drugim etapie robót „planowane jest przygotowanie 5 ha pod kolejne inwestycje, remont i modernizacja budynków, budowa nowych układów drogowych do przewozu ciężkich konstrukcji”.
Jak widać sukces już ogłoszony 31 sierpnia 2018 r. w Gdański to tak naprawdę dopiero początek drogi, która będzie wymagała ciągłego finansowania i dobrej koniunktury na rynku zamówień okrętowych. Można tylko życzyć by wszystko się udało, ale w przypadku stoczni same życzenia niczego nie gwarantują.
wiem
proponujem żeby tam zrobić nowoczesne centrum handlowe i tam gdzie był magazyn farb zrobić sklep z farbami, tam gdzie lakiernia to sklep z lakierami, tam gdzie kuźnia żeby podkówki na szczęście można było kupić czy cóś. super sprawa to platforma widokowa na jednym z żurawii, i odtwarzanie dźwięków pracującej stoczni - to ostatnie jest super. można dorzucić jeszcze żywe figury, czyli pracowników ubranych w pracownicze stroje jak w latach 80., którzy by przechadzali się po terenie i można by se słitfocie czy cóś z nimi pierdyknąć. zagospodarować, żeby nie mogli powiedzieć, patrzta, jakie gupki, mieli stocznie a zrobiły skansena. a stocznia? najbliższa w Rostock, zresztą, kto teraz statki kupuje, teraz to się kupuje smartfony i ultrabooki albo googlecompy czy googletopy. a tam gdzie wzorcownia była to giełdem komputerowom można zrobić. o.
oskarm
@Boczku Może nie kłam, że Odensse zostało zamknięte z powodu budowy Iverów. Stocznia zarobiła na tym projekcie. Zwyczajnie jej właściciel Mearsk uznał, że tańsze będzie zamawianie kontenerowców i Tankowców w Chinach i Korei Południowej. Pamiętajmy, że Dania ma najwyższe koszty pracy po Luksemburgu w całej Europie.
Boczek
oskarmie! To niemożliwie. Przecież budując oceaniczne fregaty za pół ceny, do dziś nie otrząsnęliby się od zamówień z całego świata. ;) #### A na poważnie - przyczyn jest wiele, ale z całą pewnością nie same kontenerowce, a na pewno już nie tankowce, których w Europie (nawet w Polsce) nie da się budować taniej niż w Azji i to już od 20-30 lat. Najefektowniejsza katastrofa - niejako kamień milowy upadku europejskiego przemysłu okrętowego, to runięcie beremeńskiego Vulkan co pociągnęło za sobą utratę ~25.000 miejsc pracy bezpośrednio w okrętownictwie i 100.000 pośród \"satelitów\". To są dymensje sięgające bez mała całego naszego okrętownictwa. ### Wiesz, ja z natury jestem niepoprawnym optymistą, ale nawet mnie trudno namówić, na to, że da się dużą fregatę zbudować za 1/2 standardowych kosztów. 10-15%, a w porywach 20% jest możliwe, ale nie 50% i nie 30%. Wiesz nasi zachodni sąsiedzi zawsze mnie w moim optymizmie wyhamowują cytując pewne zdanie -\"wiesz, oni zupę gotują jak my, też tylko na wodzie\".
Zet
znaczy zrobią tam biedre?
BREN
W powerpoincie jesteśmy mistrzami ;)
Boczek
podatnik, poniedziałek, 3 września 2018, 01:22 - \"...leci z dobrą zmianą jakiś pilot \". Tak ten sam co ten automatyczny, nadmuchiwany w rzeczonym filmie.
Boczek
Marcin, czwartek, 6 września 2018, 14:47 - \"Kiedy wreszcie zamówimy fregaty od Duńczyków \" ### W stoczni, która na skutek produkcji owych fregat już nie istnieje?
Marcin
Kiedy wreszcie zamówimy fregaty od Duńczyków
Admin
AD Paweł P. Znaczy będą siać pszenicę? Nowatorskie, w takim miejscu, bardzo nowatorskie. Strategia 5.0 coś tam coś tam facia od powerpointa i rzeszy ignorantów. Sypią kasę na coś, co ma być może, stać się czymś konkretnie zarabiającym pieniądze. Aha. I jeszcze te, no, okręty, tam gdzieś obok, no przecież 10-rzędne potrzeby, czy nawet 30-to... PS. O inwestycjach powinni decydować wyłącznie związkowcy (zdjęcie). To gwarantuje hipergalaktyczny sukces
mieszkałem w Gdyni
Do say69mat@ inż. E. Kwiatkowski był przede wszystkim wizjonerem i bardzo odważnym człowiekiem. Z jego planów budowy od podstaw wielu zakładów przemysłowych za pomocą rąk, prostych narządzi, taczek i koni, wyśmiewało się wielu wrogich mu osób - ot taka \"gwiazda sanacji\". Przecież wtedy sytuacja w Polsce była dużo gorsza niż dziś, bo powszechnie panował głód i zapewniam cię że było dużo więcej tzw. pilnych wydatków w państwie. Dziś jest internet i na oko widać po komentarzach, jak dużo jest tych którzy chętnie ogrzewają się w blasku spuścizny Kwiatkowskiego, a ile tych którzy widzą sens podjęcia jakiegokolwiek wysiłku, no może oprócz intensywnego poklikiwania...
zeus89
To jest inwestycja. Chcemy mieć stocznie musimy w nie zainwestować. Zwiększenie powierzchni, zwiększenie parku maszyn, wdrożenie nowych technologii i unowocześnienie zakładów bezpośrednio wiąże się z ich możliwościami. Rezultat będzie jeden albo wtedy zaczną pojawiać się powoli zamówienia (jakiekolwiek) i zacznie się to kręcić albo pieniądze zostaną utopione. Ryzyko warto podjąć.
Paweł P.
Trzymam mocno kciuki, może na Orkę szykują grunty?
say69mat
Wicepremier i Minister Skarbu Eugeniusz Kwiatkowski był bezsprzecznie autorem sukcesu jakim była polityka monetarna oraz budowa systemu bankowego II RP. Popełnił jednak niewybaczalny błąd, nie docenił skali zagrożeń i nie był w stanie urealnić polityki finansowej państwa w odniesieniu do perspektywy militarnej agresji Hitlera. W efekcie agresji, dzieła wybitnego męża stanu, polityka i wizjonera, czyli system bankowy oraz Gdynia i COP przez - bez mała - pięć lat pracowały na rzecz okupanta
say69mat
Marynarka wojenna potrzebuje okrętów, a nie koncertu - wishful thinking - w ramach festiwalu indolencji.
Okręcik
Stocznia za PiSu będzie się rozwijać w oszałamiającym tempie jak nasze zakłady lotnicze - śmigłowcowe.
As
Prawdopodobnie nasze kompetencje pozwalają na zespawanie pociętych blach okrętowych, ale pozyskana w ten sposób skorupa okrętu będzie droższa niż zamówiony w obcej stoczni kompletny okręt.
podatnik
na solarisa zabrakło kilkuset mln na stocznie wy..... na dzień dobry kilka mld ? leci z dobrą zmianą jakiś pilot
Paranoid
Polityka przemysłowa w pełnej krasie. To za co chłopom płacą, że ci siedziąc i biorąc tyle czasu kasę, mają zrobić średnioterminową strategię. Co w niej będzie może się domyślić średniorozgarnięty stoczniowiec. Może ktoś wie ile produkuje GSG Towers wież w realu? Po co komu informacja jaka jest wydajność?