- Wiadomości
- Wywiady
„Stawiamy na konkurencyjność”. Lew-Mirski o synergii PGZ i MON
Zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej jako podstawową zasadę przyjmuje zapewnienie pełnej konkurencyjności, tak aby móc złożyć polskiej armii jak najkorzystniejszą ofertę. To odróżnia nas od poprzedników - mówi w rozmowie z Defence24.pl Maciej Lew-Mirski, Członek Zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Jędrzej Graf: Mija ponad pół roku działalności nowego zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Nowe kierownictwo deklarowało, że polski przemysł obronny wymaga głębokich zmian strukturalnych. Jak Pan Prezes ocenia ostatnie miesiące kierowania PGZ, w jakim stopniu udało się wprowadzić w życie te zapowiedzi?
Maciej Lew-Mirski, Członek Zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej: Rzeczą naturalną jest wyznaczanie okresów rozliczeniowych, po których mówi się „sprawdzam”. Siedem miesięcy z punktu widzenia polskiego przemysłu zbrojeniowego, który nie był reformowany i nie we wszystkich aspektach potrafił sprostać wymaganiom, jakie narzuca kapitalizm rynkowy, to bardzo krótki okres.
Przez wspomniane miesiące nowy zarząd wykonał tytaniczną pracę, nieporównywalną do tej prowadzonej w jakimkolwiek innym sektorze gospodarki. Pokazaliśmy zarówno członkom Grupy, jak i naszym partnerom zagranicznym, że polski przemysł ma bardzo duży potencjał, wsparcie państwa, jest konkurencyjny i będzie działał w sposób ekspansywny. Udowodniły to już pierwsze nasze działania, a mianowicie podpisanie w grudniu umów z Inspektoratem Uzbrojenia MON na zestawy przeciwlotnicze Poprad i na modernizację czołgów Leopard 2. Procesy te toczyły się od wielu lat, ale wciąż nie mogły zostać sfinalizowane. My pokazaliśmy, że da się stworzyć pełną integrację między naszymi zakładami, by jak najlepiej odpowiedzieć na potrzeby wojska.
Doprowadziliśmy te sprawy do końca i jest to sukces, rozpoczynający nową formułę współpracy pomiędzy armią a państwowym przemysłem obronnym, chciałbym bowiem podkreślić fakt, że to minister obrony narodowej wykonuje obecnie prawa własności Skarbu Państwa nad Polską Grupą Zbrojeniową. Widzimy w tym optymalne rozwiązanie dla przemysłu obronnego, gdyż to właśnie podmiot zamawiający nadzoruje i kontroluje działania zbrojeniówki. To prawdziwa synergia.
Polski przemysł państwowy to dziesiątki lat zaniedbań, wyprzedaży majątku i niedoinwestowania, co ma swoje konsekwencje i musimy się z tym zmierzyć.
Na czym polega podejście obecnego zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej do współpracy z partnerami zagranicznymi?
Warunki, jakie przedstawiamy potencjalnym kooperantom, są zawsze transparentne i takie same dla wszystkich. Transfer technologii, otwarta licencja, włączenie w łańcuch dostaw, polonizacja – to założenia, które przedstawiamy każdemu partnerowi przy każdym projekcie, niezależnie od tego, czy to duży, czy mały podmiot. Zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej jako podstawową zasadę przyjmuje zapewnienie pełnej konkurencyjności, tak aby móc złożyć polskiej armii jak najkorzystniejszą ofertę. To odróżnia nas od poprzedników. Dlatego też synergia pomiędzy Ministerstwem Obrony Narodowej a polskim przemysłem państwowym odgrywa dzisiaj tak kluczową rolę. Chcąc zapewnić polskiemu wojsku sprzęt najwyższej jakości, musimy wymagać od zagranicznych partnerów jasno sprecyzowanych korzyści z tytułu wyboru ich produktu.
Okazuje się, że wcześniej nikt takich wymagań wobec partnerów zagranicznych nie formułował, co można ocenić na przykładzie programu Wisła. System Patriot miał być kupiony „z półki” poprzez wskazanie liczby potrzebnych baterii i dostarczenie ich do Polski. Nowy zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej po sześciu miesiącach negocjacji z firmą Raytheon doprowadził do podpisania listu intencyjnego, określającego zasady współpracy przemysłowej. Zgodnie z jego treścią w przypadku wyboru zestawu Patriot w ramach Wisły, 50 procent tego systemu zostanie wyprodukowane w Polsce. To jest olbrzymi sukces.
Można i trzeba twardo rozmawiać z koncernami zagranicznymi, bo negocjacje są przecież normalnym elementem działalności gospodarczej. Oczywiście obronność to biznes strategiczny i dotyczący bezpieczeństwa państwa, które nie ma ceny, ale takie negocjacje odbywają na całym świecie w warunkach rynkowych.
W dyskusji publicznej wielokrotnie wskazywano na problem konkurencji wewnętrznej w polskim, państwowym przemyśle zbrojeniowym. Zgodnie ze zaktualizowaną strategią przewiduje się przejęcie przez PGZ roli lidera konsorcjów w głównych programach i koordynację ich realizacji poprzez Biuro Projektowe.
Synergia z Ministerstwem Obrony Narodowej pozwoliła nam na bardzo głębokie „wejście” w programy. Dzięki temu jesteśmy przygotowani do realizacji każdego zamówienia, które chce zlecić resort obrony. Dokonaliśmy analizy możliwości poszczególnych spółek i wiemy, jak rozdzielać zadania pomiędzy zakłady, aby były one optymalnie rozłożone w ramach Grupy.
Zmapowaliśmy zarówno możliwości naszych rodzimych spółek, jak i oferty partnerów zagranicznych, a Ministerstwu Obrony Narodowej przedstawiliśmy różne warianty współpracy. Oczywiście są takie obszary, w których dopiero będziemy budowali kompetencje w oparciu o zamówienia, planowane do realizacji z zagranicznym partnerem. Podpisywanie listów intencyjnych pozwala nam na przygotowanie rozwiązań dla każdego programu, w różnych konfiguracjach. Przy czym chodzi nie tylko o realizację zamówienia, ale także o uzyskanie linii technologicznych czy licencji na dostawę zupełnie innego sprzętu, który się z określonym programem nie wiąże. Tym wyposażeniem MON może być jednak zainteresowany w późniejszym terminie. Przykładowo, kupując śmigłowce, w ramach całego pakietu współpracy otrzymujemy jeszcze pewną technologię, którą rozwiniemy i sprzedamy następnie resortowi obrony.
Wspomniał Pan o bliskiej współpracy PGZ z Ministerstwem Obrony Narodowej. Jak wygląda to w praktyce i w jaki sposób przekłada się na dostosowanie oferty do potrzeb polskich Sił Zbrojnych?
Te siedem miesięcy wykorzystaliśmy przede wszystkim na przygotowanie się, by móc odpowiedzieć na dowolne zapotrzebowanie, jakie zgłosi MON. Z resortem jesteśmy cały czas w kontakcie, a nasi przedstawiciele są członkami grup w nim pracujących. Otrzymujemy jasne wytyczne, dowiadujemy się, jakich rozwiązań, sprzętu będą potrzebować Siły Zbrojne - dzisiaj, jutro czy za pięć lat. Dlatego też tworząc koncepcje, negocjując listy intencyjne, wiemy już, czego chce ministerstwo. Nie jest to również oderwane od oczekiwanych dalszych planów w zakresie modernizacji, które mogą zostać ogłoszone przez MON na przykład za rok.
Czy listy intencyjne, które zostały już sygnowane, mają obejmować współpracę z partnerami zagranicznymi wyłącznie w ramach zamówień kierowanych przez MON, czy także na rynki eksportowe?
Istnieją konkretne programy realizowane w ramach PGZ, których pierwszymi odbiorcami będą kraje trzecie, a nie polski MON. Resort obrony oczywiście jest zawsze najważniejszym klientem, ale zainteresowane są również inne państwa. Obecnie jesteśmy w przeddzień podpisania umów przedwstępnych na kontrakty dotyczące takiego sprzętu.
W zaktualizowanej strategii PGZ podkreślono szczególną rolę Grupy w systemie bezpieczeństwa państwa. Na jakich zasadach ma być kształtowana współpraca z krajowymi firmami prywatnymi, w tym w ramach realizacji głównych programów modernizacyjnych polskiej armii?
Nie wykluczamy współpracy z żadnym partnerem. To, że słyszą państwo wyłącznie o listach intencyjnych podpisywanych z powszechnie znanymi koncernami zagranicznymi, nie oznacza, że nie mamy partnerów lokalnych w Polsce. Kooperacja z prywatnymi, krajowymi firmami zbrojeniowymi jest niezbędnym składnikiem naszej pracy, gdyż wiele z nich posiada unikalne kompetencje, których nie zamierzamy dublować. Byłoby to nieuzasadnione zarówno z ekonomicznego punktu widzenia, jak i z punktu widzenia strategii PGZ.
Chcę podkreślić jeszcze raz, że jesteśmy otwarci na współpracę z polskim przemysłem prywatnym. Powiem więcej, życzylibyśmy sobie kooperacji wyłącznie z krajowymi firmami, ale musimy mieć świadomość, że wiele technologii dostępnych jest wyłącznie za granicą.
Jednym z elementów zakończonego niedawno szczytu NATO w Warszawie było podpisanie protokołu do umowy o współpracy przemysłowo-obronnej z Ukrainą. Jakie są szanse na rozwój kooperacji PGZ z ukraińskim przemysłem, ale także z rządem w Kijowie, na dostarczenie polskich technologii?
Z uwagi na fakt, że są to rozmowy toczące się na szczeblu rządowym, nie mogę podać szczegółów. Niemniej jednak mogę powiedzieć, że negocjowane są umowy na dostawę sprzętu na Ukrainę. Są to konkretne i zaawansowane rozmowy. Liczę na to, że jeszcze w tym roku sprzęt z PGZ trafi na Ukrainę. Jest to jak najbardziej realny scenariusz.
Aktualizacja strategii PGZ zakłada specjalizację kierowania środków na badania i rozwój. Dotychczas programy realizowane przy wsparciu państwa, w tym MON czy NCBiR, często nie prowadziły do powstawania produktów, które mogły być dostarczone Wojsku Polskiemu. W jaki sposób Grupa chce przełamać trwający od wielu lat impas w tym zakresie?
Chcemy, aby środki wydawane na badania i rozwój mogły dać realne efekty w postaci sprzętu, wprowadzanego do polskich Sił Zbrojnych. W moim przekonaniu szansą na przełamanie tego impasu jest bliska współpraca z resortem obrony. Trwa aktualizacja Planu Modernizacji Technicznej. Uwzględnia ona szereg produktów, które dostarczane będą w ramach prac B+R. Dla nas jest to taka swoista mapa drogowa, a oświadczenie MON – wiążące. Resort ogłasza plan, mówi czego potrzebuje, a my to realizujemy – również w obszarze B+R. To jest kwestia zaufania. Dzięki synergii mamy pewność, że mówimy jednym głosem, wspólnie planujemy i wspólnie osiągamy efekty, czyli rozwijamy uzbrojenie i technologie, na które jest zapotrzebowanie ze strony Wojska Polskiego.
Chciałbym podkreślić jeszcze dwa ważne aspekty tej sprawy. Po pierwsze, współpraca z partnerami zagranicznymi również w pewnej mierze oparta jest o prace badawczo-rozwojowe. Uruchamiając produkcję określonego wyposażenia w Polsce, chcemy, by ten sprzęt był rozwijany. Jak wiadomo, technologie wojskowe są ciągle udoskonalane. Nie można więc bazować na produkcie w wersji podstawowej. Musi być modernizowany i dostosowywany do bieżących potrzeb.
Po drugie, jednym z elementów długofalowej współpracy z partnerami zagranicznymi jest wykonywanie prac B+R dla projektów komercyjnych, nie dedykowanych stricte dla polskiego MON, ale do sprzedaży krajom trzecim. Mogę zapewnić, że wkrótce w tym obszarze będziemy mogli przekazać opinii publicznej pozytywne informacje.
PGZ objęła rolę lidera konsorcjum programu Homar, uznawanego za jeden z priorytetów MON. Panie Prezesie, w jaki sposób kształtuje się harmonogram tego projektu? Wcześniej mówiło się, że podpisanie kontraktu będzie miało miejsce w drugiej połowie 2015 roku.
Z naszego punktu widzenia jest to również jeden z kluczowych programów. Taki sam pogląd wyraża także resort obrony. Jest to dla nas wskazówka, że program ten musi być realizowany w Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz że musi być nadzorowany przez PGZ. Zadaniem Grupy jest dopilnowanie, żeby zakończył się on jak najszybciej i w taki sposób, by armia dostała produkt pełnowartościowy, sprawny, efektywny i za rynkową cenę.
Czy perspektywa rozpoczęcia realizacji programu Homar jest realna w 2016 roku?
Nie. Poziom zaawansowania, jaki zastaliśmy jeżeli chodzi o program Homar, wyklucza rozpoczęcie jego realizacji, czyli podpisanie umowy w 2016 roku. Powstał jednak specjalny zespół, którego celem jest przeanalizowanie całego procesu badawczo-rozwojowego i produkcyjnego tego programu oraz jego zoptymalizowanie. Ścisła współpraca z MON to w tym wypadku w naszej opinii najlepsze rozwiązanie.
Dziękuję za rozmowę.
Jędrzej Graf
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]