Więcej: Odnalazł się w Afganistanie po 33 latach
Wątpliwości mogłoby rozwiązać badanie DNA, ale obie córki Robertsona się na to nie zgodziły. I nie ma się co dziwić, ponieważ ich ojciec, który w Wietnamie się ożenił, nigdy nie próbował się skontaktować ani ze swoją amerykańską żoną, ani z dwójką swoich dzieci, które przez cały czas były przeświadczone o jego śmierci. Jego nazwisko jest m.in. wyryte na murze pamięci w Waszyngtonie razem z nazwiskami 60 tysięcy innych amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli w tamtej wojnie.
Sierżant Robertson zaginął po zestrzeleniu jego śmigłowca w czasie operacji specjalnej wykonywanej 20 maja 1968 r. w Laosie. Był wtedy członkiem amerykańskich oddziałów specjalnych Zielone Berety i później został wybrany do elitarnej grupy do zadań specjalnych MACV-SOG (Military Assistance Command, Vietnam – Studies and Observations Group).
Zarówno jego amerykańska żona jak i obie córki początkowo zgodziły się na badania DNA, ale później zmieniły zdanie twierdząc: „To była brudna wojna. To było dawno temu. Chcemy po prostu by to od nas odeszło”.
Znaleziony po tylu latach biały mężczyzna nie pamięta, ani swojej daty urodzenia, ani imion swoich dzieci, ani nawet nie potrafi się wysłowić po angielsku. Ale opowiedział filmowcom amerykańskim jak po zestrzeleniu śmigłowca został od razy złapany przez żołnierzy Północnego Wietnamu, jak był później więziony, głodzony i torturowany.
Po czterech latach niewoli Robertson miał uciec i wyczerpany zostać odszukany na polu przez pracującą tam kobietę, która się nim zaopiekowała i później została jego żoną. Wykorzystał przy tym nazwisko i datę urodzenia jej zmarłego męża i żył później jako francusko wietnamski rezydent Dan Tan Ngoc.
Więcej: Amerykanie jeszcze długo po wyjściu z Afganistanu będą ponosić koszty wojny
Wielu Amerykanów sceptycznie odnosi się do tej informacji. Tym bardziej, że przez wiele lat byli informowani o fiasku prowadzonych w Wietnamie poszukiwań żołnierzy, którzy zaginęli w akcji. Gdyby to była jednak prawda to wielu polityków amerykańskich musiało by się teraz tłumaczyć ze swoich wcześniejszych deklaracji. Tym bardziej, że informacje o tym, iż Robertson mógł przeżyć pojawiły się już w 1982 r.
(MD)