Siły zbrojne
Zgubiony zapalnik, czyli czego (nie) szukać po lasach? [KOMENTARZ]
Informacja przekazana przez Wojsko Polskie o zgubieniu zapalnika rakiety z jednego z polskich śmigłowców pierwotnie nie zawierała informacji, co dokładnie zostało zgubione, jak to wygląda i jak to jest niebezpieczne. Warto przekazać taką informację szerzej, by nikt nie naraził się na ewentualne niebezpieczeństwo.
Informując o zgubieniu zapalnika lotniczej rakiety , Siły Zbrojne działały pierwotnie zarazem prawidłowo (ostrzegając, że do takiego zagubienia w ogóle doszło), jak i nieprawidłowo (nie wyjaśniając, na co mogą się rzeczywiście natknąć polscy obywatele i czym to grozi). Z krótkiego komunikatu wynika bowiem tylko, że
- „po zakończeniu jednego z lotów patrolowych na granicy polsko-białoruskiej zauważono brak zapalnika do jednego z pocisków rakietowych przewożonych przez śmigłowiec należący do Wojska Polskiego";
- zapalnik ma wbudowane zabezpieczenia i nie stanowi zagrożenia dla otoczenia;
- znalazca zapalnika proszony jest o oznaczenie miejsca jego odnalezienia i powiadomienie najbliższej jednostki wojskowej lub Policji.
Czytaj też
Autor takiego komunikatu nie tylko błędnie zakładał, że wszyscy Polacy doskonale wiedzą, czym jest zapalnik do pocisku rakietowego i jak wygląda, ale również zbagatelizował sytuację wskazując mylnie, że taki zapalnik nie stanowi zagrożenia dla otoczenia. A tymczasem stanowi, bo w środku zawiera czuły materiał wybuchowy.
Wyjaśnijmy więc po pierwsze. po co jest zapalnik w ogóle. Większość pocisków, granatów, bomb i rakiet niekierowanych jest zasadniczo odporna na transport i przechowywanie, ponieważ zawarty w nich ładunek wybuchowy głowicy bojowej jest bardzo silny, ale równocześnie mało „czuły". Dzięki temu, przypadkowe udary, zmiany temperatur, czy też drgania nie powinny wzbudzić przypadkowych eksplozji.
By taki pocisk, rakietę, granat lub bombę „uaktywnić" wkręca się do niej zapalnik. Jest to najczęściej stożkowy element, który zawiera w sobie czuły, ale niewielkiej mocy materiał wybuchowy. Pozwala on na wzbudzenie „małoczułego" ładunku głównego pocisku, a jednocześnie jeżeli nawet podczas przechowywania wybuchnie, to nie spowoduje dużych szkód. Najbardziej znanym przykładem takiej filozofii „uzbrajania uzbrojenia" jest granat ręczny.
Żołnierz otrzymuje bowiem przed walką dwa elementy: zasadniczo mało szkodliwy w przenoszeniu granat oraz wkręcany do niego zapalnik. Całość jest gotowa do działania dopiero po wkręceniu zapalnika. Wszystko jest zabezpieczone dodatkowo zawleczką, którą wyciąga się tuż przed rzutem.
I teraz wyjaśnienie, czy zapalniki są bezpieczne czy nie? Pewne niebezpieczeństwo jest. Zapalnik granatu po wyjęciu zawleczki wybuchnie po około 3 sekundach i może uszkodzić rękę. Podobnie jest w przypadku zapalników od pocisków i rakiet. Mają one niewielki ładunek wybuchowy, ale jednak go mają. Są one oczywiście zabezpieczone, ale w „polskim" przypadku mówimy o zapalniku, który spadł na ziemię z dosyć dużej wysokości i prawdopodobnie uległ uszkodzeniu. Nie wiadomo więc jak zadziała w momencie, gdy ktoś zacznie przy nim manipulować.
Dlatego tak ważne jest pokazanie, czego od dnia dzisiejszego powinni unikać Polacy w lasach. A tego Wojsko Polskie na początku nie zrobiło. Przede wszystkim nie wiadomo było o jaką rakietę chodzi. Można było się domyślać, że zgubiono zapalnik do rakiety niekierowanej S-5 kalibru 57 mm lub S-8 kalibru 80 mm, bo w takie są uzbrojone polskie śmigłowce Mi-24, a taka maszyna prawdopodobnie latała koło granicy z Białorusią.
Opiszmy więc generalnie, czym uzbraja się pociski niekierowane w innych państwach. Jest to element wkręcany do dziobu rakiety za pomocą nagwintowanego walca. Każdy pocisk ma więc w swojej części dziobowej nagwintowany otwór który na tym pozwala.
Cechą rozpoznawczą zapalnika jest więc mniejszej średnicy, nagwintowany walec w tylnej części. Przód zapalnika może mieć różny kształt w zależności od typu pocisku. Może więc to być typowy stożek, lub walec zakończony opływową osłoną, ale o średnicy w najszerszym miejscu nie większej niż 57 mm (w przypadku rakiety S-5) i 80 mm (w przypadku rakiety S-8).
Podając takie informacje wojsko od razu nie zdradziłoby żadnej tajemnicy, a jednocześnie poinformowało, czego polscy obywatele powinni się obawiać szukając borowików i kozaków.
Uaktualnienie:
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych ostatecznie o 11.17 opublikowało na Twitterze wygląd zapalnika, jaki został zgubiony. Był to więc najprawdopodobniej zapalnik od rakiety kalibru 57 mm.
Tak wygląda utracony zapalnik.
— Dowództwo Generalne (@DGeneralneRSZ) August 10, 2023
PRZYPOMINAMY: w przypadku kontaktu z nim prosimy o oznaczenie miejsca jego odnalezienia i powiadomienie najbliższej jednostki wojskowej lub Policji.
Zapalnik nie jest niebezpieczny i posiada zabezpieczenie. pic.twitter.com/2MqXJzb3D3
pawelv
Sprawa jest prosta z sądowego i prawnego punktu widzenia gdyż zgodnie z przepisami ustawy o broni i amunicji kto posiada bez zezwolenia broń , amunicję , materiały wybuchowe lub ich części składowe podlega karze .Zapalnik zawiera materiał wybuchowy a więc nikt go nie weżmie bo jest to przestępstwem i zgodnie z postępowaniem sądów nie ma tłumaczenia że nie wiem co to jest .Również posiadanie go lub przechowywanie niezależnie czy przez 20 lat czy przez 20 sekund jest przestępstwem
Ali baba,
Jak ktoś nie powie że znalazł to sąd się nie dowie,
rrzepp
Obawiam się, że nie masz pojęcia jak działa prawo. Jako zwykły cywil nie mam obowiązku się znać na elementach uzbrojenia i z pewnością nie poniosę odpowiedzialności za posiadanie materiałów wybuchowych tylko co najwyżej przywłaszczenie mienia państwowego... Nie mam moliwości zweryfikowania jaka substancja znajduje się w środku więc nie ma takiej możliwości, żebym został sądzony za posiadanie materiałów wybuchowych
pawelv
W polskim prawie nie stosuje się precedensów poza kilkoma wyjątkami m.innymi WR107/93 . Nie znajomość prawa w wykładni sądu nie jest żadnym usprawiedliwieniem i to sąd decyduje czy ktoś wie co to jest czy nie wie. Przykład - pewien człowiek w spadku po dziadkach otrzymał działkę wraz ze starymi budynkami po pewnym czasie podczas remontu znalazł zardzewiałe jakieś żelastwo które do niczego nie mogło mu się przydać więc wyrzucił je na kupkę złomu . Przy okazji przypadkowego przyjazdu policji ( z pytaniem czy czegoś tam nie widział w związku z kradzieżą w okolicy ) policjant zauważył na złomie część od CKM i granaty z zaślepkami RG2 z IIWŚ .Zgodnie z procedurami rzeczy zostały zabrane i sprawa zgłoszona do prokuratury.Finał - 2 lata w ięzienia w zawieszeniu i nie pomogły żadne tłumaczenia że nie był w wojsku , że te sprawy go nie interesują i że nie wiedział co to jest.
Ma_XX
Azydek ołowiu - małoczuły? dobre sobie...
Cyber Will
Czemu służy podawanie takich informacji do wiadomosci publicznej.?? W państwach takich jak USA czy UK o takich rzeczach się nie trąbi głosno . Gdy państwo jest tak przesadnie "TRANSPARENTNE" to wróg ma używanie. Zresztą obca agentura ulokowana w polskojęzycznych partiach i mediach ma pożywkę. Czas wypracować lepsze standardy w kwestiach kluczowych dla bezpieczeństwa informacyjnego państwa.
Anty 50 C-cali
RACJA 100,%!. JUŻ W NECIE "ROZDARCIE" LEO W ŚWIĘTOSZOWIE JEST JAKO - "EFEKT" lanceta.....Dlaczego fakt "zgubiena zapalnika Razem....Razem z rakietą systemu Kub ---W POSTACI "WLEPIENIA" W SU-! NAD NASZYM Poligonem - przedstawiano jako wypadek . Skromnie, bez szczegółów, w czesnych latach 2000...
DariuszJJK
Przypominam że Amerykanom zdarzyło się zgubić bombę atomową i to na gościnnych występach w Hiszpanii, więc nie wyskakujmy tu z sensacją w postaci zapalnika.
pawelv
Sprawa jest prosta z sądowego i prawnego punktu widzenia gdyż zgodnie z przepisami ustawy o broni i amunicji kto posiada bez zezwolenia broń , amunicję , materiały wybuchowe lub ich części składowe podlega karze .Zapalnik zawiera materiał wybuchowy a więc nikt go nie weżmie bo jest to przestępstwem i zgodnie z postępowaniem sądów nie ma tłumaczenia że nie wiem co to jest .Również posiadanie go lub przechowywanie niezależnie czy przez 20 lat czy przez 20 sekund jest przestępstwem
Emerytek
Ciekawe czy mają jeszsze jeden, czy była to ostatnia sztuka. Ja w wojsku rzut granatem ćwiczyłem kamieniem ćwiczebnym znanym też pod nazwą otoczak bojowy F1 A to z braku granatów ćwiczebych.