Reklama

Siły zbrojne

Używane Rafale w natarciu. Propozycja dla Chorwacji

Egipskie Rafale / Fot.  ermaleksandr (Public Domain)
Egipskie Rafale / Fot. ermaleksandr (Public Domain)

Po sukcesie jakim była grecka zgoda na zakup francuskich myśliwców Rafale – 12 używanych i sześciu nowych – Francuzi poszli za ciosem i zaoferowali tuzin używanych Rafale w przetargu dla Chorwacji. Jak właśnie potwierdzono miało to miejsce we wrześniu bieżącego roku.

Chorwacja od kilkunastu lat poszukuje następców dla eksploatowanej obecnie floty 12 MiG-ów-21 bisD/UMD (realnie kilka sprawnych), pozyskanych różnymi kanałami jeszcze w czasie wojny z Serbią w latach 90. i modernizowanych. Przezbrojona ma zostać jedyna jednostka lotnictwa bojowego tego państwa – 191 eskadra myśliwska z bazy Pleso. Zagrzeb chce dokonać tego zakupu, mimo że odradzają mu to sojusznicy w tym Stany Zjednoczone, argumentując że swoje (relatywnie skromne) środki finansowe państwo to mogłoby wykorzystać bardziej efektywnie, np. inwestując je w siły lądowe i specjalne. Tymczasem przestrzeń powietrzną Chorwacji bez problemu mogliby chronić sojusznicy z NATO, w tym np. włoskie Eurofightery. Chorwaci chcą jednak utrzymać eskadrę ze względów politycznych i obawy przez nalotami w ewentualnej w wojnie z Serbią, rozwijająca swoją flotę MiGów-29. Chorwackie społeczeństwo pamięta bowiem naloty z czasów jugosłowiańskiej wojny domowej, a piloci MiGów-21 tego państwa są tam bohaterami narodowymi.

Informację o zaoferowaniu używanych Rafale z zasobów Armée de l'Air et de l’Espace Française potwierdził 14 października francuski szef sztabu, gen. François Lecointre. Gdyby Zagrzeb zdecydował się na zakup maszyn francuskich, wówczas zostałyby one dostarczone w bardzo krótkim czasie - zapewne 6-12 miesięcy biorąc pod uwagę harmonogramy związane z używanymi samolotami dla Grecji.

Zdolność do szybkiego dostarczenia wysokiej klasy samolotów może okazać się największym atutem oferty francuskiej biorąc pod uwagę opłakany stan floty chorwackich MiG-ów i to że np. obecnie zamawiane fabrycznie nowe samoloty mogłyby zostać dostarczone dopiero w ciągu 3-5 lat od czasu podpisania kontraktu.

Byłby to nie pierwszy raz kiedy Francuzi triumfowaliby właśnie dzięki możliwości szybkiego dostarczenia maszyn. Tak było w przypadku kontraktu na 24 maszyny do Egiptu, kiedy sześć pierwszych samolotów zostało dostarczonych niemal „od ręki”, ponieważ były to maszyny produkowane już dla francuskich sił powietrznych, przekierowane na tego klienta eksportowego. Tak samo będzie też w przypadku spodziewanej jeszcze w tym roku umowy z Grecją na 12 maszyn używanych, "od ręki" plus sześć nowych. Choć tutaj ma też znaczenie polityczne poparcie Grecji przez Francję w sporze z Turcją i kwestia konfigurowalnych IFF-ów, które nie będą automatycznie klasyfikować samolotów tureckich jako sojuszników, jak to ma miejsce w przypadku IFF na samolotach produkcji USA.

Hojne szafowanie „używanymi” maszynami francuskiego lotnictwa bojowego ma też jednak swoje wady. 12 używanych maszyn dla Grecji to kilkanaście procent floty 102 maszyn tego typu eksploatowanych w Armée de l'Air et de l’Espace Française. Oddanie od ręki kolejnej dwunastki oznaczałoby redukcję francuskich Rafale praktycznie o jedną czwartą. Oczywiście obecnie realizowany jest kontrakt na jeszcze 26 maszyn dla francuskich sił powietrznych, a taki ruch szedłby zapewne w parze z zamówieniem dla kolejnych 12 fabrycznie nowych myśliwców, podobnie jak będzie to miało miejsce w przypadku Grecji, gdzie potwierdziła to minister Parly. Mimo to jednak powstanie w ten sposób luka czasowa, w której francuskie lotnictwo bojowe będzie wyraźnie osłabione.

Patrząc jednak z perspektywy dnia dzisiejszego może się jeszcze okazać, że problemy te nie zaistnieją. Umowa z Grecją, choć niemal pewna, nie została jeszcze podpisana. A używane Rafale w Chorwacji muszą się zmierzyć z fabrycznie nowymi Gripenami i F-16V a także z używanymi F-16D/C z Izraela…

image
Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze