Reklama

Siły zbrojne

Ukraińskie transportery przeciwko Rosji i Daesh

Ukraiński transporter kołowy BTR-4, opracowany pod koniec minionej dekady, ma za sobą już stosunkowo liczne doświadczenia bojowe, uzyskane podczas walk na wschodzie Ukrainy i w Iraku, gdzie siły rządowe wykorzystują go w walkach z islamistami z Daesh. O wprowadzeniu pojazdu do sił zbrojnych naszego wschodniego sąsiada, problemach związanych z jego konstrukcją i wprowadzonych modyfikacjach dla Defence24.pl pisze Marcin Gawęda.

Pierwsze BTR-4E „Bucefał”, z bojowym modułem BM-7 „Parus”, przekazane Gwardii Narodowej pochodziły z kontraktu irackiego – partii wybrakowanych wozów, których nie przyjął zamawiający. Kolejne BTR-y docierały do Gwardii Narodowej (NGU) i Sił Zbrojnych (SZU) zarówno z owego kontraktu, jak i z zamówień późniejszych. BTR-4 uważany jest na Ukrainie za sukces własnego przemysłu zbrojeniowego oraz nośnik bazowy dla wielu pojazdów specjalistycznych.

Pierwsze 4 BTR-4E przekazano jednostce sił specjalnych Gwardii Narodowej (oddziałowi Centrum Antyterrorystycznego (ATC), czyli byłemu specnazowi MSW „Omega”) w maju 2014 r.  Przekazanie wozów bojowych, w obecności premiera Arsenija Jaceniuka, miało miejsce w obozie polowym pod blokowanym przez siły rządowe Słowiańskiem. BTR-4E NGU zaczęły pełnić służbę bojową na błok-postach wokół Słowiańska, a potem w innych zapalnych punktach.

BTR-4E z tzw. kontraktu irackiego z 2009 r. to wozy bądź zwrócone przez Irakijczyków, bądź prosto z fabryki, montowane dla zamawiającego. Kontrakt iracki z 2009 r., podpisany wówczas gdy  zakłady kooperujące w produkcji transportera nie były dostatecznie do tego przygotowane (stąd wynikłe później problemy technologiczne), zakładał dostarczenie dużej serii 420 transporterów typu BTR-4 w kilku wariantach: 270 liniowych z bojowym modułem BM-7 Parus, 70 dowodzenia BTR-4K, 30 dowódczo-sztabowych BTR-4KSz, 30 ewakuacji medycznej BSEM-4K oraz 10 zabezpieczenia technicznego BREM-4K.

20 maja 2014 r. w mediach ukraińskich pojawiła się informacja o zamówieniu dla Ministerstwa Obrony i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 194 BTR-4. Od tego momentu BTR-4 zaczęto dostarczać nie tylko do jednostek operacyjnych Gwardii Narodowej, ale także jednostek aeromobilnych SZU (m.in. do 25. Brygady Powietrznodesantowej oraz 95. Brygady Aeromobilnej).

Wykorzystanie bojowe BTR-4 w Iraku i na Ukrainie pozwoliło zebrać liczne doświadczenia dotyczące zarówno samego wozu, jak i jego bojowej eksploatacji. Oceny te – dodajmy niejednoznaczne – wpłynęły później na wprowadzenie dziesiątek zmian w samej konstrukcji i wynikającego z tego rozwoju transportera – według niektórych źródeł wprowadzono około 100 ulepszeń i modyfikacji w stosunku do nośnika bazowego.

Seria BTR-4 przeznaczonych dla armii irackiej .Fot. KMDB Morozov

Pierwsze niepochlebne opinie o transporterze płynęły rzecz jasna z Iraku. Irakijczycy mieli wiele zastrzeżeń do armaty ZTM-1 (zacinała się) oraz do jakości pancerza (występowały pęknięcia w strukturze kadłuba). 42 transportery BTR-4E załadowane w ładowni statku „Se Pacifica” „błąkały się” po Zatoce Perskiej przez kilka miesięcy, żeby z początkiem stycznia 2014 r. wrócić na Ukrainę.

Poza zwróconymi 42 wozami „irackimi”, Zakłady im. Małyszewa przekazały Gwardii Narodowej kolejne 16 BTR-4, które montowane były jeszcze z myślą o realizacji kontraktu.

Mimo problemów technicznych irackie BTR-4E uczestniczą w działaniach bojowych, m.in. w chwili obecnej pod Falludżą. Ciekawy jest los jednego z transporterów, który zdobyty przez bojowników kalifatu przerobiony został na VBIED, a następnie odbity przez siły irackie. Wojna w Iraku (i na Donbasie) pokazała, że w wielu przypadkach sprawdzają się fabrycznie montowane ekrany listwowe, natomiast straty irackich „czwórek” to głównie wozy porzucone.

Jeszcze więcej doświadczeń przyniósł konflikt na wschodzie Ukrainy. Początkowo BTR-4 stał na błok-postach wzmacniając ich obronę i zbierając dobre opinie dotyczące uzbrojenia i opancerzenia, skuteczne były także fabrycznie montowane ekrany listwowe na kadłubie (podobnie jak w Iraku). Na tym etapie walk ostrzał wozu prowadzono głównie z moździerzy, RPG-7, karabinów maszynowych, czy wyborowych, więc pancerz czy odporność szyb oceniano jako wystarczające. Późniejsza eskalacja walk, wraz z wprowadzeniem artylerii oraz broni pancernej, postawiła przed transporterem nowe wyzwania, jednakże straty nie były wielkie (do jesieni 2014 r. stracono kilka „czwórek” w wyniku pożarów, jeden wóz został zdobyty przez nieprzyjaciela), głównie z racji relatywnie małej liczby wozów i ich ograniczonego operacyjnego zastosowania.

Do jesieni 2014 BTR-4 przekazywano głównie NGU, z czasem zaczęto także wyposażać w nie jednostki SZU – oddziały aeromobilne. Bodaj jako pierwsza jednostka w BTR-4 została wyposażona 25. Brygada Powietrznodesantowa, która – co oczywiste – częściowo utraciła zdolności desantowania, chociaż wciąż jeszcze dysponuje pozostałościami wozów bojowych desantu.

Doświadczenia z Donbasu i Iraku wskazują, że jednym z podstawowych problemów BTR-4E jest konieczność uruchomienia silnika by zapewnić zdolności pracy modułu bojowego. W skrajnych sytuacjach, np. w trakcie  zajmowania pozycji bojowych, wymagało to pracy silnika przez cały czas lub improwizowanego podłączenia się do agregatu zewnętrznego.

Występujący w jednym z ukraińskich filmów, dostępnych w Sieci, oficer 25. Brygady wypowiadał się o BTR-4E bardzo niepochlebnie osądzając, że jest to wóz „absolutnie niepraktyczny”, mało zwrotny i w realiach bojowych często nieoperacyjny. W batalionie na 30 wozów sprawnych sprawnych miałoby być jakoby zaledwie sześć. Tyle tylko, że na to, czy park maszynowy jest sprawny czy nie, wpływa wiele czynników (np. kultura obsługi technicznej i eksploatacji, dostepnośc części zamiennych itd.), niekoniecznie sama konstrukcja. Pomijając już fakt, że desantnicy „ciepło” wypowiadają się o swoich dawnych BMD, problem z BTR-4 (i nie tylko) wynika z braku wykwalifikowanych kadr zarówno przy codziennej eksploatacji, jak i remontów (problem szczególnie zarysowuje się po upływie gwarancji, kiedy transporterami przestają zajmować się specjaliści fabryczni).

Do wad transportera można zaliczyć dużą masę, wymuszającą pracę podzespołów zawieszenia i silnika na dużym obciążeniu, małą zwrotność, duże obciążenie skrzyni biegów oraz – co już wspomniano wyżej – wyłączenie modułu bojowego przy zgaszonym silniku. Zastosowanie dużej, kanciastej, bezzałogowej wieży Parus sprawa, że masywny transporter jest stosunkowo wysoki (wysokość BTR-4E to 3050 mm, natomiast BTR-70/80 – 2350 mm).

Za zaletę niewątpliwie można uznać moduł bojowy, który jeśli już pracuje, dysponuje niezłym systemem ognia, szczególnie kiedy został wyposażony w nowoczesne ukraińskie środki przeciwpancerne (ppk Barier). Wielu analityków wskazuje także na korzystną cenę transportera (korzystny stosunek ceny do produktu).

Doświadczenia bojowe skutkowały wprowadzeniem wielu zmian w transporterze bazowym. W prezentowanym BTR-4EM – jak można odczytać indeks jest to wersja eksportowa z modyfikacjami - wzmocniono ochronę przeciwminową dna dodając płytę pancerną, wieża (moduł bojowy „Parus”) osłonięta została, tak jak korpus, fabrycznie montowanymi ekranami listwowymi, zamontowano także pomocniczy agregat zasilający oraz nowy system klimatyzacyjny.

BTR-4 ma w dalszym ciągu możliwości rozwojowe – ostatnią jego wersją jest zmodernizowany wóz pływający, przeznaczony dla piechoty morskiej jednego z zainteresowanych krajów (być może Indonezji).

Tymczasem BTR-4 i maszyny specjalistyczne na jego bazie będą zasilać gwardię i armię naszego wschodniego sąsiada, tym bardziej, że wykonaniem korpusów transportera zajmują się już trzy ukraińskie zakłady.

23 marca 2016 r. przekazano w Charkowie kolejną partię BTR-4 – 15 liniowych i 1 dowódczy – tym razem z importowanym niemieckim silnikiem Deutza, co jest wynikiem „standaryzacji” z NATO.

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Marek

    A ja zastanawiam się, co by było, gdyby Ukraińcy jeszcze za Janukowycza nie tylko poważnie osłabili swoją armię, ale naszym wzorem zabraliby się za przemysł. W tym za przemysł zbrojeniowy. Moim zdanie byłoby tak: 1 - Pojawiłyby się opinie, że "po co robić u siebie", skoro inni "umieją to lepiej" i kupowanie od nich "bardziej się opłaca". Skutek tego byłby taki, że pozamykano by lwią część zakładów produkujących silniki i przekładnie, lufy do dział, oraz inne rzeczy. Plany by "zaginęły" a formy do odlewów "przypadkowo" trafiłyby do huty, bo nowym partnerom i rodzimym gościom, którzy kręcą z nimi interesy trzeba przecież dać zarobić. Tak więc nawet te zakłady, które by zostały, nie dałyby rady szybko rozpocząć sensownej produkcji. O BTRach, nowych czołgach, modernizacji tych, które są w linii czy rewitalizacji tych ze złomowisk można jeno pośnić. 2 - Uderza Putin tak, jak to zrobił. Pozostałe państwa gwarantujące integralność terytorialną Ukrainy ograniczają się do bełkotu dyplomatycznego i sankcji. 3 - Ukraina jest "strefą" wojny, więc żadne z państw gwarantów, ani żadne inne podczas trwania konfliktu nie sprzedają tam żadnej broni. 4 - Tak zwani separatyści, zaopatrzeni w "sklepach militarnych" w rosyjskie czołgi, transportery opancerzone no i inny sprzęt dochodzą do Kijowa, bo armia ukraińska nie ma żadnych dostaw sprzętu, więc nie ma czym przeciwdziałać. 5 - Wolna Ukraina to tylko jej wschodnia część, a reszta to już putinowska Rosja.

    1. myslacy

      Gdyby w chwili obecnej czy wcześniej armia FR uderzyła siłą JEDNEGO OKRĘGU - już dawno nie byłoby wolnej Ukrainy. Jak na razie to walka pomiędzy dowodzonymi przez rosyjskich oficerów ochotnikami a po drugiej stronie zbierana i poborowa armia. Rosjanie dostarczyli trochę starego sprzętu z magazynów i armia Ukrainy jest całkowicie bez jakichkolwiek możliwości opanowania zajętych terenów. Do tego kilka mln poborowych wyjechało z Ukrainy do Polski czy Rosji - i to są fakty. Ukraina straciła mld dolarów na tej wojnie i poza paroma sloganami powtarzanymi w mediach nic nie zyskała. Nie zlikwidowano korupcji, nie odnowiono przemysłu - straciła Krym, Donbas, tani gaz, i rynki zbytu na towary w Rosji, i zwiększyła znacznie swoje zadłużenie - taki to bilans. I obecnie w sprawie Ukrainy już nie ma wycieczek Kwaśniewskiego, Kowala i innych polityków co to wieszczyli kolejne sukcesy - zapanowało milczenie i jak na razie NIE MA MOWY I INTEGRACJI UKRAINY Z UE w przewidywalnym czasie. A pamięta ktoś z was w ogóle dlaczego powstał Majdan? - to przypomnę - Rosjanie obiecali Ukrainie zniżkę na gaz i kredyty w zamian za przystąpienie do Unii Euroazjatyskiej, a w tym czasie UE obiecała UMOWĘ STOWARZYSZENIOWĄ !!!! + mld kredytu. Janukowicz wybrał ofertę Rosjan - co się nie spodobało Ukraińcom / niewielkiej części/ I co mamy obecnie - NIE MA UMOWY STOWARZYSZENIOWEJ Z UE, są gwarancje kredytowe USA i kredyty MF /które trzeba będzie spłacić/ , jest drogi gaz, i nie ma rynków zbytu, są 2 mln Ukraińców na emigracji, nie ma Krymu i Donbasu, i zmieniono już premiera bo nie spełnił założeń - no same sukcesy. Teraz zastanówcie się co zyskała Rosja - zyskała Krym, to tak jakby Polakom zwrócono Wilno - czy warte to jest przejściowych trudności gospodarczych, obniżenia poziomu życia? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. I stała się bardziej samowystarczalna. Teraz wie że musi rozwijać swój przemysł i technologię.

    2. Geoffrey

      Chyba właśnie taki był początkowy scenariusz Putina, z tym, że przemysł obronny miał być nie tyle zlikwidowany, co sparaliżowany do czasu zajęcia go przez siły rosyjskie. Przez pierwsze miesiące agresji ukraiński przemysł zbrojeniowy nie produkował na front niczego, a ciężar wszelkich dostaw (od skarpetek do własnej produkcji wozów opancerzonych) wziął na siebie wolontariat. Uruchamianie produkcji zbrojeniowej zaczęło się od mniejszych zakładów, typu żytomierskiego i lwowskiego zakładu czołgowego. Wspaniałe Charkowskie zakłady Małyszewa do dziś zajmują się modernizacją T-64, choć teoretycznie mają zdolności do produkcji Opłotów. Putin bardzo był pewny sprawności swojej agentury, która miała sparaliżować Ukrainę. Fakt, że Ukraina trochę się pozbierała, najwyraźniej jest dla niego dużym zaskoczeniem.

  2. Afgan

    Bucefały mają bezzałogowy system wieżowy zintegrowany z PPK a nasze Rośki nadal nie mają. Żenujące!

    1. Vvv

      Maja i nie jęcz. Nasza wieza bezzałogowa jest o dekadę nowsza niz to co maja Ukraińcy

  3. Geoffrey

    Wojna bardzo przyspiesza proces dopracowania transportera. Żeby wprowadzić 100 zmian, wóz musiałby być testowany wiele lat, a i tak najważniejsze jest doświadczenie bojowe. Rosomaki też "dojrzały" dopiero w Afganistanie. Bucefał ma szansę niedługo stać się bardzo dobrym wozem.

  4. Jacek

    W styczniu 2014 roku na Ukrainę powróciły 42 transportery opancerzone BRT-4, których przyjęcia odmówił Irak. Pojazdy miały albowiem widoczne gołym okiem pęknięcia na płytach kadłuba. Producent - Charkowskie Zakłady im. Małyszewa tłumaczył wtedy, że za pancerne płyty kadłuba odpowiada poddostawca - Łozowskie Zakłady Kuźniczo-Mechaniczne. Pęknięte kadłuby to nie jedyny problem występujący przy realizacji kontraktu irackiego. Wcześniej ukraiński producent musiał tłumaczyć się także z problemów dotyczących systemów kierowania ogniem i armat ZTM-30.

  5. dkdkffk

    Brawo dla nich ze swoje kupują....Ry$

  6. ccc

    A jak toto się ma do KTO Rosomak ? Wiem, że to poprzednia epoka techniczna i technologiczna ale ... ?

    1. M.M

      Ciężko powiedzieć. Według Wiki i źródeł, które ona cytuje ten pojazd ma wiele wariantów. Wersja podstawowa waży 17,5 tony, a więc sporo mniej niż 22 tony Rosomaka. Te 17,5 tony zapewnia odporność na "broń średniego kalibru", cokolwiek by to miało znaczyć oraz całkowitą odporność na broń małego kalibru 7,62 mm z każdej odległości. Wersja najcięższa waży 25 ton. Wersja standardowa uzbrojona jest w automatyczną armatę 30 mm, karabin 7,62 mm oraz ppk ( nie chce mi się przepisywać ile i jakie). Standardowy Rosomak ma dookolną odporność na kaliber ~14 mm ( nie pamiętam końcówki), ale waży więcej. Standardowy BTR-4 nie pływa, a Rosomak tak, ale są pływające wersje BTR-4. Rosomak w wersji afgańskiej nie pływa i jest cięży, ale jest znacząco lepiej opancerzony, wytrzymywał trafienia z RPG. Wciąż nie możemy doczekać się wersji Rosomaka uzbrojonej w ppk, ale zbudowaliśmy takie dla Słowaków. Rosomak ma podany zasięg 800 km, BTR-4 "co najmniej 690 km". Na laickie oko wozy wyglądają więc na porównywalne, ale trzeba uważać, jakie wersje się porównuje. Oba wozy są bardzo modułowe i można je różnie składać. Rosomak jest jednak dojrzalszą konstrukcją - nie ma problemów z jakością ani oczywistych wad jak BTR ( feler w koniecznością odpalania silnika, aby działało uzbrojenie). To dlatego, iż Rosomak to tak naprawdę spolonizowany fiński AMV, a więc wóz z dłuższą tradycją.

  7. Kamil

    Zapytam po raz kolejny ponieważ w poprzednich tematach nikt nie odpowiadał. Czy ten BTR-4 nie byłby właściwym uzupełnieniem dla Rosomaków w postaci transporterów dla OT? Zawsze to jakaś ochrona dla załogi zapewniająca większe bezpieczeństwo niż ciężarówka czy terenówka oraz siła uderzeniowa (działko i 2x ppk). No i dodatkowo pływa.

    1. Eryk

      bzdura - lepszym rozwiązaniem od BTR już jest danie nowej generacji "Skotów" w postaci KTO Ryś

    2. Krzysiek

      Do OT powinny iść BMP-1, wyremontowane i zmodernizowane o ZSMU-70 a nie transportery opancerzone z pękającym pancerzem za ponad $1 000 000 (w bieda ukraińskiej wersji). Jeśli już chcesz KTO czy pojazd do patrolowania, to myślę że Ukraińcy bądź Rumuni przekazaliby nam trochę swoich BTR-70/80 po kosztach remontu/w zamian za remont u nich, wtedy moglibyśmy także je zmodernizować poprzez zastosowanie ZSMU-70. Zawsze lepsza dookólna ochrona od 7,62 mm niż jazda na pace Stara 266.

    3. Dropik

      nikt tego zlomu nie kupi. możemy kupowac jakies elementy czy rozwiazania ale nie cale produkty. Nawet w przypadku aeroplanów Antonowa

Reklama