- Wywiady
- Wiadomości
- Polecane
To F-35 wśród śmigłowców. Polski pilot po kursie na Apache [WYWIAD]
Czym różni się AH-64 Apache od wiropłatów używanych obecnie w Polsce i jakie są wrażenie z pracy na nim? Defence24.pl rozmawia z polskim pilotem Mi-24 z 56. Bazy Lotniczej w Inowrocławiu, który jako jeden z pierwszych przeszedł szkolenie na śmigłowcu bojowym AH-64 Apache.

Autor. Gwardia Narodowa Karoliny Południowej
Maciej Szopa: Jak była Pana pierwsza reakcja, kiedy się Pan dowiedział, że Polska kupi AH-64E?
Oczywiście o tym się mówiło od dawna, bo program Kruk to nie jest nic nowego. Przewijał się też w tym kontekście temat Apache, a później innych śmigłowców. Kiedy decyzje zaczęły zapadać to nie ukrywam, że była to radość. Od razu pojawiło się też dużo pytań. Jak to wszystko będzie wyglądało. Bo za tym muszą iść szkolenia, inwestycje, a pewnie i przebudowa struktur i jest bardzo dużo wyzwań. Ale jeśli chodzi o mnie jako pilota, to jest spełnienie zawodowych marzeń. I to już kolejny raz w życiu, bo pierwszym było, żeby latać Mi-24.
Czy Apache był powszechnie typowanym śmigłowcem w jednostce, takim na którym najbardziej chcieliście latać? Czy też jako piloci różniliście się w tej kwestii?
Nasza jednostka realizuje różne rodzaje misji i przedsięwzięć. Obecnie mamy na stanie trzy typy śmigłowców. Każda osoba ma własne zdanie i wykonujemy różne rodzaje zadań. Jedni kochają Black Hawki, inni Głuszczce. Ale myślę, że z mojej eskadry służącej na Mi-24 - i częściowo, jeśli chodzi o kolegów z innych eskadr, którzy także latają na bojowo – to opinie mieliśmy podobne. Oczywiście wykonujemy rozkazy i będziemy służyć na tym sprzęcie, który zapewni nam państwo, ale to że ostatecznie będzie to AH-64E jest dla wielu z nas spełnieniem marzeń.
Czy jako pilot Mi-24 z góry wiedział Pan, że będzie wyznaczony na nowy typ maszyny?
Liczyłem się z tym, że jeśli pojawi się taka możliwość to dowódca może skierować mnie na szkolenie. Nie mogłem być jednak pewny. Mamy wielu dobrych pilotów, dobrze wyszkolonych i tak naprawdę każdy mógł jechać. Zresztą teraz lotników przeszkolonych na AH-64 będzie u nas coraz więcej, bo wkrótce wracają kolejne grupy, które kończą ten sam kurs co my.
Zobacz też
Jakie były kryteria wyboru na kurs? Chodziło tych z doświadczeniem na Mi-24 czy też np. z innych maszyn? Dopuszczono młodych pilotów po szkołach?
Kryterium było wiekowe, narzucone przez Amerykanów. Natomiast nie było obostrzeń jeśli chodzi o poprzedni typ śmigłowca. Z racji specyfiki naszej pracy brano większość ludzi po Mi-24, ale nie była to reguła. Wysyłano też pilotów śmigłowców innych typów – W-3PL Głuszec i Mi-2. Np. ze mną w pierwszej grupie był kolega z Głuszca. Nie wybierano wyłącznie ludzi z Inowrocławia, ale także z naszej drugiej bazy w Pruszczu Gdańskim.

Autor. South Carolina National Guard
Czyli zupełnie świeżych pilotów na razie nie brano?
Nie do końca było to możliwe ze względu na wymagania dotyczące poziomu wyszkolenia, które postawili Amerykanie. Kurs jaki przechodziliśmy - AQC (Aviator Qualification Course) - został pomyślany dla doświadczonych pilotów. Dla tych, którzy dopiero zaczynają swoja przygodę z lotnictwem przewidziano IERW, czyli Initial Entry Rotary Wing Training.
Jak z punktu widzenia pilota śmigłowca wygląda przejście z techniki byłego Układu Warszawskiego na zachodnią? Pytam, bo np. w przypadku pilotów odrzutowców bojowych było to duże wyzwanie z uwagi na inne rozwiązania techniczne i filozofię projektowania statków powietrznych…
Z założenia zasada działania śmigłowca jest ta sama. Może na początku są te momenty odwrotne, bo wirnik kręci się w inną stronę na „wschodnich” śmigłowcach i w inną na „zachodnich”. Ale nie była to wielka trudność i szybko się przestawiliśmy. Odpowiednie odruchy przyszły nam w miarę szybko i nie było problemów jeżeli chodzi o samo pilotowanie. Szczególnie, że jest też paru kolegów, którzy latają też od jakiegoś czasu na cywilnych, zachodnich śmigłowcach i tam wirnik również obraca się w tą samą stronę co w AH-64.
Na pewno wyzwaniem było latanie z monokularem i w oparciu o wyświetlane na nim wskazania. To było coś nowego. Ale kiedy się już do tego przyzwyczaisz lata się dużo lepiej. Wszystkie informacje podawane są przez monokular i nie trzeba patrzeć na pulpit wewnątrz kabiny. Dzięki temu pilot jest skupiony na zadaniu i to tworzy wielką różnicę.
Jak można porównać latanie na Mi-24 z działaniem na Apache?
Apache jest śmigłowcem świeżym, zmodernizowanym, dysponującym nowoczesną awioniką i systemami uzbrojenia. Więc porównywanie ich z Mi-24 nie bardzo ma sens, jeżeli chodzi o jego możliwości operacyjne. Jeśli zaś chodzi o same właściwości pilotażowe, to pilotowanie AH-64 jest znacznie łatwiejsze. Tutaj pilot nie musi się skupiać na pilotażu. Systemy, które go w tym wspomagają są na tyle dokładne, że możesz się skupić na obsłudze systemów uzbrojenia, wymianie informacji, łączności. A samo pilotowanie „Apacza” też jest bardzo przyjemne. Pozwala na wiele więcej w stosunku do Mi-24, inne pochylenia, przeciążenia. Da się zrobić praktycznie wszystko. Da się wykonać manewry, które są nie możliwe do wykonania na Mi-24.
Nie raz widać na pokazach, że piloci AH-64 kręcą na tych śmigłowcach beczki. Na Mi-24 mogłoby to się skończyć katastrofą lotniczą. Nie chcę tutaj powiedzieć, że na Mi-24 źle się lata. Pilotuje się go bardzo przyjemnie, szczególnie z tylnej kabiny. Ale w Apache np. sterowanie z obydwu miejsc w kabinie czuje się tak samo. Nie ma różnicy, a system wspomagania jest bardzo intuicyjny. Kolejna kwestia to to, że Apache był tworzony pod inne założenia niż Mi-24.

Autor. South Carolina National Guard
Mi-24 to był trochę taki pomysł na maszynę do wszystkiego, a Apache to wyspecjalizowana maszyna do prowadzenia ognia?
Dokładnie.
Czy mieliście też szkolenie typowo taktyczne? Co można powiedzieć o zdolnościach prowadzenia walki przy użyciu AH-64?
Szkolenie stricte taktyczne dopiero nas czeka. Takie szkolenie w armii jest układane pod dany region świata, kraj, aspekty polityczne, geograficzne, środowiskowe. Na razie szkoliliśmy się bojowo, z użycia środków bojowych i latania.
Z użycia jakich typów uzbrojenia się szkoliliście?
Nie mogę mówić o tym w szczegółach, ale byliśmy szkoleni z wykorzystania uzbrojenia używanego przez U.S. Army.
Słyszałem kiedyś od przedstawiciela producenta Apache, że jego działko pokładowe jest tak celne, że to już praktycznie ciężki karabin snajperski. Może Pan to jakoś skomentować?
Działko nigdy nie będzie karabinem i to lekka przesada. Rzeczywiście jednak jest bardzo celne, szczególnie kiedy komputer wylicza poprawki. W dodatku istnieje kilka możliwości prowadzenia ognia.
Czy szkoliliście się z walki powietrze-powietrze w tym wykorzystania pocisków Stinger? Skądinąd wiadomo, że U.S. Army nie ćwiczy tego od lat 90…
Nie, takiego szkolenia nie odbywaliśmy. Szkolenie, które przechodziliśmy w Fort Novosel jest ukierunkowane do wszystkich jednostek operujących śmigłowcami Apache na całym świecie. Dopiero potem są szkolenie wyspecjalizowane, pod to jaką konfigurację i jakie uzbrojenie dany kraj kupił. Armia amerykańska działa podobnie. W Fort Novosel ma szkolenie podstawowe, a potem w jednostkach są szkolenia wyspecjalizowane z charakterystycznym dla nich uzbrojeniem i wyposażeniem.
A jak przebiegało szkolenie od strony życia codziennego. Co Panów zaskoczyło, a co było wyzwaniem? Jak to było zorganizowane?
Szkolenie nie było dla nas zbyt trudne biorąc pod uwagę nasze wcześniejsze doświadczenie. Było jednak intensywne. Dzień zaczynaliśmy bardzo wcześnie i to nie od teorii a od lotów.
Na początku wyglądało to tak: briefing o godzinie 5.00, potem lataliśmy średnio do godziny 11.00. Chwila przerwy na obiad i od 13.00 do 16.00-17.00 zajęcia. Po ich zakończeniu trzeba było jeszcze wrócić do domu i przygotować się na kolejny dzień. Zdarzało się też, że lataliśmy nawet sześć dni w tygodniu. Więc intensywność tego szkolenia jest naprawdę duża. Była też pewna bariera językowa i to mimo, że wcześniej przechodziliśmy już inne szkolenia w Stanach Zjednoczonych.
Zobacz też
Ale merytorycznie szkolenie nie było dla nas aż tak trudne i z tego co wiem inni koledzy, w tym ci, którzy teraz je kończą, dobrze sobie radzą. Wychodzi na to, że nasz trening w Polsce spełnia standardy zachodnie.
Ile czasu trwało to szkolenie?
W sierpniu wylecieliśmy z Polski do Teksasu, San Antonio, do bazy Lackland. Tam mieliśmy 2-miesięczny kurs językowy. Później zostaliśmy skierowani do Fort Novosel w Alabamie i zakończyliśmy szkolenie na początku kwietnia. Łącznie było to około ośmiu miesięcy.

Autor. South Carolina National Guard
Czy można powiedzieć, że jesteście zdolni do prowadzenia działań na Apache?
W zakresie, w którym jesteśmy wyszkoleni tak. Trzeba pamiętać, że proces szkolenia na Apache to nie jest tylko ten kurs. To jest tylko początek. Dalsze szkolenie rozpocznie się po podpisaniu umowy i będzie zależało od tego co w niej będzie zawarte. Będzie pod to układane i wówczas będziemy się uczyć jak operacyjnie wykorzystać ten śmigłowiec.
Czy Pana zdaniem Apache jest trudny i kosztowny w utrzymaniu? Pojawiają się różne sprzeczne informacje na ten temat…
To jest jak z samochodem. Stary samochód można naprawić śrubokrętem i młotkiem, a w nowym trzeba podłączyć komputer. Z Apachem jest podobnie, też jest bardzo dużo elektroniki, systemów. Na pewno nie jest to tanie, ale za to jest szybkie. Wymiana silnika „w polu” trwa trzy-cztery godziny. Podczas, gdy przypadku Mi-24 potrzeba jednego, czy dwóch dni i trzeba to zrobić w warunkach hangarowych. Ten sprzęt nie jest tani, ale relacja koszt – efekt jest bardzo dobra.
Czy mieliście do czynienia z radarem Longbow?
To bardzo dobre narzędzie, ale to są rzeczy, o których nie mogę mówić z wiadomych przyczyn. Dodam, że AH-64 kompletnie zmienia taktykę użycia śmigłowców. Szczególnie, że w wersji Echo jest przystosowany do prowadzenia operacji wielodomenowych.
Czyli może pobierać informacje od innych uczestników pola walki?
Tak. Może być nośnikiem tych informacji, może rejestrować dane i może je rozdzielać. Więc możliwości te są niesamowite. Niestety nie o wszystkim mogę rozmawiać, ale mogę zapewnić, że on kompletnie zmienia wszystko. To jest prawdziwy „gamechanger” jak mawiają Amerykanie.
Dominator na polu bitwy?
Przede wszystkim mózg operacji. To jest jak F-35 wśród śmigłowców.
Czy mieliście do czynienia ze współpracą Apache z bezzałogowcami
Nie jest to element szkolenia podstawowego. Nie każdy kraj dysponuje tym tego rodzaju możliwościami na AH-64. Natomiast na pewno jest to dobre narzędzie zwiększające zasięg i rolę śmigłowca na polu walki.
Nauka odbywała się w grupie międzynarodowej?
Tak. To była niesamowita przygoda. Byli tam kursanci, którzy przyszli z różnych typów maszyn. Ciekawe było porównanie naszych doświadczeń i ich. Zobaczenie jak oni latają i latanie z Amerykanami daje dużo frajdy, szczególnie że ten śmigłowiec wiele umożliwia. Co do kursantów z innych krajów to mieliśmy kolegów z Australii. Też bardzo dobrzy piloci, profesjonalni, zawsze przygotowani.

Autor. South Carolina National Guard
A jak latają Amerykanie?
Instruktorzy w Fort Novosel to są ludzie którzy mają czasem po 6-7 tys. godzin wylatanych na samym Apaczu niektórzy. Byli np. ludzie, którzy latali na AH-64 od wersji A przez Deltę aż do Echo. Byli nawet tacy, którzy latali jeszcze na AH-1 Cobra. A więc duże spektrum ludzi z ogromnym doświadczeniem. To wysokiej klasy profesjonaliści. W czasie szkolenia żaden temat nie był spłaszczany czy pomijany. Mam bardzo pozytywne odczucia.
Zobacz też
Szczególnie, że Amerykanie do nas byli pozytywnie nastawieni. To nawet było przyjemne, bo oni też byli zainteresowani nami. Byliśmy pierwszymi Polakami u nich na kursie. Cieszyli się z tego i każdy chciał z nami latać. Byli ciekawi co potrafimy i bardzo pomocni.
Podpytywali o Mi-24? Bo to w końcu też kultowa maszyna…
Tak. Było nawet kilku instruktorów, którzy mieli doświadczenie na Mi-17 wcześniej, jeden nawet latał kiedyś na Mi-24. Byli zainteresowani ich możliwościami i ciekawi jak sobie poradzimy przechodząc z nich na AH-64. Myślę, że daliśmy radę i pokazaliśmy co potrafimy.
Dziękuję za rozmowę.
1.Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych prowadzi obecnie nabór na pilotów śmigłowców i techników lotniczych. Służba ta już niedługo będzie wiązała się z pracą przy najnowocześniejszych w swojej klasie statkach powietrznych na świecie.
„Chcesz latać albo obsługiwać najnowocześniejsze śmigłowce na świecie? Zapraszamy do 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych i do tych uczelni w wojskowych w Dęblinie i Koszalinie” – zachęca porucznik Iwona Kloskowska, rzecznik 1. BLWL.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS