Reklama

Siły zbrojne

Rosyjsko-białoruski desant w Arktyce

  • zdjecie_2949_25533
    zdjecie_2949_25533

Żołnierze pskowskiego zgrupowania wojsk powietrzno–desantowych oraz grup szybkiego reagowania Białorusi (państwa członkowskiego ODKB - Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) desantowano na dryfującej krze na Oceanie Arktycznym w pobliżu bieguna północnego.

Spadochroniarzy zrzucono na doraźnie zorganizowane lądowisko „Kupol” z wysokości 1500 m z samolotów Ił-76 rosyjskich sił powietrzno–kosmicznych. Podczas skoków wykorzystywano spadochronowy system specjalnego przeznaczenia „Arbalet-2”.

Trudność polegała przede wszystkim na tym, że Rosjanie i Białorusini lądowali na płaszczyźnie lodowej bez widocznych punktów orientacyjnych i w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Dodatkowo, miejsce lądowania ujawniono żołnierzom dopiero w samolotach, już po wystartowaniu spod Murmańska.

Dodatkowo spadochroniarze „lodowali” („priliednialis”) razem z zasobnikami transportowymi o masie od 30 do 50 kg. Zawierały one nie tylko wyposażenie indywidualne, ale również środki ratownicze, które wykorzystywano w trakcie ćwiczenia (m.in. do ewakuacji cywilów z arktycznych rejonów).

Fot. mil.ru

„Lodowanie” odbyło się bez zakłóceń, a po zebraniu pododdziału przeprowadzono odprawę, której osobiście przewodniczył zastępca dowódcy wojsk powietrzno–desantowych ds. szkolenia generał Władimir Koczetkow.

Głównym, oficjalnym zadaniem ćwiczących, było odszukanie i udzielenie pomocy uczestnikom zaginionej ekspedycji arktycznej. Dlatego w ćwiczeniu wzięło m.in. udział centrum ekspedycyjne Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Według rosyjskiego ministerstwa obrony wypracowane w trakcie działań doświadczenia mają później pomóc w działaniach w rejonie i warunkach bieguna północnego.

fot. mil.ru

W rzeczywistości misja pododdziału spadochronowego była związana z o wiele szerszym zakresem działań, a nagłośnienie akcji ratowniczej miało prawdopodobnie jedynie ograniczyć ewentualne protesty organizacji i instytucji niechętnych militaryzacji bieguna północnego. Dlatego, by ukryć prawdziwy cel ćwiczenia, rosyjskie ministerstwo obrony wydało kilka różnych komunikatów nie łącząc ich ze sobą np. nazwą lądowiska. W jednym z nich poinformowano np. o założeniu przez spadochroniarzy w pobliżu bieguna północnego mobilnego węzła łączności, zabezpieczającego komunikację radiową (jawną i utajnioną) i satelitarną – w tym w trybie wideokonferencji.

Żołnierze rozwinęli dodatkowo wokół obozowiska systemy wczesnego ostrzegania o nieautoryzowanym dostępie do obszaru bazy oraz utworzyli tymczasowe lądowisko. Do wykonywania patroli wykorzystywano każdorazowo dwa lub trzy skutery śnieżne. Jeżeli zachodziła konieczność transportu dodatkowego ładunku (w tym żywności i środków medycznych), podczepiano do nich specjalne sanie. Dzięki tym środkom transportu żołnierze przemieszczali się nawet na odległość 120 do 150 km od obozowiska.

Fot. mil.ru

Rosjanie poinformowali również o szkolenia spadochroniarze w pokonywaniu przeszkód wodnych (przerw między krami). Dla ochrony termicznej spadochroniarze używali w wodzie pianki wykonanej z 8 mm neoprenu o wysokiej gęstości.

Fot. mil.ru

Rosyjskie ćwiczenie miało głęboki sens. Po pierwsze, Rosjanie udowodnili, że posiadają sprzęt i wyposażenie, który pozwala na przeżycie pięciu dni w arktycznych warunkach nawet nie wytrenowanym do tego żołnierzom spod Pskowa i z Białorusi. Sprawdzono dodatkowo wytrzymałość urządzeń elektronicznych i mechanicznych w ekstremalnie trudnych warunkach arktycznych. Najważniejsze jednak, że po raz kolejny udowodniono skuteczność rosyjskich systemów desantowania, które bezawaryjnie działały w Arktyce w odniesieniu zarówno do ludzi, jak i do sprzętu.

Fot. mil.ru

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Berger

    Jakikolwiek konflikt w Arktyce będzie starciem automatów(rakiet, dronów, robotów, satelitów etc) i systemów(rozpoznania, logistyki etc), bez zajmowania teren, bez konstruowania umocnień, bez użycia siły żywej. To co obecnie reprezentuje strona rosyjska to olbrzymia akcja propagandowa, nie przekładająca się w żaden sposób na zdolność bojową tego kraju do opanowania i utrzymania kontroli nad Arktyką podczas ewentualnego konfliktu.

    1. say69mat

      Napisałeś świetny komentarz do koncepcji OT, w naszym kraju, jako intelektualnej odpowiedzi na procesy militaryzacji Rosji.

  2. polarnik

    IDZIE - idzie ? MOŻNA - można ? Co można jeszcze do tej informacji dodać , trening czyni mistrza ? A swoją drogą w Rosyjskim wojsku jest rozpatrywane kilka wariantów desantu powietrznego - w tym zawsze byli dobrzy w przerzucaniu i komponentów uzbrojenia jak również i zasobów wojskowych . Tego jak można rzecz - nigdy za wiele . Choć kwiczy i pod upada finansowo i głoduje ich ludność - to wojsko mają - OK? Co my potrzniemy na Alasce , Obama nas zwolni z armii ?

    1. Berger

      Uważasz że Amerykanie, albo Norwedzy, czy w ogóle ktoś myślący, wyśle jakiekolwiek wojska by zdobyć i otrzymać krę, albo połać lodu na biegunie?

  3. say69mat

    @def24.pl: Żołnierze pskowskiego zgrupowania wojsk powietrzno–desantowych oraz grup szybkiego reagowania Białorusi (państwa członkowskiego ODKB - Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) desantowano na dryfującej krze na Oceanie Arktycznym w pobliżu bieguna północnego. say69mat: W kręgach rządowych wspomina się o istotnym ociepleniu wzajemnych relacji pomiędzy N-tą Rzeczypospolitą i Białorusią.

Reklama