Reklama

Siły zbrojne

Rosyjski śmigłowiec spadł blisko Chersonia

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Kolejny rosyjski śmigłowiec rozbił się o ziemię w Ukrainie. Do zdarzenia miało dojść w obwodzie chersońskim niedaleko wsi Nowohryhorówka. Maszyna miała zahaczyć o druty wysokiego napięcia.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Zgodnie z doniesieniami ukraińskimi śmigłowiec miał wykonywać lot na małej wysokości za pozycjami rosyjskimi. Zaczepił o linię wysokiego napięcia, zerwał ją, uderzył o ziemię i eksplodował. Nie jest jasne jakiego typu maszyna została utracona, jednak pojawiają się informacje, że mógł to być kolejny Ka-52. Oznaczałoby to że potwierdzone straty maszyn tego typu zbliżają się do 20, spośród 116 użytkowanych na początku 2022 roku.

Posiadanie przez obydwie strony konfliktu silnych systemów obrony przeciwlotniczej wymusza na operujących w rejonie walk śmigłowcach i samolotach pola walki operowanie na niewielkich wysokościach. Zmniejsza to szansę na namierzenie ich w wystarczająco krótkim czasie i skuteczne odpalenie w ich kierunku pocisku ziemia-powietrze. Z punktu widzenia operatorów systemów przeciwlotniczych statek powietrzny „wypada" bowiem zza horyzontu i w przeciągu sekund znika.

Reklama

Czytaj też

Wiele systemów klasy MANPADS nie jest też w stanie skutecznie porazić celów idących na bardzo małej wysokości, choć chlubnym wyjątkiem są tutaj polskie PPZR Piorun, które mogą niszczyć wrogie maszyny nawet na wysokości około 10 metrów, co niejednokrotnie niemiło zaskakiwało już rosyjskich lotników.

Czytaj też

Operowanie na małych wysokościach nad polem walki mają swoją cenę. Po pierwsze niskie loty profilowe zmniejszają szanse na skuteczne (celne) ostrzelanie przeciwnika. Po drugie, loty na małych wysokościach zużywają statek powietrzny ze względu na wyższą gęstość powietrza (opór aerodynamiczny). Występuje też ryzyko zderzenia się z jakąś przeszkodą tak jak miało to miejsce w tym przypadku.

Jest ono szczególnie wysokie jeżeli maszyna znajduje się pod ostrzałem, albo sama atakuje i w związku z tym wykonuje gwałtowne manewry. W ostatnich tygodniach w wyniku kolizji z drzewami i/lub drutami wysokiego napięcia rozbiły się tez dwa rosyjskie Su-25. Takie zdarzenia są w dużej mierze pośrednim efektem działania ukraińskiej OPL i potwierdzeniem, że wciąż jest groźna.

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. Ajot

    Czy Rosjanom wreszcie zacznie kiedyś brakować śmigłowców i ich pilotów?

    1. Reo

      Skoro zostało im jeszcze niecałe 100 śmigłowców tego typu to trzeba się spodziewać że będą je wysyłać do działań wojennych zgodnie z pradawną starorusko-bolszewicką strategią "nas mnogo". Oni się nie liczą ze stratami

    2. Ajot

      @Rio, te 20 zestrzeleń z floty 116sztuk, to tylko potwierdzone fotograficznie, zapewne było ich znacznie więcej, bo przeważnie nie ma warunków do filmowania takich zdarzeń. No jeszcze wypadki, poważne awarie też muszą mieć miejsce. No i co z pilotami, wyszkolenie pilota na śmigłowiec bojowy trwa wiele lat.

Reklama