Reklama
  • Wiadomości

Rosja: nowa generacja obrony przeciwlotniczej na wojnie z Ukrainą

Rosyjskie systemy przeciwlotnicze nie mają ostatnio dobrej prasy, głównie przez brak dostatecznej skuteczności przeciwko pociskom rakietowym, jak i bezzałogowym oraz załogowym statkom powietrznym. Problem ten Rosjanie chcą rozwiązać, wysyłając do ochrony jednego z lotnisk niedaleko Ukrainy, system S-350 Witjaź.

Wyrzutnia S-350E podczas salonu MAKS 2013. Fot. W. Kuźmin/wikipedia
Wyrzutnia S-350E podczas salonu MAKS 2013. Fot. W. Kuźmin/wikipedia
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Rosjanie nie są w stanie skutecznie eliminować większości środków napadu powietrznego używanego przez wojska ukraińskie za pomocą swoich systemów przeciwlotniczych różnego zasięgu, począwszy od Os, Buków kończąc na S-300 i S-400. Oczywiście część z wystrzelonych przez Ukrainę pocisków zostaje zestrzelonych, a ochrona własnej przestrzeni powietrznej została znacząco wzmocniona przez Rosjan, względem tego, co działo się w początkowej fazie inwazji. Dalej jednak dochodzi do uderzeń na cele w głębi ugrupowania wojsk inwazyjnych, między innymi za pomocą wyrzutni HIMARS. Rosjanie zatem postanowili na jedno z lotnisk używanych przez lotnictwo prowadzące ataki na ukraińskie pozycje wysłać do ochrony jeden ze swoich najnowszych systemów przeciwlotniczych, czyli S-350 Witjaź.

Rakietowy system przeciwlotniczy S-350 Witjaź projektowano w celu zastąpienia obecnie używanych przez rosyjskie wojsko systemów rakietowych ziemia-powietrze S-300PS. W skład systemu S-350 wchodzi stanowisko dowodzenia i kierowania ogniem PBU 50K6E, wielofunkcyjna stacja radiolokacyjna MFR 50N6E ze skanowaniem elektronicznym, z anteną ścianową oraz mobilne wyrzutnie 50P6E przenoszące po 12, odpalanych pionowo rakiet trzech różnych typów.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Pociski 9M96E2 są naprowadzane aktywnie radiolokacyjnie i mają zasięg 60 km (wysokość rażenia celów aerodynamicznych od 10 metrów do 30 km, balistycznych od 2 do 25 km) i osiągają prędkość 6 Machów. Pociski 9M96E1 mają natomiast zasięg 120 km. Wyrzutnia może również korzystać z lekkich rakiet 9M100 o zasięgu 10 km, zabierając cztery tego typu pociski w miejsce pojedynczej rakiety 9M96, co zwiększa jednostkę ogniową umożliwiając oddanie 48 zamiast 12 odpaleń. Działanie programu uruchamiającego jest maksymalnie automatyczne.

Elektronika kontroluje walkę, załoga zaś monitoruje tylko proces, ale w razie potrzeby może zaingerować. Dzięki temu systemy pozwalają na jednoczesne zwalczanie przez baterię S-350 do około 16 celów aerodynamicznych lub 12 celów balistycznych. Z informacji, jakie w serwisie Medium przekazywał analityk Tom Cooper wynika, że systemy przeciwlotnicze S-350, jak i lżejsze Buk-M3, wykorzystujące aktywne naprowadzanie radiolokacyjne, są stosunkowo najskuteczniejsze w odpieraniu uderzeń rakietowych prowadzonych przez Ukraińców.

Reklama

Rakiety tego rodzaju są bowiem bardziej efektywne w zwalczaniu zmasowanych ataków powietrznych, niż pociski wykorzystujące metody naprowadzania polegające na ścisłej współpracy pocisku z własnym radarem kierowania ogniem lub stacją naprowadzania, takie jak śledzenie celu przez pocisk (TVM) w pociskach rodziny 4N86 (używanych w S-300P/S-400) czy naprowadzania półaktywnego (Buk-M1/M1-2, Buk-M2). Nota bene, pociski 9M96, używane w S-350, mogą też być wykorzystywane w zestawach S-400, ale najwyraźniej nie jest to częsta praktyka. Jak na razie większość rosyjskiej OPL bazuje na starszych i mniej skutecznym zestawach. Otwartą kwestią jest, czy Rosja zdoła wprowadzić nową generację systemów przeciwlotniczych w większej liczbie, biorąc pod uwagę sankcje i utrudnienia w dostępie do komponentów, ale też sam fakt zużycia zapasów pocisków rakietowych w trwającej wojnie.

Zobacz też

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama