Reklama

Siły zbrojne

Remont awaryjny ORP Gniezno [FOTO]

Fot. Andrzej Nitka
Fot. Andrzej Nitka

Pięć miesięcy po uszkodzeniu podwodnej części kadłuba ORP Gniezno, do którego doszło podczas międzynarodowych ćwiczeń Baltops 2019, organizowanych corocznie na Bałtyku przez US Navy, w doku pływającym stoczni Alkor w Gdańsku rozpoczął się remont awaryjny tej jednostki. Oznacza to, że okręt ten w wyniku zdarzenia został wyłączony z aktywnej służby na okres co najmniej pół roku.

ORP Gniezno jest jednym z pięciu okrętów desantowych (wg. oficjalnej klasyfikacji okrętów transportowo-minowych) projektu 767 (Lublin), zbudowanych przez Stocznię Północną w Gdańsku i wcielonych do służby w latach 1989-1991. Przeznaczone są one do załadunku, transportu morskiego a także wyładowania pływającej i niepływającej techniki wojskowej oraz żołnierzy desantu morskiego. Mogą razem jednorazowo przerzucić komponent Wojsk Lądowych w sile batalionu złożony np. z 500 żołnierzy i 45 kołowych transporterów opancerzonych typu Rosomak.

Załadunek i rozładunek sprzętu oraz ludzi może odbywać się nie tylko w porcie, ale także na nieprzygotowanym brzegu, bez konieczności budowy systemu logistycznego i nabrzeży portowych. Okręty projektu 767 mają możliwość wykonywania (za pomocą ładunków wydłużonych) przejść w zagrodach minowych do punktu wyładunku na nieuzbrojonym brzegu. Mogą one także transportować miny morskie oraz stawiać je w obronnych zagrodach minowych.

W 47. edycji manewrów Baltops odbywających się w dniach 9-21 czerwca 2019 r., polską Marynarkę Wojenną reprezentowały: operująca w składzie zespołu SNMG1 fregata rakietowa ORP Gen. Kazimierz Pułaski wraz ze śmigłowcem pokładowym SH-2G, dwa trałowce ORP Gardno z 12. Dywizjonu Trałowców i ORP Wdzydze z 13. Dywizjonu Trałowców oraz okręt transportowo-minowy ORP Gniezno wchodzący w skład 2. Dywizjonu Okrętów Transportowo-Minowych 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Na pokładzie tej ostatniej jednostki zaokrętowano żołnierzy i sprzęt z 8. Batalionu Saperów z Dziwnowa, a także Brzegowej Grupy Ratowniczej oraz 43. Batalionu Saperów z Rozewia 3. Flotylli Okrętów, w tym także pływające transportery PTS-M.

Do zdarzenia doszło w godzinach porannych 16 czerwca podczas realizacji realizował podejście do brzegu w ramach operacji desantowej wraz z siłami sojuszniczymi na plaży Nemirseta pod Połągą w okręgu kłajpedzkim. Podczas tych działań ORP Gniezno desantował na plażę pływające transportery PTS-M żołnierzy rumuńskiej piechoty morskiej.

Zgodnie z informacjami przekazanymi mediom przez rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża kmdr ppor. Grzegorza Lewandowskiego “okręt ćwiczył operacje desantowe, podczas jednego z wejść na plażę uderzył w podwodny obiekt, uszkadzając poszycie w części dennej”.

image
Fot. Andrzej Nitka

 

W tym dniu realizowane były tam pokazowe działania desantowe w ramach dnia dostojnych gości (DV Day). Polski okręt był największą jednostką operują bezpośrednio przy brzegu, poza nim do brzegu podchodziły jedynie amerykańskie, brytyjski oraz hiszpańskie barki i kutry desantowe. Warto też zauważyć, że plaża Nemirseta w przeciwieństwie do naszej Ustki nie jest poligonem wojskowym i nie jest na co dzień wykorzystywana do takich operacji.

Kadłub polskiego okrętu został uszkodzony przez obiekt znajdujący się na dnie. W wyniku zdarzenia doszło do uszkodzenia środkowej części kadłuba, w tym utraty szczelności jego poszycia w wyniku czego do wnętrza dostała się woda.

To, co wydarzyło się później tak zrelacjonował rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża: „Zgodnie z planem udziału w ćwiczeniu okręt miał wejść do portu w Gdyni 17 czerwca w godzinach porannych, natomiast wszedł do portu tego samego dnia pod wieczór. Ze względu na uszkodzenie kadłuba anulowano udział okrętu w Kieler Woche w Kilonii”. Należy przy tym dodać, że po opuszczeniu rejonu ćwiczeń ORP Gniezno płynęło w asyście okrętu ratowniczego ORP Lech, który eskortował go od przylądka Taran, aż do redy gdyńskiego portu.

Podczas pobytu w porcie wojennym w Gdyni dokonano oględzin uszkodzeń i ich zabezpieczenia przez specjalistów z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez kmdr ppor. Grzegorza Lewandowskiego stan okrętu po przeprowadzeniu tych prac nie uniemożliwiał jego powrotu do portu w Świnoujściu. Mimo, to ORP Gniezno przebywało w gdyńskim porcie aż do chwili przejścia do stoczni, co wymagało w pierwszej kolejności przeprowadzenia procedury przetargowej na jego remont.

image
Fot. Andrzej Nitka

 

W tym celu 16 października Komenda Portu Wojennego w Świnoujściu opublikowała ogłoszenie o zamówieniu publicznym nr 19/R/TO/2019 „Naprawa awaryjna kadłuba OTrM 822”. Termin realizacji umowy wyznaczono na 30 dni kalendarzowych zaś podstawowym kryterium oceny ofert była cena, za którą można było uzyskać 90 % punktów oraz okres gwarancji – 10 % punktów. Dokumentacja przetargowa przyniosła również kilka ciekawych informacji na temat warunków jej wykonania. Zawierała ona zapisy o tym, że naprawa musiała odbyć się w obrębie portów Gdynia lub Gdańsk oraz to, że wykonawca musiał ująć w jej kosztach zabezpieczenie holowników, które miały przeholować okręt z portu wojennego w Gdyni do zakładu naprawczego.

Zgodnie z wykazem prac naprawczych okręt wymaga dokowania i naprawy uszkodzonego poszycia kadłuba na powietrzni 32 m² (między wręgami 68 a 124, w tym przebicia kadłuba między wręgami 114 a 117). Dokonana miałaby również pomiary grubości poszycia całego kadłuba, który ostatni remont dokowy przeszedł w 2012 r.

W przypadku ubytków powyżej 20 % grubości poszycia te elementy miały się również kwalifikować do naprawy lub wymiany (ich wykonania powinny być objęte dodatkowym postępowaniem). Po naprawach podlegające im części kadłuba miały zostać pokryte farbą antyporostową.

Prace naprawcze miały obejmować również system osuszania okrętu w których stwierdzono nieszczelności/zablokowania zaworów, niedrożność przewodów doprowadzających powietrze, uszkodzenie mechanizmów sterujących zaworami. W tym przypadku wykaz prac naprawczych obejmował wymianę przewodów doprowadzających sprężone powietrze oraz zaworów i sterowników elektryczno-pneumatycznych. Dodatkowo w trakcie postępowania w związku z zapytaniem jednego z zainteresowanych podmiotów zamawiający stwierdził, że instalacja elektryczna (najprawdopodobniej powiązana z systemem osuszania) jest niesprawna i wymaga wymiany.

image
Fot. Andrzej Nitka

 

24 października nastąpiło otwarcie ofert w tym postępowaniu. Swoje propozycje złożyły dwie firmy Net Marine Power Service Sp z o. o. ze Szczecina, której oferta opiewała na 784 200, 00 zł, a zaproponowany okres gwarancji wynosił 18 m-cy oraz Stocznia Remontowa „Nauta” S. A. z Gdyni, która zaproponowała cenę 1 100 240,00 zł i 24 miesięczny okres gwarancji. Równocześnie poinformowano, że zamawiający zamierza przeznaczyć na realizację tego zamówienia kwotę 975 670,27 zł brutto.

W środę 30 października Komenda Portu Wojennego poinformowała o wyborze najkorzystniejszej oferty. Zostało nią ta przedstawiona przez szczecińską firmę Net Marine, która uzyskała 97,50 pkt (90 pkt za cenę i 7,50 pkt za gwarancję). Podczas gdy oferta stoczni Remontowej „Nauta” uzyskała 74,15 pkt (64,15 pkt za cenę i 10 pkt za gwarancję).

Dzień później 31 października KPW Świnoujście zawiadomiła o unieważnieniu czynności wyboru oferty. Spowodowane to było najprawdopodobniej względami proceduralnymi, ponieważ w uzasadnieniu tej decyzji powołano się na punkt wewnętrznego regulaminu udzielania zamówień mówiący, że niezwłocznie po wyborze najkorzystniejszej oferty zamawiający zamieszcza informację o niej, na stronie internetowej oraz w miejscu publicznie dostępnym w swojej siedzibie.

Ponowne ogłoszenie o wyborze najkorzystniejszej oferty zostało opublikowane 7 listopada, zwycięzcą ponownie została firma Net Marine, co pozwoliło na zawarcie umowy na wykonanie prac remontowych. Realizowane są one w Gdańsku, gdzie okręt wpłynął 14 listopada br. w asyście holownika Fairplay IV, jak wspomniano na wstępie w doku pływającym stoczni ALKOR, która występuje jako podwykonawca firmy Net Marine. Stocznia ta ma już doświadczenie w wykonywaniu takich prac, ponieważ w 2017 r. realizowała ona remont dokowy bliźniaczego okrętu desantowego ORP Poznań.

image
Fot. Andrzej Nitka

 

Na koniec kilka słów komentarza. O ile samo uszkodzenie okrętu tego typu podczas prowadzenia działań desantowych jest wydarzeniem niecodziennym to jednak nie powinno budzić kontrowersji. Podejście takiej jednostki bezpośrednio do nieprzygotowanego brzegu, mimo tego, że jest ona do tego przystosowana, zawsze wiąże się z ryzykiem, z którym trzeba się liczyć. Zakładając nawet, że miejsce lądowania zostanie rozpoznane to zawsze może zdarzyć się przypadek przeoczenia przeszkody zalegającej na dnie lub też zostanie ona odkryta lub przemieszczona przez prądy morskie.

Trudno natomiast zrozumieć, dlaczego uszkodzenia których rozmiar nie jest porażający spowodowały postój okrętu z dala od macierzystej bazy i wyłączenie go z aktywnej służby przez kilka miesięcy. Na pewno nie można tu powiedzieć, że winne są tylko procedury przetargowe dotyczące remontu jednostki. Od ogłoszenia przetargu do wejścia okrętu na dok minął miesiąc. I to mimo konieczności doprecyzowywania specyfikacji prac przez zamawiającego oraz powtarzania procedury wyboru wykonawcy. A co się działo przez cztery poprzednie miesiące? Czy tyle czasu powinno zająć oszacowanie skali uszkodzeń, ich zabezpieczenie, prace komisji powypadkowej oraz przygotowanie dokumentacji przetargowej, zwłaszcza że wiele z tych czynności mogłoby być realizowanych równolegle? To pytanie pozostaje otwarte.

Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (38)

  1. michalspajder

    Nie bedzie skryte. Dlatego musi byc chronione przez systemy OPL i MJR. Ciekawe, ile moga ci nurkowie wyciagnac na jednostkach ich transportujacych, zeby zaatakowac Lubliny. Oczywiscie, musimy miec spojne dzialanie OPL (nie mamy na razie niemal nic) i MJR (bez ochrony OPL tez zostanie ta jednostka szybko zniszczona).

    1. wert

      mamy dojść do 13 batalionów. Z takim osprzętem T-72 mogą wyjechać i cokolwiek ćwiczyć. Pierwsze "primo" to odtworzenie stanu załóg. Drugie "primo": szkolić szkolić szkolić. Dom się buduje od fundamentów

  2. Lis

    Czy nam takie okręty są potrzebne kogo nimi będziemy atakowali może lepiej sprzedać i wdać na łodzie podwodne, nowe a nie używane.

    1. Robert

      WZM Poznań nie chcą produkować WZTy. Chcą modernizować. Pokazali kompetencję pokazując Bpanc 2 po modernizacji? Bumar płaci?

  3. Szwejk

    Dobrze że posiadamy 5 tej klasy okrętów gdyz w przypadku konfliktu to właśnie zagrody minowe które te okręty stawiają mogą stanowić największą siłę naszej marynarki z którą potencjaly przeciwnik musiał by się liczyc chcąc wedrzeć się od morza na terytorium Polski

    1. R

      A kto je bedzie oslanial w czasie minowania?, Slazak?

    2. -CB-

      Oczywiście, że nie. Przecież rok temu MON informował o rozpoczęciu dialogu technicznego w sprawie pozyskania zapalników do bomb głębinowych B-1 i B-2, a dwa lata temu w sprawie pozyskania zapalników do min morskich KB i 08/39. Oczywiście to wszystko poradzieckie, a technicznie tkwiące jeszcze w czasach II WŚ (a miny chyba nawet I WŚ).

  4. -CB-

    Ale takie miny da się "stawiać" (czyli de facto wyrzucać za burtę) praktycznie ze wszystkiego. Jeśli znajdziesz ponton o odpowiedniej wyporności, by takie miny zabrać, to i z niego...

  5. alex

    W Niemczech, takie remonty i naprawy przeprowadzane są prawie od razu. Nie rozumiem tych przetargów i tego ciągłego kombinowania w sytuacji, kiedy trzeba coś szybko naprawić. Orła też nie można było naprawić od razu. A przecież to można było zrobić u producenta w Rosji, wymontowując przed tym tajne natowskie urządzenia jak już tak bardzo się boimy. Tak samo jest z samolotami MIG. Obrażamy się na Rosję i tracimy, a biznes to biznes. Turcji nie przeszkadza kupowanie rosyjskiego sprzętu choć jest członkiem paktu. Coś jest nie tak w tym państwie z tektury.

    1. hermanaryk

      Państwo z tektury mielibyśmy, dopiero gdyby naprawy naszego sprzętu odbywały się w Rosji. Naprawdę nie rozumiesz, czym to grozi? Po czymś takim "Orła" trzeba by było pociąć na żyletki.

    2. Adamek

      Są dwa proste rozwiązania tego faktu. Po pierwsze nie ma kasy w MW na naprawy i utrzymanie okrętów nawet jeżeli jest to staroc i złom w technice z lat 80tych. O tym swobodnie może świadczyć fakt iż przy okazji tego remontu wyszło na jaw wiele niesprawnych systemów mających wpływ na sprawność okrętu. Jak można posylac okręt na ćwiczenia z niesptawnymi systemami ratowniczymi i elektrycznymi. Wychodzi na jaw nasze kolejne cwaniactwo i druciarstwo. Płyńmy na ćwiczenia i jakoś to będzie. Tak samo jest w lotnictwie i wojskach lądowych. Wszechobecna bylejakosc i tuszowanie niesprawnosci. Wcale bym się nie zdziwił gdyby w czasie tych paru miesięcy dokonywano szybkich napraw innych systemów aby nie wyszło na jaw w jakim stanie technicznym jest ten okręt. Możliwe jest też że w tym czasie ustawianio przetarg aby trafił do zaprzyjaźnionej firmy. Rączka rączkę myje. Taką mamy armię defiladowa. Z zewnątrz ładnie nowa farba tektura glanc ale jak popatrzeć z bliska to wszystko lepione na taśmę klej i silikon tylko aż się prosi zapytać gdzie do jasnej ciasnej płyną te miliardy na armię? Co chłopaki z woja? Gdzie ta kasa?

    3. tomasz

      Teraz grozi tym, że sprzęt jest niesprawny i niebezpieczny. Próby samodzielnego naprawienia bez kultury technicznej mieliśmy w samolotach MIG 29 (fotel wyrzucany). Skończyło się śmiercią pilota.

  6. Davien

    Jakby wjechał w niego 20x cięzszy tankowiec to poszedłby na dno jeszcze szybciej

  7. Extern

    A do Kaliningradu. A jak niby sobie wyobrażasz obronę Pribałtyki z takim wrzodem na karku.

  8. Grzegorz

    Przecież to były okręty, które miały wykonywać inne zadania. Miały desantować naszych w Danii. W latach 90. XX w. z uwagi na wiek okrętów zaadaptowano ich do innych zdań. Nie nadały się specjalnie do niczego, więc wpadli na pomysł minowania. Generalnie postawić zaporę minową można z każdego naszego okrętu. Ba, nawet z przejętych jednostek cywilnych (dodajemy dwa zestawy PPZR "Piorun" i mamy większą zdolność zwalczania napadu powietrznego od Lublinów! Zapewne mniejszą wykrywalność i większą dzielność morską). Mamy jeszcze trałowce 207 mogą postawić po 6 min. Ze Zważywszy, że w czasie W do niczego sensownego nie będą używane, to jest zadanie dla nich. Dodatkowo okręty 206MF mogą zabrać 12 min. Mniej od Lublinów, tylko te okręty jeszcze mogą się przydać do innych przydatnych zadań. Lubliny do niczego innego. Zresztą zestaw barka i holownik jest w stanie zabrać taką samą ilość min. Zważywszy jaką okręty klasy "Lublin" mają wielkość, prędkość, dzielność morską i możliwości obrony przed opl, to jest okręt nie tyle wyznaczony do stawiania min, tylko trzymania etatów dla marynarzy. A okrętów jest 5 to 350-400 marynarzy na nich może pływać (w wypadku okrętów etatów na jednostkę powinno być górką by zawsze można skompletować załogę). Co dobitnie pokazuje co nie tak jest z naszą PMW. Nie wiek okrętów tylko trzymanie na siłę każdego okrętu, tylko by trzymać etaty.

  9. Pim

    A kto ma się wdzierać "z morza na terytorium Polski" ? Szwedzi w odwecie za Częstochowę i Bitwę pod Oliwą? Lublinami postawisz "skrytą" zagrodę minową pod Kaliningradem?

  10. Jacek

    Są osoby twierdzące że mamy epokę rakiet i tego typu okręty nie mają racji bytu na współczesnym polu walki z tym że niedawno mówiono tez tak o czołgach które to w XXI wieku miały odejść w zapomnienie ze względu na stosowanie na szeroką skalę nowoczesnych PPK tymczasem stalowy walec w Gruzji, Syri czy Donbasie pokazał że jest zupełnie inaczej że czołgi nadal się liczą więć i tego typu okręty mają swój potęcjał zarówno jako stawiacze zagród minowych jak i okręty desantowe NATO ---- BĘDĄC W SOJUSZU NIE TYLKO BIERZEMY ALE RÓWNIEŻ DAJEMY

  11. Pim

    Wyobraźmy sobie taki scenariusz: USS Yotktown po Bitwie na Morzu Koralowym nie trafa od razu do doku. US Nawy najpierw robi inwentaryzację uszkodzeń. Potem opracowuje dokumentację projektową. Następnie ogłasza w biuletynie zamówień publicznych przetarg. Potem oferenci się odwołują do sądu itp...Ten remont by się zakończył przed desantem na Leyete? Do Midway by na pewno nie zdążyli... Yamamoto miał pecha, że trafił na Amerykanów. Jak by trafił na Mar Woj pod kontrolą CBA, bez napinki by wszystko wygrał.

  12. Do Werte

    Rakiet nie mamy więc może i tego się pozbądzmy kolejno wywieśmy białą flagę i bez walki sie poddajmy bo to sie nam lepiej opłaca

  13. michalspajder

    Same sa niemal bezbronne, ale pod oslona OPL i MJR juz nie tak bardzo. Tacy np. Rosjanie cwicza desanty na wybrzeza. Przy slabosci naszej jedynej brygady przeznaczonej do jego obrony i OPL moga sprobowac w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego. Pisze oczywiscie o sytuacji, ktora zaklada, ze artykul 5 zostanie zlekcewazony przez naszych sojusznikow z NATO. I co wtedy? Przypominam raz jeszcze, Rosjanie cwicza taki scenariusz. A teraz mozliwosci stawiania min: Lubliny 134 kazdy, a najbezp[ieczniejszy do tej roboty ORP Orzel 32. O ile bedzie w sluzbie operacyjnej.

  14. w

    a kto robi desatn na niezbadanym brzegu ?? Nawet w Normandii tygodniami były wczesniej badane brzegi. Sadzę ze do dzisiaj nie wiedza co to była za przeszkoda

  15. a

    Po co MW aż 5 okrętów desantowych, dokąd się wybieramy?

    1. MK

      Spadek po układzie warszawskim

    2. Do a

      Do blokowania dostępu do Polski od strony morza poprzez stawianie zagród minowych

    3. Koles

      To nam zostało z czasów PRL. Gdyby nie było PRL do tej pory mielibyśmy zagliwce tankietki i oddziały kawalerii. Wydajemy miliony na utrzymanie strach pływających trupów bez wartości bojowej a i tak przy bliższym przejrzeniu się okazuje sie ze nie ma żadnych napraw a nasze tradycyjne polskie druciarstwo i prowizorka. Jak wszystko ok to może pływać bez uzbrojenia i z niesprawna instalacja elektryczną....do pierwszego wypadku kiedy zginą ludzie. Wtedy wielka żałoba i uaktywisja się politycy obiecując gruszki naceierzbie. Mija miesiąc i wszytko wraca do normy. Nagminne łamanie procedur i cwaniactwo. Wiadomo Polak musi być cwany. Te przykłady cwaniactwa i bylejakości już wyszly nam bokiem w lotnictwie ale jak widać niczego to nas nie nauczyło.

  16. Stary Grzyb

    Sądząc ze spisu wykrytych "przy okazji" uszkodzeń niezwiązanych z uderzeniem w dno, to okręt nadaje się do generalki.

  17. laik, zupełny laik

    zastanawiam się czy na okręcie przy okazji nie powinno się zainstalować jakiegoś drona, albo zespołu 2 - 3 dronów do badania dna morskiego na kilkaset metrów przed okrętem przy brzegu - to wykluczyłoby takie niespodzianki.

  18. Samwieszkto

    A co chcesz nimi minować?

  19. Strażnik Teksasu

    Po 5 miesiącach remont awaryjny?!

  20. xawer

    "Mogą one także transportować miny morskie oraz stawiać je w obronnych zagrodach minowych." Chyba użyteczna cecha, szczególnie dziś na Bałtyku? Silny, szybki desant ułatwia likwidację dywersji(Rosja specjalizuje się w morskich działaniach dywersyjnych na tyłach) w czasie W. Groźba "likwidacji" Okręgu Królewieckiego(we współdziałaniu z siłami NATO) zmniejsza chęć Rosji zajęcia Przesmyku Suwalskiego!

  21. dawo

    Skąd te ujadania, że nie jest od razu naprawiany i po co te przetargi? Nie wiecie po co się przetargi robi? Przetargi same w sobie to zło. Generują łapówkarstwo, windują koszty i sprzyjają kombinatorstwu (tańszy zakup, droższa eksploatacja). Zauważcie proszę, że prawie każdy przetarg w naszym kraju jest ważony w ten sposób: cena 80-90%, okres gwarancji 10-20%. Jaki to ma sens? W takim zestawieniu okres gwarancji nie ma żadnego wpływu na wynik przetargu. Polecam przeczytać artykuł o zakupie zapór kolejowych (plastikowych elementów szlabanów), gdzie producent który zwyciężył w przetargu na 380 kompletów na stronie wołał za sztukę z montażem 8 700,00 PLN, a w wyniku przetargu spółka pośrednicząca sprzedała je za 37 923,00 PLN.

  22. Marine

    Dodać heli-deck z windą i przerobić na mały lotniskowiec.

  23. Pim

    Do tego są nam potrzebne "nowe" holowniki. Do wyholowania z portu na redę naszych okrętów, które zaczną tonąć z powodu przeżarcia przez rdzę poszycia, lub rozszczelnienia się zaworów dennych, dławic śrub itp....

  24. Jacek

    Tego typu okręty niedoceniane posiadające możliwośći stawiania zagród minowych mogły by mieć większe znaczenie w przypadku konfliktu na Bałtyk niż jakie kolwiek inne

  25. Strusiu

    Na szczęście nie zatonął jak ,,Norweg"...

Reklama