Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Niszczyciel czołgów dla Wojska Polskiego. Pytania i wątpliwości [ANALIZA]

Inspektorat Uzbrojenia rozpoczął niedawno analizę rynku w zakresie pozyskania nowego niszczyciela czołgów. Według założeń nowy pojazd powinien być uzbrojony zarówno w armatę jak i wyrzutnię pocisków kierowanych, co miałoby mu zapewnić zdolność zwalczania celów chronionych przez systemy ochrony aktywnej. W trakcie prezentacji wyników Koncepcji Obronnej RP podsekretarz stanu w MON Tomasz Szatkowski zasygnalizował, że program może zostać zamknięty. Jakie są założenia polskiego niszczyciela czołgów?

  • Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. st.kpr. Michał Jasionowski.
    Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. st.kpr. Michał Jasionowski.
  • Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. st.kpr. Michał Jasionowski.
    Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. st.kpr. Michał Jasionowski.
  • Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. Mł. chor. Michał Łupiński.
    Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. Mł. chor. Michał Łupiński.
  • Wyrzutnia 9P133 Malutka. Fot. mł. chor. Michał Łupiński.
    Wyrzutnia 9P133 Malutka. Fot. mł. chor. Michał Łupiński.
  • Najnowszy rosyjski czołg T-14 „Armata”, a za nim czołgi T-72B3. Fot. kremlin.ru
    Najnowszy rosyjski czołg T-14 „Armata”, a za nim czołgi T-72B3. Fot. kremlin.ru
  • Pośrodku - ppk Falarick 105, wystrzeliwany z lufy. Fot. VoidWanderer/CC BY SA 4.0/Wikimedia Commons.
    Pośrodku - ppk Falarick 105, wystrzeliwany z lufy. Fot. VoidWanderer/CC BY SA 4.0/Wikimedia Commons.
  • Fot. R. Surdacki/Defence24.pl.
    Fot. R. Surdacki/Defence24.pl.
  • Fot. Oto Melara.
    Fot. Oto Melara.
  • Fot. OBRUM Gliwice.
    Fot. OBRUM Gliwice.

Zamieszczona przez Inspektorat informacja mówi o pozyskaniu sprzętu wojskowego mogącego zwalczać środki pancerne i opancerzone wyposażone w systemy obrony aktywnej. Chodzi zarówno o systemy zakłócające i obezwładniające układ naprowadzania ppk („soft kill”) jak i zwalczające pocisk przez wystrzelenie antypocisków („hard kill”).

Zdolność zwalczania celów ma zostać osiągnięta poprzez rażenie ogniem bezpośrednim za pomocą kinetycznych środków ogniowych oraz przeciwpancernych pocisków kierowanych. Pojazdy mogą zostać osadzone na podwoziu gąsienicowym lub kołowym. Płk Sławomir Lewandowski, Główny Specjalista w Inspektoracie Uzbrojenia poinformował pod koniec maja Defence24.pl, że według założeń „niszczyciel czołgów powinien dysponować powyższymi zdolnościami (możliwością użycia armaty i ppk – red.) łącznie”. „Armata jak i wyrzutnia ppk powinny mieć zdolność do zwalczania celów opancerzonych” – zaznaczył.

Z wcześniej dostępnych informacji wynika, że program niszczyciela czołgów może nosić kryptonim Barakuda. Jak na razie jedną z nielicznych jednostek, używających niszczycieli czołgów w Wojsku Polskim jest 14 suwalski dywizjon artylerii przeciwpancernej – obecnie używa on kilkunastu 9P133 Malutka-P czyli wyrzutni archaicznego dzisiaj ppk 9M14 Malutka opartych o przestarzałe samochody pancerne BRDM-2 (systemy tego typu pierwszy raz weszły do uzbrojenia w 1969 roku, a więc blisko 50 lat temu).

Malutka
Wyrzutnia 9P133 Malutka. Fot. mł. chor. Michał Łupiński.

Trudno jest jednoznacznie określić, jakie są dokładne oczekiwania MON. Jawna część nie mówi nic o masie i oczekiwanym poziomie ochrony pojazdu. W odpowiedzi na pytanie o podwozie płk Lewandowski stwierdził: „Może to być WWB Gepard lub inne pojazdy, w zależności od podjętej decyzji”. Należy też pamiętać, że na razie program jest we wstępnej fazie analityczno-koncepcyjnej, a więc może dojść do zmian wymagań, również z uwagi na ich dostępność na rynku. Potwierdził to płk Lewandowski: „Przeprowadzenie analizy rynku służy między innymi racjonalizacji podejmowanych decyzji, więc istnieje możliwość zmiany lub doprecyzowania wymagań”. Trzeba też pamiętać, że prowadzenie fazy analityczno-koncepcyjnej nie musi przełożyć się na wprowadzenie omawianego sprzętu na uzbrojenie.

Pokonywanie systemów obrony aktywnej

Szczególną uwagę dokument MON zwraca na zwalczanie czołgów wyposażonych w systemy obrony aktywnej „hard kill” czyli mogące wykrywać i niszczyć nadlatujące pociski. Jest to ciekawe podejście. Z jednej strony badania nad systemami tego typu prowadzone są od wielu lat, z drugiej strony rozwiązania tego typu wciąż są bardzo rzadkie, do użycia w większych ilościach weszły jedynie w Izraelu, US Army zaś podjęła decyzje o pilotowym wyposażeniu w taki system swoich czołgów rozmieszczonych w Europie.

Czytaj więcej: Aktywny pancerz dla Abramsów – w Polsce

 

Warto również zwrócić uwagę na fakt iż systemy tego typu są najbardziej skuteczne przeciwko pociskom z granatników i starszym przeciwpancernym pociskom kierowanym. Ich skuteczność przeciwko najnowocześniejszym ppk może być ograniczona, zaś przeciwko znacznie szybszym pociskom kinetycznym wystrzeliwanym z armat czołgowych – praktycznie żadna. Nie może dziwić, że pierwszym użytkownikiem jest Izrael, którego wojsko w dużym stopniu przygotowywane jest właśnie do wojny asymetrycznej. Systemy tego typu borykają się również z szeregiem innych problemów. Należy wymienić przeciwdziałanie ostrzałowi prowadzonemu salwami (zwłaszcza jeśli pociski nadlatują z różnych kierunków), ostrzałowi w sytuacji gdy w pobliżu znajduje się własna piechota (przeciwpociski mogą ją porazić) czy wreszcie ograniczony zapas przeciwpocisków.

Najnowszy rosyjski czołg T-14 „Armata”a za nim czołgi T-72B3. Fot. kremlin.ru

Piszący wymagania mogli sugerować się tym, iż pokazywany publicznie prototyp czołgu T-14 Armata wyposażony został w dwa systemy ochrony aktywnej, zarówno „soft kill” jak i „hard kill”. Efektorem „miękkiego” systemu są wyrzutnie miniaturowych granatów dymnych, podobnych do niemieckiego systemu Rheinmetall ROSY, zdolnych do błyskawicznego postawienia zasłony dymnej (zapewne jak w przypadku zachodnich odpowiedników skutecznej również przeciw termowizji). Choć jest to postęp względem starszych typów wyrzutni granatów dymnych, to jest to rozwiązanie zwiększające szanse przetrwania wozu jednak nie gwarantujące tego.

Drugim systemem jest system „twardy” czyli Afganit lub też jego pochodna. Sam Afganit jest pochodną systemu Drozd oferowanego przez Rosję w latach 90-tych XX wieku na eksport, prezentowanego na czołgu T-80U. Nie znaleziono klienta. Najwięcej o systemie mówią efektory, umieszczone u podstawy wieży (po pięć po każdej jej stronie) mające kształt walca, skierowanego do zewnątrz. Rozmieszczenie efektorów sugeruje iż system jest skuteczny jedynie od frontu wozu (przednie 180 st.) i nie jest efektywny wobec systemów atakujących od góry czyli w strop wieży wozu (takich jak Spike-LR). Rosjanie deklarują że ten jest skuteczny nie tylko przeciwko ppk ale również pociskom czołgowym, jednak jest to stwierdzenie nie poparte wiarygodnymi dowodami, zaś pojawiające się dane rosyjskiego uzbrojenia często mają charakter dezinformacyjny. W zapewnienia te nie można ufać, przynajmniej do momentu kiedy czołg T-14 zostanie zaoferowany użytkownikom eksportowym, a to wedle doniesień nie nastąpi szybko.

Sam czołg T-14 jak i projektowane dla niego systemy ochrony wciąż znajdują się w stadium prototypu, nie są to rozwiązania, które zostałyby wdrożone do masowego użycia. Podstawowym i najpopularniejszym czołgiem rosyjskim jest obecnie „ekonomiczna” modernizacja T-72B, czyli czołg T-72B3. Wóz ten wciąż trafia do rosyjskich jednostek, potwierdza to fakt że w tym roku ujawniono jego nową, ewolucyjną wersję rozwojową, z poprawioną ochroną kadłuba wozu. Nawet gdy czołgi T-14 tafią do produkcji seryjnej ich zakupy będą postępować powoli i nie jest jasne czy Afganit trafi na seryjne wozy, czy też Rosjanie zadowolą się zastosowaniem jedynie prostszego i tańszego systemu „soft kill”. Nie można jednak wykluczyć, że na rosyjskich czołgach w przyszłości mogą się pojawić systemy, skutecznie broniące przed pociskami klasy top attack.

Przeciwpancerny pocisk kierowany

Falarick
Pośrodku - ppk Falarick 105, wystrzeliwany z lufy. Fot. VoidWanderer/CC BY SA 4.0/Wikimedia Commons.

Drugim elementem wyposażenia Barakudy jakie jest wymieniane jest przeciwpancerny pocisk kierowany. Opis jest niejasny, ale z racji wyposażenia wozu w armatę dużego kalibru zdolną do niszczenia czołgów pociskami kinetycznymi prawdopodobnie chodzi o zdolność odpalania przeciwpancernego pocisku kierowanego z armaty wozu, potencjalną alternatywą jest stosowane dość rzadko uzbrojenie wieży z armatą „czołgową” w oddzielną wyrzutnię ppk.

Do użycia tego typu pocisków przystosowanych jest obecnie większość rosyjskich czołgów, jednak faktyczne ich wykorzystanie zdarza się raczej rzadko (brak jest szerzej znanych doniesień o ich użyciu w Syrii lub we wschodniej Ukrainie). Pociski tego typu stosowane na post-radzieckich czołgach posiadają szereg ograniczeń. Celowniki służące do ich naprowadzania dysponują jedynie kanałem dziennym i nie są wyposażone w stabilizację, co pozwala na ich użycie tylko w dzień, przy dobrych warunkach atmosferycznych i tylko z postoju. Największy problem z pociskami tego typu jest nijako wbudowany w ich koncepcję. Pociski odpalane z lufy czołgu posiadają kaliber ograniczony rozmiarami lufy, a co za tym idzie ograniczona jest średnica wkładki kumulacyjnej – to zaś prowadzi do ograniczenia osiągów pocisku w zakresie pokonywania pancerzy wrogich czołgów. Im mniejszy kaliber, tym mniejsza przebijalność pancerza przez pocisk kumulacyjny (HEAT). Pocisk tego typu, niezależnie czy kierowany czy zwykły pocisk kumulacyjny, nie jest w stanie pokonać pancerza współczesnego czołgu.

W latach 80-tych Amerykanie mocno postawili na rozwój przeciwpancernych pocisków kierowanych odpalanych z lufy czołgu, jednak by pocisk posiadał duże osiągi zwiększono jego kaliber, a co za tym idzie również kaliber działa w czołgu. Pociski MGM-51 Shillelagh odpalane były z niskociśnieniowej armaty-wyrzutni kalibru 152mm, znalazły się one na wyposażeniu czołgów podstawowych M60A2 oraz czołgów lekkich M551 Sheridan. Zawodność i słaba skuteczność ppk oraz brak typowej, kinetycznej amunicji przeciwpancernej sprawił że rozwiązanie to stało się dla US Army kosztowną, ślepą uliczką.

Metodą obejścia tego problemu jest zastosowanie metody naprowadzania pocisku pozwalającej na „pominięcie” najgrubszego pancerza, czyli atak w słabo opancerzony strop wieży czołgu. Rozwiązanie tego typu jest stosowane na pociskach takich jak Spike czy Javelin. Znajdujące się obecnie na rynku pociski wystrzeliwane z lufy, zarówno o pochodzeniu rosyjskim i ukraińskim nie posiadają możliwości ataku celu od góry. Pociski tego typu są równie podatne na zwalczanie przez systemy obrony aktywnej „hard kill” jak wszystkie inne typy przeciwpancernych pocisków kierowanych.

Z kronikarskiego obowiązku należy przypomnieć że od lat 80-tych XX wieku amerykańskie wojska lądowe prowadziły prace nad przeciwpancernymi pociskami kierowanymi które raziłyby cel energią kinetyczną, były to projekty Vought HVM, LOSAT i CKEM. W ogólnym zarysie pocisk był odpalany z wyrzutni na pojeździe typu HMMWV, rozpędzany do prędkości kilku Machów by po uderzeniu w cel razić go energią kinetyczną (podobnie jak podkalibrowy wystrzelony z armaty czołgowej). Zaletą systemu była jego szybkość (a co za tym idzie brak podatności na systemy samoobrony typu „hard kill”), wadą - stosunkowo duży minimalny dystans by skutecznie porazić cel (pocisk musi mieć miejsce na rozpędzenie się by dysponować odpowiednią energią kinetyczną). To eksperymentalne, amerykańskie rozwiązanie nie weszło do użycia i nie jest dostępne na rynku. Teoretycznie nie można wykluczyć podejmowania w USA ponownych prac w tym zakresie, ale najpierw muszą być podjęte stosowne decyzje.

Kwestia zapewnienia zarówno zdolności zwalczania celów pancernych i opancerzonych za pomocą pocisków kinetycznych jak i przeciwpancernych pocisków kierowanych nie jest w istocie problemem technicznym, ale organizacyjnym. Zdolność taką można osiągnąć poprzez połączenie w ramach jednej grupy bojowej zarówno czołgów (lub lżejszych wozów wyposażonych w typowe dla czołgów uzbrojenie) oraz wyposażonych w ppk bojowych wozów piechoty. Sztandarowym przykładem takiego rozwiązania są mieszane bataliony („combined arms battalion”) brygad pancernych US Army („Armored Brigade Combat Team”), łączące zarówno czołgi M1 Abrams jak i bwp M2 Bradley (wyposażone w ppk TOW-2). Elementy tak wyposażonej amerykańskiej ciężkiej brygady stacjonują obecnie pod Żaganiem i ćwiczą z polskimi pancerniakami. Jest to bardzo dobra szansa na zdobycie wiedzy i praktycznych doświadczeń o tym jak takie rozwiązanie działa w praktyce. 

Realia pola walki i zdolności niszczenia czołgów w Wojsku Polskim

Leopard 2PL
Fot. R. Surdacki/Defence24.pl.

Nowoczesne doktryny w tym te stosowane przez Rosjan zakładają działanie grupami bojowymi wielkości wzmocnionego batalionu, łączącymi wszystkie podstawowe typy wojsk: piechotę zmechanizowaną lub zmotoryzowaną, czołgi oraz artylerię. Elementy te spina nowoczesne dowodzenie. Dzięki skróceniu łańcucha dowodzenia, szybkiej wymianie informacji oraz skutecznemu rozpoznaniu opartemu na nowoczesnych środkach technicznych decyzje mogą być podejmowane szybciej i mogą być bardziej skuteczne. Scenariusze znane z czasów Zimnej Wojny, gdy walkę prowadziły homogeniczne (jednolite) bataliony i pułki należy traktować, jako nieaktualne.

Przy takiej metodzie działania potencjalnego przeciwnika, zakładać należy możliwie największą uniwersalność środków bojowych. Możliwość niszczenia celów pancernych i opancerzonych powinna być zdolnością organiczną każdego ugrupowania bojowego. Na polu walki może być miejsce dla wozu klasyfikowanego jako niszczyciel czołgów, jednak pamiętać należy by zapewnić mu zdolności do rażenia innych celów i nie zapominać o tym w wymaganiach.

Polskie Siły Zbrojne posiadają trzy podstawowe typy kinetycznych oddziałów, które mają wchodzić w bezpośredni kontakt bojowy z wrogiem. Są to wojska pancerne, wojska zmechanizowane i zmotoryzowane oraz wojska lekkie. Do tych ostatnich zaliczyć można wojska aeromobilne oraz tworzone obecnie siły obrony terytorialnej.

Wojska pancerne opierają swoją siłę głównie na czołgach podstawowych Leopard 2 (obecnie prowadzony jest program modernizacji starszych wozów tego typu), ich uzupełnieniem w przyszłości mogą stać się nowe bojowe wozy piechoty Borsuk (wyposażone w nowoczesne ppk oraz armatę kal. 30mm z możliwością użycia amunicji programowalnej). Warto zwrócić uwagę na fakt, iż w nowoczesnych armiach następuje mieszanie czołgów i bwp co pozwala uzupełniać się zdolnością ogniowym wozów bojowych obu typów.

Wojska zmechanizowane i zmotoryzowane opierają swoją siłę na piechocie wspieranej przez wozy bojowe piechoty (o trakcji kołowej lub gąsiennicowej) oraz inne środki bojowe. Wojsko chciało aby podstawą tych wojsk stały się kołowe Rosomaki i gąsiennicowe Borsuki, obecnie większość wojsk tego typu używa archaicznych BWP-1. Wsparcie w tego typu oddziałach zapewniają obecnie czołgi starszych typów. Do niedawna zakładano, że w przyszłości mają je zastąpić uniwersalne wozy wsparcia bojowego Gepard, ale przy okazji prezentacji Koncepcji Obronnej RP poinformowano o rezygnacji z tego programu. Założenia na Geparda były kilkukrotnie zmieniane, obecnie ciężko powiedzieć czy właściwym było zakwalifikować jako czołg podstawowy, czy jedynie jako jego namiastkę (wóz wsparcia). Uzbrojeniem wozu miała stać się armata 120mm.

Najbardziej interesujące w tym kontekście są wojska lekkie. Jednostki tego typu zwykle w dużo większym stopniu opierają się na manewrze niż na sile ognia, w przypadku kontaktu bojowego z ciężej uzbrojonym przeciwnikiem zwykle celem jest flankowanie go i dążenie do uderzenia na łatwiejsze cele (np. linie zaopatrzeniowe) niż do próby  bezpośredniego zniszczenia go. Wykorzystanie np. pojazdów 4x4 (jak używane przez lekkie brygady USA w tym przez większość Gwardii Narodowej pojazdy HMMWV) pozwala im na dokonanie dużo głębszego manewru, niż są to w stanie uczynić w dużo większym stopniu polegające na wsparciu logistyki ciężkie pododdziały. Najlepszym przykładem jednostek przedkładających manewr nad siłę ognia są wojska aeromobilne, zrzuty spadochronowe i śmigłowce zapewniają im niedoścignioną przez inne wojska zdolność przemieszczania się po teatrze działań. Środki przeciwpancerne tego typu sił zwykle są na tyle lekkie, by nie ograniczać im zdolności do manewru i ograniczają się do lekkich i średnich pocisków przeciwpancernych a także na poleganiu w większym stopniu na wsparciu śmigłowców bojowych.

Nowym rodzajem Sił Zbrojnych, mają być Wojska Obrony Terytorialnej, budowane w celu działania w II linii i wspierania jednostek operacyjnych. Budowane jako sieć rozproszonych lekkich kompanii (szczebel batalionu traktowany jest jako pośredni, oddziały te mają działać kompaniami, nie batalionami). Wojska te w bezpośredniej walce nie są w stanie stawić czoła działającym w sposób zorganizowany rosyjskim batalionowym grupom bojowym. Zdolności takich nie zapewnią nawet pewne dodatkowe środki przeciwpancerne jak przykładowo średnie ppk Spike umieszczone na szczeblu brygady OT. Potencjalne wyposażenie wojsk tego typu w nieliczne niszczyciele czołgów nie zmieni tego niekorzystnego rachunku sił względem typowej rosyjskiej, batalionowej grupy bojowej.

Barakuda jak Gepard?

Anders
Fot. OBRUM Gliwice.

Najprostszą odpowiedzią na wymagania postawione w programie Barakuda wydaje się być inny projekt prowadzony na rzecz polskich Sił Zbrojnych, czyli Gepard. Miał być to wóz służący do wsparcia jednostek piechoty zmechanizowanej i zmotoryzowanej, wyposażony w armatę 120mm kompatybilną pod względem amunicji z czołgiem Leopard 2. Uzbrojenie takie miało zapewnić Gepardowi zdolność do zwalczania szerokiego spektrum celów, w tym celów opancerzonych i pancernych za pomocą amunicji kinetycznej.

Projekt ten wprawdzie nie zakładał wyposażenia wozu w ppk, jednak dodanie tej zdolności nie stanowi problemu technicznego. W praktyce system kierowania ogniem wozu wymaga dostosowania jednak nie są to zmiany bardzo głębokie, same pociski mogą być niezgodne z systemem automatycznego ładowania pocisków (o ile wóz wsparcia otrzymałby podobne rozwiązanie) jednak rozwiązania tego typu są kompatybilne, producenci oferują ich integrację z istniejącymi wozami bojowymi. Przykładami tego typu rozwiązań mogą być LAHAT opracowany przez izraelskie IAI, oraz Falarick 105 oferowany przez belgijskiego producenta wież CMI Defence, mający zaś swoje korzenie na Ukrainie. Oba pociski opracowane zostały w wersji dla armat 105mm (klonów brytyjskiej L7) jednak mogą być używane również w armatach kalibru 120mm zgodnych z niemiecką armatą Rheinmetall L44.

Można rozważać powstanie wozu będącego kombinacją rozwiązań z Geparda oraz nieco lżejszego podwozia planowanego nowego bwp czyli Borsuka. Wątpliwości budzi jednak miejsce dla takiego wozu, gdyż jego koncepcja byłaby dalej bardzo zbliżona do Geparda, z którego MON oficjalnie zrezygnowało. Powstaje więc pytanie o sens takiego pojazdu. Zarówno Gepard jak i Borsuk są na razie na etapie prac rozwojowych.

Koncepcję wozu wsparcia, takiego jak Gepard powiązać można z konferencją „Polska Wizja Przyszłego Pola Walki” która odbyła się w lipcu 2006 roku. Od tego czasu prezentowane były różne pojazdy które łączy zastosowany układ konstrukcyjny, zgodny z tym planowanym dla Geparda. We wrześniu 2007 na targach MSPO zaprezentowany został szwedzki wóz CV90120T, w październiku 2007 odbyły się jego próby na poligonie w Drawsku Pomorskim (porównywano go z jednym prototypów czołgu PT-91M w wariancie dla Malezji). We wrześniu 2010 zaprezentowano na MSPO polską odpowiedź - WPB „Anders” zbudowany przez OBRUM w Gliwicach. W roku 2013 na kieleckich targach zaprezentowano posiadający futurystyczną stylistykę PL-01 Concept. Demonstrator powstał na bazie podwozia CV90 w tych samych zakładach OBRUM Gliwice co Anders, jednak pod innym zarządem który odcinał się od poprzedniego projektu.

Gepard powstać miał na bazie podwozia typowego dla współczesnych zachodnich BWP, z przedziałem napędowym i kierowania na przedzie wozu, przedziałem bojowym z wieżą w centralnej części wozu, oraz przedziałem transportowym w tylnej części wozu (może on służyć do transportu amunicji drugiego rzutu lub desantu). Wieża wozu wyposażona miała być w armatę 120mm typu czołgowego (kompatybilna z armatą L44 używaną na czołgach Leopard 2).

Opcja kołowa

Centauro 2
Fot. Oto Melara.

Wymagania na Barakudę zostały narysowane na tyle szeroko że Gepard z powodzeniem mógł je wypełnić, jednak nie jest to jedyne możliwe rozwiązanie. Wsparcia wozu wyposażonego w „duże działo” wymagać będą nie tylko gąsienicowe brygady na bwp Borsuk (obecnie używające zupełnie przestarzałych i nieodpowiadających wymogom pola walki BWP-1), ale również kołowe Rosomaki. Z własnej inicjatywy producent Rosomaka wraz z belgijskim producentem wież dla wozów bojowych CMI Defence, przedstawili Wilka. Pojazd ten łączy sprawdzone podwozie polskiego Rosomak z wieżą CT-CV, wyposażoną w armatę 105 mm. Armata ta jest zgodna pod względem używanej amunicji z brytyjską armatą L7, jednak z pewnymi wyjątkami. Ze względu na zastosowanie hamulca wylotowego pewne rodzaje amunicji (np. HESH) nie mogą być używane, jednak oferta CMI zawiera wszystkie typowe rodzaje amunicji, a także ppk odpalany z lufy armaty.

Wieża CT-CV wyposażona została w szereg rozwiązań mających na celu zmniejszenie sił związanych z odrzutem przenoszonych na nośnik, jednak ciężko oczekiwać stabilności takiej jak w niższych pojazdach gąsiennicowych. Kolejnym problemem był kaliber armaty. Brytyjska 105 mm gwintowana armata L7 stała się w swoim czasie standardem w państwach NATO, używana była również na czołgach amerykańskich czy niemieckich, dziś jednak czołgi w nią wyposażone zostały całkowicie wyparte przez nowe konstrukcje używające niemieckiej armaty Rh L44 lub innych konstrukcji z nią zgodnych. Wprowadzanie tego nieperspektywicznego kalibru obok dwu obecnie używanych czyli wspomnianej wcześniej gładkolufowej armaty 120mm na amunicję scaloną (czołgi Leopard 2) i gładkolufowej armaty 125mm na amunicję rozdzielnego ładowania (czołgi T-72 i PT-91) nie było traktowane jako właściwy krok. Rozwiązanie to zostało przetestowane na poligonie i odrzucone.

Warto podkreślić jednak że istnieją pojazdy od początku zaprojektowane jako kołowe niszczyciele czołgów wyposażone w armatę 105mm, dobrymi przykładami takich pojazdów są włoski Centauro (używany także w Hiszpanii), francuski AMX-10RC lub japoński Type 16 Maneuver Combat Vehicle. Obecnie prowadzone są prace nad nową wersją Centauro 2 z wieżą Leonardo Hitfact II 120 wyposażoną w armatę kalibru 120 mm. Konkurencyjny system wieżowy XC-8 również z armatą 120mm opracowuje CMI Defence.

Konstrukcja podwozia włoskiego „centaura” została specjalnie dopasowana do jego zadania, poczyniono duże starania aby jak najbardziej obniżyć środek ciężkości wozu. Posiada on konstrukcję całkowicie samonośną, aby jak najbardziej obniżyć środek ciężkości wozu poprowadzono w nim dwa wały napędowe, jeden napędza koła po lewej, a drugi po prawej stronie kadłuba. Wały znajdują się po bokach wanny wozu co pozwoliło jeszcze bardziej obniżyć podłogę, a co za tym idzie pozycję wieży wraz z jej koszem.

Strop kadłuba Centauro również jest niższy niż w typowych wielozadaniowych KTO. Rosomak wyposażony jest w przenoszącą część obciążeń od zawieszenia tak zwaną pół-ramę, która podnosi wysokość wozu. Ma ona również pozytywne efekty, wyższe zawieszenie kadłuba i jego wzmocnienie pół-ramą sprawia, że Rosomak ma stosunkowo dużą odporność przeciw minom jak na pojazd projektowany przed epoką pojazdów MRAP. Z tych i innych przyczyn technicznych opracowanie Rosomaka z armatą 120 mm i możliwością użycia pełnoenergetycznej (zgodnej z Leopardem 2) amunicji przeciwpancernej byłoby trudne lub wręcz niemożliwe z technicznego punktu widzenia.

Innym przykładem kołowego wozu z armatą 105 mm może być amerykański M1128 Stryker MGS, jednak jest to wóz który powstał na bazie zupełnie innych założeń. Jest to wóz, który ma wspierać ogniem bezpośrednim piechotę. Podstawowym środkiem zwalczania celów pancernych jest M1134 czyli niszczyciel czołgów uzbrojony w rakiety TOW-2. Podkreślić należy również że cała koncepcja brygad używających transporterów Stryker została zbudowana przy założeniu prowadzenia wojny asymetrycznej.

Teoretycznie możliwe jest w przyszłości wprowadzenie wozu o całkowicie odmiennej od Rosomaka konstrukcji jak wspomniany Centauro 2, jednak najpierw jego opracowanie musi zakończyć się pełnym sukcesem czyli brakiem ograniczeń energetycznych dla stosowanej amunicji. Pojazd tego typu w tym momencie nie istnieje jako produkt gotowy do zakupu.

Malutka
Strzelanie pociskiem Malutka z wyrzutni 9P133. Fot. st.kpr. Michał Jasionowski.

Proste rozwiązania?

Czasem najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze, zamiast wyśrubowanych parametrów można postawić przed środkami przeciwpancernymi wymagania lepiej dostosowujące je do specyfiki formacji w której mają służyć. Być może najlepszym środkiem niszczenia celów pancernych i opancerzonych może być wyrzutnia średnich ppk Spike-LR osadzona na podwoziu wojskowego samochodu 4x4, takiego jak np. HMMWV.

Właśnie taki pojazd wydaje się dobrym, funkcjonalnym następcą całkowicie przestarzałych wozów 9P133 Malutka-P używanych przez 14 dywizjon artylerii przeciwpancernej z Suwałk, w tym wypadku również dla formacji lekkich. Pojazdy tego typu, co ciekawe stworzone w nico improwizowany sposób znajdują się na wyposażeniu 18 batalionu powietrznodesantowego z Bielska-Białej. Oczywiście sam pojazd typu HMMWV może tu być jedynie przykładem, na rynku dostępne są niezliczone ilości typów pojazdów tej kategorii, zaś ich zakup jest konieczny zarówno dla Obrony Terytorialnej jak i w celu zastąpienia znajdujących się w bardzo złym stanie technicznym Honkerów w pozostałych rodzajach wojsk. Taka kombinacja wyrzutni i pojazdu pozwala na rażenie celów zarówno z pojazdu jak i na spieszenie jej obsługi (wyrzutnia może zostać zdemontowana i osadzona na podstawie trójnożnej). Wyrzutnia Spike wyposażona jest w kamerę termowizyjną, co pozwala jej razić cele we wszystkich warunkach atmosferycznych.

Wszystkie typy wojsk powinny mieć dostosowane do ich charakteru organiczne (wchodzące w skład jednostek) zdolności przeciwpancerne. W takiej sytuacji istnienie wydzielonych sił „przeciwpancernych” traci sens w większości sytuacji. W konkretnym przypadku 14. dywizjonu artylerii przeciwpancernej z Suwałk możliwe jest przesunięcie do tego garnizonu organicznych elementów przeciwpancernych stacjonującej niedaleko 15. Brygady Zmechanizowanej z Giżycka, a więc utrzymanie zarówno garnizonu, jak i jego charakteru i wzmocnienie nimi brygady, bądź bezpośrednie podporządkowanie jednostki tej brygadzie, jako dodatkowego wzmocnienia.

Obserwując rozwój wozów pancernych i opancerzonych a także środków służących do ich zwalczania można przewidywać, że wysokociśnieniowa armata typu „czołgowego” oraz przeciwpancerne pociski kierowane pozostaną skutecznymi środkami zwalczania celów tego typu w przyszłości. Rozwój środków samoobrony może poprowadzić do ich ewolucji (zwiększenie kalibru armat a co za tym idzie prędkości i energii ich pocisków, czy wprowadzenie ppk rażących energią kinetyczną). Rozwój tego aspektu prowadzenia działań zbrojnych raczej będzie się kierował w stronę rosnącego znaczenia środków przeciwpancernych strzelających ogniem pośrednim, takich jak współpracujące ze sobą obserwacyjne (nieuzbrojone) samoloty bezzałogowe i przeciwpancerne pociski kierowane dalekiego zasięgu (jak Spike-NLOS) czy wyposażona w precyzyjną amunicję artyleria (np. w pocisk SMArt 155). Są to systemy gdzie element wykrywający cel i element niszczący cel są od siebie oddzielone („Hunter-killer”) i wymagają sprawnie działającej sieci wymiany informacji.

Paweł K. Malicki 

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama