- Wiadomości
"Musimy wyjść na rynki zewnętrzne". Debata o kondycji polskiej zbrojeniówki
Rola rodzimego przemysłu zbrojeniowego w budowaniu polskiego potencjału obronnego była tematem debaty zorganizowanej 22 kwietnia br. w Wojskowych Zakładach Lotniczych Nr 2 w Bydgoszczy. Nie zabrakło bezpośrednich odniesień do obecnej kondycji sektora i jej przełożenia na poziom bezpieczeństwa narodowego Polski. „Szczęśliwie, na przestrzeni ostatnich 30 lat nie udało się całkowicie zamknąć, wygasić działalności zakładów Polskiej Grupy Zbrojeniowej – dziś jest podstawa do tego, by je odbudować.” – stwierdził Arkadiusz Siwko, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A.
W ramach debaty „Strategia bezpieczeństwa państwa a przemysł obronny” przedstawiciele sektora zbrojeniowego i instytucji państwowych przedstawili swoje spojrzenie na wzajemne relacje w rodzimej sferze obronnej. Rozmawiano o uwarunkowaniach współpracy polskiego przemysłu z siłami zbrojnymi, także w aspekcie prawno-administracyjnym. Zaproszeni uczestnicy mierzyli się m. in. z pytaniami o wkład polskich zakładów w rozwój narodowego potencjału obronnego, jego znaczenie dla polskiej gospodarki oraz poziom konkurencyjności polskich firm zbrojeniowych na rynkach zagranicznych.
W debacie wziął udział Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, Bartosz Kownacki oraz zaproszeni przedstawiciele sektora i sił zbrojnych. Znaleźli się wśród nich generał brygady Dariusz Łukowski, szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, Arkadiusz Siwko, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. oraz Leszek Walczak, prezes Zarządu Wojskowych Zakładów Lotniczych Nr 2. Wydarzenie zostało zorganizowane przy współpracy firmy Bonnier Business Polska, wydawcy dziennika gospodarczego „Puls Biznesu” oraz Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A.
Właściwą część spotkania rozpoczęto od pytania o stopień przygotowania państwa do konfliktów konwencjonalnych i z użyciem broni masowego rażenia. O komentarz do tej kwestii poproszono wiceministra Kownackiego. „Przez ostatnie 25 lat potencjał polskiego przemysłu obronnego nie tylko nie został wykorzystany, ale wręcz w wielu wypadkach dołował.” – przyznał wiceminister. Podobną ocenę wyraził w odniesieniu do sytuacji panującej jeszcze do niedawna w polskiej armii, wskazując na długoletnie zgubne polityczne przeświadczenie o zażegnaniu zagrożeń i pełnym bezpieczeństwie Polski w postzimnowojennym systemie międzynarodowym. Jego zdaniem, miało to sprzyjać spadkowi zainteresowania stanem polskiego przemysłu i możliwości zbrojeniowych. „To był przewlekły proces w ciągu całych dwóch dekad po 1989 roku, który doprowadził do dzisiejszego, niezadowalającego stanu.” – podkreślił Kownacki. Przedstawiciel MON odniósł się również do zapowiedzi ministra Antoniego Macierewicza o zwiększeniu liczebności polskiej armii o 50 procent obecnego stanu osobowego.
Kwestia liczebności armii to tylko jeden z aspektów, na które należy zwrócić uwagę. Pozostają jeszcze wymiary związane z przygotowaniem armii, procedurami organizacyjnymi, a także jej uzbrojeniem. Tutaj dotykamy tego, co jest dla nas najważniejsze. Jeśli chodzi o sprzęt, mamy ogromne zapóźnienia i potrzeby – dlatego podjęto proces modernizacji: w wielu obszarach jesteśmy niedostatecznie przygotowani do bieżących zagrożeń. To nie tylko sprawy związane z lotnictwem, śmigłowcami uderzeniowymi czy wielozadaniowymi, ale także kwestia obrony przeciwrakietowej. Sprawy te przez wiele lat pozostawały w zapomnieniu – co więcej, wykonywane dotąd analizy i decyzje dotyczące naszych narodowych potrzeb były o wiele spóźnione bądź podejmowane jeszcze w innej sytuacji geopolitycznej od tej, która jest aktualna dzisiaj. W związku z tym planowane są tego rodzaju działania, jak zwiększenie liczebności armii, a także wprowadzenie nowych komponentów sił zbrojnych, jak oddziały obrony terytorialnej. Decyzje dziś podejmowane będą wyzwaniami na dłuższą perspektywę czasu – nie da się na przykład zbudować w pełni sprawnej obrony terytorialnej w kilka czy kilkanaście lat, to proces socjologiczny na pokolenia. Jesteśmy na etapie początkowym, który jednak podlega dużemu przyspieszeniu ze względu na skalę bieżących zagrożeń.
Wiceminister Kownacki zabrał również głos w sprawie priorytetowych projektów modernizacyjnych w polskiej armii. „Po pierwsze, odziedziczyliśmy pewne projekty po poprzednikach. Nie chcemy wszczynać rewolucji, ale trzeba dokonać pewnych analiz, chociażby związanych z cyberbezpieczeństwem, które pozostało niejako z boku, a które jest ogromnie istotnym wymiarem zagrożeń, szczególnie przy konfliktach hybrydowych.” – przyznał Kownacki. W dalszej części wypowiedzi dodał: „Kolejna rzecz to program Wisła – on też wymaga powtórnych ocen, ze względu na poważną zmianę sytuacji geopolitycznej w ciągu ostatnich dwóch lat. Tego rodzaju systemy są priorytetem i powinny być realizowane przez polska armię, ale trzeba ocenić, na ile w tym zakresie istnieje możliwość ich wykorzystania i czy zagwarantują nam bezpieczeństwo. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że dziś tego bezpieczeństwa w ogóle nie ma.”
Wiceminister kontynuował wątek programów obrony powietrznej i przeciwrakietowej, mówiąc o kwestii ustalenia hierarchii priorytetów między rozwojem systemów „Wisła” i „Narew”. Przedstawiciel MON ubolewał, że oba programy nie były konsekwentnie rozwijane przez ostatnie 25 lat, by dzisiaj móc zapewnić większą niezależność technologiczną i własną produkcję, bez nadmiernego korzystania z potencjału zagranicznych firm takich, jak Raytheon. W podobnym tonie wiceminister Kownacki wypowiadał się o programie zakupu 32 śmigłowców uderzeniowych.
Niezależnie od rodzaju priorytetu, wszystkie one musza być realizowane w oparciu o rodzimy przemysł zbrojeniowy. Nie może być tak, że polskie zakłady przemysłu zbrojeniowego są skoncentrowane tylko i wyłącznie na produkcji na potrzeby polskiej armii […] Jeśli chcemy budować nowoczesny przemysł zbrojeniowy, to musimy wyjść na rynki zewnętrzne. Dziś polski przemysł zbrojeniowy, a zwłaszcza państwowy, praktycznie na rynkach międzynarodowych nie istnieje. Należy pracować nad konkurencyjnością polskiej oferty dla zagranicznych odbiorców. Kolejna rzecz to potrzeba skierowania swojej uwagi również na sferę zastosowań cywilnych. Pastwo nie może być jedynym odbiorcą produkcji, trzeba szukać rynków zbytu, które pozwolą przedsiębiorstwom bezpiecznie funkcjonować.
Głos w sprawie projektów modernizacyjnych zabrał również Szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, gen. bryg. Dariusz Łukowski. Podkreślił on w pierwszej kolejności, że rodzimy przemysł zbrojeniowy jest jednym z fundamentów systemu obronnego państwa. „Bez zdolności przemysłu do włączenia się w ten system, siły zbrojne nie wykonają swoich zadań. Doświadczenia w tym zakresie są różnorakie, ale wiele spostrzeżeń ministra Kownackiego jest bardzo trafnych.” – przyznał gen. Łukowski.
Przemysł powinien w trybie ciągłym utrzymywać zdolność do zwiększenia w krótkim czasie możliwości wykonywania zadań obronnych przez rodzime siły zbrojne, zwłaszcza w czasie wojny. […] Trzeba to jednocześnie pogodzić z koniecznością rozszerzania aktywności na inne rynki zbytu, gdyż domyślnie rodzime siły zbrojne nie są w stanie zagwarantować ilości i kontynuacji zamówień na poziomie umożliwiającym utrzymanie poziomu zatrudnienia i finansowania działalności. Ważna jest też konsolidacja naszego rynku – obserwowaliśmy dotąd wiele przykładów niezdrowej wewnętrznej konkurencji, wpływało to na jakość, terminowość i zdolność do nawiązywania współpracy z przemysłem. Oczekiwane jest współistnienie ośrodków przemysłowych, które zapewni synergię działań.
Wątek współpracy przemysłu i sił zbrojnych dominował również w wypowiedzi Arkadiusza Siwko. Prezesa PGZ SA podkreślił, że nastąpiła zasadnicza zmiana podporządkowania nadzoru właścicielskiego przemysłu zbrojeniowego w Polsce – przeszedł kompetencyjnie z nadzoru Ministra Skarbu do nadzoru Ministra Obrony Narodowej. „To jest element absolutnie kluczowy. Dotychczasowe nieporozumienia, prowadzenie nieskutecznego dialogu przestały mieć miejsce, gdyż MON uzyskało poczucie kierowniczej roli w obszarze właścicielskim. Daje to możliwość skutecznego i bezpośredniego przedstawiania produktów polskiego przemysłu docelowym odbiorcom i zgodnie z oczekiwaniami wskazanymi w programie modernizacji polskich sił zbrojnych.” – zaznaczył prezes Siwko.
Polska Grupa Zbrojeniowa nie planuje wyprzedaży zakładów znajdujących się w tej grupie, niezależnie od tego, że takie plany na przestrzeni ostatnich 5 lat były. Mało tego – będziemy zdecydowanie prowadzić akwizycje na terenie kraju i poza granicami, zakładów, myśli technologicznej i różnego rodzaju produktów, które będą mogły przyczynić się do wzrostu kompetencji polskiego przemysłu obronnego – także w elemencie produkcji czysto cywilnej. PGZ nabyła niedawno Autosan – firmę, która nie jest związana z przemysłem zbrojeniowym, ale będzie dobrym uzupełnieniem tego przemysłu. Przemysł obronny musi być przygotowany do prowadzenia działalności konkurencyjnej na rynku cywilnym. Oprócz tego, PGZ aktywnie poszukuje partnerów zagranicznych do realizacji śmiałych projektów zbrojeniowych, które niebawem będą mogły się przerodzić w konkretne propozycje technologii i produktów dla polskiej armii. Ważne miejsce w tym obszarze zajmują również Wojskowe Zakłady Lotnicze w Bydgoszczy.
O szanse polskich firm zbrojeniowych na pozyskanie zagranicznych rynków zbytu zapytano z kolei wiceministra Kownackiego. Przedstawiciel MON zwrócił w pierwszej kolejności uwagę na kierunki wschodnie, dostrzegając tam nisze dla polskiego przemysłu zbrojeniowego: „Jest dużo sprzętu postsowieckiego, który możemy remontować – zdolności tych większość państw postsowieckich nie zachowała, likwidując i wyprzedając swój przemysł.” – stwierdził. Zdaniem wiceministra Kownackiego, polski przemysł zbrojeniowy ma możliwość skutecznie konkurować o rynki wschodnie ze stroną rosyjską. „Jest tutaj pewna nisza, którą można wykorzystać. Choć sprzęt postsowiecki nie jest sprzętem perspektywicznym, wykazanie sprawności na tych rynkach […] przez polski przemysł będzie procentować przez najbliższe kilkadziesiąt lat.” – konkludował wiceminister.
W swojej podsumowującej opinii na temat bieżących relacji między przemysłem a siłami zbrojnymi prezes PGZ, A. Siwko wskazał: "W tej chwili dialog polskiego przemysłu z resortem jest modelowy, chyba najlepszy do 30 lat. To jest zrozumienie potrzeb, zrozumienie specyfiki, ale też wzajemny szacunek. [Rodzimy – przyp. red.] przemysł obronny przestał być postrzegany jak obce ciało. […] Cały świat, wszystkie wiodące kraje […] skupiają się na możliwości pozyskiwania środków obrony w obrębie własnych krajów – to jest absolutnie dogmat. Ten dogmat w Polsce […] został całkowicie naruszony poprzez ogłoszenie specyficznych zamówień w roku ubiegłym, które pozostawały w oderwaniu od zdolności polskich zakładów. Taka rzecz na świecie, w wiodących krajach, nigdy nie miałaby miejsca." – stwierdził prezes Siwko.
W podobnym tonie wypowiedział się prezes L. Walczak, postulując przy tym możliwość pospisywania wieloletnich umów na dostawy dla armii, aby zakłady zbrojeniowe mogły liczyć na stabilną realizację państwowych kontraktów w dłuższej perspektywie czasowej. W wypowiedzi wieńczącej całe spotkanie prezes WZL nr 2 podkreślił, że jest to warunek niezbędny długotrwałego rozwoju i konkurencyjności polskich przedsiębiorstw.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]