Reklama
  • Wiadomości

Masowcem w lotniskowiec. Czy tak zacznie się III wojna światowa?

Amerykański superlotniskowiec „Harry S. Truman” zderzył się ze statkiem u wyjścia z Kanału Sueskiego. Czy takie zdarzenie było potencjalnie niebezpieczne dla amerykańskiego okrętu?

Samoloty bojowe F/A-18 na pokładzie USS „Harry S. Truman”.
Samoloty bojowe F/A-18 na pokładzie USS „Harry S. Truman”.
Autor. U.S. Navy / navy.mil

Zgodnie z oficjalnym komunikatem kolizja „Harry S. Trumana” z masowcem Beskitas-M miała miejsce w pobliżu miasta Port Said, u wyjścia Kanału Sueskiego na Morze Śródziemne. Amerykański okręt wracał do realizacji zadań na Morzu Czerwonym po ćwiczeniach i krótkim pobycie w Zatoce Souda na Krecie. Tymczasem Beskitas-M, który wyszedł z jordańskiego portu Akaba i kierował się do rumuńskiej Konstanty, szedł na północ.

Reklama

Kolizja była niegroźna, a po zdarzeniu obydwie jednostki kontynuowały rejs. Jednak warto rozważyć, co mogłoby się stać, gdyby zderzenie było poważniejsze, a Beskitas-M nie wypierał 55 tysięcy ton, a na przykład 300 tysięcy. Przyzwyczailiśmy się do myślenia o amerykańskich superlotniskowcach atomowych jako gigantycznych pływających miastach. W zasadzie jest to prawda, lecz wyporność tych jednostek wynosi nieco ponad 100 tysięcy ton.

Zobacz też

Tymczasem maksymalna wyporność współczesnych statków handlowych może sięgać nawet 500 tysięcy ton, a 200 czy 300 tysięcy to wartość, która na morzach i oceanach jest często spotykana. Jednostka o takich gabarytach mogłaby wyrządzić lotniskowcowi olbrzymie uszkodzenia, a być może nawet go zatopić.

Zobacz też

U.S. Navy uspokaja, że zazwyczaj lotniskowiec nie ma szans na „bliskie spotkanie trzeciego stopnia” z przypadkową jednostką handlową. Jednak okazuje się, że np. w czasie przejścia okrętu przez Kanał Sueski ta zasada nie ma zastosowania, bo szlak komunikacyjny jest zbyt wąski, by lotniskowiec mógł być chroniony przez jednostki eskorty. Niszczyciele mogą wtedy osłaniać lotniskowiec, idąc z przodu i z tyłu, ale możliwość zderzenia spowodowanego umyślną zmianą kursu przez statek handlowy istnieje. A co jeżeli statek handlowy będzie miał przewoził materiały wybuchowe albo saletrę? Historia zna przypadki spektakularnych, śmiercionośnych eksplozji takich jednostek.

W ten sposób rysuje się pewna możliwość dla państw, które zdecydowałyby się na rozpoczęcie działań wojennych przeciwko Stanom Zjednoczonym… Albo na osłabienie potencjału USA bez formalnego wypowiedzenia wojny, np. w ramach działań hybrydowych.

Zobacz też

Wyłącznie amerykańskiego lotniskowca z gry, nawet poprzez jego unieruchomienie w Kanale Sueskim, mogłoby radykalnie zmienić równowagę sił, np. wokół Tajwanu lub w Zatoce Perskiej. Nieobecność jednego lotniskowca z jego silną grupą lotniczą (zazwyczaj są to 3 eskadry z 36 egzemplarzami F/A-18E/F Super Hornet, 1 eskadra z 12 sztukami F-35C, 4-8 samolotów walki elektronicznej EA-18G Growler i 4-6 samolotów wczesnego ostrzegania E-2D Advanced Hawkeye) mogłaby nią zdecydowanie zachwiać. Tym bardziej, że taki atak na amerykański okręt lotniczy nie musi być odosobnionym przypadkiem. Nie można wykluczyć ryzyka skoordynowanego uderzenia na dwa lotniskowce U.S. Navy.

Historia najnowsza zna wypadki, w których bezcenne okręty różnych marynarek wojennych były tracone w wyniku zderzeń z jednostkami cywilnymi. Najbardziej jaskrawym przykładem jest los nowoczesnej norweskiej fregaty HNoMS „Helge Ingstad”. W 2018 roku jednostka zatonęła po zderzeniu we mgle z tankowcem Sola (113 tys. ton wyporności). Innym przykładem jest rosyjski okręt rozpoznawczy Łymań, który zatonął w 2017 r. po tym, jak uderzył w niego przewożący bydło statek Youzarsif-H. Co ciekawe, ta ostatnia jednostka także szła na trasie pomiędzy Rumunią i Jordanią.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama