Reklama

Siły zbrojne

Marines sformują pułki nadbrzeżne

Fot. Tanner D. Lambert/U.S. Marine Corps
Fot. Tanner D. Lambert/U.S. Marine Corps

W ramach reorganizacji swoich struktur US Marine Corps (Korpus Piechoty Morskiej) planuje powołanie do życia trzech nowych jednostek, tj. pułków nadbrzeżnych. Pierwszy z nich ma powstać w Japonii, a pozostałe mają być rozmieszczone w innych strategicznych miejscach na Pacyfiku.

Plany utworzenia trzech Marine Littoral Regiment (MLR) ujawnił komendant Korpusu Piechoty Morskiej, gen. David Berger. Ma to być część większej reformy strukturalnej tej formacji, która jest spowodowana strategiczną zmianą punktu ciężkości prowadzenia działań formacji na Pacyfiku. Przede wszystkim w celu przeciwstawienia się wzrastającej potędze Chin i jej rosnącym wpływom w tym regionie. Dodatkowym czynnikiem jest konieczność cięcia kosztów z powodu zmniejszającego się poziomu finansowania Marines.

Nowy plan zakłada znaczącą redukcję części dotychczasowego potencjału w celu jego dostosowania do nowej strategii. Ta z kolei ma polegać na prowadzeniu w przyszłości rozproszonych działań mniejszymi, mobilniejszymi i lżejszymi pododdziałami, w ramach morskich sił ekspedycyjnych na wielu wysuniętych archipelagach Oceanu Spokojnego. Realizacja tego planu jest przewidziana do 2030 roku.

Według gen. Bergera, przeprowadzone miały być w ubiegłym roku gry wojenne z udziałem nowego pułku nadbrzeżnego Marines. Wspartego przez pododdziały artylerii rakietowej, wyposażone w wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe na podwoziu kołowym M142 HIMARS, które przeprowadziły lądowanie na wybranej wyspie na Oceanie Spokojnym. Wyniki tego eksperymentu okazały się na tyle obiecujące, że podjęto decyzję o próbnym sformowania tego typu jednostki jako pierwszego elementu rozwoju nowej koncepcji reformy struktury organizacyjnej Korpusu Marines.

Pododdziały MLR mają być budowane etapami i stanowić szerzej pierwszy etap doświadczalny całościowego programu budowy nowych zdolności Marines w Azji i na Pacyfiku. Doświadczenia z budowy pierwsze pułku, a następnie kolejnych dwóch mają posłużyć do przetestowania i zweryfikowania nowych założeń. Jak również najlepszego dostosowania się do warunków współczesnego pola walki i nowych wyzwań i zagrożeń. Pułki nadbrzeżne Marines rozmieszczone w strategicznych punktach na zachodnim Pacyfiku będą stanowiły siły natychmiastowego reagowania USA oraz pierwszą linię obrony na wypadek konfrontacji z głównym potencjalnym przeciwnikiem w tym regionie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (11)

  1. Gort

    A co z NSM dla Marines?

    1. Maskmen

      Maja i będzie więcej

  2. Tomas

    Marines wracają do korzeni. Amerykanie mają na Pacyfiku sporo wysp, zdecydowanie lepiej jest obsadzić je mniejszymi ale dobrze uzbrojonymi oddziałami. Zresztą wystarczy spojrzeć na mapę, to Chińczycy jeżeli naprawdę chcą stać się supermocarstwem muszą ,,wyrwać się'' z wód terytorialnych i ruszyć na Pacyfik. A żeby tego dokonać muszą mieć flotę silniejszą, nie liczniejszą od US.Navy. Do tego muszą zapewnić sobie panowanie w powietrzu czyli mieć również silniejsze siły powietrzne. No i co również ważne, muszą posiadać bazy dla lotnictwa i marynarki na Pacyfiku, więc musieliby zająć jakieś wyspy które należą do Amerykanów i tutaj właśnie mniejsze i dobrze uzbrojone oddziały Marines sprawdziłyby się idealnie.

  3. Kangorek

    Chiński apetyt to raczej bogata w surowce Australia . Ale przed nią Papua i Indonezja 2 strefy buforowe

    1. andys

      Z wojskowego punktu widzenia chińska mocarstwość i imperializm jest obliczony na wiele lat. Nie o to chodzi, aby "wskoczyć" do danego kraju (terytorium) na 100-200 lat (jak robili to Europejczycy w Afryce , aby wycofać się w ramach dekolonizacji), lecz o to , aby wyrównać szanse do ekspansji gospodarczej w swiecie. Jeśli Amerykanie oslabną, np. do pozycji dzisiejszej Rosji , to ekspansja gospodarcza Chin spowoduje wyrównanie swiatowej gospodarki, oczywiscie z uwzględnieniem znaczenia gospodarki najludniejszego kraju świata. Świat bedzie w równowadze, jak te atomy w nieaktywnych związkach chemicznych (równowaga dynamiczna). Teraz równowaga nie istnieje, gdyz Amerykanie to taki czynnik zewnetrzny (ciepło, swiatło, pole elektryczne lub magnetyczne, które zakłócają równowagę i powoduja tendencje do ruchu w określonym kierunku, wyznaczonym przez hegemona.

    2. menel z Łodzi

      Ta równowaga chemiczna to demografia. Chińczycy wrócą na Syberię. A ilu ich mieszka w Azji Pd.-wsch. ? W razie wojny musza zająć Australię i wszystko po drodze. A Japonia i Wietnam to jedyni realni przeciwnicy w regionie. Też bez szans. Liczy się przestrzeń życiowa bo Chiny są za ciasne. Są już same dla siebie rynkiem zbytu i musza zadbać o surowce.

    3. andys

      Kolega menel ma częściowo rację. Jednak ... Ilość metrów kwadratowych przypadajacych na Chińczyka w Chinach teoretycznie nie jest tragicznie niska. Intensywna gospodarka i bezpieczny import moze wykarmic wszystkich Chińczyków, a rozwój gospodarki na terenach nieprzydatnych do rolnictwa powinien zapewnic jej samodzielność . Jednak dużo mówiło się kiedyś (teraz mniej ) o prawie do wolności przemieszczania sie ludzi , towarów i usług. Chińczycy robia i będa robić dalej interesy za granicą, co spowoduje ich emigrację. Pozwalam sobie jednak zaryzykować tezę, że nie musi to powodować kolonizacji niechińskich terytoriów. Przypomnijmu Anglię i USA. Ich panaowanie nad swiatem , nie polegalo na emigracji obywateli tych krajów na tereny opanowane. Polegalo na wysylaniu tam "delegatów" na te tereny, wyposazonych w pieniadze, towaruy i zabezpieczane przez marynarke i nieznaczne siły ladowe. Juz na miejscu wynajmowali lokalnych ekonomów i lokalnych królików (czesto przez przekupstwa), którzy pilnoiwali i dyscyplinowalizamieszkujace tam narody. Tak bedzie i z Chinczykami. Chińczyków bedzie w Polsce tylu, aby mogli pilnować interesów Chin (np. organizować sprzedaż produktów Huawey) + pewna ilosc zakochanych w naszych polskich krajobrazach.

  4. BTR

    I powrót do korzeni... Pozbycie się abramsów przejście na rakiety... Nowa taktyka z użyciem mniejszych jednostek i śmigłowców już ćwiczona... Taki mały korpus ekspedycyjny się robi

  5. Prorok

    Czyli z marines robi się taki amerykański wot. Lekka piechota. Cóż - nie ma pieniędzy.

    1. rododendron

      Od kiedy WOT dysponuje rakietami przeciwokrętowymi dalekiego zasięgu?

    2. TIM

      I jeszcze własnym lotnictwem ? :)

    3. Wysłannik.

      Ale będzie dysponowało i lotnictwem i rakietami przeciwokrętowymi. I tylko o zasięgu terytorialnym jednego województwa. Podobnie jak marines - jeden pułk obrony wybrzeża na wszystkie japońskie wyspy. Pozdrawiam.

  6. Zwiad ogolnowojskowy

    Wszystkie zmiany w USMC jakie można ostatnio zaobserwować w skazują na zbliżający się konflikt na Pacyfiku. Chińczycy pewnie też opracowują różne warianty i kombinacje w strukturze swoich wojsk.

  7. andys

    Stany Zjednoczone przechodza do obrony? Rezygnuja z polityki swiatowego żandarma?

    1. Nickodem

      Poczytaj prace Mahana, to zrozumiesz, jakie znaczenie dla globalnej projekcji siły USA mają umocnienia przybrzeżne. Po prostu tanim kosztem tworzą bańki A2/AD, odciążając od tych zadań flotę.

  8. Pentagram

    Chiński smok drażnil Tygrysa i taki jest skutek, remilitaryzacja Pacyfiku Frog Leap strategy w nowszej wersji opartej na artylerii rakietowej naprowadzanrj satelitarne Bravo My

    1. rododendron

      Tu nie ma miejsca na żabie skoki, bo sytuacja jest dokładnie odwrotna jak w drugiej części wojny na Pacyfiku. To Amerykanie mają bazy i zajęte wyspy. Chińczycy są zamknięci w pierwszym łańcuchu wysp i mają niewiele wysp w posiadaniu (w tym te sztuczne). Te pułki Marines mają nie tylko zdobywać strategiczne punkty, co bronić tych, które mogliby zająć Chińczycy.

  9. Wysłannik

    No cóż, sytuacja strategiczna się zmienia. Strategiczne ugrupowania ofensywne /lotniskowcowe grupy uderzeniowe stały się bardzo podatne na atak/ nie są w stanie wywalczyć przyczółków na wybrzeżu potencjalnego przeciwnika i zaangażować do obrony większości jego sił. Należy się liczyć z druzgocącym odwetem. Stąd pułki obrony wybrzeża. My to przerabialiśmy /szkoda, że je rozformowano/, Rosjanie granicę morską zdecydowanie umacniają. No a Amerykanie - cóż - na razie testują pułk obrony wybrzeża piechoty morskiej na okupowanym terytorium Japonii. Myślę, że niedługo pomyślą o swoim wschodnim i zachodnim wybrzeżu. Czego im z całego serca życzę.

  10. Cóż

    Amerykanie formuja papierowe jednostki, a wojsko prowadzi pozorowane działania bo nikt nie ma pojęcia jak mozna w ogole prowadzić wojnę z Chinami. Wystarczy że Chiny odetną dostawy leków i 50 milionów Amerykanów umrze na cukrzycę.

  11. Orthodox

    Czy tego typu jednostki w tamtym rejonie, to nie jest przysłowiowa ,,packa na słonia''? Jeśli dojdzie do wojny z Chinami, to będzie pełnoskalowy konflikt, toczony w znacznym oddaleniu od stałego lądu.

Reklama