Reklama

Siły zbrojne

Marindagen Karlskrona 2012

  • Korweta rakietowa Härnösand, jedna z gwiazd Marindagen - fot. Łukasz Pacholski
    Korweta rakietowa Härnösand, jedna z gwiazd Marindagen - fot. Łukasz Pacholski

Dosłownie najbliższym Polsce szwedzkim miastem jest Karlskrona, w której walory turystyczne są powiązane z wielowiekowym militarnym potencjałem państwa Trzech Koron. Raz na jakiś czas bramy lokalnej bazy morskiej otwierają się szeroko dla cywili, także z Polski.

Dzięki dogodnym połączeniom morskim z Gdynią, wyprawa do Karlskrony nie nastręcza kłopotów – w praktyce można wówczas wykorzystać hasło „Szwecja w jeden dzień”. Z okazji, że tegoroczny Marindagen odbył się właśnie w Karlskronie, można było zobaczyć z bliska najnowsze jednostki pływające szwedzkiej floty. Jeśli weźmie się pod uwagę ich zaawansowanie technologiczne, obecność w mieście stoczni Kockums oraz fakt, że Szwecja po latach neutralności coraz bardziej wykorzystuje swój potencjał militarny w działaniach ekspedycyjnych pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej wychodzi z tego wybuchowa mieszanka dla każdego, kto choć trochę interesuje się sprawami morskimi.

Co więc można było zobaczyć w czasie tegorocznego Marindagen? Najkrótsza odpowiedź brzmi – wszystko. Szwedzi udostępnili do zwiedzania kilkanaście okrętów wojennych – można było wejść na pokład okrętu podwodnego Södermanland, korwety rakietowej Härnösand, zmodernizowanych niszczycieli min typu Landsort czy okrętów pomocniczych – okrętu wsparcia Carlskrona oraz ratowniczego Belos. Do tego przepłynąć się łodzią transportowo-desantową typu Strb-90H, przejechać się dwuczłonowym transporterem gąsiennicowym Bv 206. W powietrzu można było zobaczyć akrobacje wielozadaniowego samolotu bojowego Saab JAS-39 Gripen oraz wielozadaniowego śmigłowca Hkp-15, lepiej znanego na świecie jako AgustaWestland AW109.



Z całą pewnością najciekawszym punktem wyprawy była, po raz pierwszy, możliwość wejścia do stoczni Kockums – jej krytej hali oraz odbycie (przy odrobinie szczęścia) wycieczki autokarowej po całym obiekcie. Nieco szkoda, że organizatorzy zabronili robienia zdjęć, cóż wówczas byłby to już prawdziwy raj na ziemi. Co ciekawego można było więc zobaczyć w stoczni? W krytej hali stały dwie korwety rakietowe typu Visby oraz para okrętów podwodnych typu Gotland – cała czwórka przechodziła prace modernizacyjne. Dodatkowo we wnętrzu stały sekcje nadbudówki dla hinduskiego kontrahenta – trafią na pokłady fregat rakietowych Projektu 28. W otwartych suchych dokach oraz przy nabrzeżach stoczniowych stały kolejne dwie korwety rakietowe typu Visby oraz okręty podwodne należące do typu Gotland oraz już wycofane z eksploatacji, łącznie z przygotowanym dla lokalnego muzeum Neptuna (ma on trafić w pobliże muzeum do końca września br., a samo zamknięcie w budynku-hali planowane jest na 2014 rok).



Niewątpliwą atrakcją była także obecność jednostek historycznych – pływającego, w świetnym stanie technicznym, kutra torpedowego T-38 oraz stojącego na uboczu doświadczalnej jednostki pływającej Smyge, na której przetestowano część rozwiązań technologii obniżenia skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego oraz układu poduszkowca bocznościennego.



Jak można ocenić Marindagen? Z całą pewnością ciekawa impreza, która dla lokalnego (lecz nie tylko) społeczeństwa umożliwia pokaz możliwości współczesnych sił morskich Szwecji.

Łukasz Pacholski
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama