Reklama

Siły zbrojne

Manewry czy show? Po co ćwiczy Wojsko Polskie? [KOMENTARZ]

Autor. 1Lbz

Niepełne oporządzenie ćwiczących żołnierzy, brak maskowania, telefony komórkowe, brak dynamiki, nierealne scenariusze, złe i źle ustawione tarcze oraz stare pojazdy wojskowe: to tylko część z wrażeń, jakie mieli obserwatorzy śledząc to, co się dzieje na polskich poligonach nadmorskich. Wygląda to tak, jakby Wojsko Polskie przygotowywało się do wojny, która już była, a nie do tej, która będzie w przyszłości.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Kiedy żołnierze z 7. Brygady Obrony Wybrzeża im gen. bryg. Stanisława Grzmota – Skotnickiego rozpoczęli szkolenie na poligonie w Wicku Morskim pod Ustką wszystko wydawało się naprawdę do perfekcji przygotowane. Wyznaczono stanowiska ogniowe, przygotowano imponujące pole tarczowe na morzu i z impetem rozpoczęto ćwiczenia.

W oficjalnym komunikacie na portalu społecznościowy wskazano nawet literacko „Upalne słońce, plaża, morze... Okoliczności przyrody kuszą, ale nie ma czasu na opalanie i odpoczynek. Żołnierze 1. Lęborskiego Batalionu Zmechanizowanego, wchodzącego w skład 7. Brygady Obrony Wybrzeża, intensywnie szkolą się na poligonie w Wicku Morskim pod Ustką. Huk wystrzałów przeszywa powietrze, pociski rażą cele".

Reklama
Autor. 1Lbz

Problem polega na tym, że nawet mało spostrzegawczy obserwator mógł szybko zauważyć różnice między tym, co się dzieje na polskich poligonach, a tym w jaki sposób działają ukraińscy żołnierze w starciu z armią rosyjską. A to właśnie jest nasz najbardziej realny przeciwnik i do walki z nim powinniśmy się przygotować. Przy czym różnic widocznych obecnie na poligonach nadmorskich nie można tłumaczyć upalną pogodą oraz warunkami, jakie na tych poligonach panują. Dokonujemy bowiem porównania polskiego wojska z ukraińskimi żołnierzami, walczącym w trzeciej dekadzie czerwca z realnym przeciwnikiem. Niestety to porównaniu wypada wyraźnie na naszą niekorzyść.

Czytaj też

Tymczasem najważniejszą zasadą manewrów wojskowych powinno być ich przeprowadzenie w warunkach jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistego pola walki. I po to się właśnie organizuje szkolenia poligonowe, gdzie takie „realne" pole walki można w jakiś sposób przygotować.

Strzelanie, tylko po co i do kogo?

Jednym z najbardziej obfotografowanych epizodów każdych ćwiczeń poligonowych jest strzelanie. Powinno być ono tak naprawdę podsumowaniem dotychczasowego szkolenia strzeleckiego realizowanego w jednostkach na własnych strzelnicach oraz symulatorach. Pozwalają na to realne warunki zachowane na poligonach, które dodatkowo są mało znane dla dużej części szkolących się żołnierzy.

Autor. 1Lbz

Teoretycznie to co zorganizowano w Ustce było imponujące. W kilkusetmetrowym pasie morza przy plaży rozstawiono bowiem i zakotwiczono kilkadziesiąt tarcz, do których miały strzelać szkolące się jednostki. Można zakładać, że taka liczba celów symulowała zbliżające się do brzegu siły desantowe przeciwnika, które miały zostać odparte przez polskie wojsko. I tu się pojawia pytanie: jakiego przeciwnika?

Czytaj też

Wojna na Ukrainie wyraźnie bowiem pokazała, że Rosjanie nie mają obecnie możliwości przeprowadzania operacji desantowej na dużą skalę. Zagrożenia desantem ze strony morza w przypadku Polski jest więc znikome, tym bardziej, że jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji niż Ukraińcy. Mamy bowiem Morską Jednostkę Rakietową, której lądowe wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych praktycznie uniemożliwiają jakikolwiek ruch rosyjskim, nawodnym jednostkom pływającym na Morzu Bałtyckim.

Autor. 1Lbz

Dodatkowo nie tylko Flota Bałtycka, ale cały Wojennomorskij Fłot nie ma już obecnie do tego: ani odpowiedniej ilości okrętów desantowych, ani też odpowiedniej ilości okrętów osłony, które obroniłyby jednostki wysadzające żołnierzy na brzeg przed atakiem z powietrza. Sytuacja ta nie zmieni się w ciągu najbliższych kilkunastu lat, więc ćwiczenie tego właśnie scenariusza jest co najmniej dziwne.

Czytaj też

Od kilkunastu lat wskazuje się jednak na możliwość przeprowadzenia przez Rosję operacji dywersyjnej wykonanej niewielką ilością bardzo szybkich łodzi wysadzających żołnierzy bezpośrednio na brzeg. Problem polega na tym, że takiego scenariusza na polskim poligonie jednak nie ćwiczono. Tarcze zamontowane w pasie przybrzeżnym były bowiem nieruchome. Co więcej zupełnie nie przypominały one zagrożeń, z jakimi mogliby mieć do czynienia polscy żołnierze.

Już samo to, że ponad 100 metrów w morzu ustawiono znane ze strzelnic tarcze symbolizujące stojących i klęczących żołnierzy oraz stanowisko karabinu maszynowego pokazuje, że z tym zasymulowaniem potencjalnego zagrożenia coś jednak było nie tak. Niestety rozpryski na wodzie pokazywały, że nawet do takich nieruchomych celów nasi żołnierze często nie trafiali. I nie można to mieć do nikogo pretensji. Strzelanie prowadzono bowiem m.in. z bojowych wozów piechoty BWP-1 oraz transporterów kołowych BRDM, których system kierowania ogniem można najlepiej określić przymiotnikiem „prymitywny".

Autor. 1Lbz

W sumie można się więc cieszyć, że do symulacji przeciwnika nie wykorzystano szybkich dronów-łodzi, stosowanych w innych krajach zachodnich jako ruchome cele. Być może wtedy by się jednak okazało, że uzbrojenie lufowe bez optoelektronicznego systemu kierowania nie ma szans by trafić w tak szybkie zagrożenie. I to właśnie pokazała m.in. wojna w Ukrainie, gdzie łodzie desantowo-szturmowe typu Raptor były trafiane np. „zwykłymi" przeciwpancernymi pociskami kierowanymi. Ale takiego uzbrojenia na poligonie w Ustce w obfotografowanym epizodzie nie użyto.

W sumie stało się dobrze, ponieważ uzyskano w ten sposób realny obraz polskich możliwości w obronie wybrzeża mniej dofinansowanych jednostek wojskowych. W ocenie ćwiczenia tego jednak prawdopodobnie nie zauważono.

Czy tak rzeczywiście powinny działać wojska bezpośrednio broniące polskiego wybrzeża?

W tym wszystkim zaskakujący okazuje się również sam sposób prowadzenia strzelań. Stanowiska ogniowe zbudowane na plaży bardziej przypominały bowiem strzelnicę niż realne pole walki z tą różnicą, że tarcze nie rozstawiono na lądowych osiach strefy strzelań ale kilkadziesiąt lub kilkaset metrów w morzu. Oczywiście takie strzelanie jest w miarę bezpieczne (nie trzeba budować odpowiednich kulochwytów: głównego i bocznych), ale to przecież nie o to w tym wszystkim chodziło.

Czytaj też

Żołnierze powinni być bowiem również szkoleni w doborze bezpiecznych i skutecznych stanowisk ogniowych, które powinny być zamaskowane i na pewno nie powinny być umieszczone na odkrytej plaży. To co się działo w Ustce jest totalnym zaprzeczeniem sposobu działania ukraińskich, a obecnie również rosyjskich żołnierzy.

Autor. 1Lbz

Wojna w Ukrainie pokazała już co najmniej kilkaset razy, że wjazd pojazdu wojskowego do wykopanej, płytkiej wnęki osłoniętej pięcioma poziomami worków nie daje żadnego zabezpieczenia. Atak dronów kamikaze następuje bowiem z góry i jest skuteczny, gdy cel jest tam odsłonięty. A przecież Ukraińcy oficjalnie już informują, że nawet zwykła siatka z płotów rozwieszona nad pojazdem może zatrzymać drony Lancet. Problem polega na tym, że takich zabezpieczeń na plaży w Ustce nie było.

Podobna ocena dotyczy stanowisk ogniowych dla żołnierzy, którzy by się do nich dostać lub się z nich ewakuować, musieli przebiec kilkadziesiąt metrów na odkrytej plaży. Co więcej zostali rozlokowani na plaży w umundurowaniu z kamuflażem leśnym. Okazało się że żołnierze obrony wybrzeża nie zostali wyposażeni w odpowiednie pokrycia maskujące.

W ten sposób gdyby nad plażą przeleciał bezzałogowy, rozpoznawczy aparat latający, to miałby po jednym przelocie rozkład wszystkich, polskich stanowisk obronnych. Zamiast więc budować zupełnie nieprzydatne pozycje i otaczać je na pokaz workami z piaskiem trzeba było po prostu wyjeżdżać na nieprzygotowaną plażę, strzelać i się wycofać. Poziom ochrony strzelających żołnierzy i pojazdów zasadniczo by się wtedy nie zmienił. A przy okazji nie byłoby podejrzeń o robienie „pokazówki".

Autor. 1Lbz

W klapkach, czy w bojowym oporządzeniu?

Tym co różni ćwiczących w okolicach Ustki, polskich żołnierzy od walczących żołnierzy ukraińskich jest wyposażenie. O ile bowiem Ukraińcy zabierają do walki wszystko to co jest im potrzebne i co może im się przydać kilka godzin później, to Polacy wkładają na siebie tylko to, co jest im niezbędne w danej chwili, albo nadaje bardziej bojowego wyglądu. Polscy żołnierze nie wiedzą więc w dużej części z jakim ciężarem oporządzenia będą się musieli zmierzyć, jak go nosić, by można było realizować zadanie, ani nawet jak się kłaść do strzelania mając na sobie wszystkie magazynki z pełnym zapasem amunicji.

Autor. 1Lbz

Przykładowo w odkrytych od góry stanowiskach ogniowych, a więc narażonych na odłamki, kamizelka kuloodporna powinna być niezbędnym elementem ćwiczących żołnierzy. Ale tych kamizelek nie było w ogóle widać. Co więcej, część żołnierzy na stanowiskach obserwacyjnych i dowodzenia była w ogóle bez wyposażenia na kamizelkach taktycznych, działając nawet tylko w lekkiej koszulce wojskowej. A przecież te „stanowiska obserwacyjne i dowodzenia" są również zagrożone atakiem, a więc powinny być zamaskowane i chronione.

Chcąc rzeczywiście ćwiczyć w warunkach zbliżonych do realnych trzeba działać tak, jakby się było narażonym na przeciwdziałanie przeciwnika. Wygląd polskich żołnierzy i ich stanowisk świadczy o tym, że to zagrożenie jest w czasie ćwiczeń bardzo często ignorowane.

Autor. 7BOW

To nie są Krupówki z misiem

Uwagi, które zwarto w tym komentarzy nie odnoszą się tylko do 7. Brygady Obrony Wybrzeża, ale generalnie do całych Sił Zbrojnych. Zaangażowanie w ćwiczenia żołnierzy „siódemki" powinny być właściwie wzorem, a nie przykładem do połajań. Robili bowiem to co mogli i wykorzystywali to co mieli. Ich wyposażenie nie zależy przecież od nich, ale od tego, co im zostanie przydzielone „z góry". Z rozmów z żołnierzami wynika, że większość z nich wolałoby ćwiczyć w realny sposób, a nie służyć jako przysłowiowe misie do robienia fotografii.

Autor. Sztab Generalny WP

Tymczasem do takiego poziomu doprowadza się polskie poligony. Politycy uwielbiają się fotografować w militarnych sortach mundurowych i to dodatkowo obserwując pole ćwiczeń za pomocą lornetki. Kompletnie nie przejmują się tym, że jeżeli oni, „ignoranci w dziedzinie rozpoznania" coś dostrzegą, to tym bardziej dostrzeże to nieprzyjacielski snajper, czy też obcy operator przeciwpancernego pocisku kierowanego. W ten sposób brak prawidłowego maskowania polskich żołnierzy wzbudza zachwyt u polskich polityków.

Autor. 1Lbz

Polityków nie dziwi np. to, że część ćwiczących żołnierzy ma pełny kamuflaż (z malowaniem twarzy włącznie), a część nie. A przecież powinni być zainteresowani, czy te różnice wynikają z nadgorliwości, czy też z sumiennego podejścia do wykonywanych zadań. Do rozwiązania pozostaje również problem osobistych telefonów komórkowych, które ułatwiają komunikację na poligonie, ale nijak się mają do realnego utrzymywania łączności na polu walki. Tylko jak takie telefony zabrać pułkownikom i generałom?

Czytaj też

Podobnie jest z doborem właściwych tarcz w czasie strzelań. Duże i statyczne cele są łatwe do trafienia, co przez lornetkę rzeczywiście pięknie wygląda. Nijak się ma to jednak do działań bojowych. W tym przypadku dowódcy sobie sami strzelają w stopę, ponieważ gdyby wprowadzono realne cele do strzelania (np. szybkie łodzie) to być może przez brak trafień dotarło by wreszcie do głów decydentów, jak kiepskim uzbrojeniem dysponują obecnie polscy żołnierze.

Autor. 1Lbz

Ta „pokazówka" jest widoczna praktycznie wszędzie. Widok stojących podczas strzelania w szeregu na odsłoniętym polu polskich, samobieżnych haubic „Goździk" kalibru 122 mm lub samobieżnych moździerzy „Rak" powinien przerażać, a tymczasem u polityków wzbudza zachwyt. Bo jest więcej huku. Podobną radość u VIP-ów wywołują atakujące w tyralierze czołgi przedzielone piechotą, pomimo, że na Ukrainie takich obrazów już się nie spotyka.

Niestety sytuacja się zmieni na lepsze dopiero wtedy, gdy politycy nie będą potrafili wykryć lornetką dobrze ukrytych, ćwiczących polskich żołnierzy. A na to się jak na razie nie zanosi.

Reklama

Komentarze (35)

  1. kowalsky

    Źle rządzone państwo nie jest w stanie mieć dobrze prowadzonej armii. A naród jak to kiedyś powiedział pewien Anglik też nie jest z "górnej półki" skoro tak wielu jego przedstawicieli znakomicie się odnajduje w tej sytuacji.

  2. Darek50

    To na Ukrainie czy w Ukrainie?

    1. Adam S.

      Darek50 Rozczaruję Cię. Według Rady Języka Polskiego obie wersje są poprawne. Kłótni nie będzie.

    2. Fala44

      Wg prof. Bralczyka "Na".

    3. Hmmm.

      Rosjanom naturalnie wchodzi "w". Ukraińcom też. Mi naturalnie wchodzi "na".

  3. Gregorius

    Mam nadzieje, że jakieś formacje naszej armii po cichu uczestniczą w wojnie na Ukrainie choćby po to aby nabrać doświadczenia i szkolić nasze wojska. Pytanie tylko czy będą w stanie przebić betonozę w naszej armii, bo na razie wygląda ona bardzo amatorsko, głównie po to aby zarabiać i brać emerytury.

    1. Patryk.

      @Gregorius, czy wiesz co sugerujesz? Użycie wojsk za granicą wymaga postanowienia Prezydenta Polski. Po cichu, czy oficjalnie. I byłoby to przecież równoznaczne z wypowiedzeniem wojny. Każde inne rozwiązanie zrównałoby nas z republiką bananową, gdzie każdy watażka (czytaj minister) może sobie robić co chce.. Po prawdzie przy tych aktualnie rządzących wszystko jest możliwe, ale to by chyba była przesada. Poza tym jacyś Polacy walczą na Ukrainie i był to problem dla naszych władz, bo jest zakaz służby w obcym wojsku. Dlatego delikatnie wyciszono ten temat oraz wprowadzono (lub tylko chciano wprowadzić) jakieś przepisy o nieściganiu w takim przypadku.

    2. Krzysztof33

      wytrzeźwiej!

    3. Patryk.

      #Krzysztof33, ale że kto ma wytrzeźwieć?

  4. Ma_XX

    polecam ukraiński kanał na YT ХЛОПЦІ З ЛІСУ - 8 dni temu umieścili materiały po rocznej eksploatacji karabinka Grot w różnych pododdziałach wojskowych - wnioski są niestety podłe dla producenta - głównie chodzi o jakość materiałów

    1. Kaszana

      Ma_xx , uważaj zaraz zostaniesz zdrajcą, ruską onucą, agentem niemieckim . Tylko dlatego że próbujesz krytykować polski produkt. Mi to już co niektórzy do kościoła zabraniają chodzić bo jak to katolik a nie popiera jedynie słusznej partii i jej decyzji.

    2. Patryk.

      Obejrzałem ten film, ale niestety nie rozumiem po ukraińsku. Nawet transkrypcja mi nie pomogła. Ale piąte przez dziesiąte zrozumiałem, że nie jest tak źle. Są rzeczy do poprawy, co jest normalne w młodej konstrukcji, ale chyba część z nich już została poprawiona (jak np. wypadający regulator gazowy).

  5. WaldK

    Podoba mi się ocena tego ćwiczenia i ich dowódcę. nie raz slyszalem o negatywnym doborze wysokicxh oficerow i samych zolnierzy..

    1. WaldK

      to Bartosiak atakowany ze wszystkich stron i wysmiewany jak geopolityk bo to nie akademicka nauka itd. mowi ze nalezy wymienic dowodcow szkolonych jeszcze wedlug wzroru rosyjkiego gdzie zolnierz byl do wymiany i jego zycie to pionka na planszy. ze to dlugotrwaly proces a polska potrzebuje juz takich reform na wczoraj. nie dzieie sie ze gen piotrowski swietnie znajacy angielski obsrwowal manewry przez lornetke. coz tak go szkolono. a ilez to awantury szef szkoly pozarniczej bylo gdy zmienial zasady awansu i szkolen. moim zdaniem to nie politycy sa odpwiedzialni za ten stan rzeczy lecz wojskowi. oni nie znaja sie na wojsku i przyjmuja za prawde co mowia zolnierze. gdyby pokazano i wytlumaczono jak obecnie sie walczy to manewry obserwowaliby przy planszy..

    2. Krzysztof33

      Bartosiak mówi jak agent Kremla.

  6. WaldK

    Moim zdaniem to nie politycy są odpowiedzialni za ten stan rzeczy, lecz wojskowi. Oni nie znają się na wojsku i przyjmują za prawdę co mówią żołnierze. Gdyby pokazano i wytłumaczono jak obecnie się walczy to manewry obserwowaliby przy planszy.

  7. PJ

    Taki jest realny stan po ośmiu latach rządów.

  8. Hmmm.

    Takie manewry bez sensu z malowaniem trawy na zielono, odstawiają wszystkie formacje mundurowe. Najbardziej realistyczne warunki ćwiczy PSP i plutony specjalne SG SW I Policji. Aerszta to ściema na papier. Nikt nie ma czasu, bo papierków do zrobienia po sufit na biurku czeka.

  9. Morfeusz_X

    Panie komandorze! No nie poznaję kolegi :-). To chyba pierwszy raz kiedy w 100% zgadzamy się w jakiejś sprawie. Bardzo się cieszę, że poruszył Pan temat realizmu szkoleń. Proszę nie odpuszczać, bo na tym ugorze jest jeszcze sporo do wyorania.

  10. Sorien

    Od kilku lat biorą do wojska jak leci ale to nie jest problemem... A przynajmniej mniejszy niż to co się działo wcześniej czyli hermetycznie zamknięte.... Całe wojsko brało swoich krewnych w szeregi nepotyzm i nic więcej .... Brano ludzi którzy nie mają bladego pojęcia o wojsku o taktyce o walce brano bo wojny miało nie być a państwowa wojskowa pensja jest całkiem fajna .... Byłem kiedyś na jakim pikniku i gadałem z czołgistami to niestety ale ci chłopcy nie mili dużego pojęcia o sprzęcie który obsługuja .... Jeździli itp fajnie może nawet dobrze by tym walczyli ale widać że byli tam bo byli za dużo o sprzęcie nie wiedzieli . Jedna z głównych wad przez które Ruska armia dodaje baty był właśnie nepotyzm - branie ludzi przez członków rodzin bez najmniejszego pojęcia o wojsku do wojska by mieli fajne pensje a jak wojna przyszła to tragedia.

    1. Thorgal

      To musi być rozwiązane systemowo.. Wytyczne i kontrola a nie każdy robi co chce... Powoli się zmieni ale to według mnie wciąż za wolno..

  11. S0ket

    Nie mamy podstawowego sprzętu ale lepiej kupić więcej czołgów a wystarczyłoby 5-10 mniej żeby kamizelki kolimatory mundury siatki maskujące i inne podstawowe rzeczy zakupić

    1. oops

      Ja sobie kupiłem cały sprzęt, z kamizelką kuloodporną włącznie - ale tak się zastanawiam, czy by mi tego całego sprzętu nie rozkradziono w ciągu pierwszego tygodnia. Jak wiadomo - w WP panuje amba i nie sądzę, aby cokolwiek się w tym względzie w wojsku zmieniło, szczególnie, gdyby doszło do mobilizacji.

    2. skition

      Wiadomo ,że taki czołg bez choćby Wiktora na Toyocie to jest zwykła tarcza strzelnicza... Czołgów nie może być więcej niż armatohaubic K9 bo one ich wtedy nie ochronią .Nie będą mieć parasola przed artylerią pozahoryzontalną i tak można by mnożyć. Armii nie buduje się od dołu tylko jakoś tak od góry gdzie najpierw jest sztab dywizji a potem puzzle.. No to dwa bataliony czołgów w każdej brygadzie a potem się doposaży w innych wariantach.. Ale komu ja to piszę? przecież wiem według jakich "kryteriów" dowódca 7 BOW został jej dowódcą...i na pewno nie były to kryteria merytoryczne.

  12. Orthodoks

    Ciekawość, czy Ci żołnierze nie mają tego wyposażenia przy sobie, czy nie mają go wogle? Co do porównań z Ukraińcami to trochę nie na miejscu. Oni mają najbardziej realistyczne z realistycznych ćwiczeń od 2014.

    1. Essex

      Ale chyba zgodzisz się ze okopanie się w piachu na plazy to bezsens? albo maskowanie z listkami na hełmach? przecież to pośmiewisko!. Porównanie z Ukrainą ma sens, to wzorzec wojny najbardziej nam bliski a tu....zero wniosków. Bezsensowne ćwiczenia mające tak naprawdę na celu co pokazać? biede w jednostkach operacyjnych? mizerność sprzętu? całkowite oderwanie od rzeczywistości kadry dowódczej?

    2. Mysiu

      Kiedy dołączałem do kawalerii w 2013 dostałem od państwa szelki duścielki i gdyby nie moja własna inicjatywa i zakup własnej kamizelki musiał bym w tym ćwiczyć. Moim zasobnikiem był wór na parcianych paskach. Kiedy w zeszłym roku dołączyłem do WOT'u mundurówka mnie zwaliła na ziemie, Porządny zasobnik, śpiwory, drugi plecak i masa innych rzeczy... I tak kamizelkę i pas taktyczny kupiłem sobie sam bo lubię te klimaty, może w przyszłym roku wrócę do wojska zawodowego się zobaczy.

    3. skition

      Poligon jest jaki jest. Nie mogą okopać się w lesie bo by ich oskarżenie o zniszczenie wydmy...Poligon może tylko imitować prawdziwe warunki ale nigdy nie będzie rzeczywistym teatrem działań.

  13. szczebelek

    Porównywanie SZRP do SZUA jest nie na miejscu, bo te drugie uczestniczą w pelnoskalowym konflikcie z podarowanym sprzętem z Zachodu. Obstawiam, że sami byśmy brali Bradleye gdyby były za darmo za BWP1 oraz inny sprzęt, który byłby lepszy od sowieckiego. Hełmy, kamizelki i karabinki są zamówione. Co do scenariusza to nikt nie zakładał wysadzenia tamy czy zaminowana elektrowni atomowej....

    1. Mariusz1974

      No trochę im schodzi z tym zamówieniem. PRAWDA JEST TAK ŻE POLSKI ŻOŁNIERZ PRZY UKRAIŃSKIM WYGLĄDA JAK DZIAD!!!

    2. Sorien

      Mariusz - każdy żołnierz nato prócz US army wygląda jak dziad w porównaniu do UA bo po prostu całe NATO na UA się zrzuca

  14. Jam

    SZRP potrzeb ma bardzo wiele, wiedzą o tym szczególnie żołnierze z większą wysługą. Zakupy realizowane od paru lat oraz zmiany w wojsku są naprawdę imponujące i trudno temu zaprzeczyć. Te zmiany muszą być kontynuowane, jeżeli w rozsądnym czasie mamy dysponować siłami i środkami, które będą stanowiły realną przeszkodę dla przeciwnika. Czy ta reforma/rewolucja się uda....czas pewnie pokaże. Odnosząc się do artykułu bardziej merytorycznie, ciekaw jestem kiedy Szef MON podejmie decyzję o następcy wspomnianego BRDMa. To czym posługują się obecnie żołnierze woła o pomstę do nieba (delikatnie mówiąc). Różne rodzaje transporterów oparte na BRDMie czekają w kolejce. A polski wóz mogący je zastąpić jest przecież gotowy do produkcji. Trzymam kciuki za właściwą decyzję, bo jeżeli okaże się, że znowu kupimy za granicą setki nieprzystosowanych pojazdów, w które trzeba będzie włożyć kolejne setki milionów złotych w ramach modernizacji, strata dla polskiego przemysłu będzie ogromna....

    1. Essex

      Tu juz nie chodzi o kolejny sprzet pancerny na defilady a o jakosc wyposazenia i umundurowania zolnierzy. Cos co nie jest medialne i na defiladzie jest niewidoczne, z litosci pomine sens tskich ceiczen i taktyke dowodcow bo to po prostu jest wstyd.

  15. PawelOz

    No super. Narzekanie, w pewnym sensie uzasadnione, w pewnym nie. Na Ukrainie jest wojna, wiec ucza sie na biezaco, w Polsce nie ma wojny, wiec robia to samo co robili przez ostatnie 50 lat, tylko zamiast niemieckich okretow desantowych oczekuja rosyjskich, Na Ukraine pojechalo duzo naszego sprzetu, wiec musimy cwiczyc na tym co zostalo po wywiezieniu Na Ukraine. Nie ma kamizelek kuloodpornych, bo pojechaly Na Ukraine, oszczedzaja na wszystkim, bo to co najwartosciowsze poszlo Na Ukraine. ,

  16. GPAS

    To Panowie redaktorzy w czym problem ? Zaproście pana Błaszczaka na wywiad i jemu to powiedzcie. Przedstawcie opinie żołnierzy. Zapytajcie co chce z tym zrobić. I nie dajcie się wciągnąć w gadkę typu: kupiłem najnowocześniejsze samoloty na świecie itp.

  17. [email protected]

    Ciekawy tekst, Brawo. Do całości obrazu brakuje mi nieśmiertelnych Mi2, Mi24 i su22 unoszących się dumnie ponad polem boju.

  18. asymetria

    Moim zdaniem nie jesy tak zle. Znaczy gdyby wybuichla wojna widomo ze kazdy by sie bardziej straral. Dla mnie to oczywiste/.

  19. Zenek2

    Artykuły Pana Dury rozpoznaję ze 100% skutecznością i jestem ich wielkim fanem. A ten jest wyjątkowy, bo wreszcie ktoś powiedział głośno to, o czym wszyscy wiedzą, ale cicho siedzą. Udział polityków w ćwiczeniach powinien być dla dobra wojska zabroniony, a same ćwiczenia powinny mieć charakter rywalizacji i gry wojennej. Wtedy wszyscy by je potraktowali z należytą powagą, bo wstyd przegrać. Taka forma pozwoliłaby też łatwiej wyłowić zdolniejszych dowódców i oficerów. A tak mamy konkurs niemal parad wojskowych i pokazów dla publiki.

  20. Leonidas

    Czyli nic się nie zmieniło, trepy dalej robią z wojska teatrzyk dla polityków. Dokładnie 22 lata temu byłem bażantem w jednej z powiedzmy elitarnych jednostce WP, nazywaliśmy ją Hollywood… staliśmy całymi dniami z wystawionym sprzętem (który raczej powinien stać w muzeum) na wizytacje oficerów NATO po prostu bezsens. Chciałem skakać, stawałem na głowie na szkółce aby dostać się do czerwonych beretów a na miejscu trep mi mówi podchorąży zdąży poskakać jak wojna będzie…. Patologia i wywalanie pieniędzy w błoto.

  21. Orthodoks

    Ciekawoś", czy ćwiczenia przeprowadzane w podobny sposób są u nas normą, czy to raczej odosobnione przypadki? Czy ćwiczenia z wojskami sojuszniczymi mogą wyglądać podobnie? Nie chce się wierzyć.

    1. Stefan1

      Niestety, to norma.

  22. Był czas_3 dekady

    Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach i te szczegóły autor tekstu przedstawia, tylko kto tym się zainteresuje z kadry wojskowej? Za rok zapewne odbędą się podobne ćwiczenia i niedociągnięcia będą takie same. Oczy żołnierzy powinny być wspierani przez nowoczesną elektronikę i optykę na karabinkach szturmowych, ZSMU bez kompromisów I podobnych, by szybko zlokalizować i zniszczyć cel, a tu tylko starusieńkie peryskopy w wieżyczkach i jakiś prosty celownik kolimatorowy na szynie picatinny. Nie twierdzę, że żołnierz nie powinien być szkolony na konwencjonalnym prostym sprzęcie, ale teraz czas odgrywa w działaniach zbrojnych coraz bardziej istotną rolę.

  23. zLoad

    Pytanie będące tytułem artykułu zdradza sposób myślenia autora. Mnie się ludzie pytają po co piszę od nowa to co już jest. Z tego samego powodu z jakiego sportowcy ćwiczą. Ja utrzymuje w ten sposób mój mózg na nieustannie wysokich obrotach i mam z tego przyjemność. I chyba to jest odpowiedz na to pytanie.

  24. Prezes Polski

    Polscy żołnierze wyposażeni są jak dziady, szkolenie to fikcja, kadra dowódcza w 70-80% jest do wymiany. Ale nic się nie zmienia, bo takie zmiany kiepsko by wyglądały w propagandzie, za to 500 himarsow wygląda wspaniale. I tu jest problem. Porządny ekwipunek to duże koszty, realistyczne szkolenie wymagałoby zmiany struktur i wymiany kadry. I tak się to kręci. Nie łudźcie się, że nowy sprzęt cokolwiek zmieni. Jeśli chcemy mieć sprawna armię potrzebny byłby przewrót kopernikański.

  25. Gruders

    Oporządzenie żołnierza - kup se sam bo wojsko da "piórnik" Lubawy albo i nic. O kamizelkach kuloodpornych można zapomnieć, ewentualnie samemu skompletować. Większość zdjęć pokazuje prywatne wyposażenie osobiste. Optoelektronika do broni - również brak. Nawet Groty dają bez celowników bo brakuje. Sprzęt typu termowizja, noktowizja - brak lub jak na lekarstwo. PPK - brak, do tego szczątkowa ilość rpg7w. Łączność osobista - brak, chyba że baofenga kupisz. Maskowanie - brak, ghillie kup sam. Bezzałogowce - w wojskach operacyjnych ilości szczątkowe, wdrażanie kuleje, szkolenie również. Zakupy za miliardy a zapomina się o podstawach. Miał być nowy kamuflaż, nowe kamizelki - cisza. Nikt nie widział. Nowe hełmy typu hi-cut - pomyka w nich dobrowolna. Można tak wymieniać i wymieniać a wierchuszka nadal kłamie w meldunkach, raportach, ważne, że słupki się zgadzają, politycy zadowoleni.

    1. Orthodoks

      Gruders@ Według ostatniego zdania, to by było jak w Rosji przed wojną. Strach się bać.

Reklama