Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Londyn chce rakiet dalekiego zasięgu dla Ukrainy. I nie tylko

Wielka Brytania chce w ramach specjalnego funduszu kupić nowoczesną broń dla Ukrainy. Wśród poszukiwanego wyposażenia są rakiety dalekiego zasięgu oraz sprzęt zapewniający mobilność wojsk, w tym mosty i trały przeciwminowe.

Autor. MOD UK/Crown Copyright
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Resort obrony Wielkiej Brytanii opublikował zapytanie o informację w sprawie sprzętu wojskowego, przeznaczonego do wykorzystania przez ukraińską armię, finansowanego w ramach Funduszu Wsparcia Ukrainy (Ukraine Support Fund). Fundusz ten jest inicjatywą kierowaną przez Wielką Brytanię, z udziałem Islandii, Norwegii, Szwecji i Danii oraz Litwy, mającą na celu szybkie zakupy sprzętu wojskowego dla Ukrainy. W projektach z tej inicjatywy mogą brać udział również podmioty z innych państw, do pierwszej - zakończonej już - edycji funduszu zgłosiły się firmy z ponad 40 krajów.

Łączna wartość funduszu to obecnie ponad 520 mln funtów, czyli około 2,7 mld złotych. Z tej kwoty już 200 mln funtów zostało rozdysponowane, między innymi na bezzałogowce i systemy rozpoznawcze oraz zdolności obrony powietrznej, a także części zamienne do istniejących pojazdów ukraińskiej armii.

Reklama

Obecnie trwa druga tura naboru do funduszu (Urgent Bidding Round 2). W tej chwili można składać oferty w dwóch obszarach: systemów uderzeniowych dalekiego zasięgu oraz wsparcia mobilności wojskowej, odpowiednio do 4 i 9 maja.

Najwięcej zainteresowania budzi oczywiście ten pierwszy. Brytyjczycy przyjmują dość otwartą formułę wymagań, bo „kluczowe wymogi" dotyczą: pocisku lub rakiety odpalanego z lądu, ziemi, morza, o ładunku od 20 do 490 kg i zasięgu 100 do 300 km. W praktyce więc zaoferowany może zostać niemal dowolny system rakietowy o zasięgu co najmniej 100 km. Oczywiście obok „kluczowe" wymogów ujęto też „pożądane", w tym między innymi odporność na zakłócenia, zdolność planowania misji czy niskie prawdopodobieństwo przechwycenia przez obronę powietrzną, a także poziom gotowości technologicznej (Technical Readiness Level) minimum 8.

Reklama

Drugi z otwartych obszarów dotyczy sprzętu zapewniającego mobilność wojskową, a więc między innymi trałów przeciwminowych dla czołgów T-72, Leopard 1 oraz Leopard 2, a także czołgów saperskich. Oprócz tego poszukiwane są mosty samobieżne „jakiegokolwiek rozmiaru", średnie mosty o długości od 9 do 31 metrów i dłuższe o długości od 40 do 80 metrów, w obu wypadkach z klasą obciążeniową MLC 70T, czyli zdolne do przeniesienia ciężaru czołgu o masie ok. 63 t, jak np. Leopard 2A6. Brytyjskie finansowanie może też objąć zestawy do transportu czołgów.

Zobacz też

W ramach obecnej tury naboru do funduszu wcześniej poszukiwano też zdolności obrony przeciwlotniczej (w tym armat z amunicją programowalną kalibrów 30, 35, 40 mm oraz sensorów). Z kolei w przyszłości przewiduje się finansowanie zdolności produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej oraz dalszego wsparcia eksploatacji i modernizacji dla istniejących platform, jakie posiada Ukraina.

Reklama

Skąd wziąć rakiety dla Ukrainy?

Nie ulega wątpliwości, że wszystkie obszary, w których Brytyjczycy poszukują rozwiązań, są istotne z punktu widzenia Ukrainy. Sprzęt inżynieryjny, taki jak mosty, jest dostarczany przez sojuszników, w tym Niemcy (np. mosty Biber na Leopardzie 1) i USA (np. mosty Volverine na bazie czołgu M60), ale potrzeby są dużo większe. Być może jest to też obszar, którym mogłyby zainteresować się spółki polskiego przemysłu, bo mają stale rozwijaną ofertę w tym zakresie.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jeśli jednak chodzi o drugi „otwarty" obecnie obszar zgłoszeń, czyli pociski dalekiego zasięgu, mówimy o poszukiwaniu zdolności, której dziś Ukraina nie ma lub ma w szczątkowej ilości. Do uderzeń powyżej dystansu 85 km (maksymalny zasięg ognia rakiet GMLRS) Kijów może używać jedynie zmodernizowanych rakiet Wilcha-M oraz niektórych (nielicznych) typów dronów. Ta sytuacja może ulec zmianie po dostawie rakiet GLSDB z USA, ale ich przekazanie może być czasochłonne, bo nie pochodzą z wojskowych magazynów, a od przemysłu.

Na europejskim rynku obronnym, czy nawet w siłach zbrojnych państw Starego Kontynentu trudno też szukać gotowego rozwiązania o takich parametrach, przynajmniej w zakresie artyleryjskich wyrzutni rakietowych czy szerzej pocisków ziemia-ziemia (bo te będą dla Ukrainy najłatwiej dostępne, pociski odpalane z samolotów lub okrętów wymagałyby integracji). Wyjątkiem mógłby tu być turecki pocisk TRG-300 o donośności 120 km (lub inne, jeszcze cięższe od tego samego producenta), ale nie wiadomo czy Ankara zdecydowałaby się udostępnić Ukrainie taki oręż.

Reklama
Pociski rakietowe kal. 230 i 300 mm TRG-300 i TRGL-230.
Pociski rakietowe kal. 230 i 300 mm TRG-300 i TRGL-230.
Autor. Kacper Bakuła/Defence24
Reklama

Możliwe jednak również, że na brytyjskie zapotrzebowanie odpowiedzą producenci, którzy będą łączyć lub rozwijać istniejące rozwiązania, tak jak miało to miejsce w wypadku pocisku Ground Launched SDB, gdzie wykorzystuje się elementy układu napędowego artyleryjskich rakiet M26 (po wycofaniu głowic kasetowych dostępna jest duża liczba systemów tego typu) oraz bomby SDB-I, pierwotnie przeznaczone do zrzutu z samolotów.

Zobacz też

Firmy europejskie informowały w przeszłości o pracach nad komponentami do kierowanych rakiet, przykładowo hiszpański Escribano Mechanical & Engineering podawał, że zestaw naprowadzania FGK (Fuze Guidance Kit) może zostać użyty do kierowania rakietami o kalibrze o 70 do 350 mm. Gdyby więc w jakiś sposób – alternatywnie do SDB – udało się połączyć system naprowadzania, układ napędowy (choćby i z pocisku M26) oraz ładunek bojowy klasy bomby 100 kg (jak amerykańska Mk 81), mógłby w ten sposób powstać system rażenia.

Reklama

Oczywiście możliwe są jeszcze inne opcje, tym bardziej że poziom gotowości technologicznej podawany jest jako „pożądany", ale nie „kluczowy" wymóg, co otwiera drogę do rozwiązań wymagających dalszego rozwoju. Wcale nie jest też przesądzone, czy plan zakupów pocisków dla Ukrainy uda się zrealizować. Sam fakt że Brytyjczycy szukają tego typu opcji świadczy jednak o woli długofalowego wsparcia dla Kijowa i zwiększania jego zdolności bojowych, a także o dążeniu do dywersyfikacji łańcuchów dostaw. W takim programie można by przecież zakupić rakiety zgodne z wyrzutniami HIMARS i MLRS, dzięki czemu presja na zużycie zapasów pocisków GMLRS, dostarczanych głównie przez Amerykanów, będzie mniejsza. Nie ulega wątpliwości, że Ukraina potrzebuje długofalowego wsparcia, bo nawet jeśli walki zostaną przerwane to zagrożenie nie minie, a do czasu zanim ukraińska gospodarka będzie mogła sama udźwignąć ciężar finansowania armii zapewniającej jej skuteczną obronę może minąć kilkadziesiąt lat.

Więcej informacji o funduszu wsparcia dla Ukrainy można znaleźć pod tym linkiem.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama