Reklama
  • Analiza
  • Ważne
  • Wiadomości

JASSM-Extreme Range, czyli Moskwa w zasięgu polskich rakiet? [ANALIZA]

„Bardzo chcielibyśmy być pierwszym lub jednym z pierwszych krajów zagranicznych, który wejdzie w posiadanie tych pocisków rakietowych” - powiedział podczas swojej wizyty w USA premier Morawiecki o pociskach manewrujących JASSM-XR. Mają one osiągać zasięg ponad 1600 km (1000 mil), czyli byłyby zdolne dolecieć do Moskwy. Oczywiście jest to bardzo plastyczna wizja, ale jak bliska realizacji?

JASSM
Pociski JASSM-XR będą w stanie z terytorium Polski dotrzeć do Moskwy.
Autor. T. Głowacki
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Zacznijmy od tego czym jest w zasadzie JASSM-XR i czemu może służyć. Jak łatwo się domyślić, jest to kolejny wariant pocisku manewrującego JASSM (ang. Joint Air-to-Surface Standoff Missile) który, co warto zaznaczyć, wszedł już na uzbrojenie polskich samolotów F-16C/D Jastrząb. Dzięki zamówieniu w grudniu 2014 roku pierwszych 40 AGM-158A JASSM i modyfikacji polskich maszyn do ich odpalania, możliwe było w 2018 roku zamówienie również 70 nowszych pocisków AGM-158B JASSM-ER o zasięgu zwiększonym do ponad 900 km. Z tej perspektywy logiczne wydaje się, że skoro w 2024 roku na uzbrojenie US Air Force wejdą pociski AGM-158D JASSM-XR o zasięgu ponad 1600 km, to Polska jest nimi zainteresowana.

Zobacz też

Warto zaznaczyć, że nie chodzi wcale o możliwość ataku na Moskwę, choć ten wątek z pewnością Rosjanie będą podsycać w swoim medialnym przekazie. Dotąd bowiem czuli się dość bezpieczni i bezkarni siedząc na Kremlu i grożąc Polsce pociskami Iskander czy kampanią powietrznych ataków pocisków manewrujących na miarę tego, co dzieje się dziś na Ukrainie. Wizja Polski uzbrojonej w pociski zdolne zrobić to samo w Moskwie czy Petersburgu psuje z pewnością samopoczucie władców Kremla. Warto tu odnotować, że zarówno do Moskwy jak i do Saint Petersburga jest znacznie bliżej niż 1600 km nawet licząc z Warszawy, dla uproszczenia. Tym jednak zajmiemy się nieco później.

Reklama

Znacznie więcej w tym samym opakowaniu?

Reklama

Wracając jednak do pocisku – jak wygląda JASSM-XR i czym różni się od poprzednich wersji? Dobre pytanie. Pierwotnie, czyli 5-6 lat temu, gdy rozpoczynał się ten program, mowa była o dwa razy większym, uzbrojonym w potężniejszą głowicę wariancie JASSM-ER. Zarówno wersje AGM-158A jak i B, co warto zaznaczyć, mimo ponad 600 km różnicy w zasięgu, mają te same wymiary i głowicę o masie 1000 funtów, czyli około 454 kg. Znacznie ułatwiło to ich produkcję i certyfikację. Jak więc uzyskano większy zasięg wersji JASSM-ER? Dzięki lepszemu, bardziej wydajnemu silnikowi w zasadzie nie zmieniając masy i stosując ten sam kadłub.

Fot. USAF/Andreas AFB
Fot. USAF/Andreas AFB

Kadłub, który zbudowano tak aby obniżyć jego sygnaturę radarową, czyli utrudnić wykrycie. Uzyskano to zarówno dzięki odpowiedniemu kształtowi, rozpraszającemu fale radarowe jak też zastosowaniu powłok, które je pochłaniają.  Dzięki temu, oraz możliwości lotu zgodnie z rzeźbą terenu i trasą niekoniecznie prowadząco w prostej linii do celu, pocisk jest w stanie skuteczniej unikać wykrycia i zestrzelenia przez środki obrony przeciwnika.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jak wspomniałem wcześniej, JASSM-XR miał opierać się na ten samej koncepcji, ale mieć głowicę o masie ponad 900 kg i ważyć ponad 2 tony. Ten projekt nosił początkowo oznaczenie AGM-158D, potem jednak zmieniono je na AGM-158B-2. Miał być przeznaczony dla bombowców strategicznych i ciężkich samolotów wielozadaniowych, takich jak F-15. Ostatecznie jednak, dzięki rozwojowi technologii udało się po raz trzeci „upchnąć" wszystkie nowe funkcje w pocisku JASSM o tych samych wymiarach i niemal identycznej masie co JASSM-ER. Pocisk AGM-158D JASSM-XR waży 1020 kg, mierzy 4,72 m i ma skrzydła których rozpiętość po rozłożeniu wynosi 2,4 m.

Same skrzydła zostały zmienione i poprawione, znacznie poprawiając zasięg, podobnie jak zmodyfikowany napęd. Znacznie zmieniona została głowica, która mimo tej samej masy ma znacznie większe możliwości rażenia, w których szczególny nacisk położono na penetrację betonu i innych umocnionych struktur. Dzięki temu JASSM-XR jest w stanie skuteczniej zwalczać szczególnie istotne, umocnione cele takie jak np. schrony lotnicze, bunkry dowodzenia czy np. silosy i inne podziemne instalacje wojskowe. Może też być wykorzystywany do niszczenia ośrodków przemysłowych czy magazynów.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Aby pocisk mógł skutecznie działać na znacznie większym dystansie, niemal dwukrotnie większym ni wersja C, AGM-158D otrzymał m. in. moduły GSM kompatybilny ze standardem M-Code, który zapewnią precyzyjne i niezawodne pozycjonowanie, nawigację i synchronizację danych oraz odbiornik sygnału GPS odporny zarówno na zakłócanie jak i fałszowanie sygnału JAGR-S V4 (ang. JASSM Anti-Jam GPS Receiver with Selective Availability-Anti-Spoofing Module Version 4). Do tego należy dodać intelligent test instrumentation kit (iTiK) i zmodyfikowany system kontroli oraz sterowania. Wszystko to wraz z łączem danych zapewnia nie tylko możliwość prowadzenie pocisku do celu na znacznie większym dystansie, ale też zmianę wybranego celu już podczas lotu, odpowiednie planowanie trasy i kierunku ataku.

JASSM-XR dla Polski?

Znając już zdolności pocisku, o którym mówił premier Morawiecki, warto zapytać jakie możliwości Polska zyskałaby dzięki tego typu broni. Już JASSM-ER które mogą przenosić polskie F-16, a w przyszłości również F-35 które wejdą do służby za kilka lat, mogą razić cele odległe o ponad 900 km. Jednak JASSM-XR zapewnia niemal dwukrotnie większy zasięg i jest obecnie najnowocześniejszą wersją tego pocisku, która do arsenału US Air Force ma zacząć trafiać dopiero w przyszłym roku. Jest to więc zdolność, której uzyskanie miałoby nie tylko swoją wagę militarną, ale również polityczną.

Reklama
Fot. Kpt. Krzysztof Nanuś
Fot. Kpt. Krzysztof Nanuś
Reklama

US Air Force zleciła opracowanie pocisków o zasięgu ponad półtora tysiąca kilometrów z myślą o walce przeciw Chinom na Pacyfiku, gdzie dystanse są znacznie dłuższe niż w Europie. Tymczasem samoloty 5. generacji mają dość ograniczony zasięg a w konfiguracji stealth, czyli o obniżonej wykrywalności, nie mogą przenosić dodatkowych zbiorników. Aby temu zaradzić opracowano uzbrojenie które można odpalać z dużej odległości w stronę najbardziej kluczowych celów.

Na europejskim teatrze działań taki zasięg wydaje się może przesadą, gdyż z Warszawy do Moskwy jest nieco ponad 1150 km a do Petersburga nawet mniej. Jednak nie należy zapominać, że maksymalny zasięg pocisku oznacza dystans który może pokonać w linii prostej, najczęściej nie wykonując gwałtownych zmian wysokości czy kierunku. Oznacza to, że dysponując pociskiem o dwukrotnie większym zasięgu mamy znacznie większe możliwości planowania jego trasy dolotu do celu, manewrów czy kierunku z którego zaatakuje. Oczywiście możnaby za cel obrać Moskwę, ale między polską przestrzenią powietrzną z której można bezpiecznie wystrzelić pocisk JASSM-XR a stolicą Rosji będzie w przypadku konfliktu wiele innych celów, których zniszczenie będzie miało większe znaczenie militarne.

Reklama

Czy tych pocisków JASSM-XR najbardziej dziś potrzebujemy?

Reklama

Natomiast sam fakt posiadania broni o dostatecznym zasięgu jest elementem strategii odstraszania, która jest wysoce skuteczna, szczególnie gdy opiera się na wielu filarach. Pozyskiwanie różnych systemów rażenia, czyli pocisków balistycznych i manewrujących o zasięgu strategicznym, jest elementem strategii odstraszania która kiedyś nazywana była „Kły Polski" i miała obejmować, lądowe, morskie i powietrzne nośniki pocisków o zasięgu umożliwiającym atak na głębokie zaplecze wroga, takiej jak np. port i bazy wojskowe w Petersburgu czy jego okolicach.

Pozyskanie pocisków JASSM-XR wpisuje się w taką koncepcję, choć ma też istotne wady. Posiadając różne typy pocisków JASSM wystrzeliwanych z tych samych samolotów bojowych być może „wkładamy zbyt wiele jaj do jednego koszyka". Z drugiej strony różne klasy pocisków mogą odegrać różną rolę w tym systemie odstraszania.

Reklama
F-16C Jastrząb z pociskiem JASSM. Fot. M. Rachwalska
F-16C Jastrząb z pociskiem JASSM. Fot. M. Rachwalska
Reklama

Poza tym wydaje się dość prawdopodobne, że posiadane już przez Polskę JASSM i JASSM-ER będą wystrzeliwane z samolotów F-16C/D Jastrząb. Natomiast nowe pociski JASSM-XR, o ile uda się je pozyskać, trafią na uzbrojenie wprowadzanych w podobnym czasie samolotów F-35. W taki przypadku możliwości rażenia głębokiego zaplecza przeciwnika będą łączyć się ze zdolnością do penetracji jego systemów obrony, czyli dalszego pogłębienia obszaru oddziaływania. Jest jeszcze trzeba opcja, którą testowano podczas niedawnych polsko-amerykańskich ćwiczeń, a mianowicie system paletowy pozwalający na odpalenie pocisków JASSM z samolotu transportowego C-130 Hercules.

Pojawia się tu również wątek ekonomiczny – o ile F-35 zostaną zintegrowane z nowym pociskiem na potrzeby USAF, to za dostosowanie do ich przenoszenia F-16 i wszelkie niezbędne aktualizacje Polska musiałaby zapłacić sama. Są to znaczne koszty, dotyczące nie tylko samej certyfikacji i testów z użyciem pocisków z których każdy ma kosztować około 1,5 mln dolarów, ale również zmian w oprogramowaniu a być może wyposażeniu samolotów.

Reklama
Zasięg pocisku JASSM-XR wystrzelonego z okolic Warszawy.
Zasięg pocisku JASSM-XR wystrzelonego z okolic Warszawy.
Autor. T. Głowacki/Google Earth
Reklama

Warto tu przypomnieć, że znaczna część kosztów zakupu pierwszej partii JASSMów z 2014 roku dotyczyła nie samych pocisków, ale szerokiego pakietu modernizacji samolotów F-16C/D Block 52+. Zyskały one dzięki temu nie tylko możliwość korzystania z tego typu uzbrojenia, ale też szerokiej gamy środków bojowych najnowszej generacji które wcześniej nie były dla nich dostępne. Kogo te kwestie interesują, odsyłam do publikacji które dotyczyły tamtego kontraktu oraz prac realizowanych przez kilka lat na polskich maszynach.

Zobacz też

Podsumowując, ewentualnych zakup przez Polskę pocisków JASSM-XR o zasięgu ponad 1600 km jeśli wierzyć producentowi, a jeśli wierzyć słowom premiera to nawet 1900 km, jest kwestią złożoną. Z jednej strony przyjemna i pobudzająca wyobraźnie jest wizja możliwości ataku polskich pocisków na cele w Moskwie, a być może nawet na Kremlu. Realnie jednak sensowniejsze byłoby porażenie nimi ośrodków logistycznych lub dowódczych na głębokim zapleczu wroga i zmuszenie go do utrzymywania tam części systemów obrony powietrznej. Z drugiej strony taki zakup, a nawet jego potencjalna możliwość, z pewnością będzie wykorzystana przez rosyjską propagandę jako dowód agresywnej postawi Polski i NATO.

Reklama

Trzecią i moim zdaniem najważniejszą, bo najbardziej zaniedbaną kwestią, jest zdolność polskich sił zbrojnych do wykrywania i wyznaczania celów tak głęboko na terytorium przeciwnika aby sens miało użycie pocisków wartych 1,5 mln dolarów sztuka. Polska dopiero nabywa te zdolności, czekając na własne satelity, dzierżawiąc rozpoznawcze bezzałogowce klasy MALE i nadal nie posiadając kupowanych od ponad dekady samolotów rozpoznania radioelektronicznego i innych środków głębokiego rozpoznania. Należy bowiem pamiętać, że uzbrojenie powinno być elementem nie tylko szerszego systemu, ale również kompleksowej i przemyślanej koncepcji wykorzystania środków bojowych i sił w celu realizacji zadań. W przypadku Polski tym zadaniem jest w pierwszej kolejności obrona własnego terytorium. Jestem w stanie wskazać wiele nadal zaniedbanych obszarów w zakresie uzbrojenia i wyposażenia sił zbrojnych, w tym również lotnictwa, które są bardziej potrzebne dziś niż pociski manewrujące o zasięgu ponad półtora tysiąca kilometrów. Dlatego na razie pohamowałbym chęci premiera i nakierował go na zaspokojenie tych bardziej naglących wyzwań.\ Czego sobie i państwu życzę.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama