Siły zbrojne
Holendrzy znów strzelają z Leopardów... Z Niemcami
Pododdział niemiecko-holenderskiego batalionu pancernego przeprowadził pierwsze w historii strzelanie z uzbrojenia głównego czołgu Leopard 2A6 – armaty 120 mm z lufą o długości 55 kalibrów. Miało ono miejsce na tym samym poligonie, co ostatnie strzelanie z holenderskiego pojazdu tego typu w 2011 roku, przed wycofaniem w ramach redukcji.
Strzelanie jest kolejnym krokiem na drodze do osiągnięcia zdolności bojowej przez jednostkę, co ma mieć miejsce w 2019 roku. Zgodnie z wstępnymi założeniami, dwa lata wcześniej ma ona uzyskać pełne ukompletowanie w ludzi i sprzęt. Przewiduje się, że będzie dysponowała 44-48 czołgami (jedna z kompanii, na wzór holenderski, ma prawdopodobnie posiadać 18 maszyn). Jej uzbrojenie mają stanowić czołgi Leopard 2A6.
Niemiecko-holenderska jednostka pancerna została sformowana na bazie 414 rezerwowego batalionu pancernego Bundeswehry. W świetle kryzysu na Ukrainie zdecydowano, że stanie się on jednostką czynną, złożoną z dwóch kompanii niemieckich i jednej holenderskiej. Niemcy zdecydowali ponadto o zwiększeniu docelowej liczby czołgów z 225 do około 320, co najmniej kilkadziesiąt pojazdów w wersji 2A4 ma zostać przywróconych na wyposażenie armii, a następnie zmodernizowanych do wersji 2A7.
Czytaj więcej: Niemcy: Modernizacja Leopardów ruszy w 2017 roku? Resort obrony odpiera zarzuty mediów
Służby prasowe niemieckich wojsk lądowych podkreślają, że pierwsze strzelanie wykonywała wielonarodowa załoga złożona z: dowódcy batalionu ppłk Marco Niemeyera (w roli dowódcy czołgu), kapitana Svena Hoffmana, holenderskiego dowódcy plutonu porucznika Woutera van Rossena oraz niemieckiego podoficera Dirka Leifheita w roli kierowcy.
Pierwsze strzelanie miało miejsce pod koniec września na poligonie Bergen, nieco ponad 6 miesięcy po apelu z okazji sformowania wspólnej, wielonarodowej jednostki, podporządkowanej holenderskiej brygadzie zmechanizowanej 43., która z kolei podlega niemieckiej 1. Brygadzie Pancernej. Niemcy podkreślają, że przed wycofaniem ze służby czołgów Leopard 2A6 w 2011 roku Holendrzy oddali swoje ostatnie strzały z Leopardów na tym samym poligonie. Obecnie Leopardy „wracają” do holenderskiej armii, ale w znacznie mniejszej liczbie.
Jeszcze w ciągu ubiegłej dekady zdecydowano o modernizacji 180 czołgów Leopard 2, w celu wykorzystania w wojskach lądowych Holandii, ale większość z nich została sprzedana – w tym do Finlandii, a wszystkie jednostki pancerne - rozformowane. Obecnie w służbie ma pozostać zaledwie jedna kompania (kilkanaście pojazdów) w ramach „reaktywowanego” 414 batalionu.
Warto przypomnieć, że pierwotnie Holendrzy pozyskali około 445 Leopardów 2, następnie część z nich była modernizowana do standardu A5 i jak wspomniano A6. Zakres redukcji, jaki miał miejsce w Holandii jest więc dobrym odzwierciedleniem procesu ograniczania konwencjonalnych zdolności w państwach zachodniej Europy. Ich odwrócenie wymagałoby znacznie bardziej zdecydowanych działań, byłoby też czasochłonne, jeśli w ogóle możliwe, choć pewne ograniczone kroki w tym kierunku są podejmowane.
Kiks
Lepszy użytek by zrobili z tych czołgów Polacy. Nie wiem p oco Holendrom te czołgi. A puf puf robią?
śmieją się z naszej megalomanii
A Polakom po co 2x więcej czołgów niż Niemcom i 4x więcej niż Anglikom? Nie lepiej mieć nawet 10x mniej czołgów ale za to choć po 1 naboju do nich zdolnym spenetrować czołowy pancerz rosyjskich czołgów? Bo na razie jesteśmy czołgową potęgą bez 1 nowoczesnego naboju.
dfghjk
ciekawe po co rozformowali te jednostki ? chyba żeby kogoś za tą kasę utrzymywać
wiatrak
Holendrzy myślą. I wymyślili, że są małym krajem i taka ilość czołgów jaką mogą wystawić nie ma znaczenia: albo NATO poradzi sobie bez nich albo jak sobie nie poradzi, to holenderskie czołgi tego nie zmienią. Ponadto z uwagi na położenie, to te czołgi nie służyłyby Holandii, tylko innym krajom - bo jakby miały służyć Holandii, to by znaczyło, że tam swoimi czołgami wjeżdżają ruskie, a to by znaczyło, że NATO przegrało i Holandia tego nie zmieni.
Tom
To jest właśnie to, rozformować i zlikwidować coś jest łatwo, natomiast odtworzyć to jest bardzo często proces karkołomny. Powinni to sobie wbić to głów polscy decydenci.