Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Finał „Ognistej Burzy" [RELACJA Z POLIGONU]

W ciągu jednego tylko tygodnia Nowa Dęba dwukrotnie stała się „gwiazdą” militarnej mapy Polski. Tutaj, w Zakładach Metalowych Dezamet, w obecności premiera Donalda Tuska, 12 września podpisano umowę określającą, że PGZ wybrała partnera technologicznego do produkcji pocisków artyleryjskich 155 mm. Został nim brytyjski koncern BAE Systems. Za sprawą tej umowy w ciągu dwóch lat PGZ ma osiągnąć poziom produkcji 130 tys. pocisków 155 mm rocznie. Nie jest do końca jasne, czy oznaczać to będzie koniec prób pełnej polonizacji produkcji pocisków 155 mm opartych o zakupioną w 2011 (!) roku od ZVS Dubnica (Słowacja) licencję na amunicję OFd MKM, czy też Dezamet będzie wytwarzać tę amunicję równolegle z, najprawdopodobniej, pociskiem XL12E1 z „brytyjskim DNA”.

Ognista Burza
Autor. J.Reszczyński

Po raz drugi oczy zwróciły się na to miejsce na mapie 18 września, kiedy to na tutejszym poligonie Dęba, należącym do Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych, odbyło się jedno z ćwiczeń w ramach federacji ćwiczeń „Żelazny Obrońca-25” („Iron Defender-25”). Ten blok ćwiczeń obronnych w sposób oczywisty korespondował z „bieda-manewrami” Zapad-2025, zorganizowanymi z udziałem ok. 10-13 tys. żołnierzy w bezpośrednim sąsiedztwie granic RP przez Federację Rosyjską i Białoruś.

Reklama

Manewry, które miały być taką „show of force” sił zbrojnych tych państw wobec NATO, okazały się głównie produktem dość tępej propagandy, w którą wpisał się w pewnym sensie również zorganizowany nocą z 9 na 10 września rajd rosyjskich dronów na terytorium RP. Jak Polska i sojusznicze siły NATO odpowiedziały na tę prowokację, obszernie informowały wszystkie media, nie tylko polskie ani nie tylko europejskie. Jak wpływa to na sytuację wewnątrzpolityczną w naszym kraju, obserwujemy, śledząc „wymianę uprzejmości” pomiędzy ośrodkiem prezydenckim a rządem wokół okoliczności uszkodzenia jednego z domów w Wyrykach. To potwierdza znaną już tezę, że współczesne wojny, mające destabilizować państwa i społeczeństwa, niekoniecznie muszą być wojnami w tradycyjnym rozumieniu tego określenia, jak kto woli – kinetycznymi.

Zobacz też

Kończące się w czwartek 18 września bloki ćwiczeń „Żelazny Obrońca-25” to – realizowane na lądzie, w powietrzu i na wodzie przez Wojska Lądowe, Siły Powietrzne, Marynarkę Wojenną, Wojska Specjalne oraz Wojska Obrony Terytorialnej – największe i najważniejsze z zaplanowanych dotychczas przedsięwzięć szkoleniowych Sił Zbrojnych RP w 2025 r. Wzięło w nich udział ok. 34 tys. żołnierzy oraz 600 jednostek sprzętu Wojska Polskiego i państw sojuszniczych NATO. Celem „Żelaznego Obrońcy” było zweryfikowanie interoperacyjności i sprawdzenie, w warunkach maksymalnie zbliżonych do realiów współczesnego pola walki, współdziałania różnych formacji: systemów obrony powietrznej, pododdziałów pancernych, zmechanizowanych i aeromobilnych oraz zdolności Sił Zbrojnych RP do prowadzenia działań obronnych w środowisku wielodomenowym.

Po raz pierwszy w ramach jednego bloku ćwiczeń zaplanowano użycie w zasadzie wszystkich posiadanych przez Wojska Lądowe systemów uzbrojenia, w tym tych, które zostały pozyskane w ostatnich kilkunastu miesiącach, od platform bezzałogowych oraz czołgów M1A2 Abrams i K2, haubic K9 Thunder, systemów rakietowych M142 HIMARS, Homar-K (K239 Chunmoo) i MIM-104 Patriot oraz innych systemów rakietowej obrony przeciwlotniczej, po bezzałogowe systemy uderzeniowo-rozpoznawcze Gladius.

Była to też okazja do „przypomnienia” o obecności – pomimo znaczących zakupów sprzętu tej samej klasy co polski Krab w Republice Korei – w polskim wojsku samobieżnych haubic Krab, których dostawy dla SZ RP wznowiła kilka tygodni temu Huta Stalowa Wola, dotychczas zajęta trwającą do końca 2024 roku realizacją wymagającego kontraktu eksportowego na rzecz Ukrainy. W tym roku polskie wojsko otrzyma od HSW 40 tych haubic oraz adekwatną ilość sprzętu wspierającego, co pozwoli przyspieszyć odbudowę stanu posiadania tego systemu na uzbrojeniu, po ubytkach z 2022 roku związanych z donacjami na rzecz Ukrainy. Także w tym roku, przypomnijmy, SZ RP otrzymają z HSW pierwszą partię 15 szt. BWP Borsuk oraz pierwsze egzemplarze systemów minowania narzutowego Baobab-K.

Autor. J. Reszczyński
Autor. J. Reszczyński
Reklama

Zanim doszło do ćwiczeń m.in. na poligonach w Ustce, Orzyszu i Nowej Dębie, uczestniczące w zajęciach jednostki trenowały dyslokację swojego potencjału bojowego na dystansie wielu setek kilometrów, korzystając z różnych systemów przerzutu sprzętu i wyposażenia oraz komponentu logistycznego, z wykorzystaniem sieci dróg publicznych oraz szlaków kolejowych. Był to sprawdzian nie tylko dla żołnierzy wojsk operacyjnych, ale też żandarmerii, służby organizacji i regulacji ruchu, policji oraz innych służb organizujących i osłaniających operacje. W tym również żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Druga część tego sprawdzianu rozpoczyna się po zakończeniu ćwiczeń i może potrwać nawet do końca września, kiedy jednostki będą sukcesywnie powracać do miejsc swojego stałego stacjonowania. Warto o tym pamiętać, podróżując drogami północnej, centralnej oraz wschodniej i południowo-wschodniej Polski, bo tędy przede wszystkim przemieszczać się będą kolumny wojskowe.

Szczególna rola w federacji ćwiczeń przypadła 18 Dywizji Zmechanizowanej, mającej swoje bazy na terenie województw mazowieckiego, lubelskiego i podkarpackiego, a realizującej cele ćwiczeń na poligonach odległych o setki kilometrów. Ten związek taktyczny realizował najtrudniejszą część zadań ujętych w planie „Żelaznego Obrońcy”, w tym odbywające się głównie na poligonie w Orzyszu największe w ramach całych manewrów ćwiczenie „Żelazna Brama”.

Zobacz też

Wraz z polskimi żołnierzami ćwiczyli sojusznicy z USA, Szwecji i Norwegii, zaś niezależnie od tego bloku ćwiczeń swoje zajęcia szkoleniowe realizowała na terenie Polski także armia amerykańska, przeprowadzając własne ćwiczenie „Żelazna Pięść”. Całość tworzyła ważny element integracji taktycznej w ramach programu defensywnego „Tarcza Wschód”.

Ważną częścią manewrów był blok ćwiczeń „Ognista Burza”, w które zaangażowane zostały przede wszystkim Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej z północnej i wschodniej części Polski. W tym – 1. Podlaska, 2. Lubelska i 3. Podkarpacka. Te trzy jednostki odgrywają znaczącą rolę w systemie obronnym Polski, jako że przypisane są operacyjnie do regionu bezpośrednio graniczącego ze wschodnią granicą państwa i zarazem wschodnią granicą NATO. Współdziałają w realizacji zadań obronnych nie tylko ze Strażą Graniczną, ale także właśnie z jednostkami 18. DZ. Żołnierze 1. Podlaskiej BOT, w skład której wchodzi pięć batalionów lekkiej piechoty (w Białymstoku, Suwałkach, Łomży, Hajnówce i Dąbrowie-Moczydły) oraz kilka samodzielnych kompanii, prowadzili głównie działania patrolowe i przeciwdywersyjne, związane z obecnością grup dywersyjno-rozpoznawczych (GDR) w okolicach Suwałk. Realizowali działania patrolowe mające na celu wykrycie tych grup, a także obserwację terenu przy wykorzystaniu sprzętu optoelektronicznego , ochraniali budynki użyteczności publicznej.

Dla terytorialsów z 2. LBOT (w jej skład wchodzi pięć batalionów lekkiej piechoty z siedzibą w Lublinie, Dęblinie, Bezwoli, Kraśniku i Zamościu) zaplanowano zajęcia od 14 do 19 września. Żołnierze działali na terenie poligonu na Felinie, a także poza terenami wojskowymi. Ich koledzy z 3. PBOT (cztery bataliony lekkiej piechoty: w Rzeszowie, Dębicy, i dwa w Nisku, z których jeden, 34, docelowo ma funkcjonować w Tarnobrzegu) szkolili się w terenie od soboty 13 września, głównie na terenach leśnych w okolicach miejscowości Żdziary (powiat dębicki), Rzemień (powiat mielecki), Kołaczyce (powiat jasielski) i Blizna (powiat ropczycko-sędziszowski).

Ognista Burza
Autor. J. Reszczyński
Ognista Burza
Autor. J. Reszczyński
Ognista Burza
Autor. J. Reszczyński
Ognista Burza
Autor. J. Reszczyński

Zajęcia odbywały się w dzień i w nocy, z wykorzystaniem środków pozoracji pola walki. W ramach swojego zaangażowania w realizację zadań zaplanowanych w „Żelaznym Obrońcy” żołnierze z 3. PBOT w swoim SRO zapewniali swobodę manewru kolumnom wojskowym 21. Brygady Strzelców Podhalańskich oraz – poprzez dozór i patrolowanie – prowadzili działania zabezpieczające wobec pododdziałów z 1. Brygady Czołgów oraz 19. Brygady Zmechanizowanej. W ramach wsparcia operacyjnego prowadzili rozpoznanie, wystawiali posterunki obserwacyjne oraz zabezpieczali wybrane miejsca na wyznaczonych trasach.

Łącznie do ćwiczenia, którego finał nastąpił 18 września na poligonie Dęba, WOT desygnowały około 2500 żołnierzy i ok. 430 jednostek sprzętu. Kulminacja ćwiczeń nastąpiła, z udziałem ok. 600 żołnierzy z pięciu BOT, właśnie w czwartek 18 września w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych-Dęba. Scenariusz ćwiczeń, odbywających się w obecności mediów, zakładał zintegrowane działanie bojowe ugrupowania WOT w warunkach obrony, obejmujące zadania ogniowe, wsparcia, łączności oraz medyczne.

Żołnierze WOT podczas ćwiczeń, prezentujących działania taktyczno-osłonowe w domenie lądowej połączone ze strzelaniami, wykorzystywali będące na ich wyposażeniu, podstawowe dla formacji lekkiej piechoty, nowoczesne systemy uzbrojenia, takie jak granatniki przeciwpancerne Carl Gustaf, przeciwpancerne pociski kierowane Javelin, granatniki przeciwpancerne M72 oraz bezzałogowe systemy powietrzne Warmate, moździerze kal. 60 mm. W dynamicznej części ćwiczenia zaprezentowano kilka rozwiązań taktycznych, takich jak przeprowadzenie zasadzki na konwój logistyczny hipotetycznego przeciwnika, w trakcie której niszczono nie tylko cel główny ataku, czyli kolumnę transportową, ale również neutralizowano ubezpieczające konwój siły ciężkie przeciwnika, w tym broń pancerną, odpierano kontratak, a także siłami snajperów eliminowano tzw. wysokowartościowe cele po stronie przeciwnika.

Reklama

Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej gen. dr Krzysztof Stańczyk ocenia ćwiczenia jako udane, choć nie wolne od ujawnionych w ich trakcie pewnych mankamentów, np. w obszarze komunikacji. – Ćwiczenia odbyły się w tym roku, bo trzy pierwsze brygady WOT, podlaska, lubelska i podkarpacka, osiągnęły pewien stopień gotowości i zdolności. Przyszedł czas na sprawdzenie tych zdolności – powiedział.

Zakończenie ćwiczeń wykorzystano jako okazję do prezentacji uzbrojenia i wyposażenia pododdziałów lekkiej piechoty. Można było nie tylko uzyskać informacje na temat poszczególnych typów uzbrojenia i sprzętu, jakim dysponują WOT, ale również poznać zasady jego działania, wykorzystania bojowego i obsługi. Zainteresowani mogli zapoznać się nie tylko z bronią strzelecką, w tym wszystkimi typami karabinów snajperskich, ale także poznać obsługę tak zaawansowanego technicznie uzbrojenia jak ppk Javelin, granatnik Carl Gustaf, różne rodzaje min, poznać zasady pozyskiwania danych rozpoznawczych z BSL FlyEye czy korzystania z różnych opcji oferowanych przez system Warmate.

Zobacz też

Uzupełnieniem tej części czwartkowego ćwiczenia była dynamiczna prezentacja działania oraz statyczna ekspozycja sprzętu wystawionego przez firmy pracujące na rzecz obronności. Tym sprzętem były przede wszystkim systemy uzbrojenia związane z dronami różnych klas, a także systemami ich zwalczania i neutralizacji. Wiele zaprezentowanych rozwiązań jest w sposób oczywisty i bezpośredni inspirowanych doświadczeniami z wojny ukraińsko-rosyjskiej, a niektóre są wręcz tworzone, rozwijane i doskonalone z bezpośrednim wykorzystaniem doświadczeń polskich firm, których uzbrojenie jest używane przez stronę ukraińską w działaniach bojowych.

Do ciekawszych spośród zaprezentowanych rozwiązań bez wątpienia należy zaliczyć prezentację funkcjonującego już w realu, a nie tylko w formie koncepcji, odpornego na zakłócenia elektromagnetyczne drona sterowanego z wykorzystaniem wiązki światłowodowej, kilku wyspecjalizowanych dronów klasy FPV (first person view), w tym drona klasy kamikadze uzbrojonego w głowicę bojową kal. 60 mm oraz drona stricte myśliwskiego, przeznaczonego nie tylko do zwalczania, ale nawet do przechwytywania dronów przeciwnika, brania ich „w niewolę” i dostarczania do wskazanego miejsca we własnych pozycjach, co pozwala nie tylko przejąć dron, ale też znajdujące się w jego pamięci dane, np. rozpoznawcze oraz zbadać urządzenie pod kątem zastosowanych w nim technologii. Udana, spektakularna prezentacja takiej procedury wzbudziła duże zainteresowanie i uznanie.

Potwierdzają to także słowa szefa WOT, gen. K. Stańczyka, który dał do zrozumienia, że WOT dostrzega oczywisty potencjał tkwiący w wielu z prezentowanych rozwiązań, zbieżnych z ogólną tendencją do nasycania tej formacji „elementami dronowymi”, jednakże „WOT kota w worku nie weźmie” - „Moim celem jako dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej jest przede wszystkim wyposażenie sekcji lekkiej piechoty w drony lekkie, aby mogły być używane na codziennym polu walki i chroniły przede wszystkim żołnierzy. Jest kilka elementów, które chcielibyśmy przede wszystkim najpierw sprawdzić w realnym działaniu, nie tylko w pokazach”.

Zobacz też

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama