Reklama

Filipiński okręt tonie „ze strachu” przed rakietami

Filipiński okręt BRP „Miguel Malvar” (PS-19) w czasie ćwiczenia CARAT 2012 na Filipinach
Filipiński okręt BRP „Miguel Malvar” (PS-19) w czasie ćwiczenia CARAT 2012 na Filipinach
Autor. US Navy

Pamiętający jeszcze czasy II wojny światowej i przerobiony na cel, filipiński okręt BRP „Miguel Marvar” zatonął w drodze na poligon jeszcze przed trafieniem go jakimkolwiek pociskiem, rakietą lub torpedą. W ten sposób ostre strzelanie do jakich przygotowywało się wiele innych jednostek pływających w ramach ćwiczenia Balikan 2025 zakończyło się jeszcze przed tym, jak się rozpoczęło.

Filipińska marynarka wojenna informując o zatonięciu okrętu BRP „Miguel Marbar” próbuje bagatelizować całą sprawę. Bo rzeczywiście mowa jest o jednostce pływającej, która została z góry przeznaczona na stracenie, mając służyć jako pływający, realny cel dla innych okrętów bojowych. Dodatkowo, zgodnie z oficjalnym komunikatem, całe filipińsko - amerykańsko – australijskie ćwiczenie morskie pod kryptonimem Balikatan 2025, mające się rozpocząć od 5 maja 2025 roku, było później kontynuowane zgodnie z planem.

Reklama

Sprawa jednak nie jest wcale taka prosta. Prawdą jest tylko to, że utracono okręt, który miał już ponad 80 lat. Korweta BRP „Miguel Marbar” była bowiem wykorzystywana jeszcze w czasie II wojny światowej, służąc pod nazwą USS „Brattleboro” w amerykańskiej marynarce wojennej jako patrolowiec ratowniczy i pływający szpital. To właśnie na jego pokładzie opiekowano się m.in. rannymi podczas inwazji na Filipiny, a później na Okinawie. Szacuje się, że w ciągu sześciu miesięcy działań wojennych na Pacyfiku, na okręcie tym leczono ponad 1300 amerykańskich żołnierzy ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych.

Amerykański patrolowiec ratowniczy USS „Brattleboro” (EPCER-852)
Amerykański patrolowiec ratowniczy USS „Brattleboro” (EPCER-852)
Autor. US Navy/Wikipedia

Pomimo szpitalnego przeznaczenia, korweta USS „Brattleboro” była uzbrojona w jedną armatę główną kalibru 76 mm, dwie armaty Bofors kalibru 40 mm, trzy podwójne armaty przeciwlotniczych Oerlikon kalibru 20 mm, cztery karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm, wyrzutnię rakietobomb Hedgehog oraz wyrzutnię bomb głębinowych. W 1966 roku okręt przekazano Wietnamowi, gdzie służył jako „Ngọc Hồi”. Jednak po upadku Sajgonu, załoga porwała korwetę i uciekła nią na Filipiny. Tam okręt ten, już jako RPS „Miguel Malvar”, służył aż do grudnia 2021 roku, będąc w międzyczasie jedną z najbardziej odznaczonych jednostek pływających filipińskiej marynarki wojennej. Teraz ta sama marynarka wojenna próbuje się tłumaczyć, że „ten osiemdziesięcioletni zdezelowany okręt nie był w stanie wytrzymać wzburzonego morza”.

    W rzeczywistości zatonięcie okrętu celu wywołało całkiem niemałe zamieszanie. Po pierwsze z powodu wypadku nie można było zrealizować najważniejszego elementu ćwiczenia Balikatan 2025, a więc faktycznego strzelania z uzbrojenia MARSTRIKE (maritime strike). Amerykańskie i filipińskie okręty musiały więc pominąć ten epizod, do którego przygotowania trwały na pewno długo wcześniej i do którego zabezpieczenia na pewno zaangażowano bardzo dużo sił. O rozmachu tych ćwiczeń może świadczyć fakt, że mają one trwać do 9 maja 2025 roku i weźmie w nich udział ponad 14 000 filipińskich, amerykańskich i australijskich żołnierzy.

    Wietnamski okręt patrolowy RVN „Ngọc Hồi”
    Wietnamski okręt patrolowy RVN „Ngọc Hồi”
    Autor. Wikipedia

    Po drugie przerobienie korwety BRP „Miguel Marbar” na cel wymagało dużo pracy i pieniędzy. Przed zatopieniem okręt trzeba było bowiem pozbawić wszystkich tych elementów, które miałyby negatywny wpływ na środowisko morskie (z oczyszczeniem zbiorników paliwowych włącznie). Teraz cała ta praca i wydane na nią całkiem niemałe środki poszły na marne (a właściwie na dno).

      Trzecim problemem jest samo miejsce zatopienia korwety. Strzelanie do realnego celu morskiego zawsze musi się bowiem odbywać na wyznaczonym, odpowiednio głębokim i oddalonym od brzegu akwenie, by wrak nie stanowił jakiejkolwiek przeszkody dla ruchu morskiego, rybołówstwa, czy też przemysłu offshore. Tymczasem korweta zatonęła zaledwie 33 mile na zachód od Filipin, na spornych wodach Morza Południowochińskiego.

      Zamieszanie wywołały dodatkowo same komunikaty o zatonięciu korwety RPS „Miguel Malvar”. Nazwę tą nosi bowiem obecnie nowoczesna korweta rakietowa zbudowana dla Filipin przez Południową Koreę i oddana zaledwie miesiąc wcześniej. Na szczęście okazało się, że chodzi o starą jednostkę, dodatkowo pozbawioną stałej załogi.

      Reklama
      WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
      Reklama

      Komentarze

        Reklama