- W centrum uwagi
- Ważne
- Wiadomości
F-35 - nie, ale Chinook - tak. Druga transza śmigłowców z USA trafi do Turcji
Rozpoczęły się dostawy drugiej transzy ciężkich śmigłowców transportowych CH-47F Chinook dla Turcji. Jak poinformował turecki resort obrony, pierwsza z pięciu maszyn znajduje się już w rękach sił zbrojnych.

Turcy nie otrzymają w najbliższym czasie zamówionych myśliwców 5. generacji F-35, ale nie będą już mieli problemu z odebraniem pozyskanych ciężkich śmigłowców transportowych CH-47F Chinook. Pierwsza z pięciu maszyn, które mają trafić do Turcji w ramach drugiej transzy dostaw, znajduje się już w rękach tureckich sił zbrojnych.
Dostawa pierwszej transzy maszyn odbyła się w listopadzie 2016 roku, na podstawie umowy z roku 2011. Obejmowała ona przekazanie Turcji 6 ciężkich śmigłowców CH-47F Chinook. Jeszcze w tym samym roku tureckie władze zdecydowały się na zwiększenie zamówienia w ramach kontraktu o 5 dodatkowych maszyn Boeinga. Zgodnie z planem, pięć maszyn ma trafić w ręce wojsk lądowych, szósta znajdzie się bezpośrednio w gestii sztabu generalnego, siódma będzie przystosowana do przewozu prezydenta i innych najważniejszych osób w państwie, ostatnia czwórka będzie zaś wykorzystywana do transportu oddziałów sił specjalnych.
CH-47F Chinook to znacznie zmodernizowana wersja popularnych śmigłowców transportowych CH-47D. Zmiany obejmują zastosowanie nowej otwartej awioniki cyfrowej, na którą składa się kokpit w układzie Rockwell Collins Common Avionics Architecture System (CAAS) i system cyfrowej kontroli parametrów lotu firmy BAE Systems. Modyfikacje objęły też wzmocnienie i rekonfigurację struktury kadłuba, oraz wymianę silników na mocniejsze jednostki typu Honeywell T55-GA-714A. Na zakup śmigłowców CH-47F Chinook poza US Army i Turcją zdecydowały się m.in. Arabia Saudyjska, Singapur czy Holandia, zainteresowanie złożeniem zamówienia wyrażają też Izrael i Niemcy. W obu tych państwach głównym konkurentem najnowszej wersji Chinooka jest CH-53K.
Tłem dla dostaw amerykańskiego sprzętu jest opóźnianie przekazania zamówionych przez Turcję myśliwców 5. generacji F-35. Losy maszyn leżą obecnie w rękach Pentagonu, który ma 90 dni na publikację raport o turecko-amerykańskich relacjach. Dokument zawierać ma ocenę okoliczności planowanego nabycia przez Turcję rosyjskiego systemu obrony rakietowej S-400 i konsekwencje ewentualnego odsunięcia Ankary od współpracy nad programem F-35. Sprawozdanie Pentagonu będzie kluczowe dla określenia zasadności rozważanego trwałego zablokowania tureckich dostaw myśliwców 5. generacji.
Turcja pozostaje jednym z sześciu największych partnerów programu Joint Strike Fighter, którego częścią jest od 1999 roku. Od tego czasu miała zainwestować w jego rozwój ok. 1,25 mld USD. Krajowy przemysł odpowiada za produkcję niektórych komponentów myśliwca oraz ma docelowo zapewniać obsługę tych maszyn rozmieszczonych na kontynencie europejskim. Co najmniej 10 tureckich firm buduje w porozumieniu z koncernem Lockheed Martin części i komponenty myśliwca, takie jak wyświetlacze kokpitu.
W sumie do Turcji trafić ma 100 samolotów F-35. Na razie władze kraju zdecydowały się na 30 myśliwców. Do odebrania pierwszej z nich doszło w czerwcu br. podczas uroczystości w Fort Woth w Teksasie. Samolot jednak i tak nieprędko miał trafić do Azji Mniejszej, na razie służą bowiem do szkolenia tureckich pilotów oraz instruktorów w bazie Luke w Arizonie.
Czytaj też: Pierwszy F-35 "w rękach" Turków [WIDEO]
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]