Reklama

W każdym z trzech rodzajów napędu AIP Francuzi założyli, że będzie się on mieścił w oddzielnej sekcji, którą dokłada się w rufowej części okrętu (podczas jego budowy albo później np. w czasie planowanego remontu). Każdy z oddzielnych modułów został tak zaprojektowany, by po jego wbudowaniu nie trzeba było wprowadzać zmian konstrukcyjnych w sekcjach znajdujących się zarówno przed, jak i za AIP. Ponadto moduły napędu niezależnego od powietrza koncernu DCNS są odpowiednio wyważone, przez co na okręcie trzeba jedynie uwzględnić większą długość podczas manewrów.

Trzy propozycje napędu AIP dla okrętów Scorpène – fot. M.Dura

Obecnie we „francuskich” sekcjach AIP może się znajdować (w zależności od wymagań zamawiającego) system zasilania oparty o: nowej generacji ogniwa paliwowe, zespół akumulatorów litowo - jonowych oraz napęd MESMA. Przy czym Francuzi podkreślają, że w każdym z wymienionych rozwiązań nie ma potrzeby stosowania niestandardowego paliwa (np. wodoru), nie ma dodatkowych wymagań odnośnie składowania paliwa (nie trzeba budować specjalnej infrastruktury w porcie), natomiast cykl przeglądów i remontów w niczym nie odbiega od pierwotnie przewidzianego dla okrętu.

Ogniwa paliwowe II generacji

O możliwości wyposażenia okrętów podwodnych typu Scorpène w ogniwa paliwowe koncern DCNS poinformował po raz pierwszy oficjalnie w Gdańsku - w czasie targów Balt - Military - Expo 2014 w czerwcu br. Teraz ujawniono nieco więcej szczegółów na temat nowego, „francuskiego” systemu zasilania.

Testowy model baterii paliwowej II generacji dla okrętów Scorpène – fot. DCNS

Okazało się, że Francuzi zaproponowali tzw. ogniwa paliwowe II generacji, które również wymagają dostarczenia tlenu i wodoru z tą jednak różnicą w odniesieniu do innych podobnego typu rozwiązań, że wodór nie musi być składowany na pokładzie okrętu, a jest na nim po prostu wytwarzany. Wykorzystuje się w tym celu specjalny układ przetwarzający - zasilany standardowym paliwem okrętowym.

Różnica w budowie napędu AIP z ogniwami paliwowymi I i II generacji– fot. M.Dura

Jak na razie nie ujawniono, w jaki sposób w tym układzie uzyskuje się wodór jednak Francuzi przetestowali prototyp całego modułu i wykazali, że nawet pracując kilkaset godzin bez przerwy jest on nadal wydajny i bezawaryjny.

Laboratorium testowe napędu AIP dla okrętów Scorpène – fot. DCNS

Dzięki wielomiesięcznym badaniom koncern DCNS określił, że oferowane ogniwa paliwowe pozwalają na poruszanie się pod wodą z prędkością 4 w przez 3 tygodnie, a więc o 7 dni dłużej niż inne rozwiązania w zakresie napędu niezależnego od powietrza. Dodatkową zaletą takiego systemu zasilania jest brak konieczności umieszczania w kadłubie zbiorników do składowania wodoru, które zajmują miejsce i są niebezpieczne. Natomiast samo uzupełnianie paliwa dla systemu AIP może odbywać się w każdym porcie i nie wymaga oddzielnej instalacji do przesyłania wodoru.

Baterie litowo - jonowe

Pomysł zastosowania akumulatorów litowo - jonowych na okrętach podwodnych nie jest nowy. Jego wprowadzenie w życie nie było jednak możliwe ze względu na zbyt dużą cenę takich akumulatorów oraz problemy z ich przegrzewaniem się, co jest niedopuszczalne na okrętach podwodnych. Tymczasem ostatnio koncern DCNS ujawnił, że zakończono prace nad bezpiecznym rodzajem akumulatorów Li - ionowych, które po zamontowaniu w standardowej sekcji pozwalają na szybką ucieczkę okrętu podwodnego w zanurzeniu z zagrożonego akwenu z prędkością 12 węzłów przez 1 dzień, lub na poruszanie się pod wodą z prędkością 4 w przez 7 dni.

Oznacza to, że Francuzi opanowali jednak technologię Li - ion na tyle, że zdecydowali się ją zaproponować dla OP typu Scorpène – jednak co należy podkreślić - nie, by zastąpić standardowe baterie akumulatorów kwasowych, ale by stworzyć ekwiwalent napędu niezależnego od powietrza.

System AIP oparty o baterie litowo – jonowe proponowany dla okrętów Scorpène – fot. DCNS

Podobne rozwiązanie postanowili zresztą wykorzystać Japończycy, wprowadzając baterie akumulatorów Li - ion na kolejnej partii czterech okrętów podwodnych typu Soryu. Akumulatory mają zastąpić napęd AIP oparty o silnik Stirlinga, będący obecnie na wyposażeniu już wprowadzonych tego typu jednostek. Zgodnie z nieoficjalnymi wyjaśnieniami Japończycy chcą w ten sposób uprościć sposób wykorzystywania okrętów Soryu a także ograniczyć koszty ich utrzymania, czyniąc je bardziej atrakcyjnymi dla ewentualnych klientów (w pierwszej kolejności dla Australii).

Zaletą omawianego rozwiązania jest możliwość ciągłego ładowania napędu AIP na morzu (na powierzchni lub na „chrapach” z wykorzystaniem silników diesla), bez potrzeby uzupełniania zapasów. Wadą jest niewątpliwie krótszy czas przebywania pod wodą – chociaż w zupełności wystarczający dla klasycznie uzbrojonych okrętów podwodnych (bez rakiet manewrujących).

Napęd MESMA

Moduł MESMA (Module d'Energie Sous-Marine Anaérobie) był najwcześniej opracowanym we Francji napędem klasy AIP. Wcześniej zastosowano go na pakistańskich okrętach typu Agosta 90B (jak dotąd wykonano trzy takie moduły, które już zostały dostarczone dla Pakistanu), obecnie jest on proponowany jako jedna z trzech opcji dla okrętów typu Scorpène (w tym także dla polskiej Marynarki Wojennej).

Należy podkreślić, że pierwsza MESMA - zamontowana przed kilkoma laty na okręcie podwodnym „Hamza” (trzecia jednostka w serii typu Agosta 90B) została przetestowana w czasie normalnych działań operacyjnych spełniając wymagania sił morskich Pakistanu w takim stopniu, że zamówiono kolejne dwa moduły.

MESMA to system zasadą działania przypominający napęd na atomowych okrętach podwodnych, w którym turbogenerator zasilający jednostkę w prąd elektryczny jest napędzany parą wytworzoną w obiegu wtórnym reaktora. Główna różnica polega na tym, że ciepło potrzebne do produkcji pary w wymienniku ciepła wytworzone w obiegu pierwotnym nie pochodzi w module MESMA z reakcji jądrowej, lecz jest efektem spalania mieszanki tlenu z olejem napędowym (takim samym, jaki stosuje się w silnikach diesla).

Zasada działania napędu MESMA – fot. M.Dura

Dalej zasada działania jest już podobna. Najpierw para zasila turbinę, a ta z kolei generator, czyli źródło energii elektrycznej dla okrętu. Wszystko mieści się w oddzielnie zbudowanej sekcji (o szerokości około 9 m), co pozwala na jej testowanie przed zamontowaniem w kadłubie okrętu podwodnego. System z założenia prosty, sprawdzony (podobne instalacje od lat były projektowane przez francuskich inżynierów dla atomowych okrętów podwodnych) i jak się okazało niezawodny wzbudzał jednak obawy.

W celu rozszerzenia oferty Francuzi zdecydowali się zaproponować również inne rozwiązanie – i to jak się ostatnio okazało w dwóch wersjach (baterie paliwowe drugiej generacji oraz akumulatory litowo – jonowe).

Co wybrać?

Wybór rodzaju napędu niezależnego od powietrza powinien zależy przede wszystkim od wymagań jakie są stawiane okrętom podwodnym przez użytkownika. Oferta DCNS jest o tyle ciekawa, że rzeczywiście w jej przypadku jest z czego wybierać.

Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. Roman

    Wybór rzeczywiście jest. Oprócz walorów czysto operacyjnych (czas autonomicznego pływania pod wodą i prędkość tegoż pływania i poziom głośności pracy urządzenia) trzeba też brać pod uwagę dojrzałość konstrukcyjną urządzenia AIP. Wydaje się, że spośród oferowanych systemów AIP, chyba największe możliwości operacyjne przedstawia system z ogniwami paliwowymi, zaś system MESMA jest najbardziej dopracowany i nie jest już pewnie obciążony tzw. chorobami wieku dziecięcego, które mogą nieraz bardzo utrudnić eksploatację urządzenia. Natomiast system z bateriami litowo-jonowymi w istocie jest wspomaganiem baterii konwencjonalnych akumulatorów kwasowych i wymaga ładowania przy pomocy klasycznego silnika diesla w położeniu wynurzonym lub z wykorzystaniem tzw. chrap. Niestety, obydwie metody ładowania czy doładowywania baterii litowo-jonowych przy obecnych systemach wykrywania OP mogą okazać się w rzeczywistych warunkach bojowych małego akwenu wodnego na jakim mają działać przewidywane OP bardzo problematyczne, wręcz niebezpieczne.

    1. Marek

      Z ogniwami litowo-jonowymi niekoniecznie jest tak, że mają być systemem pomocniczym. Koreańczycy kombinują z okrętem podwodnym, w którym są one podstawowym i chyba jedynym źródłem zasilania. Co z tego wyjdzie? No cóż. Inna sprawa. Jeśli chodzi zaś o francuską ofertę, jak dla mnie nie ma się nad czym zastanawiać, tylko brać. System Stirlinga fajny, ale działa na zasadzie wymiany ciepła z otoczeniem i ma swoje ograniczenia. Niemieckie rozwiązanie, to zbiornik z wodorem. Raz, że z przechowywaniem tego gazu jest kłopot, dwa, że to jest tykająca bomba na pokładzie okrętu, trzy, że zachodzi dodatkowa komplikacja przy bunkrowaniu. Ogniw paliwowych produkowanych przez Francuzów nie dotyczą te problemy. Dziwię się, że Niemiaszki do tej pory nie wpadły na to rozwiązanie. Przecież już od jakiegoś czasu oferuje się w komercyjnym handlu podobne zasilanie do systemów pomocniczych jachtów.

    2. Jakub

      W samo sedno

    3. Specjalista

      Bardzo trafne! Liwca kupili chyba z jedną sztukę. Tyle samo Kormoranów... w ogóle okrętów to kupili 1 sztukę przez 8 lat. To niby dbanie o MW? A Fly Eye to ile nakupili? Będzie z 10 egzemplarzy. Brawo My!

  2. Lehu

    Stawiam na szwedzkie A26, zdecydowanie najlepsza koncepcja na płytkie morza, a zintegrować z NSM, RBS 15, a nawet MdCN też się da jeśli będzie takie wymaganie. Szwedzi sa wkuci na Niemców za numery z Kockums i mogą zaproponować ciekawą ofertę pierwszemu kontrahentowi.

    1. w

      a kto sprzeda to MdCN dla szwedzkich (lub niemieckich) okrętów? Francuzie nie, to w takim razie kto?

  3. lol

    "Ponadto moduły napędu niezależnego od powietrza koncernu DCNS są odpowiednio wyważone, przez co na okręcie trzeba jedynie uwzględnić większą długość podczas manewrów". To ile metrów będzie miał ten op???

  4. wodnick

    Francja za Minstrale powinna być ignorowana przez wszystkich eksporterów broni etc. A swoją drogą Marynarka Wojenna, a już napewno okręty podwodne Polsce na tej kałuży Bałtyku nie są potrzebne. Jedyny potencjalny wróg na Bałtyku bije nasze uzbrojenie i /oby nie/ nas bez użycia floty wojennej. To nie II Wojna Światowa. Oni nie będą nas ostrzeliwać z morza. Lepiej zlikwidować Marynarkę i kupić od Izraela żelazne kopuły

    1. jaan

      Francję trzeba traktować bizneowo. Jeżeli mają nam coś do zaoferowania. A my odniesiemy korzyści w długim okresie to nie należy ich wykluczać. Jak widać oferują więcej niż inni. Niestety wybór już padł na Niemca. Co jest dla mnie skandalem. Nieprawdopodobnym.

    2. Hansanty

      a ty co niemiecki lobbysta Ubotów? To super oferta kompleksowa i dająca ogromny potencjał i technologię. Nie zapominajmy, że Leopardów do dziś nie możemy nawet modernizować.

    3. Boruta

      Marynarka jest najbardziej potrzebna. Jak nie będa ostrzeliwać z morza, jak leża po drugiej stronie zatoki? Geografia się kłania.

  5. matros

    3 Scorpene z rakietami manewrującymi i napędem MESMA dla MW byłyby dobrym rozwiązaniem.

    1. Boruta

      MESMA to najgorsze rozwiązanie.

  6. ja

    Odbiegając od tematu to mnie zastanawia coś innego. Jakim cudem OP typ 207/Kobben były wodowane w ciągu pięciu miesięcy od położenia stępki a wchodziły do służby po 8-9 miesiącach? Ja rozumiem że to jest mały i niezbyt skomplikowany okręt ale żeby aż tak szybko?

  7. ja

    Odbiegając od tematu to mnie zastanawia coś innego. Jakim cudem OP typ 207/Kobben były wodowane w ciągu pięciu miesięcy od położenia stępki a wchodziły do służby po 8-9 miesiącach? Ja rozumiem że to jest mały i niezbyt skomplikowany okręt ale żeby aż tak szybko?

  8. zdzich

    Najlepszy jest Stirling bo jest cichszy niż turbina.Udeałem byłóby połączenie go z Li-Jon.I oczywiście na Saabie ze względu na stealtha.Oprócz tego Szwedzi mają najwięcej doświadczenia z AIPami i CENA! 1/3 ceny Scorpena i U212A.I przystosują go do NSM i później do wersji lądowej.

    1. Marek

      Owszem. To byłoby świetne rozwiązanie. Choćby ze względu na to, że Li-Jon potrafiłyby ze względu na swoją wydajność dać okrętowi niezłego kopa, a silnik Stirlinga zapewniałby doładowanie całego interesu. Na dobrą sprawę mógłby działać na chrapach, a także na powierzchni. Oczywiście w taki sposób, że poprzez bufor w postaci wymienionych akumulatorów napędzałby silniki elektryczne. Przy odpowiednio przemyślanym projekcie, można by wówczas całkowicie zrezygnować z Diesli. Tyle, że coś takiego nie jest jeszcze nigdzie dostępne.