Siły zbrojne
Estonia: nowa dywizja pod dowództwem NATO
Generał broni Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego (MNC NE), odwiedził Estonię, gdzie mieści się nowa dywizja estońska pod dowództwem NATO. Ma on ma wzmocnić zdolności Estońskich Sił Obronnych i Korpusu Północno-Wschodniego – jak czytamy w komunikacie NATO.
26-27 kwietnia gen. broni Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego (Commander Multinational Corps Northeast - MNC NE) odwiedził Estonię i spotkał się z dowództwem estońskiej dywizji, która niedawno została utworzona w celu wzmocnienia zdolności Estońskich Sił Obronnych i MNC NE.
Czytaj też
Jak czytamy w komunikacie dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, estońska dywizja została utworzona w grudniu 2022 roku i jest podporządkowana Szefowi Obrony Estonii (CHoD). Jest to również największy związek taktyczny sił lądowych w Estońskich Siłach Obronnych (EDF). Zgodnie z ustaleniami szczytu NATO w Madrycie, na rozkaz CHoD jednostka może w każdej chwili zostać przydzielona do łańcucha dowodzenia NATO. Taka decyzja została podjęta i dywizja została przekazana do Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego.
Czytaj też
Dywizja estońska prowadzi operacje wojskowe w swoim obszarze odpowiedzialności obejmującym terytorium Estonii. W jej skład wchodzą 1. i 2. Brygada Piechoty Armii Estońskiej wzmocnione jednostkami wsparcia - batalionami logistycznym, łączności oraz artylerii. Dywizja jest zdolna do włączenia dodatkowych pododdziałów, w tym pochodzących od sojuszników z NATO.
Darek S.
No to brakuje im jeszcze dwóch brygad. Jak wszystkie kraje Nadbałtyckie poważnie do sprawy obrony podejdą, przynajmniej tak jak Litwa i każdy z nich wystawi minimum jedną dywizję zmechanizowaną, widzę możliwość aby Polska broniła się na wysuniętych rubieżach obronnych, czyli na terytorium tych republik. Prawda jest taka, że najlepiej gdyby były to dywizje pancerne, bo problemami przy przerzucaniu ciężkiego sprzętu Amerykanie nam tłumaczyli, dlaczego tylko tak trochę nas ochraniają, bo jak przyjdzie co do czego, to musimy bardziej jednak liczyć na siebie. Tak samo my dając gwarancje krajom bałtyckim, powinniśmy od nich wymagać zakupu czołgów produkowanych u nas. Chyba, że Litwini Łotysze i Estończycy uwierzą, że Niemcy Francuzi lub Amerykanie pojadą się naprawdę bić za ich wolność. Gdyby te kraje miały taki zamiar, to w 2014 roku wysłałyby do tych krajów przynajmniej po brygadzie i teraz nie byłoby wojny na Ukrainie.