Amerykańscy senatorowie Mike Rounds i John Thune poinformowali generała Timothy’ego Ray’a, dowódcę globalnych sił uderzeniowych USAF o oficjalnym wyborze bazy Ellsworth w Dakocie Południowej na pierwszą bazę bombowców Northrop Grumman B-21 Raider.
Informacja ta jest zwieńczeniem wieloletniej walki o bazę w Ellsworth, której zamknięcie rozważano jeszcze w roku 2005. Obecnie baza jest przede wszystkim wielkim centrum logistycznym amerykańskich sił uderzeniowych. Stacjonują w niej także dwa dywizjony bombowców B-1B a przy okazji także jeden dywizjon MQ-9 Reaper i dywizjon szkolny.
Ellsworth rywalizowało o stanie się pierwszą, a w dalszej przyszłości zapewne najważniejszą bazą B-21 Raider, z położoną w Teksasie bazą Dyess. O decyzji miała zadecydować obecność wielkich i czterokrotnie powiększonych w tym celu terenów poligonowych pustych stanów północnego Środkowego Zachodu – Montany Dakoty Północnej, Południowej i Wyoming. Załogi Raiderów będą mogły przeprowadzać loty szkoleniowe i symulowane ataki na „potencjalnego przeciwnika”. Wybór oznacza, że pojawi się tam nie tylko pierwsza jednostka testowa i szkolna B-21 ale także pierwszy pełnowartościowy dywizjon liniowy.
Nieprzypadkowo to obydwaj senatorowie poinformowali o wyborze. Południowa Dakota to bowiem ich okręg wyborczy i walczyli o zapewnienie „swojej” bazie wiodącej roli od roku 2014 czyli od rozpoczęcia programu Raidera. Ostateczna decyzja została podjęta 9 czerwca i oznacza, że na terenie bazy zostaną przeprowadzone szeroko zakrojone inwestycje. Zmiany obejmą procedury bezpieczeństwa, ponieważ obecnie stacjonujące w Ellsworth samoloty nie przenoszą broni atomowej, a B-21 są do tego przewidziane. Zakłada się też, że wzrośnie liczba misji prowadzonych z bazy o 41,1 proc. Natomiast do 7700 zwiększy się liczba personelu bazy wraz z rodzinami.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie