Reklama

Siły zbrojne

Dlaczego Ukraińcy utracili lotnisko w Doniecku? Analiza taktycznego poziomu działań bojowych

Fot. mil.gov.ua.
Fot. mil.gov.ua.

Koniec epopei tzw. cyborgów odbija się niewiele mniejszym echem, niż klęska pod Iłowajskiem. Tym bardziej, że heroiczna obrona lotniska w Doniecku (właściwie zdewastowanych ruin, głównie tzw. nowego terminalu) miała znaczenie nie tyle strategiczne, czy nawet taktyczne, ile przede wszystkim symboliczne. Dlatego stronie rządowej trudno było przyznać się do faktu, że po 242 dniach obrony lotnisko w Doniecku (dokładnie rzecz ujmując tzw. nowy terminal) zostało utracone. 

Stało się tak m.in. dlatego, że nie sprostało zadaniu wyższe dowództwo, a sama operacja odblokowania lotniska podjęta w dniu 17 stycznia zakończyła się porażką. Co więcej już wstępne analizy (niezastąpiony w tym względzie jest Jurij Butusow z Censor.net) wykazują, że lista popełnionych błędów jest długa i w znacznej mierze kompromitująca.

Poniżej wskażemy na te kluczowe, które z jednej strony determinowały wydarzenia wokół lotniska w styczniu, a z drugiej wskazują na niskie zdolności taktyczne sił operacji antyterrorystycznej (ATO - przynajmniej w tym konkretnym przypadku), wynikające m.in. z nieefektywnego dowodzenia.

- porozumienia mińskie, de facto oddanie inicjatywy przeciwnikowi

Postawa prezydenta Poroszenki zmierzająca do deeskalacji konfliktu bez wątpienia ma wpływ na zachowanie sił ATO. Mówiąc ogólnie, efektem bierności sił ATO, jest swobodny manewr przeciwnika siłami i środkami oraz dowolny wybór czasu i miejsca działań bojowych. W przypadku walk o lotnisko efekt „nieprowadzenia działań bojowych” wykluczał jakiekolwiek ofensywne akcje, także na poziomie taktycznym, co pozwoliło przeciwnikowi bez przeszkód przeskrzydlić, a w efekcie okrążyć nowy terminal (część grup szturmowych już w budynku, podejścia do terminala pod ogniem itd.)

- obrona lotniska spoczywała na artylerii, którą wzywano za każdym razem, gdy była taka potrzeba, oraz pancernych grupach bojowych, które wychodziły na pozycje i unieszkodliwiały ogniowe punkty przeciwnika. Siła ognia samych tzw. cyborgów była znikoma. Nigdy nie było to więcej niż 100-120 ludzi rozrzuconych na izolowanych punktach obrony (właściwie posterunkach obserwacyjnych) budynków infrastruktury lotniskowej, zwłaszcza tzw. nowego terminalu (stary terminal był w rękach tzw. separatystów). Zniszczenie i zawalenie się wieży lotniska skutkowało utratą najlepszych w okolicy stanowisk obserwacyjnych, skąd można było naprowadzać ogień własnej artylerii – od tego momentu przewagę w tym względzie mieli tzw. separatyści. Widać tu wyraźnie, że ukraińska artyleria nie ma żadnych możliwości „samodzielnego” prowadzenia i korygowania ognia w strefie taktycznej, np. za pomocą systemów bezzałogowych. Narastanie u przeciwnika sił obrony przeciwpancernej (czołgi, armaty ppanc oraz ppk) także znacząco ograniczały działanie niewielkich grup pancernych (w odległej o 2 km dzielnicy Doniecka Piaski stale do akcji gotowa była grupa bojowa 3-4 czołgów)

- chaos kompetencyjny w dowództwie

Niejednokrotnie za błędy odpowiadali konkretni ludzie z najwyższych szczebli. Tym razem znaczna część winy spada na szefa Sztabu Generalnego gen. Wiktora Mużenkę, który odsunął od dowodzenia kompetentnych oficerów i sam przejął bezpośrednio dowodzenie. Jak zauważył Jurij Butusow w swojej analizie w momencie kontruderzenia z 17 stycznia szef sztabu Mużenko mając pod dowództwem 230-tysięczną armię dowodził zgrupowaniem uderzeniowym o liczebności ok. 500 ludzi. Mużenko przejął zdaniem dziennikarza pełne dowodzenie w rejonie lotniska w dniu 16 stycznia!

Odsunięcie od dowodzenia doświadczonych i zaznajomionych z terenem i siłami oficerów i przejęcie dowodzenia na siebie okazało się katastrofalnym błędem. Notabene rozkazy (właściwie wypadaloby powiedzieć raczej wskazówki) wydawane były w mało sprecyzowany sposób, tylko ustnie, bez uzgodnień z oficerami jednostek.

Warto wspomnieć, że podobnie chciał dowodzić Donald Rumsfeld w pierwszej fazie operacji w Afganistanie. Mimo, że armia USA miała nieporównywalne możliwości techniczne w zakresie dowodzenia i łączności próba dowodzenia z odległości tysięcy kilometrów poszczególnymi plutonami zakończyła się katastrofą.

- pasywność taktyczna

Inicjatywa taktyczna leżała całkowicie w rękach tzw. separatystów – powoli, systematycznie zaciskali oni pierścień wokół nowego terminala, w końcu zupełnie izolując tą placówkę. Wszystko to działo się przy zupełnej bierności sił ATO, które skoncentrowane zostały w Piaskach, ledwo 2 km od lotniska. Sytuacja ta przypominała tragedię z błok-postem nr 32, który został okrążony i zniszczony.

Sił do kontrataku i roszerzenia korytarza Piaski-lotnisko było dość – zabrakło woli. Przy biernej postawie sił ATO tzw. separatyści uchwycili flanki, w efekcie nie tylko zbliżyli się do pozycji cyborgów, ale także mieli pod obserwacją i ostrzałem ewentualne drogi podejścia odsieczy.

Mimo, iż sytuacja taka trwała od wielu dni podjęty 17 stycznia kontratak był totalną improwizacją, źle zaplanowaną i przeprowadzoną akcją, przy nieznajomości sił i środków przeciwnika.

Kontratak na pozycje tzw. separatystów na flankach lotniska wykazał kolejne problemy szczebla taktycznego:

- brak rozpoznania

Mimo, że teoretycznie Siły Zbrojne Ukrainy mają oddziały specjalne oraz rozpoznawcze w strukturze brygad, rozpoznanie jest piętą achillesową ukraińskiej armii. W omawianym tutaj przypadku rozpoznanie spadło na ochotników Prawego Sektora, których pododdziały aktywnie uczestniczyły od dawna w działaniach bojowych w rejonie lotniska (m.in. lekko ranny został Jarosz).

Ciekawa i trudna do zweryfikowania jest informacja, że w rejonie lotniska prowadził rozpoznanie niewielki bezzałogowiec wolontariackiej grupy „Armia SOS”, jednakże dane uzyskane z niego nie były przez sztab generalny brane pod uwagę. Jak pisze Butusow dlatego, że „wolontariusze krytykują Sztab Generalny za niekompetentość”...

- zbyt małe siły uderzeniowe

Pokłosiem przejęcia dowodzenia przez Mużenkę w dzień przed atakiem była nieznajmość sił własnych i przeciwnika, co skutkowało złym doborem sił i środków na poszczególnych odcinkach uderzenia. Jurij Butusow uważa, że nie wybrano pododdziałów do tego predystynowanych (mających duże doświadczenie w walkach w rejonie, a więc znających teren i będących ostrzelanymi na danym odcinku frontu), ale dość przypadkowe pododdziały, wcześniej ze sobą nie współpracujace i nie będące organicznie częścią większych związków taktycznych (dużą ilością niezgranych, nie znających się pododdziałów trudniej się dowodzi). Zadanie przydzielone zostało bez konsultacji z oficerami liniowymi, bez wariantów alternatywnych, bez ustalenia elementarnego współdziałania pomiędzy pododdziałami i ewentualnego zachowania komunikacji w sytuacji zagłuszania łączności środkami WRE. Nie wdając się w szczegóły, warto odnotować, że trudne z punktu widzenia taktycznego zadanie - uderzenie na przyległy do terenu lotniska klasztor – wykonywały nikłe siły – grupa bojowa (kompanijna grupa taktyczna) oparta na 6 kompanii 93 Brygady, ze wsparciem wozów pancernych (8 czołgów i 8 BMP). Pododdziały te nigdy ze sobą nie współdziałały...

- brak współdziałania

Nie zgrywanie ze sobą pododdziałów, ale rzucanie ich do wykonywania trudnych zadań taktycznych w ataku często grozi zupełnym chaosem i brakiem elementarnego współdziałania na polu walki, zwłaszcza w odniesieniu do różnych rodzajów broni (klasycznym przykładem jest współdziałanie czołgów i piechoty, które nie przynosi oczekiwanych skutków jeśli jest improwizowane). To zaowocowało tym, że na kierunku klasztoru ostrzelane przez czołgi i ppk przeciwnika czołgi wycofały się z pola walki pozostawiając osamotnioną piechotę.

- brak rezerw

Brak rezerw, czy odwodów jest problemem na wszystkich szczeblach, jednakże na poziomie taktycznym wynika nie tyle z braku sił i środków, ile raczej z niekompetencji struktur dowodzenia lub po prostu braku elementranej orientacji w sytuacji (brak świadomości sytuacyjnej, orientacji w zmieniajacej się dynamice pola walki, szybkich i celnych decyzji etc.)

- problemy z dowodzeniem na szczeblu taktycznym

Wiele elementów wpływa także na podstawowe problemy jakie maja ukraińskie pododdziały na szczeblu taktycznym. Atak na flankowe pozycje tzw. separatystów – klasztor i przysiółek Spartak - przeprowadzony został chaotycznie, a sukcesy taktyczne nie zostały rozwinięte przez kolejne rzuty (jak wspomniano nie było ani świadomości sytuacyjnej, ani drugiego rzutu, ani rezerw ogólnych). Ze wstępnych analiz wynika, że sukcesem mogły zakończyć się uderzenia zarówno na klasztor, jak i na Spartak, gdyby grupy uderzeniowe nie zostały pozostawione samym sobie – bez jakiegokolwiek wsparcia 6 kompania walczyła o klasztor przez kilka godzin i ostatecznie musiała się wycofać (straty: 3 zabitych, ok. 20 rannych).

Mimo, że klasztor był mocno umocniony i znajdował się na otwartej przestrzeni atak podjęto za dnia, zamiast próbować zająć go w nocy (np. w wyniku operacji o charakterze specjalnym), bądź prowadzić atak za dnia, ale w oparciu o zasłony dymne. Zabrakło wsparcia artylerii – wynikało to z powodów politycznych (generalnie w bitwie znacznie aktywniejsza była artyleria tzw. separatystów, także rakietowa). W efekcie z klasztoru mogli oni bez większych utrudnień prowadzić obserwację i korygować ostrzał np. moździerzy i wyrzutni BM-21 Grad.

Zasadniczym błędem taktycznym było rozproszenie i tak słabych sił i atak na kilku kierunkach – w efekcie nigdzie nie uzyskano sukcesu, mimo że siły przeciwnika na niektórych odcinkach były stosunkowo słabe (brak rozpoznania sił i środków npla)

- słabe wyposażenie (brak termowizorów, nawigacji, łączności)

W tym konkretnym przypadku brak termowizorów i środków nawigacji skutkował zagubieniem się w gęstej, zimowej mgle jednego z pododdziałów na terenie lotniska (płaska przestrzeń, brak środków orientacji, brak nawigacji, niejasne wyznaczenie punktu docelowewgo). Wedle doniesień błąd wyniósł kilkaset metrów (800?) i w efekcie pododdział, który miał za zadanie dotrzeć do „jakieś” tam farmy, „wjechał” na pozycje zajmowane przez separatystów (efekt: wymiana ognia i duże straty). Oficerowie, włącznie z dowódcą batalionu, nie wiedzieli właściwie, gdzie jadą, nawet walczący na terenie lotniska nie mieli pojęcia gdzie znajduje się cel.

Przy okazji warto wspomnieć, że nie prowadzono odpowiedniej „pracy” z mapą, a rozkazy wydawano ustnie, a nie pisemnie (istotne z punktu widzenia np. późniejszego śledztwa). Rozkaz dla kolumny 90 batalionu, żeby jechała do jakieś bliżej niesprecyzowanej farmy, jakoby z własnymi oddziałami, wydał osobiście gen. Mużenko. Skutki wspomnianej akcji z 20 stycznia były opłakane, „zagubiona” kolumna trafiła wprost pod ogień strzelecki i RPG (kilku zabitych, kilku w niewoli  [w tym dowódca batalionu], cel nieosiągnięty).

Jedyne czego Ukraińcom nie zabrakło to woli walki oficerów liniowych i żołnierzy. Wraz z nieudanym kontratakiem z 17 stycznia los cyborgów był już przesądzony – izolacja, wysadzenie części terminala i wreszcie atak z wykorzystaniem mgły doprowadził do utraty nowego terminala – zakończyła się epopeja cyborgów, część została zlikwidowana, część zasypana przez zwały wysadzonego terminalu, reszta poddała się tzw. separatystom.

Rejon donieckiego lotniska nadal jest jednak linią frontu...

Marcin Gawęda


Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publicysta wojskowy, pisze dla magazynów branżowych, autor serii książek wydanej przez WarBook.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (44)

  1. Sebastian600

    Mnóstwo czytelników w komentarzach sugeruje Ukrainie jak najszybsze rozpoczęcie rozmów pokojowych i liczenie się z możliwością utraty części terytorium. Ludzie, co Putinowi po Doniecku? Satysfakcjonującą propozycją byłaby dopiero kapitulacja i wasalizacja całego kraju. Póki to nie nastąpi, Rosja zawsze wybierze kontynuowanie konfliktu, bo to oznacza zachowanie jakiegoś wpływu na Ukrainę. Ewentualne uznanie DRL oznaczałoby jedynie zamknięcie tamtego frontu, po czym przypuszczalnie wybuchłaby kolejna "rebelia" w jakiejś innej części kraju.

    1. pragmatyk

      Model Krymski mozna zastosować w krajach nadbałtyckich , o ile kraje te nie będą nasycone wojskami NATO.Na razie Rosjanie grają na "czynnik psychologiczny "i już jest problem np. dla Litwy.

  2. gosc

    Mnie tylko w głowie się nie mieści jak można było zostawic chłopaków w tych ruinach. Każdy szanujący się dowódca nie dopuścił by do tego. Potem, lincze i poniżanie od ruskich za walkę o swój kraj...

    1. Margherita

      Nie popłacz się;)

  3. Piotr Szelągowski

    Ujmę to tak: to co tam się dzieje powinno zostać przerwane przez międzynarodowe siły. Może się to odbyć tylko na jeden sposób za zgodą Rady Bezpieczeństwa ONZ a ta zgoda jest podejmowana przez międzynarodowe gremium. Oznacza to wypowiedzenie się w temacie Rosji i USA. Aby powstrzymać walki wojska ONZ (jakie by nie były sformowane i z jakich sił) weszłyby na linię demarkacyjną a tym samym byłoby to przyznanie się do porażki ze strony Ukrainy. Takie rozdzielenie walczących stron byłoby zatwierdzeniem tymczasowej granicy. Ale to jedyny sposób na powstrzymanie rozlewu krwi. Nie ma innego. Ponieważ jedni będą cały czas twierdzić że ci drudzy to terroryści na usługach Moskwy, a drudzy że to bandyci na usługach USA (dobrze zę nie ogólnie zachodu - chociaż zaczynamy mieć coraz gorszą prasę).

    1. Mort

      Tylko, żeby to się stało, to tzw. ONZ musi mieć jakieś wojsko.. Ostatnia wojna, w jakiej te siły brały czynnie udział, to o ile się orientuję Korea.. Czy tak? (pomijam lajtowe patrole na wzgórzach Golan czy mistrzowską akcję pod Srebrenicą..) Tzw. ONZ jest martwą strukturą, jeszcze bardziej przeżartą korupcją i układami niż Unia Europejska, więc zapomnijmy o wojskach tzw. ONZ na wschodzie Ukrainy...

    2. Aster

      Ukraina nie zgadza sie na oddanie tego terytorium. A ONZ nie wejdzie w pelnoskalowa wojne ani z Ukraina ani z Rosja.

    3. Krzysztof Pyka

      Proszę Pana, rezolucja Rady bezpieczeństwa może zostać zawetowana przez jej stałego członka Rosję, dlatego uzyskanie legalnego mandatu ONZ do misji nie jest możliwe, takie jest prawo międzynarodowe. Raz jeden w Wietnamie ZSRR zrobił błąd i to była jedyna legalna prawnie duża wojna interwencyjna. Rosja zapewne po jakimś czasie niskich cen ropy (pytanie tylko czy Arabia Saudyjska nie będzie musiała odpuścić przez Iran) zgodzi się na misję ONZ o ile połowę żołnierzy będą Rosjanie :)

  4. terwagant

    Autor lubi przeczyć sam sobie. Pisze że gdzieś prawie nie było obrońców, a potem że to miejsce zostało "stracone". Pasywność taktyczna... tak trudno pojąć że Ukraina na ten moment walczy po prostu racjonalnie. Tam nie ma pasywnej obrony jak w I Wojnie, są punkty umocnione i strefy gdzie przeciwnik jest "zapraszany". Tak jak wczoraj pod Ugliegorskiem... całkiem udana maszynka do mięsa.

  5. Polak

    Jak armia ukrainska nie moze spobie poradzic z garstka bandytów ?

  6. user1

    Ukraińcy jakoś się nie palą do odbijania Donbasu , czego przykładem jest ów słynne lotnisko lub raczej to co z niego pozostało . Działają bardzo chaotycznie , nie potrafią wykorzystać atutów jakimi jest znajomość terenu , infrastruktury , informatorzy . Nie stosują żadnej wyszukanej strategii ani taktyki - pomimo tego ,że brali przecież udział w misji np. w Iraku , gdzie napewno widzieli i nauczyli się metod walki z uzbrojonymi grupami paramilitarnymi opartymi o zawodowych żołnierzy Saddama . Najbardziej bulwersujące jest to ,że przed ostrzałem Mariupola Rosjanie przemieszczali spod Doniecka w biały dzień głównymi drogami zgrupowanie conajmniej w sile brygady , które nie było wogóle w jakikolwiek sposób atakowane z powietrza lub lądu - co samo w sobie rodzi pytanie czy dopuścili do tego specjalnie czy też jest tam taki burdel w dowodzeniu i łączności ,że nie wiedzą , gdzie i jakimi siłami dysponują . Do tego dochodzi zapewne też morale wojska , które w materiałach telewizyjnych jest wysokie , a naprawdę może być na poziomie miernym lub zerowym . Brak jest potwierdzonych i rzetelnych informacji o tym co się tam naprawdę dzieje i można snuć tylko przypuszczenia i spekulacje na temat - jak skończy Ukraina

  7. Mokotów

    Nie rozumiem. Rosyjskie dowództwo jest kompetentne, a ukraińskie nie. Przecież to jest ta sama sowiecka szkoła, do niedawna współpracująca. To o co chodzi?

    1. pio

      Ogromna większość podoficerów i oficerów dawnej armii sowieckiej mieszkających na Ukrainie przeszła na stronę "opołczenia". Dodatkowo przyjechali na gościnne występy z Rosji, o często korzeniach z terytorium Ukrainy również po tych samych szkołach. Kadrę mają. To była co nie mówić niezła szkoła a w każdym razie lepsza od skorumpowanej i nieudolnej U.A. Na pomysł żeby atakując "jedną szosą" odciąć Donbass od Rosji jak to było latem oni by nie wpadli. Wiedzieli że to nie atak na Bagdad i np. w powietrzu dużo luźniej...

    2. Kapik

      Rosja przeprowadziła reformy strukturalne po fiasku Gruzińskim w 2008.

    3. Geoffrey

      Tajemnica polega na tym, że uczniowie moskiewskich szkół pracują na korzyść Moskwy. Zarówno ci zatrudnieni w Rosji, jak i na Ukrainie. Ukraina nie przeszła etapu desowietyzacji i nie wykształciła własnych elit. Duża część ukraińskiej kadry to byli i obecni pracownicy rosyjskich służb.

  8. war is coming

    Jakoś mnie to nie dziwi że armia zarządzana przez urzędasów dostaje w upe. Urzędasy przyzwyczaiły się że za nic nie odpowiadają a chaos to nie wróg a przyjaciel który tuszuje wpadki i wałki. A tu wojna się pojawiła a ta pani głupoty,chaosu nie akceptuje i każe sobie słono płacić za zaniedbania. Patrząc na sytuacje od kilku mc ATO jest w odwrocie idiotyczne decyzje, braki w wyposażeniu i wyszkoleniu i katastrofalne dowodzenie na wszystkich szczeblach zrobiły już swoje a mimo to ciągle kolejne wpadki się pojawiają. Z lotniska już dawno należało się wycofać np w ramach rozejmu i odtrąbić sukces a tak zamiast sukcesu jest porażka. Lada chwila może dojść do zamknięcia kolejnego kotła i kolejnej tragedii sił ATO jasno widać że dowództwo jest totalnie niekompetentne a nawet jeśli po kolejnej klęsce się zmieni to może nie być czym już walczyć.

    1. Geoffrey

      Z lotniska nie można było się wycofać, bo Poroszenko zostałby posądzony o zdradę. Już i tak ma ciężkie życie, z trudem panując nad państwem zbudowanym na byłych i obecnych pracownikach rosyjskich służb.

  9. BRZDĄC

    Artykuł świetny wspaniały syntetyczny ...gratuluje autorowi i więcej o takie proszę Porównując artykuł do naszych reali ...TAKI SAM chaos panuje w naszej armii zarządzanej przez technokratów -teoretyków z przerośniętym ego opierających dowodzenie o instytucje jemioły-(pasożyty wyciskające zdrową tkankę armii) gdzie tworzy się iluzoryczne zarządzenia bzdurne notatki uzgodnień, rozkazy, prezentacje paint -pointowe ( dziadki już nie jarzą inaczej niż w obrazku) gry wojenne w których mamy tyle wojska jakbyśmy byli 500 tyś armią no i te słynne ucieczki z pola walki zwane wycofanie się na uzgodnione pozycje w celu odtworzenia zdolności bojowej ..a naprawdę w podtekście oznaczające "ratuj się kto może "...uff co za szczęście że nie mamy wojny

    1. ja

      Miałeś okazję być w tym wojsku czy tylko tak sobie głupoty piszesz. po Iraku i Afganistanie, współpracy z NATO polskie wojsko to jednak nie ukraińskie

  10. zen

    Dobry artykuł i zakładam, że oparty na autentycznych informacjach. Chciałbym się jednak skupić na polityce. Bo wbrew pozorom to ona decyduje często o sukcesach i klęskach na polu walki. Gołym okiem było widać, że Poroszenko za wszelką cenę stara się utrzymywać wizerunek strony pasywnej. Dotrzymującej porozumień mińskich. Można się na to obruszać ale tak naprawdę jedyną szansą Ukrainy jest wsparcie tzw. opinii publicznej. Politycy na zachodzie tylko czekają, naciskani przez biznes, żeby odpuścić Rosji pod byle pretekstem. Z kolei Rosja tylko czeka by móc zarzucić łamanie porozumień Ukraińcom. I tak zajmując lotnisko, czy zabijając cywili w Mariupolu bezczelnie oskarżają Kijów. Na współczesnym polu walki bezruch to śmierć i naprawdę trwanie na wysuniętych posterunkach ukraińskich żołnierzy to kawał takiego codziennego bohaterstwa. Jestem przekonany, że Ukraińcy obecnie mają potencjał wojskowy żeby pokonać te siły, które są obecnie na wschodniej Ukrainie. Problem tylko w tym, ze przy granicy stoją rosyjskie odwody, które w każdej chwili mogą być rzucone do walki.

    1. ja

      Racja. To niestety wpływa również na morale żołnierzy. Ile można siedzieć w norze pod ostrzałem i każdego dnia składać trupy na samochód? Licznik ofiar bije. Tylko co może zrobić Ukraina? Dziś będąc mądrym można by w ogóle nie wysyłać tam wojska. Podejść pod Słowiańsk, odgrodzić drutem kolczastym. Wstrzymać wypłaty socjalne. Pilnować reszty terytorium (Charków, Dniepropietrowsk, Odessa) i niechby Rosja wzięła ich na garnuszek. już się kozacy pod Ługańskiem buntują, że Duma nie przyjęła żadnej ustawy i nie ma co żreć. Ewakuować lojalnych. I niech ich Putin ich utrzymuje.Ten region i tak był stracony dla Kijowa. Teraz jeszcze dali się złapać w tę pułapkę. Mają wizerunek atakujących, najeźdźców. Tak ich ich Donieck postrzega. Bo to oni przyszli i bombardowali. Wpisali się idealnie w propagandę kremla jako "faszyści" , którzy przyjdą na ich ziemię mordować. No tak to wyszło. Przeciętny mieszkaniec Donbasu utwierdził się w tym co mu w ruskim telewizorze ciągle do łba tłoczą. Nic nie robić? To by się samo posypało jak domino....Niewiem, niewiem sytuacja beznadziejna i wszystkie reguły, tempo gry wyznacza Rosja.

  11. Parabellis TV

    Wartość artykułu jest taka sama jak stwierdzenia "Niemcy przegrali kampanię w Rosji przez straszną zimę". Weźmy za przykład opisany tutaj szturm na klasztor. Przyjmując szerokość całego punktu oporu wynosi nieco ponad 400 m (kościół i przyległy cmentarz), to zgrupowanie uderzeniowe uzyskało na linii ataku średnią gęstość pojazdów 1 co 25 m. Z czego połowa to czołgi. Albo inaczej. Do ataku użyto kompanię piechoty zmechanizowanej na BWP, wspartą dwoma plutonami czołgów. Co musieli mieć obrońcy, że atak tak potężnej grupy nie doprowadził do opanowania i utrzymania pozycji? Aha...mieli czołgi i ppk. I pozycję do której czołgi się nie zbliżyły, zdobyła osamotniona piechota? Wszak czołgi wycofały się po ostrzelaniu. I to uderzając po otwartej przestrzeni. Tak... To się trzyma kupy. A Niemcy przegrali przez zimę. I jeszcze sprawa artylerii i dronów. Mieli w rękach najlepszy punkt obserwacyjny na wieży i nie potrafili go wykorzystać. Ale jakby mieli drony dla artylerii to hohoho... wtedy już pokazaliby wszystkim. Najlepszy dowód na to, że bezzałogowców nie należy dawać do jednostek artylerii ani zmechanizowanych.

    1. maario36

      Widzę, że kolega delikatnie mówiąc nie przeczytał artykułu. Jak się coś komentuje to trzeba wiedzieć co, a tu lenistwo w czytaniu się pokazało. 1. Klasztor- a gdzie jest napisane, że "pozycję do której czołgi się nie zbliżyły, zdobyła osamotniona piechota"??? Zaatakowali, zostali ostrzelani, czołgi się wycofały, została piechota która próbowała atakować, ale też ostatecznie się wycofała. 2. sprawa artylerii i dronów- autor wyraźnie pisze: "Zniszczenie i zawalenie się wieży lotniska skutkowało utratą najlepszych w okolicy stanowisk obserwacyjnych, skąd można było naprowadzać ogień własnej artylerii – od tego momentu przewagę w tym względzie mieli tzw. separatyści." Wieża stała- Ukraińcy ją wykorzystywali, dopiero jak się zawaliła to mieli problem. Prośba do kolegi i do innych, nie róbcie z tego forum onetu czy innego pupilka. Czytajcie ze zrozumieniem i komentujcie merytorycznie!!!

  12. adr

    Być może wyciągnięto jakieś wnioski według Ukrinformu Ukraińcy przechodzą do ,,obrony ofensywnej" (aktywnej obrony ?)

    1. sas

      Taaa ta obrona ofensywna to chyba w kierunku Kijowa szczegolnie w kociolku delbaczewskim . Ciekawe jak nasza propaganda sprzeda info o prawie 8000 Ukraincow zanknietych w kotle . Na bank pojawia sie rosyjskie dywizje pancerne i desantowe (w sile 100 000 tyle poda SBU ) .

  13. Obserwator

    Propaganda wojenna Kijowa stworzyła mit tzw. cyborgów z donieckiego lotniska. Bezpośrednią przyczyną była klęska wojsk rządowych w Donbasie, szczególnie pod Iłowajskiem. W rzeczywistości siły ukraińskie w tym rejonie składały się z jednostek regularnych, tzw. ochotniczych batalionów, grup dywersyjno-sabotażowych SBU i zachodnich "kontraktorów". Ponadto zgodnie z porozumieniem o przerwaniu ognia podpisanym w Mińsku, prowadzona była rotacja sił ukraińskich w tym rejonie. Ostatnia ofensywa rozpoczęta na rozkaz prezydenta Poroszenki, zakończyła się ostatecznie porażką i nie uchroniła tzw. cyborgów przed likwidacją. Jedynie część z nich zawczasu się wycofała, a niedobitki dostały się do niewoli. W wyniku kontrofensywy powstańcy zajęli miejscowość Piaski i obecnie toczą walkę o Awdijewkę. Ma to na celu oddalenie zagrożenia dla Doniecka, ostrzeliwanego ogniem ukraińskiej artylerii. Paradoksalnie więc mit o tzw. cyborgach może obrócić się przeciwko obecnym władzom w Kijowie

    1. mp

      Jacy powstańcy? To ruscy i zdrajcy.

    2. tercet

      Ta ta ta srutu drutu peczek drutu .. to juz wole propagande Kijowska jak ruska . Tyle , ze kacapstwo o "cyborgach" same stworzylo ten mit , a teraz trolownia beczy po forach.

    3. borelowski

      bzdurą jest używanie pojęcia powstańcy. Tam są tylko miejscowi terroryści wymieszani z NAPASTNIKAMI z armii rosyjskiej i dowodzeni przez zawodowych oficerów armii rosyjskiej. roń ciężka dociera wraz z operatorami rosyjskimi i rosyjskie jest tez całe zaopatrzenie i jego logistyka.

  14. były

    W kontekście różnych porad od domorosłych taktyków: Miast nie można zdobyć. Można je wraz z mieszkańcami co najwyżej zrównać z ziemią i eksterminować. Drugą opcją jest oblężenie, blokada, zastraszanie i doprowadzenie do poddania. Na dłuższą metę kończy się tym pierwszym. Wszystkim tworzącym genialne spiskowe (np. o Mariupolu czy Doniecku) gratuluję fantazji. Widać nic nie zrozumieliście z analiz tego co się stało z Krymem albo pamięć krótka.

  15. jang

    dobre Panie Marcinie.Pewnej drażliwej kwestii jakim jest fatalny poziom dowodzenia na szczeblu państwa chyba przez delikatność Pan nie uwidocznił wyraźniej Czy ten podpoziom dowodzenia jest wynikiem stylu sowieckiego kierowania armia/im wyżej tym mniej kompetentni przy braku samodzielności szczebli taktycznych/ czy też rezultatem głębokiej,wszechstronnej penetracji GRU pewnie nie jesteśmy w 100% ocenić.Ale wspominać o tym pewnie warto ku przestrodze.

  16. Sajmon

    Jako laik nie do końca rozumiem czemu liczniejsza, przynajmniej wg Wiki armia Ukraińska nie może sobie poradzić z terrorystami Rosyjskimi? W początkach 2014 roku Siły Zbrojne Ukrainy faktycznie liczyły 106 tys. osób (gdyż część etatów pozostawała nieobsadzonych). Zdaniem niektórych obserwatorów, po odliczeniu innych, niezbędnych rodzajów służby i strat osobowych na Krymie, latem 2014 r. Ukraina posiadała możliwość skierowania do walki, teoretycznie 38-39 tysięcy, a praktycznie 32-35 tysięcy żołnierzy. [2]. Wobec konfliktu z Rosją, do grudnia 2014 liczebność sił Zbrojnych Ukrainy wzrosła do 232 tys. osób, z planem dalszego wzrostu do 250 tys. w roku 2015 http://pl.wikipedia.org/wiki/Si%C5%82y_Zbrojne_Ukrainy

    1. wojak

      Czego nie rozumiesz ? Artykuł w zasadzie wyjaśnia prawie wszystko. Fatalne dowodzenie, brak umiejętności(chęci?) współdziałania jednostek, beznadziejna łączność i rozpoznanie, kompletna bierność dowództwa ATO. Dodatkowo problemy z uzupełnieniami jednostek liniowych - coraz mniej chętnych do walki po kolejnych klęskach z winy dowódców ATO. W takich warunkach każda bitwa będzie przegrana, a liczebność oddziałów ma znikome znaczeni. Zwłaszcza w warunkach konieczności obsadzenia wojskiem ogromnych obszarów kraju z powodu całkowitego przejęcia inicjatywy przez przeciwnika. Niedługo chyba usłyszymy o zagładzie kilku tys. wojsk ATO w prawdopodobnym coraz bardziej kotle debalcewskim na północy. Ręce opadają ...

    2. Vladimir

      Dlatego ze te liczby sa rozlokowane na całym obszarze Ukrainy i znaczna ich koncentracja jest pod Mołdawia i krymem. 20-30tyz zostało przesyconych z północy z granica z Rosja. Inna sprawa jest to ze w romansie jest koncentracja w kilku miejscach a Rosja dostarcza separatystom setki czolgow wyrzutni i bardzo duzo sprzętu przeciw lotniczego. ATO nie chacialo i nie mogła atakować aby nie byc posadzonym o zerwanie porozumień i dlatego ruskie były w stanie dokonać lokalnych koncentracji wojsk i nagłych uderzeń. Działania separatystów i rosyjskiej armii sa koordynowane przez Moskwę i Rosja ma znacznie lepsze rozpoznanie terenu i na Ukrainie walczą elitarne jednostki spadochroniarzy i piechoty morskiej. Inna sprawa jest kiepskie wyszkolenie wojsk rosyjskich oraz mierne dowodzenie ukraińskich dowódców którzy sa bardzo bierni i panuje ogólny chaos.

    3. echo

      Większość Armii Ukraińskiej jest w opozycji do rządu stworzonego poprzez zamach stanu i oficjalnie określiła się na piśmie że zgodnie z obowiązującym prawem nie może i nie wystąpi przeciwko własnym obywatelom (co mogą zrobić jedynie służby wewnętrzne). Wywiad Wojskowy również nie do dziś potwierdził obecności agresora zewnętrznego na terytorium Ukrainy co w harcerski sposób próbuje wmówić obywatelom SBU. Przypadki rozwiązania jednostek oraz dymisji oficerów są medialnie blokowane jak również akcje przeciwko oficerom organizowane przez ekstremistów prawego sektora. Część byłej regularnej armii funkcjonuje w strukturach tych których określa się jako separatystów czego przyczynkiem były rozkazy wydane przez dawnych dowódców obrony obywateli przed wrogiem wewnętrznym. Obecnie to jest nazywane armią to głównie rekruci po krótkim przeszkoleniu dowodzone w większości prze kontraktorów i przez nich również szkolone. Niewielu oficerów z armii służy w obecnych strukturach. To że wielcy sceny politycznej próbują na wojnie domowej na Ukrainie ugrać swoje to odrębny problem. W obecnej chili teraz zachodniej Ukrainy to przede wszystkich przedednie katastrofy humanitarnej.

  17. Gawrobryk

    Ciekaw jestem jak na tym tle wyglądają umiejętności polskich generałów lub pułkowników.

    1. Wołyniak

      Generałowie Koziej i Pacek to wysoce wykształceni dowódcy wojskowi, tak oceniają Siemoniak i Kopacz. Generała Janickiego z BOR-u też wysoko oceniano; prezydent go odznaczał za męstwo. Dowódców rodzajów wojsk nie oceniamy, oni dopiero się wdrażają po nieoczekiwanych awansach gdy musieli zastąpić kadrę armii utraconą w całości w Smoleńsku.

    2. echo

      Jak to jak? Zgodnie z procedurami uzyskanymi w dialogu technicznym!

  18. syn_emerytowanego_oficera

    przegrywa ta strona która popełnia wiecej błedów...

  19. HerbataFighter

    Porządny artykuł na ten temat. Pełen profesjonalizm, w cieniu papki nadawanej w mediach

  20. Jan Warszawski

    Do służby wraca Генерал-полковник Геннадий Воробьев,odsunięty przez Janukowycza, były I Zca Szefa Sztabu Generalnego i były Dca Wojsk Lądowych UA, zaproponowano Szefa Sztabu Generalnego, nieoficjalnie wraca zrobić prządek po Mużence i Puszniakowie ocenianych jako marni taktycy i dowódcy (Mużenko od jakiegoś czasu uchyla się od przyjazdów na narady z Prezydentem, tłumacząc się nawałem pracy w ATO, ale tam od dłuższego czasu także go nikt nie widział). Przepraszam wczoraj podałem niedokładne dane o Worobiewie, już sprostowałam. Z poważaniem Jan

  21. DSA

    W końcu rzeczowy artykuł na temat tego konfliktu.

  22. 33

    Im dłużej Ukraińcy będą wstrzymywali się od zmasowanego ataku, tym ich sytuacja będzie trudniejsza. Putin wyprzedza ich każdy ruch. Gdyby nie bawili się rok temu np. w czekanie, aż Poroszenko oficjalnie zostanie wybrany prezydentem to niewykluczone, że rebelia zostałaby szybciej stłumiona, a tak każdy kolejny dzień to nowy sprzęt przerzucany z Rosji lub odremontowane czołgi w donieckich fabrykach. Na co oni czekają? 10% kraju chcą im odebrać, a oni bawią się w rozejmy? Dziwna nacja.

    1. z prawej flanki

      im szybciej Ukraińcy zdecydują się na trójstronne negocjacje ,których oczekują już bez ogródek ich "przyjaciele" - tym mają większą szansę ,że poza Krymem i wschodem nie utracą ostatniej możliwości istnienia ich suwerennego państwa. Im szybciej wstrzymają przelewanie krwi - tym więcej zachowają sił ,bo wtedy czeka na nich już tylko obietnica potu i łez nieuniknionych reform. Niejeden kark zegnie się wtedy do samej ziemi ,bo nasza "transformacja ustrojowa" w porównaniu z tym ,co ich czeka - to były jeno niewinne igraszki międzynarodowego kapitału. Zatrzymaj wujaszku podobnie "dobre rady" dla siebie.

  23. sda

    Panie Marcinie nie ma już nieprzyjaciela, jest przeciwnik.

  24. Willgraf

    problem tzw. Sztabów Generalnych to nie tylko problem Ukrainy taki sam problem jest w większości krajów , system bizantyjskiej władzy nie działa dobrze na struktury sztabu za bardzo błyszczą a za mało są zabłoceni -Ukraina powinna uczyć się od Rokossowskiego jak w trudnych sytuacjach wprowadzać porządki w sztabach ,a czas jest trudny wojenny i nie ma mowy o sentymentach

  25. Aquiller

    To pokazuje jakże ogromną rolę odgrywa doświadczenie bojowe zarówno wśród jednostek bojowych jak i dowództwa. Uważam, że pal licho intratne kontrakty z Iraku i Afganistanu, które przeszły nam koło nosa. Te 10 lat rotacji naszych wojsk i podnoszenia ich zdolności bojowej nie da się wycenić.

    1. wawer

      fajnie by było, ale obawiam się, że to pobożne życzenia... przecież ogromna większość "bojowego" wojska jest już dawno w cywilu, zostały leśne dziadki, zasiedziałe co najwyżej w bazach...

    2. pio

      Ukraińcy też jeździli do Iraku i Afganistanu i co z ich doświadczeniem bojowym? Widać?

Reklama