Reklama

Siły zbrojne

Czy rosyjskie okręty są zdolne do użycia rakiet przeciwokrętowych? [KOMENTARZ]

Rosyjska fregata projektu 11356R „Admirał Grigorowicz”. Fot. mil.ru
Rosyjska fregata projektu 11356R „Admirał Grigorowicz”. Fot. mil.ru

Rosyjskie ministerstwo obrony zwiększyło ilość komunikatów wskazujących na zdolność najnowszych fregat Wojenno-Morskiej Floty do użycia rakiet manewrujących systemu „Kalibr” i pocisków hipersonicznych typu „Cyrkon”. Wykorzystanie tego uzbrojenia będzie jednak możliwe tylko wtedy, gdy rosyjskie okręty będą miały odpowiednio skuteczny system rozpoznania i obrony przeciwlotniczej.

Resort obrony poinformował w środę 7 października 2020 roku, że fregata „Admirał Grigorowicz” (projektu 11356R typu „Buriewietnik”) podczas szkolenia bojowego zaatakowała na Morzu Czarnym rakietowym kompleksem Kalibr-NK okręty nawodne symulowanego przeciwnika. Tym razem Rosjanie ujawnili jednak, jak dokładnie zrealizowano to zadanie. Zgodnie z koncepcją ćwiczenia załoga bojowego centrum informacyjnego (BIP) najpierw wykryła (samodzielnie) symulowany cel płynący wzdłuż wybrzeża Półwyspu Krymskiego i zaklasyfikowała go jako potencjalnie wrogi. Dowódca fregaty otrzymał więc rozkaz zbliżenia się do potencjalnego przeciwnika, aby zmusić go do zmiany kursu.

Wtedy w kierunku okrętu „Admirał Grigorowicz” miały zostać wystrzelone rakiety przeciwokrętowe. Atak rakietowy został jednak odparty przez system przeciwlotniczy fregaty „Sztil-1”. W odpowiedzi na to uderzenie załoga rosyjskiego okrętu ponownie określiła dokładne położenie celu i wystrzeliła w jego kierunku rakiety przeciwokrętowe systemu „Kalibr”. W czasie ćwiczenia nie użyto jednak faktycznego uzbrojenia, ale symulator elektroniczny.

image
Rosyjska fregata projektu 22350 „Admirał Gorszkow”. Fot. mil.ru

Rosjanie w swoim komunikacie wyraźnie zaznaczyli, że ćwiczenie z użyciem broni precyzyjnej na Morzu Czarnym odbyło się zgodnie z planem szkolenia bojowego sił morskich. Przeczy jednak temu duża ilość podobnych informacji, jaka pojawiła się ostatnio na oficjalnej stronie ministerstwa obrony. Przykładowo dzień wcześniej ujawniono, że w 68. urodziny prezydenta Putina odbyło się ćwiczebne strzelanie rakiety hipersonicznej Cyrkon. W tym przypadku pocisk miał zostać odpalony z fregaty „Admirał Gorszkow” (projektu 22350) znajdującej się na Morzu Barentsa. Rosjanie pochwali się, że Cyrkon trafił cel morski oddalony o 450 km lecąc przez około 4,5 minuty na wysokości 28 km z prędkością 1,6 km na sekundę (5,7 tys. km/h).

Oba te komunikaty nie zostały opublikowane przypadkowo. W pierwszej kolejności chodziło oczywiście o zasugerowanie, że rakiety Cyrkon są już gotowe do wykorzystania operacyjnego z rosyjskich okrętów (co nie jest prawdą). Po drugie Rosjanie udowodnili, że ich okrętowe wyrzutnie pionowego startu są rzeczywiście zdolne do odpalania wielu typu rakiet, a w tym: manewrujących i przeciwokrętowych systemu Kalibr, manewrujących typu Cyrkon oraz przeciwokrętowych typu Oniks. W ten sposób wysłano sygnał, że nie tylko nowe fregaty projektu 22350 (wchodzące jak na razie w skład Floty Północnej), ale również starsze fregaty projektu 11356R (ze składu Floty Czarnomorskiej) mają możliwość wykorzystania pocisków hipersonicznych (przynajmniej teoretycznie).

Dodatkowo Rosjanie cały czas starają się zaznaczać, że ich okręty są w stanie wykonać zadanie nawet w sytuacji natowskiej przewagi w powietrzu, ponieważ są wyposażone w skuteczny system obrony przeciwlotniczej. Jest to szczególnie podkreślane w przypadku fregat projektu 11356R, które przed wykonaniem swojego docelowego zadania najpierw muszą odeprzeć atak z powietrza. Tak było w przypadku fregaty „Admirał Grigorowicz” (komunikat z 7 października 2020 roku) i tak było również w przypadku takiej samej fregaty „Admirał Makarow” (komunikat z 30 września 2020 roku), która przeprowadziła ćwiczenia z obrony przeciwlotniczej na Morzu Śródziemnym.

Jak na razie wiadomo na pewno dwie rzeczy. Pierwsza z nich wynika z informacji resortu obrony z dnia 7 października 2020 roku, która wskazywała, że strzelanie rakiet systemu Kalibr odbywało się na cele wykryte przez okręt. Może to oznaczać, że Rosjanie nie mają jeszcze zewnętrznego systemu wskazywania celów dalekiego zasięgu. Mogą więc użyć uzbrojenia przeciwokrętowego tak naprawdę na odległości nie większej niż 20-30 Mm (36-55 km), bo na tyle pozwala im horyzont radiolokacyjny.

image
Rosyjska fregata projektu 11356R „Admirał Makarow”. Fot. mil.ru

Podobna sytuacja jest jeżeli chodzi o pokładowe systemy obrony przeciwlotniczej. Rosjanie w większości przypadków trenują bowiem zwalczanie celów powietrznych w oparciu o dane zebrane przez własne sensory okrętów. W przypadku niskolecących rakiet przeciwokrętowych daje to niewielki czas reakcji dla systemów przeciwlotniczych, który przy małej ilości kanałów ognia może nie być w stanie odeprzeć ataku.

Duża ilość komunikatów o możliwościach rosyjskich fregat miała prawdopodobnie dać wrażenie, że nowe rakiety zapewniają tym jednostkom równe szanse w konfrontacji z takimi, ewentualnymi przeciwnikami jak okręty NATO, czy oddzielnie Stanów Zjednoczonych lub Chiny. I byłoby to prawdą, gdyby nie fakt, że jak na razie rosyjska flota ma tylko pięć takich fregat, jak również to, że przed użyciem uzbrojenia przeciwokrętowego będą się one musiały odpowiednio zbliżyć do okrętów przeciwnika. A to przy natowskiej przewadze w powietrzu może się okazać bardzo trudne.

Reklama
Reklama

Komentarze