Siły zbrojne
Czy PKK się rozwiąże i złoży broń?

Autor. Kurdishstruggle/CC BY 2.0/wikipedia
Odezwa Abdullaha Ocalana skierowana do Partii Pracujących Kurdystanu, by rozwiązała się i złożyła broń nie stanowi przełomu w rozwiązaniu problemu kurdyjskiego w Turcji, choć może do niego doprowadzić. Zależy to jednak od dobrej woli wszystkich stron i ich gotowości do kompromisów.
Przesłanie przebywającego od 1999 r. w tureckim więzieniu lidera PKK nie było zaskoczeniem. Rozmowy delegacji kurdyjskiej Dem Parti (odwołującej się do jego przywództwa ideowego) z tureckimi politykami i samym Ocalanem trwały od kilku miesięcy, a wystąpienie z wezwaniem PKK do rozbrojenia było spodziewane już w połowie lutego. Również reakcje na odezwę były przewidywalne i póki co nie powinny skłaniać do nadmiernego optymizmu, choć jest to ważny i pozytywny krok. Problemy jednak tkwią w szczegółach.
Skutki odezwy
Niezbędne jest przy tym uwzględnienie nie tylko aspektów politycznych ale również czysto ludzkich. Ocalan ma obecnie 76 lat, z których 26 spędził w więzieniu. W dodatku przez kilka ostatnich lat przebywał w izolacji. To w oczywisty sposób wpływa na jego percepcję, zwłaszcza, że może mieć wybór między dożywotnią izolacją i pogorszeniem warunków uwięzienia a przeniesieniem do aresztu domowego z praktycznie nieograniczonym kontaktem ze światem zewnętrznym. Jeśli chodzi o tę drugą opcję to wprawdzie władze Turcji oficjalnie nie zadeklarowały, iż będzie to częścią porozumienia, ale takie sugestie były artykułowane przez wielu polityków, w tym lidera nacjonalistycznej MHP Devleta Bahcelego.
Analizę skutków odezwy Ocalana należy zacząć od wskazania do czego właściwie on wezwał. Rozbrojenie PKK i jej samorozwiązanie nie były bowiem jedynymi poruszonymi tematami. Ocalan słusznie przy tym wskazał na zmianę okoliczności społeczno-polityczno-prawnych jako powód utraty sensu dalszego istnienia PKK. Powstała ona bowiem w 1978 r., gdy oficjalna narracja zaprzeczała istnieniu Kurdów w Turcji, a używanie języka kurdyjskiego lub jakakolwiek ekspresja tożsamości kurdyjskiej była surowo karana. Masowe prześladowania Kurdów przez wojskowy reżim gen. Kenana Evrena w latach 80. skłoniły PKK do rozpoczęcia walki zbrojnej. Celem tej organizacji było przy tym wówczas stworzenie niepodległego państwa kurdyjskiego, w którym panowałaby ideologia marksistowsko-leninowska. PKK odeszła od tego w latach 90., gdy ZSRR, który w latach 80. wspierał PKK zgodnie z logiką zimnowojenną, przestał istnieć, a państwa „demokracji ludowej” odrzuciły tę formę ustrojową. PKK przyjęła wówczas nową ideologię, tj. demokratyczny konfederalizm i przestała mówić o niepodległym państwie kurdyjskim.
Kwestia ta jest też wyraźnie podkreślona w przesłaniu Ocalana. Stwierdza on, że „w latach 90., wraz z upadkiem realnego socjalizmu z powodu jego wewnętrznej dynamiki, zaprzestaniem polityki zaprzeczania kurdyjskiej tożsamości i poprawą wolności słowa, doszło do osłabienia fundamentalnego znaczenia PKK (…), co doprowadziło do konieczności jej rozwiązania”.
Faktem jest, że w lata 70., 80., a nawet 90-tych Kurdowie nie mieli żadnych możliwości legalnej walki o swoje prawa w Turcji i to uległo zdecydowanej zmianie w ciągu ostatnich 20 lat. Wystarczy wskazać na fakt, że przekaz Ocalana został odczytany w języku tureckim i kurdyjskim i był nadawany przez rozstawione na terenach kurdyjskich telebimy. Tymczasem w 1991 r. kurdyjska deputowana Leyla Zana została uwięziona tylko za to, że po złożeniu przysięgi w parlamencie dodała po kurdyjsku słowa „Składam tę przysięgę za braterstwo pomiędzy Turkami a Kurdami”.
Ocalan, w swym wystąpieniu, też zresztą podkreślił, że „przez ponad 1000 lat stosunki turecko-kurdyjskie opierały się na wzajemnej współpracy i sojuszu”. Co ważniejsze, odrzucił on „skrajne odchylenia nacjonalistyczne” w postaci „kurdyjskiego państwa narodowego, federacji, autonomii administracyjnej i rozwiązań kulturalistycznych” jako „nieodpowiadające historycznej socjologii społeczeństwa”. Zamiast tego podkreślił on konieczność budowy „demokratycznego społeczeństwa” i stworzenia ku temu „ram prawnych”.
Wprawdzie koncepcja „demokratycznego społeczeństwa” została wyłożona przez Ocalana w napisanym przez niego w 2005 r. „Manifeście Demokratycznej Cywilizacji”, ale postulat ten, w kontekście „tworzenia ram prawnych” pozostaje dość mglisty i pozostawiający spore pole do interpretacji. Bardzo wygodne z perspektywy władz Turcji jest natomiast wykluczenie przez Ocalana dążenia do federalizacji Turcji lub stworzenia w jej granicach autonomii kurdyjskiej. Zwłaszcza ta druga opcja byłaby nie do przyjęcia przez Erdogana i tureckie społeczeństwo. Wzmianka o „rozwiązaniach kulturalistycznych” oznacza, że Ocalan również nie domaga się konstytucyjnego uznania etnicznej tożsamości kurdyjskiej jako drugiej obok tureckiej definiującej państwowy naród Turcji. Warto przy tym przypomnieć, że załamanie dialogu między władzami Turcji z Erdoganem na czele a zwolennikami Ocalana z partii HDP z Selahattinem Demirtasem na czele w 2015 r. związane było z próbą dekonstrukcji narodu tureckiego poprzez ożywienie różnych etnicznych tożsamości oraz odrzucenie możliwości wsparcia autorytarnych zapędów Erdogana.
Ocalan wezwał do zwołania Kongresu PKK w celu samorozwiązania się oraz do złożenia broni przez „wszystkie grupy PKK”, a jego odezwa spotkała się z uznaniem międzynarodowym, władz Turcji i wszystkich grup apoistowskich. Wydawałoby się więc, że skoro nikt nie jest przeciw to sprawa jest załatwiona. Niestety, niekoniecznie, gdyż każdy inaczej interpretuje (lub deklaruje odmienną interpretację) treść tego przesłania. Kluczowa jest w tym kontekście postawa dowództwa polowego PKK, które ulokowane jest w górach Kandil w irackim Kurdystanie. Nie jest tajemnicą, że odnosiło się ono sceptycznie do rozmów prowadzonych z ich uwięzionym liderem, ale z drugiej strony nie jest gotowe do próby podważania jego autorytetu w środowisku apoistowskim. Dlatego Kandil ogłosiło jednostronne zawieszenie broni (zastrzegając sobie prawo do samoobrony w przypadku ataku ze strony Turcji) i zapowiedziało gotowość zwołania kongresu, ale pod warunkiem, że przewodzić mu będzie Ocalan (co raczej jest na tym etapie wykluczone). Ponadto uznało, że piłka jest teraz po stronie władz Turcji, które powinny wprowadzić odpowiednie zmiany prawne zgodnie z wezwaniem Ocalana. Jest to zatem zręczny manewr przerzucający odpowiedzialność za ewentualne fiasko na stronę władz Turcji. PKK póki co nie rozwiąże się i nie złoży broni, ale jednocześnie będzie deklarować gotowość podporządkowania się wezwaniu swojego lidera.
Turecka ostrożność
Z wypowiedzi władz Turcji wynika jednak, że zupełnie inaczej podchodzą one do słów Ocalana, podkreślając, że PKK oraz „wszystkie grupy afiliowane” muszą teraz złożyć broń, a resztę przesłania lidera PKK traktując jako elementy drugorzędne (choć są informacje, że istnieje zespół pracujący nad zmianami prawnymi). Nie oznacza to, że celem całego procesu jest wyłącznie doprowadzenie do rozbrojenia PKK. Byłoby zresztą naiwnością ze strony Erdogana, gdyby oczekiwał, iż jedno oświadczenie Ocalana załatwi sprawę.
Ostrożność tureckiego przywódcy powoduje zresztą, że nie uczestniczy on w prowadzonych rozmowach, a to oznacza, że zastrzega on sobie możliwość zablokowania całego procesu, jeśli nie spełni on jego oczekiwań. A poza likwidacją PKK chodzi jeszcze o dwie kwestie. Pierwszą jest zmiana konstytucji, która umożliwiłaby Erdoganowi utrzymanie się przy władzy po upływie obecnej, teoretycznie ostatniej jego kadencji. Wprowadzenie enigmatycznych zapisów o „demokratycznym społeczeństwie” mogłoby stanowić pretekst do tego, o ile zyska on w tej kwestii poparcie Dem Parti. Ugrupowanie to jednocześnie poddawane jest presji w postaci usuwania wybranych w wyborach samorządowych burmistrzów miast pod pretekstem „szerzenia propagandy terrorystycznej”. W ten sposób usunięto m.in. Ahmeta Turka ze stanowiska burmistrza Mardin, co nie przeszkodziło temu, że to właśnie on przewodniczy delegacji Dem Parti w rozmowach na temat rozbrojenia i samolikwidacji PKK i wprowadzenia „demokratycznego społeczeństwa”.
Druga kwestia dotyczy natomiast neutralizacji problemu kurdyjskiego i to nie tylko w Turcji, ale również w Iraku i Syrii. Chodzi o eliminację nurtu antytureckiego, który mógłby być wykorzystany przeciwko Turcji (np. przez Izrael, Iran lub USA) i zdominowanie kurdyjskiej sceny przez protureckich (czyt.: pro-Erdogan) proxy, takich jak Partia Demokratyczna Kurdystanu rodziny Barzanich. Dlatego też Turcja uznała, że słowa „wszystkie grupy afiliowane” odnoszą się również do Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG), będących trzonem Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Taka interpretacja została jednak zdecydowanie odrzucona przez dowódcę tej formacji gen. Mazluma Abdi, który poza tym oczywiście też poparł odezwę Ocalana.
Jak to się zakończy?
Czy to oznacza, że proces uregulowania kwestii kurdyjskiej i zakończenia wojny PKK z państwem tureckim jest skazany na niepowodzenie? Również niekoniecznie. Wymaga to jednak odważnych kroków i ustępstw po obu stronach. Podkreślić wypada przy tym, że chce tego większość tureckich Kurdów. Mają oni świadomość, że walka zbrojna jest obecnie pozbawiona sensu, ale jednocześnie nie godzą się na ograniczanie ich praw, np. przez policyjny terror wobec aktywistów oraz usuwanie wybranych przedstawicieli z piastowanych przez nich stanowisk. Chcą też zagwarantowania swoich praw tożsamościowych. I Turcja może to zagwarantować.
Ponadto błędem było to, że przesłanie Ocalana zostało odczytane, natomiast nie wystąpił on osobiście. Zdecydowanie mocniejsza byłaby siła przesłania Ocalana, gdyby występował on z aresztu domowego i stworzono by warunki do jego wirtualnego uczestnictwa w kongresie PKK. Oczywiście Kandil niekoniecznie musiałoby to zaakceptować (bo można mieć wątpliwości czy pokój jest w interesie ścisłego kierownictwa PKK) ale znalazłoby się pod zdecydowanie większą presją.
Pozostaje również kwestia amnestii i reintegracji członków formacji militarnych PKK, która - póki co - w ogóle nie jest poruszana. Dla Turcji raczej wykluczone byłoby włączenie przywódców PKK do życia politycznego, ale powinna ona przynajmniej zagwarantować im bezpieczeństwo. Ponadto Turcja powinna odstąpić od swojej tezy, iż wezwanie Ocalana dotyczy również SDF i podjąć bezpośrednie rozmowy z kierownictwem tej formacji. Tylko wtedy proces ten będzie miał szanse na powodzenie, a Erdogan może przy okazji osiągnąć swoje własne cele związane ze zmianą konstytucji. Można się przy tym spodziewać, że po obu stronach będą działać siły, które będą chciały storpedować takie porozumienie.
Milutki
PKK w całości się szybko nie rozwiąże, zbyt dużo państw ma interes aby wciąż trwało. Istnienie PKK daje narzędzie nacisku na Turcję, potrzebują tego USA, Izrael, Rosja, Iran, Francja. Kraje te będą utrzymywać PKK jako swoich klientów, dawać broń, pieniądze, obiecywać gwarancję ochrony przywódcom w razie niepowodzenia. Inna sprawa przez lata padały opinie że Erdogan to dyktator gnębiący Kurdów, a tu raptem okazuje się że pod jego rządami Kurdom wiedzie się najlepiej.