Reklama

Siły zbrojne

Bombowiec B-1B Lancer – naddźwiękowa „kość” USAF [ANALIZA]

Infografika - Katarzyna Głowacka/Defence24
Infografika - Katarzyna Głowacka/Defence24

Naddźwiękowy bombowiec strategiczny B-1B, który można było 11 maja 2020 podziwiać nad Warszawą, wszedł do służby w US Air Force w 1985 roku, ponad dekadę od czasu powstania prototypu B-1A. Chociaż od 1990 roku nosi oficjalną nazwę Lancer, to amerykańscy lotnicy nazywają go „Bone” czyli kość. Legenda mówi, że nawiązuje ona do nietypowego jak na bombowiec kształtu, ale faktycznie chodzi o angielską transkrypcję nazwy B-1 jako „B-One” użytą w jednym z wczesnych artykułów prasowanych na jego temat.

Historia wejścia B-1B do służby jest skomplikowana i pełna zwrotów akcji jak niejeden film sensacyjny. Program budowy potężnej, międzykontynentalnej maszyny uzbrojonej w broń jądrową, zdolnej osiągnąć prędkość Mach 2 został ogłoszony przez Pentagon w 1969 roku. Rok później firma Rockwell International (dziś część koncernu Boeing) otrzymała kontrakt na budowę bombowca B-1A, który do 1980 roku miał zastąpić słynne B-52 Superfortress.

Zbyt nowoczesny na lata siedemdziesiąte?

Nowy samolot wyglądał wręcz kosmicznie w porównaniu z bardzo klasyczną sylwetką Boeinga B-52, która niewiele różniła się od pokoleń poprzednich bombowców strategicznych, takich jak służący w lotnictwie USA od 1951 bombowiec B-47 Stratojet. Były to długoskrzydłe maszyny do lotów na dużej wysokości przypominające odrzutowe samoloty pasażerskie.

Rockwell B-1A był całkiem inny - smukła jak myśliwiec, choć mierząca ponad 45 m długości maszyna o zmiennej geometrii skrzydeł i czterech potężnych silnikach umieszczonych w dwóch gondolach. Miał osiągać ponad dwukrotną prędkość dźwięku na dużej wysokości, ale kluczowa była możliwość długotrwałego lotu na małej wysokości z prędkością 0,85 Macha, co miało umożliwić penetrację rosyjskiej obrony powietrznej. Umożliwiała to kosztowna, nowoczesna awionika oraz słaba zdolność ówczesnych radarów do wykrywania celów na tle ziemi. W razie zestrzelenia załoga miała się uratować nie dzięki fotelom wyrzucanym, ale kapsule kabinowej lądującej na spadochronie. Umożliwiało to załodze pracę bez specjalnych kombinezonów ciśnieniowych i masek, co jest istotnym czynnikiem gdy lot może trwać dziesiątki godzin.  

image
Nocny start zmodernizowanego B-1B Lancer. Fot. USAF

Świetlaną przyszłość B-1A przekreśliły trzy fakty. Pierwszym było przejęcie przez Amerykanów rosyjskiego myśliwca MiG-25, który osiągał nie tylko prędkość ponad 2 Macha, ale również jego radar był w stanie wykryć niżej lecące samoloty na tle ziemi z dość dużej odległości. Drugim czynnikiem był rozwój pocisków manewrujących dalekiego zasięgu, których użycie nie wymagało ryzykownego lotu w przestrzeni powietrznej przeciwnika. Najważniejsze były jednak problemy z samą konstrukcją – samolot nie był w stanie uzyskać planowanych osiągów, awionika wymagała dopracowania a przede wszystkim, znacznie przekroczono budżet. Dlatego w 1977 roku, szukając oszczędności budżetowych, administracja prezydenta  Cartera skasowała program B-1A. Mimo to prototypy testowano jeszcze przez cztery lata, a jeden z nich w 1978 roku osiągnął prędkość 2,22 Macha.

Nowy świt lat osiemdziesiątych: B-1B

Lata osiemdziesiąte i prezydentura Ronalda Reagana oznaczały nowy świt dla naddźwiękowego bombowca strategicznego. W lutym 1981 roku ogłoszono przetarg pod kryptonimem LRCA (ang. Long-Range Combat Aircraft), po raz kolejny szukając następcy dla B-52. Ponieważ samolot miał w ciągu 6 lat osiągnąć wstępną gotowość operacyjną, nie było czasu na stworzenie całkiem nowej kontrukcji. Firma Rockwell zaproponowała dostosowany do wymagań bombowiec oznaczony jako B-1B. W październiku Pentagon ogłosił, że zamawia 100 samolotów B-1B, które miały ostatecznie uzupełniać, a nie zastępować B-52. Przynajmniej do czasu wejścia do służby nowej, trudnowykrywalnej maszyny, powstającej w ramach programu ATB (ang. Advanced Technology Bomber), którego efektem był B-2A Spirit. Ale to całkiem inna historia.

 W 1985 roku do służby wszedł pierwszy B-1B. Pomimo że krótszy o metr od B-1A, był od niego 25 ton cięższy. Uproszczono konstrukcję rezygnując m. in. z wlotów powietrza o zmiennej geometrii, a prędkość lotu zredukowano do „zaledwie” 1,2 Macha.

B-1B Lancer. Fot. Boeing
B-1B Lancer. Fot. Boeing

Samolot może zabrać 34 tony uzbrojenia w trzech komorach bombowych. W pierwotnej konfiguracji każda mieściła wyrzutnię wielofunkcyjną MPL (ang. Multi Purpose Launcher), mieszczącą osiem swobodnie spadających bomb atomowych (takich jak B-61 czy B-83) lub osiem pocisków skrzydlatych AGM-69A SRAM z głowicami jądrowymi. Dwie przednie komory uzbrojenia miały budowę modułową. Zamiast dwóch wyrzutni MPL można było umieścić w nich dłuższą wyrzutnię rotacyjną CRM (Cruise Missile Launcher) dla ośmiu pocisków z głowicami jądrowymi AGM-86B ALCM o wydłużonym zasięgu lub trudno wykrywalnych AGM-129A ACM.

Noszące oficjalnie od 1990 roku oznaczenie B-1B Lancer samoloty obecnie są przeznaczone do użycia konwencjonalnego uzbrojenia. Mogą to być wprowadzone pod koniec ubiegłego wieku pociski manewrujące, w których głowice jądrowe zastąpiły konwencjonalne ładunki, ale przede wszystkim bomby kierowane i niekierowane, przenoszone w komorach bombowych z wykorzystaniem CWM (ang. Conventional Weapon Module).  Dzięki nim w każdej z trzech komór można umieścić 28 bomb albo dodatkowy zbiornik paliwa. Dzięki możliwości tankowania w locie i znacznej prędkości przelotowej, maszyny B-1B mogą działać w dowolnymi miejscy na świecie, docierając bezpośrednio z macierzystych baz w USA. W czasie testów i służby B-1B Lancer uzyskały łącznie 61 rekordów dotyczących szybkości, ładunku i zasięgu lotu dla swojej klasy.

Lancer w roli klasycznego bombowca

Na szczęście B-1B Lancer nie miały okazji sprawdzić się jako bombowiec jądrowy. W związku z zakończeniem Zimnej Wojny i redukcją amerykańskiego arsenału jądrowego już w 1991 roku maszyny oficjalnie przestały pełnić rolę nośników bronią atomowej… pozostając w pewnej operacyjnej próżni. Teoretycznie B-1B mógł przenosić w komorach bombowych 84 najbardziej popularne bomby swobodnie spadające Mk.82 o masie 227 kg. Kolejne 40 bomb tego typu można było umieścić na zewnętrznych podwieszeniach, choć przy znacznym spadku osiągów.

image
B-1B Lancer lecąc na małej wysokości odpala flary. Fot. USAF 

Jednak w czasach zimnej wojny nie dbano o przetestowanie tych możliwości i Lancera do przenoszenia bomb Mk. 82 certyfikowano dopiero w lipcu 1991 roku, skutkiem czego bombowce te nie wzięły udziału w pierwszej operacji „Desert Storm” w sierpniu tego samego roku. Pierwsze bojowe zastosowanie samolotu B-1B Lancer miało miejsce również w Iraku, ale dopiero podczas operacji „Desert Fox” w grudniu 1998 roku. Samoloty B-1 Lancer brały także udział w operacji „Allied Force” w byłej Jugosławii w 1999 roku.

Ze względu na potężny ładunek bojowy B-1B zrzuciły w operacji „Allied Force” 20% bomb, pomimo tego, że wykonały zaledwie 2 % z całości lotów. W latach 2001-2002, latając w ramach operacji „Enduring Freedom” w Afganistanie Lancery również wykonały 2% wszystkich lotów, ale przy tym zrzuciły 40% wszystkich bomb kierowanych użytych w tych działaniach. Od 2001 roku niemal nieprzerwanie B-1B wykorzystywane były w misjach nad Afganistanem i Irakiem a od 2014 również nad Syrią. W 2018 roku użyto Lancerów do ataku na cele w rejonie Damaszku i Homs z użyciem pocisków AGM-158 JASSM.  Przejście z bomb „analogowych” na uzbrojenie precyzyjne stanowiło istotny krok w rozwoju samolotu.

B-1B ciężko pracuje w XXI wieku

Bombowce B-1B Lancer, podobnie jak jeszcze starsze B-52 mają się w amerykańskich silach powietrznych całkiem dobrze, pomimo tego iż miały je zastąpić B-2 Spirit a dziś mówi się o B-21 Raider. Eksploatacja Lancerów planowana jest teraz co najmniej do 2048 roku. W służbie pozostaje nadal 66 spośród 100 wyprodukowanych samolotów. Są one jednak systematycznie modernizowane i dzisiejszy B-1B, oprócz skorupy i nazwy niewiele ma wspólnego z maszyną, która weszła do służby 35 lat temu.

image
Kabina B-1B Lancer jet dziś w pełni ucyfrowiona. Fot. Staff Sgt. Richard Ebensberger

Bombowce otrzymały w ramach stopniowej modernizacji całkowicie nową, cyfrową awionikę typu glass cockpit, z kodowanymi systemami łączności i nawigacji satelitarnej oraz nowoczesnym i stale rozbudowywanym systemem walki elektroniczne i ochrony przed pociskami kierowanymi. Od 2016 roku maszyny otrzymały nowe radary w standardzie AESA. Co ciekawe, jest to wariant radaru Northrop Grumman APG-83 SABR (ang. Scalable Agile Beam Radar) stosowany w najnowszej wersji myśliwców F-16. W wersji SABR-GS (SABR - Global Strike) przeznaczonej dla bombowców strategicznych umożliwia tworzenie dużych map cyfrowych w trybie działania z syntetyczną aperturą. Ma także dać B-1B nowe, lepsze możliwości w dziedzinie ISR (rozpoznania, nadzoru i wywiadu), a także celowania. 

Kwestie celowania poprawia również wykorzystywanie od 2007 roku zasobników Lockheed Martin AN/AAQ-33 Sniper a obecnie również Sniper-XR (ang. Extended Range) które poza innymi funkcjonalnościami pozwalają na użycie bomb naprowadzanych laserowo ale również wymieniać dane i obraz w czasie rzeczywistym np. z jednostkami naziemnymi.

zrzut z B-1B Lancer pocisku AGM-158C LRASM. Fot. US Navy
Zrzut z B-1B Lancer pocisku AGM-158C LRASM. Fot. US Navy

Obecnie arsenał jaki dysponują bombowce B-1B Lancer pozwala im zarówno na prowadzenie wsparcia bezpośredniego własnych sił jak też atakowanie odległych celów o znaczeniu strategicznym. Arsenał ten to bomby swobodnie spadające różnych wagomiarów, w tym również kasetowe, ale przede wszystkim uzbrojenie precyzyjne. Są to bomby szybujące naprowadzane laserowo GBU-54 LJDAM, GBU-31/38 JDAM oraz GBU-39 SDB naprowadzane z użyciem GPS/INS. Do rażenia celów z dystansu stosowane są pociski manewrujące AGM-154 JSOW, AGM-158A JASSM, AGM-58B JASSM-ER oraz AGM-158C LRASM.

Pomimo tego iż maszyna opiera się na koncepcji sprzed pół wieku, to nadal spełnia skutecznie stawiane przed nią zadania. Stanowi w pewnym sensie relikt zimnej wojny, który dostosowano do nowych czasów. Stawia to B-1B Lancer w całkowicie odmiennej sytuacji niż jego jedyny na świecie odpowiednik, jakim jest powstały niemal w tym samym czasie rosyjski Tu-160M. Maszyny te, których budowę Rosja niedawno wznowiła, pozostają nadal strategicznymi bombowcami jądrowymi. Obie maszyny czekają obecnie na nowoczesnych następców, ale zarówno w USA jak i w Rosji proces ten napotyka problemy. To jednak temat na osobny artykuł.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (14)

  1. fog

    Co tak te samoloty tu opisują...? Może chcą nam Amerykanie eskadrę opchnąć..? ;]

  2. www

    The Economic Times 12 maja 2020 r. Potężne maszyny: najlepsze myśliwce na świecie "The Economic Times" pisze, że współczesne myśliwce wyróżniają się wysoką manewrowością, zwiększoną niewykrywalnością, najnowszą awioniką, niezawodnością a także doskonałym uzbrojeniem. Analitycy z The Economic Times określili listę 4 najlepszych myśliwców na świecie. Oczywiście, na czele listy znalazł się amerykański F-22 "Raptor", który jest produktem Lockheed Martin. Według obserwatorów, Raptor to unikalne połączenie zaawansowanej niewidzialności, dobrej zwrotności i doskonałej awioniki, która zapewnia pilotom świadomość sytuacyjną. Silniki F119 są zainstalowane w F-22, mają unikalną dyszę z wektoryzacją ciągu, która pozwala na osiągnięcia prędkości Mach 1,5+ bez użycia dopalaczy. Drugie miejsce wśród najlepszych specjaliści oddali rosyjskiemu wielozadaniowemu myśliwcu piątej generacji Su-57 (zgodnie z kodyfikacją NATO: „Kryminalista”), który po raz pierwszy poleciał w niebo 29 stycznia 2010 r. W porównaniu ze swoimi poprzednikami Su-57 łączy w sobie funkcje samolotu szturmowego i myśliwca, a zastosowanie materiałów kompozytowych i innowacyjnych technologii, a także aerodynamiczny układ samolotu, zapewniają niski poziom sygnatur radarowych i podczerwieni, co czyni go niewidzialnym. Myśliwiec piątej generacji został pomyślnie przetestowany w warunkach bojowych w Syrii. Obserwatorzy publikacji zwracają uwagę czytelników na fakt, że uzbrojenie samolotu będzie obejmować pociski hipersoniczne, które stanowią problem dla potencjalnych przeciwników Kremla. Kolejne miejsce na liście najlepszych zajmuje chiński wielofunkcyjny myśliwiec 5 generacji J-20. Według chińskich mediów projektanci J-20 twierdzą, że myśliwiec stanowi duży krok naprzód pod względem możliwości armii ChRL. Nowa maszyna ma większy zasięg lotu, większe wewnętrzne zasilanie paliwem, a także ma lepszą moc bojową niż amerykańskie myśliwce F-22 i F-35.

    1. Orthodox

      Su-57 może być uważany za samolot piątej generacji tylko według rosyjskiej terminologii. Nijak nie przystaje do rozwiązań amerykańskich, a z chińskimi może co najwyżej się równać.

    2. Marek

      Su-57 łączy ze sobą to i owo. Przede wszystkim wszystkie rosyjskie zapóźnienia za Zachodem. USA ma już dwa samoloty piątej generacji. Pierwszy z nich opracowano tam już dość dawno. Europa co prawda jeszcze nie ma piątej generacji, ale będzie ją miała szybciej niż Rosjanie. Nie inaczej będzie z Japonią.

    3. złośliwy

      To fajnie, że gazeta ekonomiczna robi sobie rankingi samolotów i porównuje ze sobą samoloty, które nie istnieją jak seryjne Su-57 z maszynami, których parametry nie są znane jak J-20. W następnym numerze będzie ranking wakacji celebrytów. Naprawdę ten fragment o niewidzialności i pomyślnym przetestowaniu w Syrii wycisnęły łzy śmiechu.

  3. Codybancks20!

    Coś pięknego w porównaniu z ruskim odpowiednikiem !!! Sam widok miękkich i łagodnych linii całego samolotu budzi inspiracje kosmiczne !!! Ciekawe jaka jest teraz wielkość odbicia fal radaru tego samolotu ?!?!?

  4. Veritas

    Rosyjski Tu-160M posiada większą od amerykańskiego B-1B prędkość lotu - Ma2,0, czyli około 2450 km/h, którą co istotne może utrzymywać na dłuższych dystansach...

    1. Davien

      Tylko na dużej wysokości na maks 3000km i po właczeniu dopalaczy:)) A potem spada....

    2. Orthodox

      Trochę tych zer za dużo.

    3. wiesław

      Davien, 3000 km? Pułap Tu-160M wynosi 15600 metrów!

  5. Orthodox

    B-1 okazał się takim ,,bublem", że Sowieci zdecydowali się opracować nieudolną podróbkę w postaci Tu-160.

    1. Gnom

      Niestety udolną. A B-1 nie okazał się złomem, po prostu zmieniły się zasady walki. Zamiast wyżej szybciej należało niżej i bardziej skrycie. Tylko tyle. Dlatego jankesi dopasowali B-1 do tych zadań co nie wyszło im najlepiej.

    2. Marek

      Co nie zmienia postaci rzeczy, że obydwa to bardzo ładne samoloty. Niestety era tych cieszących oko konstrukcji właśnie się kończy. B-2 Spirit, B-21 Raider czy choćby taki PAK-DA, to przy nich brzydactwa. Nie inaczej jest z tym, co wycieka na temat H-20.

    3. Davien

      Panei Gnom i znowu zmyslasz. Akurat B-1B został bardzo dobrze dopasowany do roli jaka ma pełnic wiec skończ już ztymi fobiami:)

  6. PW

    MIG 25 PRZEKRACZAL MACH 3 na chwile, a na 3-8 minut osiagal mach 2.8 ale jego lampowy radar nic nie wykrywal na tle ziemi. Po ucieczce Bielenki dodali przerobke sapfira z miga 23- tez bez rewelacji. Zupelnie co innego radar Zaslon z Miga 31 Amerykanie chyba liczyli tylko ze BONE wyrabie sobie droge przez AGM 69 niszczac lotniska i SAMy a migi i su 27 nie zdaza wszystkich wylapac przy radioaktywnosci. Macie inne spostrzezenia?

    1. Davien

      Panie PW radar Zasło z MiG-31 wykrywa RCS 20m2 na maks 200km, Zasłom-AM z MiG-31BM na maks 400km, RCS dla B-1B wynosi 1,45m2. AGM-69 SRAM sa wycofane od prawie 30-tu lat. Cos jeszcze?

    2. PW

      NO JASNE ZE WIEM O WYCOFANIU AGM 69 ciekawi mnie tylko jakie B1 mial szanse w 1989 gdyby doszlo do wojny jadrowej. czytalem ze w 1988 amerykanie doszli do wniosku ze B1 jest wrazliwy na sowiecka obrone. na moje wyczucie mig 29 su 27 i mig 31 mialy spora szanse zestrzelic go przez look down shot down. pozostaje pytanie o skutecznosc zaklocen ktore mogl generowac B1. malo kto wie ze na pewno piloci sowieccy taranowaliby kazdy bombowiec w czasie wojny jadrowej.

    3. Davien

      Całkiem spore b w tym czaise były jedynie zwykłę MiG-31 a radar Zasłon niezbyt sienadawał do wykrywania B-1B, podobnie jak z Su-27 gdzie radar N001 raczej tez za dobre nei wykrywał celów o niskim RCS, a na północy pokrycie radarowe jest dosyc dziurawe Zreszta b-1B miał wyposażenei by leciec zgodnie z rzezba terenu wiec tak łatwo by go nie wykryli. Co do taranowania to na pewno by sie starali zniszczyc kazdy bombowiec dowolnymi metodami

  7. Observer

    Ale super maszyna! Jednak Rosja nie ma wprost odpowiednika. Tu-22 jest nieco mniejszy a Tu 160 sporo większy.

    1. Davien

      Odpowiednikiem dla B-1B jest Tu-160 tyle ze powstawał on jako odpowiedż na B-1A a ze w międzyczasie USA zmieniło wytyczne .... Aha B-1B ma wiekszy udżwig od Tu-160

    2. Observer

      No rzeczywiście

  8. Veritas

    B-1B jest samolotem naddźwiękowym tylko teoretycznie, gdyż prędkość naddźwiękową 1, 25 Ma może osiągnąć wyłącznie na wysokim pułapie, krótkim dystansie i to tylko po włączeniu dopalaczy…

    1. Nikt

      Czyli jak większość samolotów

    2. Davien

      Veritas i dziwnym trafem to samo odnosi sie do Tu-160, ba Lancer ma wyzszą predkośc pzrelotowa:)

  9. Pentagram

    Wydac 270 mln usd w 1985 to SZAŁ

  10. ais

    Ruskie nie tylko nie mają bombowca klasy B-2, ale nawet B-1B. Ich Tu-160 to tandetna podróbka B-1A.

  11. Troll i to wredny

    W roli klasycznego bombowca (zwłaszcza przy pełnym panowaniu w powietrzu) można użyć dowolnego ,potężnego przebudowanego transportowca. 84 +40 daje 124 bomby o wagomiarze 227 kg. Czyli 28 ton i 148 kg ładunku bojowego. Teoretyzując przerobiony Antonow An-225 mógłby teoretycznie zabrać 250 ton bomb. Przeliczcie te możliwości na pociski manewrujące, lub bomby szybujące np. UPAB-1500, albo kasetowe/termobaryczne bomby klasyczne. Do ataku na taki kraj jak Irak, Afganistan, czy wyniszczoną wojną b.Jugosławię byłby idealny. Tak z przekory przypomnę jeszcze o istnieniu A-380 i jego (niezrealizowanej wersji cargo)... 250 mln USD/szt, to nie jakieś tam miliardy, a efekt razy 10 ;-)))

    1. Andrettoni

      Tylko w czystej teorii. W rzeczywistości wojskowe maszyny mają lepsze osiągi - prędkość, manewrowość i bardziej odporną konstrukcję. Sama komora bombowa to bardzo duże osłabienie konstrukcji, więc nie w każdym samolocie da się ją wyciąć. No i ładunek bojowy to duża masa w małej objętości, a samoloty pasażerskie/transportowe to gabaryt - czyli duża objętość. Nie bez powodu maszyny pasażerskie przerabia się na tankowce... Oczywiście są wyjątki jak np. Douglas DC-3, którego przerobiono na Gunshipa - jednak potwierdzają regułę. Pamiętajmy też, że ważny jest rozbieg i dobieg samolotu oraz jego odporność na trudne warunki i uszkodzenie - np. samo uszczelniające się zbiorniki paliwa.

    2. Adam S.

      Czyżby to była porada dla rządu Ukrainy na rozwiązanie problemu Donbasu? Nikt inny nie ma An-225. A Ukraina nie ma panowania w powietrzu. Więc chyba nie.

    3. Tu

      Nie do końca to jest prawda , mało kto wie ze po drugiej wojnie światowej Polska też miała bombowce strategiczne , tylko że latały one w ... Locie jako samoloty pasażerskie , ale ich konstrukcja przewidywała instalację uzbrojenia , zarówno obronnego jak i ofensywnego

  12. asf

    A o której to to, miało przelatywać nad Warszawa?

    1. Astur

      Nie słyszałeś łomotu w powietrzu?

    2. Ostrozny

      8:10....huk był nie z tej ziemi, trudno było przegapić :)

  13. 7plmb

    Piękna konstrukcja i świetnie wykonana.Dobry sprawdzony produkt Made in USA.

    1. Cóż

      No niestety, bezsensowne było w ogóle przeznaczenie bombowca wysokościowego do wykonywania lotów na skrajnie niskim pułapie. Sprawiło to, że przez zmęczenie płatowców połączone z brakiem środków na remonty, większość tych "66" maszyn dzisiaj nie lata. Realnie jest to 30 kilka egzemplarzy, reszta jest kanibalizowana.

    2. plusik

      Sprawdzony w bombardowaniach. Brawo ty

    3. chateaux

      Zapewne wiesz że pierwotnie B1B były bombowcami strategicznymi. Dziś zaś wszystkie co do jednego są wyłączone ze służby strategicznej, i służą w lotnictwie taktycznym. Stąd te niskie wysokości.

  14. rambo

    Piękna maszyna!

Reklama