Chanakin to kurdyjskie miasto mające ok. 250 tys. mieszkańców, położone jednak poza granicami Kurdyjskiego Regionu Autonomicznego w Iraku, formalnie jest częścią prowincji Dijala. Od 2004 r. miasto znajduje się jednak pod kontrolą kurdyjskiej Peszmergi i partii Dżalala Talabaniego – Patriotycznej Unii Kurdystanu. Wcześniej mieszkańcy padli ofiarą czystek etnicznych dokonanych przez reżim Saddama Husajna. W 1975 r. wysiedlono ich niemal wszystkich, po czym przesiedlono na południe Iraku. Wrócili tu po wyzwoleniu Iraku przez USA w 2004 r. Wtedy też tutejsi przywódcy Peszmergi – Mela Bakhtiar i Sherko Mirwais - nakazali arabskim osadnikom powrót do prowincji Anbar, a do swych domów wrócili Kurdowie. W okolicznych miastach, wcześniej kurdyjskich, pozostała jednak ludność arabska-sunnicka (większość miejscowych Kurdów to szyici), ale tam też Kurdowie rozpoczęli powolny powrót.
Proces ten zatrzymało pojawienie się Daesz (tzw. Państwa Islamskiego), które w czerwcu 2014 r. zdobyło większość prowincji Dijala, w tym znajdujące się w pobliżu Chanakim miasto Dżalula. Chanakin jest przy tym położone strategicznie, gdyż zaledwie kilka kilometrów od niego znajduje się granica z Iranem. Do 2014 r. było to główne przejście graniczne irańsko-irackie, nic więc dziwnego, że ponad 70 lat temu tędy właśnie szła polska armia. W 2014 r., również tędy do Iranu chciało się wedrzeć Daesz, ale atak bojowników islamskich został odparty. W listopadzie 2014 r. wyzwolone zostały też pobliskie miejscowości Dżalula i Sadija i od tego czasu w Chanakin nie występują istotne zagrożenia terrorystyczne.
Gdyby Daesz dotarł do Chanakin w ubiegłym roku, to zapewne dopełniłby dzieła zniszczenia polskiego cmentarza. Jednak zdemolowano go już znacznie wcześniej, bo w latach 90. minionego wieku. Między pierwszą a drugą interwencją w Iraku, reżim Saddama Husajna skręcił w kierunku salafickiej islamizacji, a arabscy osadnicy na południowych krańcach Kurdystanu byli nośnikiem poglądów bliskich Al Kaidzie. Udowodnili to również w 2014 r. - większość plemienia Krawi, przesiedlonego tu z Anbaru, poparła ISIS. W pobliskim Hawramanie rozpoczęły w tym czasie swą aktywność bandy dżihadystów utworzone z irańskich i afgańskich sunnitów, a kierowane przez kurdyjskiego mułłę Krekara (po odsiadce w norweskim więzieniu otrzymał on willę, gdyż władze Norwegii uznały iż wydanie go Kurdom byłoby niehumanitarne). Być może to on właśnie odpowiada za zniszczenie polskiego cmentarza, choć trudno to ustalić z całkowitą pewnością.
O historii cmentarza niewiele, niestety, wiadomo. Wg. informacji umieszczonych na stronie internetowej MSZ został on wykonany w latach 1969 - 1970 r. i wtedy też wmurowano tablicę pamiątkową. Na cmentarzu miało być pochowanych 438 żołnierzy polskich, obok zaś 98 żołnierzy hinduskich i trzech arabskich, walczących w szeregach brytyjskich. MSZ podaje też taki opis cmentarza przed jego zniszczeniem: "Wysoka metalowa siatka odgradza spory plac, porośnięty bujną jak na Irak trawą, w której - wyrównanymi po wojskowemu szeregami - tkwią białe kamienne tablice z zaostrzonymi wierzchołkami. Solidna brama okuta grubym łańcuchem z kłódką (. . .). Nie wygląda mi to na cmentarz. Ani krzty, ani płaczących wierzb, ani smutku. Ruszam ku owym dziwacznym kamiennym tablicom (. . .) bo kamień jest jasny a znaki niebarwione. Na samej górze duży orzeł z koroną. Na niej napis: Polish Forces, dalej stopień, imię i nazwisko, przydział służbowy, data i miejsce urodzenia, data śmierci. Schemat powtarza się wiernie, rzędami długimi aż do monotonii (...), wszystkich grobów jest 438. Ściślej mówiąc polskich grobów. Na khanaqinskim cmentarzu spoczęło bowiem również w wyodrębnionej kwaterze 98 żołnierzy hinduskich".
W powyższym opisie zabrakło jednak jednego ważnego elementu. Kilka kilometrów dalej, na niewielkim zboczu z piaskowej skały, wykuty został piękny orzeł oraz napis: „W marszu do Polski stał tu na postoju 14 pułk piechoty, 15.I.1943 r.”. Dziś orzeł ten jest częściowo zniszczony (brak głowy) ale większość rysunku i napisu jest widoczna i czytelna. Wydaje się jednak, iż bez pilnej interwencji konserwatorskiej za parę lat może on ulec całkowitemu zniszczeniu. Na stronie MSZ brak też jakichkolwiek fotografii z tego miejsca, choć w prywatnych kolekcjach znajdują się unikatowe zdjęcia tego orła z 1943 r.
Ostatnie ćwierćwiecze to w Iraku okres dość burzliwy, a położenie Chanakin poza autonomią kurdyjską, na terenie mieszanej kurdyjsko-szyicko-sunnickiej prowincji Dijala, na pewno nie sprzyjało podjęciu tu prac restauracyjnych. Należy jednak podkreślić, że obecnie sytuacja uległa całkowitej zmianie. Do Chanakin można się bezpiecznie dostać, a po ewentualnym odnowieniu cmentarza i konserwacji płaskorzeźby polskiego godła, obiekty te nie będą zagrożone.
Niestety, konsul RP w Erbilu Bogusław Ochodek poinformował mnie, że on nie może podjąć tu żadnych działań, gdyż prawo konsularne nie pozwala mu na aktywność poza okręgiem konsularnym. Tymczasem Ambasada RP w Bagdadzie została zamknięta. Sprawa Chanakin to zresztą kolejny dowód na całkowitą błędność tej decyzji min. R. Sikorskiego. Interwencja polskich władz w tej sprawie może stać się początkiem nowego rozdziału w relacjach polsko-irackich i polsko-kurdyjskich. Zarówno deputowany PUK z Chanakin do irackiego parlamentu Abdelaziz Bagalan, jak i faktyczny lider miasta Sherko Mirwais, zapewnili mnie, że bardzo chcieliby nawiązać w tej sprawie kontakt z polskimi władzami.
Witold Repetowicz
RT
Panie Redaktorze, polecam serwis internetowy Konsulatu RP w Irbilu, sekcji Polacy w Iraku 1942-43. Znajdzie Pan tam dużo ciekawych informacji, rownież o Khanaqin, cmentarzu, polskich żołnierzach. Są tez nowe zdjęcia oraz film z 2014 r. Nagrobki z cmentarza w Khanaqin zostały przeniesione na cmentarz North Gate w Bagdadzie. Sekcja www jest bardzo pozytywnie oceniana przez Centralna Bibliotekę Wojskowa w Warszawie. Pozdrawiam.
Witold Repetowicz
Prosze o dokładne przeczytanie mojego artykułu. Znajdzie Pan tam odwołanie się, a nawet cytat ze strony ambasady RP w Bagdadzie (na stronie konsulatu sa te same informacje). Nie będę się powtarzał bo napisałem w powyższym artykule co jest a czego nie ma. I nie przeczytal pan dokladnie informacji ambasady. Mowa jest tam o memoriale w Bagdadzie a nie o przeniesieniu nagrobków, ktore zreszta - zgodnie z informacją amabasady - powstały pozniej niz memorial w North gate. Proszę uważniej czytać i mój artykuł i to co jest podane przez ambasadę. Co do zdjec - moje sa nowsze i jesli sie pan dokladniej przyjrzy to moje obejmuja elementy o ktorych brak jest informacji na stronie ambasady. Dodam ze rozmawialem z konsulem i rowniez przeslalem mu moje zdjecia. Prosze uwazniej czytac.
Michał
Czemu ta sprawa dopiero teraz wyszła? Czemu nikt nie zainteresował się tym, gdy polskie wojska były w Iraku. Wiem że to nie jest teren gdzie nasze wojska stacjonowały, ale była i ambasada i nasi ludzie, można było to wszystko wykorzystać. Lepiej dbać o polskie groby niż o amerykańską ropę, na której nie wyszliśmy najlepiej. Chciałbym, aby sprawa była rozwojowa, a nie zapomniana.
Witold Repetowicz
Zrobię wszystko by była rozwojowa
King
"po odsiadce w norweskim więzieniu otrzymał on willę, gdyż władze Norwegii uznały iż wydanie go Kurdom byłoby niehumanitarne" W tym jednym zdaniu jest zdefiniowana polityka Europy Zachodniej względem importowanych muzułmanów.