Reklama

Siły zbrojne

Bezpieczeństwo państwa a byli żołnierze na rynku cywilnym [ANALIZA]

17 WBZ na ćwiczeniu Dragon-19 / Fot. st. szer. Kamil Śpiączka, st.chor.sztab. Rafał Mniedło
17 WBZ na ćwiczeniu Dragon-19 / Fot. st. szer. Kamil Śpiączka, st.chor.sztab. Rafał Mniedło

Od pewnego czasu w sferze publicznej pojawia się sprawa niewykorzystywania potencjału byłych żołnierzy, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej oraz służb specjalnych, którzy zdecydowali się na zmianę swojej ścieżki kariery i przeszli do sektora cywilnego. Za przełomowe w tym kontekście uznawane jest w środowisku wydarzenie, wskazane w tekście Bartosza Orlicz–Rabiegi na stronach FIBIS, a mianowicie panel dyskusyjny dotyczący wykorzystania potencjału weteranów, przeprowadzony na konferencji Defence Day 2019.

Dlaczego temat ten wart jest uwagi? Co roku żołnierze i funkcjonariusze różnych służb odchodzą do rezerwy. Tylko szeregi Wojska Polskiego opuszcza statystycznie, w ciągu roku ok. 3-4 tys. osób. Oczywiście są lata, jak np. 2012, kiedy to liczba ta oscylowała nawet powyżej poziomu 7 tysięcy rocznie, niemniej dla naszych rozważań przyjmijmy bezpieczny, naturalny z punktu widzenia rotacji kadr, poziom 3,5 tysiąca osób. Grupa ta jest dość mocno zdywersyfikowana pod kątem stażu pracy, wieku, kompetencji, miejsca zamieszkania i wielu innych czynników, jak np. czynniki miękkie, do których można zaliczyć motywację danej osoby do podjęcia pracy.

Jak zostało wspomniane powyżej, wstęp do dyskusji został zapoczątkowany na Defence Day 2019, a rozwinięty w tekście Bartosza Orlicz-Rabiegi pt.: "Jak zagospodarować i korzystać z wiedzy byłych funkcjonariuszy służb specjalnych i żołnierzy?" Przedstawione przez autora rozwiązania funkcjonujące w innych krajach oraz wyartykułowane pytania niejako korespondują z tym, co poniżej i traktowane winny być jako głos w dyskusji, w tym ważnym, z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa problemie.  Bezsprzeczne jest natomiast to, że sam problem zagospodarowania kadr na cywilnym rynku istnieje, a przyjęte formalne rozwiązania są fragmentaryczne i ograniczone poprzez zawężenie grup docelowych.

Mając świadomość, że problem dotyczy zarówno byłych żołnierzy, jak i funkcjonariuszy opuszczających szeregi Policji, Straży Granicznej oraz służb specjalnych, przedstawiona poniżej analiza sytuacji dotyczącej żołnierzy koresponduje w dużej części z wyżej wymienionymi grupami.

Weteran czy emeryt?

Wokół sprawy zagospodarowania żołnierzy, po odejściu na emeryturę, narosło już wiele mitów. Jednym ze stereotypów, który wydaje się istotny w relacjach żołnierz — podmiot zewnętrzny to przyjęta nomenklatura. Na chwilę obecną nietożsama jest definicja słowa weteran z definicją przyjmowaną poza granicami naszego kraju. Problem ten wydaje się z pozoru mało istotny, niemniej ma olbrzymie znaczenie w momencie podejmowania poprzez podmioty prywatne próby zatrudnienia żołnierza emeryta. Z poziomu organizacji w MON, najbardziej aktywne i widoczne Centrum Weterana, nie posiada kompetencji i nie jest statutowo przeznaczone do wsparcia żołnierzy emerytów, a organ do tego przeznaczony — Centralny Ośrodek Aktywizacji Zawodowej wydaje się w cieniu i nie realizuje proaktywnie misji, skupiając się na rekonwersji w postaci delegowania środków finansowych. Istnieje zatem już w samym MON rozdział byłych żołnierzy na dwie grupy – weteranów i emerytów. Zasadnym wydawałoby się zatem, żeby w celu konsolidacji środowiska, nie wprowadzać podziałów i rozszerzyć grupę weteranów o emerytów niebędących na misjach poza granicami państwa, przy jednoczesnym skonsolidowaniu zasobów organizacyjnych MON i wykorzystaniu dynamicznego potencjału Centrum Weterana. Rozwiązanie takie jest, w opinii wielu osób, nieuniknione ze względu na malejące zaangażowanie Polski w misje poza granicami kraju. Jednocześnie firmy i korporacje zachodnie mają doświadczenie w pracy z weteranami, a nie emerytami. Powyższe wydaje się dość prostym zabiegiem, który przy wykorzystaniu potencjału i doświadczenia Centrum Weterana i konsolidacji z COAZ, pozwoli na konsolidację środowiska i optymalizację zasobów.

Budżet państwa

Istotne pytanie jakie po przeczytaniu powyższego akapitu mogą zadać osoby decydujące o strukturach MON, to jaki cel ma mieć ministerstwo w koordynacji pracy dla byłych żołnierzy zawodowych. Odpowiedź na to zawarta jest w dwóch słowach: budżet państwa. Tajemnicą poliszynela jest, że odbiór społeczny 40 -50-letnich emerytów wojskowych z uposażeniem wielokrotnie przewyższającym uposażenie emerytalne osoby pracującej w cywilu, nie jest pozytywny. Co prawda regulacje prawne z 2012 roku zmieniają w pewien sposób zasady odejścia na emeryturę, to jednak wciąż pojawiają się głosy środowiska wojskowego, że przyjęty model nie jest optymalny. W tym roku spodziewana jest nowelizacja, mająca złagodzić przepisy na korzyść żołnierza. Wszystko to powoduje, że uposażenia emerytalne są jednym z kluczowych wydatków obciążających budżet MON i przedmiotem nieustającej krytyki ze strony społeczeństwa. Jednocześnie, w przypadku podjęcia pracy, przez byłego żołnierza zawodowego, należy pamiętać, że jego świadczenie emerytalne, w przypadku osiągnięcia pewnego poziomu zarobków, zostaje zredukowane o nawet 25%. Dodatkowym aspektem jest fakt, że żołnierz taki dalej pracuje  ergo odprowadza podatek dochodowy do budżetu państwa, który nierzadko jest większy niż pobierane świadczenie z Wojskowego Biura Emerytalnego. Odpowiadając na postawione w pierwszym zdaniu pytanie, możemy stwierdzić wprost: MON powinien bardziej aktywnie wspierać byłych żołnierzy, bo to się po prostu opłaca z punktu widzenia państwa.

Kontrola zasobów

Tylko szeregi Wojska Polskiego opuszcza rocznie ok. 3-4 tys. żołnierzy. Są to osoby, które bardzo często dysponują wiedzą i kompetencjami kluczowymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Większość z tych osób posiada poświadczenia bezpieczeństwa i dostępy do dokumentów niejawnych wysokich klauzul. Naturalnie zatem pojawia się pytanie  czy państwo polskie może sobie pozwolić na bezrefleksyjne uwolnienie takiego potencjału zasobów ludzkich? Oczywiste jest, że osoby te nie są już dla MON atrakcyjne zawodowo, niemniej mogą one zasilić swoim potencjałem elementy infrastruktury krytycznej. Nietrudno sobie wyobrazić byłych żołnierzy w zakładach Polskiego Przemysłu Obronnego - zarówno prywatnego, jak i państwowego. Firmy takie jak Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, PLL LOT czy Poczta Polska mówią wprost o chęci zatrudnienia byłych pilotów, czy oficerów mających kompetencje w obszarze bezpieczeństwa. Czy nie warto zatem pokusić się, z punktu widzenia państwa, o sterowanie tym potencjałem zgodnie ze swoją wolą i intencją? Proaktywne działanie może doprowadzić do utworzenia dedykowanych programów dla byłych żołnierzy, co dzieje się z powodzeniem w Europie czy USA.

Rozwój osobisty i powrót do struktur

Aspekt absolutnie pomijany w dyskusjach to ten dotyczący kwestii późniejszego, ewentualnego powrotu oficera rezerwy do struktur MON. Dzisiaj, jak nigdy przedtem, człowiek jest największą wartością danej organizacji. Na chwilę obecną mówi się o rynku pracownika i z tego też powodu, może się okazać, że z MON odchodzić będą coraz młodsi oficerowie, dla których świat cywilny może stanowić kolejny etap ich edukacji i rozwoju zawodowego. Sytuacja ta, z pozoru niekomfortowa dla MON, może przynieść w dłuższym okresie korzyści. Otóż bowiem, ze struktur oddajemy człowieka, który przez kilka lat nabierze doświadczenia cywilnego, zbuduje swoje kwalifikacje i być może wróci w szeregi wojska bardziej kompletny. Taki scenariusz brzmi na chwilę obecną mało realnie, ale takie rzeczy się dzieją np. w Stanach Zjednoczonych. Nie ma nic specjalnie zadziwiającego ani dla firmy prywatnej, ani dla społeczeństwa, że pracownik, były żołnierz, weteran przez kolejny rok będzie nie w firmie, ale w wojsku. Początek takiego myślenia mamy w Wojskach Obrony Terytorialnej. Po co MON ma budować od zera kompetencje, jeżeli może wykorzystać potencjał wykwalifikowanego żołnierza tylko do jednego projektu?

Odejście ze służb mundurowych i znalezienie pracy, szczególnie dla oficerów z kilkudziesięcioletnim stażem, nie jest zadaniem prostym. Ciężko od zera zacząć karierę „w cywilu”. Na świecie popularne są programy dedykowane dla byłych żołnierzy czy funkcjonariuszy służb specjalnych, gdzie aplikując na wyższe stanowiska, nie trzeba udowadniać kompetencji twardych. Żołnierz posiada cechy, które w każdej organizacji są kluczowe: szybkość podejmowania decyzji, działanie w szybko zmieniającym się środowisku, priorytetyzacja zadań, zarządzanie zasobami, procesowe działanie i wiele, wiele innych. Dodatkowo, przy tak trudnej sytuacji z pracownikami na rynku pracy zasób 4 tys. osób rocznie, które mają wyjątkowe kwalifikacje i są dostępne dla pracodawcy, jest zasobem atrakcyjnym. Kwestia regulacji i tego, jak powinno być to środowisko koordynowane. Konieczne by stało się to przedmiotem szerszej debaty z udziałem organizacji rządowych, pozarządowych i przedsiębiorców. Pytań otwartych na chwilę obecną jest wiele. Od nas zależy czy dołączymy do elity państw dbających o byłych żołnierzy i funkcjonariuszy, czy przegapimy okazję, którą ktoś wykorzysta.

Autor: Łukasz Boguszewski, ekspert Fundacji Instytut Bezpieczeństwa i Strategii. Oryginał tekstu został opublikowany na stronie Fundacji.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. Robcio

    Byli wojskowi to dla Polski skarb. Państwo jak Polska, w obliczu sytuacji na Ukrainie, sąsiedztwa "Kalinki" i efemerycznej Białorusi powinno mieć program zagospodarowania ich doswiadczenia i potencjału. Tyle że "polityczna góra", która mogłaby wydać polecenia by taki program zacząć tworzyc nie dojrzała do tego, a na niższych szczeblach trwają wyłącznie gierki o stołki i posadki. Jest - moim zdaniem - mnóstwo miejsc czy w obronie terytorialnej, straży granicznej, policji, obronie cywilnej, energetyce i choćby szkolnictwie - w których wiedza wojskowych jest absolutnie niezbędna i przydatna aby stosownie się przygotować i szybko umiejętnie reagować w różnych sytuacjacg. Ale szerokiego sensownego programu to obecną władza nie zrobi. Są zbyt ograniczeni i nie mają szerszego horyzontu. Ot co. Słabo to widzę.

  2. Andrettoni

    Franek - jeżeli wszystko zaplanowałeś, to powinieneś zarabiać więcej na emeryturze niż w czasie służby i odkładać "nadmiar" i inwestować go. Generalnie ZUS jest bardzo mało efektywny i nie da się go odziedziczyć. Natomiast jeśli zarabiasz więcej możesz na przykład kupić jedno lub dwa mieszkania pod wynajem - będziesz miał stałe zyski niezależne od emerytury, a po śmierci spadek dla dzieci. Nie musisz mieć gotówki na zakup w kieszeni- wystarczy jeśli emerytura+ zarobki są równe poprzednim zarobkom w służbie + spłata kredytu - zysk z wynajmu. Jeżeli jeszcze znasz języki np. niemiecki i znajdziesz pracę w Euro... Można żyć z wypłaty np. w Niemczech i inwestować całą emeryturę. Pamiętaj, ze większość normalnych ludzi żyje tylko z jednej wypłaty, a do tego prawdopodobnie ich emerytury nie będą wysokie.

  3. franek

    jest tylko problem - służby wojskowej mam 30 lat w cywilu pracuje już 20 lat i niestety praca w cywilu nie przekłada się na emeryturę. Trzeba wybierać albo emerytura z WBE albo z ZUS, i to jest niesprawiedliwe, ponieważ składki ZUS-owskie po prostu są przez ten wspaniały kraj byłym wojskowym najzwyczajniej kradzione czyli przepadają. Inaczej z emerytem cywilnym, ten za każdy rok pracy może dokonać waloryzacji - zwiększenia emerytury o zapłacone składki. A autor skupił się tylko na korzyściach jakie odniesie Naczelnik enigmatyczny kraj, a młodzi emeryci wojskowi potrafią liczyć. Opłacalna jest tylko praca w cywilu na wysoko opłacanych stanowiskach - przeciętniak utrzymuje urzędników i oto chodzi autorowi

  4. Andrettoni

    Problem jest szerszy, bo dotyczy tez innych służb. Z własnego doświadczenia wiem, ze po przejściu na emeryturę moi dawni koledzy dalej uważają mnie za zaufanego człowieka i muszę ich mitygować by mi za dużo nie mówili. Na 10 czy nawet 100 uczciwych może znaleźć się jeden nieuczciwy, a nasze państwo kompletnie nie ma pomysłu na takich ludzi. Sama znajomość instrukcji pracy operacyjnej oraz codziennej praktyki daje już wiele wiedzy, a co dopiero znajomość twarzy i personaliów oraz adresów osób pełniących służbę w sposób niejawny. Mimo wszystko większość emerytów trafia do prywatnych firm ochroniarskich, na różne stanowiska, ale też np. w telekomunikacji do ochrony sieci lub w bankach np. do weryfikacji kredytów, jednak nie jest to regułą, bo jeden z moich znajomych został rzeźbiarzem (!)

  5. JBTJ

    Fachowcy nie mają wielkiego problemu ze znalezieniem zatrudnienia. Trzeba było tylko inwestować w swoją wiedzę i doświadczenie, skanując, co będzie wartością dodaną do zatrudniającej firmy.