Reklama

Siły zbrojne

Artyleryjskie lufy ze Stalowej Woli

W Hucie Stalowa Wola zakończono i rozliczono inwestycję związaną z modernizacją i rozbudową lufowni. Do postawienia kropki nad „i” – w postaci przestrzelania pierwszej testowej, wykonanej na miejscu lufy do samobieżnych haubic Krab – pozostała tylko jedna operacja technologiczna. Kolejną i ostatnią fazą tego procesu będzie już wdrożenie produkcji seryjnej. To jest decydujący krok na drodze, dzięki której spółka z importera luf artyleryjskich ma szansę ponownie stać się ich eksporterem.

Modernizacja lufowni, wyposażająca ją w kompetencje techniczne do obróbki luf kalibru 155 mm L52, stała się nieoczekiwanym oraz wymuszonym okolicznościami efektem niezależnej od stalowowolskiej spółki przerwy w realizacji programu Regina. W pierwotnym założeniu zakup w lipcu 1999 r. licencji na system wieżowy samobieżnej haubicy AS90 z lufą o długości 52 kalibrów miał doprowadzić do głębokiej współpracy produkcyjnej HSW SA z brytyjskim licencjodawcą. W Stalowej Woli miała odbywać się integracja gliwickiego podwozia typu Kalina z budowanym w HSW SA systemem wieżowym haubicy, którego najbardziej newralgiczna i najkosztowniejsza część, czyli samo działo, miało być dostarczane przez brytyjskiego partnera, GEC Marconi. Jak wiadomo, w wyniku decyzji niezależnych od producenta program został zamrożony na wiele lat, i to w fazie praktycznej gotowości HSW SA do seryjnej produkcji haubic, czyli już po pomyślnie przeprowadzonych badaniach obydwu istniejących wówczas egzemplarzy Kraba, protytypów nr 1 i 2.

Kiedy w 2008 r. Polska program wznowiła, znalazła się bez zagranicznego partnera produkcyjnego, ale za to z dwoma wieżami wyprodukowanymi na Wyspach i wmontowanymi w polskie prototypy, oraz z licencyjną dokumentacją dającą HSW SA prawa do produkcji zarówno wież, jak i dział. Praktycznie od zera trzeba było zbudować potencjał niezbędny do uruchomienia produkcji tego, co w realnie istniejących warunkach polski przemysł był w stanie wyprodukować. Uznano, i słusznie, że skoro już program i tak był opóźniony, to należy tę porażkę zmienić w sukces, i zamiast budować ponownie powiązania kooperacyjne z nowymi partnerami zagranicznymi, należy odtworzyć lub stworzyć w obrębie polskiego przemysłu potencjał wytwórczy, zaś za granicą zamawiać tylko to, czego z różnych powodów krajowy przemysł nie może dostarczyć lub produkcja ich w kraju jest pozbawiona cech zasadności np. ekonomicznej. Racjonalność takiego rozumowania wynikała z analizy istniejących w polskiej zbrojeniówce możliwości, znacznych już wówczas np. w obszarze elektroniki.

Lufa Krab
Pierwsza, testowa lufa do sh Krab, wykonana w Hucie Stalowa Wola, oczekuje już tylko na ostatnią operację – bruzdowanie Fot. Jerzy Reszczyński.

O ile Huta Stalowa Wola stosunkowo łatwo opanowała produkcję korpusów wież oraz proces zintegrowania z nimi ich nowego elektronicznego wyposażenia, o tyle barierą bardzo trudną do pokonania okazała się produkcja zespołu samego działa, a w szczególności – produkcja luf. W przeszłości nigdy nie były tutaj wytwarzane lufy o takich parametrach. Granicznymi, pod względem rozmiarów, były kaliber 122 mm (haubica 2S1 Goździk) oraz 140 mm (wyrzutnie rakiet kal 140 mm WP-8z dla komandosów i WM-18 dla okrętów desantowych), i długość przewodu lufowego ok. 5,7 metra (armata czołgowa D-10T kal. 100 mm). Produkcja różnej klasy dział mniejszych kalibrów, poczynając od 35 mm (KDA-35) i 98-120 mm (moździerze 98 mm i 120 mm) nie była problemem, podobnie jak wytwarzanych w tym zakładzie wcześniej haubic holowanych 122 mm oraz armat przeciwlotniczych i przeciwpancernych 85 i 100 mm oraz haubic 122 mm. Niektóre wyroby, np. czołgowe armaty kal. 100 mm, były wytwarzane w bardzo długich seriach aż do lat 90. nie tylko dla fabryki maszyn T-54/55 w Gliwicach (gdzie powstało ok. 6,5 tys. czołgów tego typu), ale też na zamówienia zagranicznych użytkowników czołgów z tej rodziny. Przedmiotem eksportu były także lufy samobieżnych haubic Goździk.

lufy HSW
Zestaw narzędzi do wykonania ostatniej operacji technologicznej, bruzdowania przewodu lufowego, składa się z 56 precyzyjnych przeciągaczy, kolejno przeprowadzanych przez blisko 8-metrowej długości przewód lufy. Fot. Jerzy Reszczyński

Wyzwania dotyczące dział kal. 155 mm z lufą 52-kalibrową, a więc o długości przekraczającej 8 metrów, przeniosły stalowowolską lufownię w zupełnie nowe obszary. W początkowej fazie prac nad tym programem artyleryjskim niezbędne okazało się oparcie na imporcie praktycznie wszystkich komponentów działa oraz zlecaniu w zagranicznych firmach najtrudniejszych operacji technologicznych. Kolejnym krokiem musiała się stać budowa własnego potencjału. Stało się to realnie możliwe po restrukturyzacji spółki i zbyciu wiosną 2012 r. jej pionu produkcji cywilnej chińskiemu inwestorowi. To pozwoliło na pozyskanie znacznego kapitału niezbędnego dla inwestycji modernizacyjnych, także w obrębie lufowni.

35 strzelanie
Nieco "powyżej" kalibru 30 mm znajdują się armaty KDA35, przetestowanej w systemie Loara i przewidywanej m.in. dla programów Noteć oraz dla armaty morskiej Tryton. Armata ta pozwala razić cele powietrzne na dystansie ponad 4 tys. metrów, także amunicją programowalną. Fot. Reszczyński.

Celem strategicznym decyzji o rozpoczęciu tych prac było dążenie do utworzenia na potrzeby całego polskiego przemysłu zbrojeniowego nowoczesnego ośrodka produkcji sprzętu artyleryjskiego, zdolnego realizować zamówienia na broń artyleryjską w przedziale kalibrów 30-155 mm.

Czytaj więcej: Polski system przeciwlotniczy z armatą 35 mm na finiszu. "Programowalna amunicja i możliwości eksportowe"

Racjonalność tej decyzji nie budziła, i nie budzi zastrzeżeń w kontekście wiedzy o możliwej do sprognozowania skali zapotrzebowania Sił Zbrojnych RP na systemy artylerii lufowej oraz kosztów pozyskiwania luf do nich. Poza systemami artyleryjskimi 155 mm L52 (Kryl i Krab) oraz Rak (na razie 64 moździerze w wariancie kołowym, z perspektywą podwojenia tej liczby w wariancie gąsienicowym), a także budową armat dla systemów artylerii okrętowej Tryton oraz obiektowej obrony przeciwlotniczej (program Noteć) kal. 35 mm, liczono się też z udziałem HSW S.A. w procesie modernizacji czołgów Leopard i ich armat 120 mm.

Lufy Rak
HSW SA radzi sobie od dawna z obróbką luf do automatycznego moździerza 120 mm Rak. Jest ona stuprocentowo spolonizowana, bo nawet półfabrykat hutniczy do jej produkcji dostarcza polski przemysł, czego na razie nie można powiedzieć o wsadzie na lufy haubic 155 mm. Fot. Jerzy Reszczyński.

Poza dwoma najstarszymi egzemplarzami protytypowymi (kompletne wieże do nich w 2001 r. dostarczyli Brytyjczycy) budowane na potrzeby pierwszego, 8-działowego modułu ogniowego (przekazanego Siłom Zbrojnym RP w listopadzie 2012 r.) haubice wyposażono w lufy z importu. Kolejne lufy, przeznaczone dla 16 pozostałych Krabów z – będącego w fazie końcowych już dostaw do 11 Mazurskiego Pułki Artylerii – pierwszego, wdrożeniowego DMO Regina, pochodzą także od partnerów zagranicznych.

W tej fazie prac nad programem Regina zakładano, iż z tego samego źródła pochodzić będą także lufy dla 12 Krabów z pierwszego z czterech kolejnych DMO, zakontraktowanych w grudniu 2016 r. Liczono się z tym, że rozruch wszystkich urządzeń oraz systemów nowego centrum lufowego może przebiegać z pewnymi oporami, co nie powinno dziwić przy tak złożonym przedsięwzięciu. Warto wspomnieć o nigdy wcześniej nie stosowanej w polskim przemyśle technologii autofretażu luf o takich kalibrach. Polega ona na wzmacnianiu wewnętrznej powierzchni przewodu lufy poprzez odkształcenie plastyczne, powodujące zmiany strukturze siatki krystalograficznej materiału. Jest ono wywoływane ciśnieniem hydraulicznym rzędu 7-8 tys. barów. W odróżnieniu od powszechnych metod  utwardzania przewodu lufowego poprzez strzelanie odpowiednim nabojem, autofretaż nie wymaga ani stosowania tzw. armaty wiążącej, ani specjalnego stendu oraz specjalnej amunicji, ani przewożenia działa na poligon. Operacja, monitorowana  przez system kamer i komputerów, odbywa się w obrębie kompleksu lufowni na specjalnym stanowisku zbudowanym poniżej poziomu posadzki, zabezpieczonym pokrywą, blisko pozostałych obrabiarek. Dzięki temu lufa przenoszona jest tylko jedną operacją transportową.

Technologia autofretażu nie ogranicza się tylko do ulepszania luf haubicy 155 mm. Procesowi temu poddano także, w ramach wdrożenia tego procesu dla kolejnych luf, wykonywaną na zamówienie WITU lufę balistyczną dla stanowiska badawczego w Ośrodku Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli, na którym testowana będzie m.in. amunicja do moździerza Rak. 

lufy HSW
Większość obrabiarek zakupionych na potrzeby zmodernizowanej lufowni, takie jak np. honownica, może mieć także zastosowania w produkcji cywilnej, np. przy wytwarzaniu elementów hydrauliki siłowej. Fot. Jerzy Reszczyński.

Nowością w polskim przemyśle są zainstalowane w nowej, rozbudowanej i zmodernizowanej lufowni obrabiarki najnowszej generacji, pozwalające na wiercenie precyzyjnych otworów o długości przekraczającej 10 metrów, bruzdowanie, oraz honowanie elementów o średnicy wewnętrznej aż do 800 mm. Do tego doliczyć należy wielofunkcyjne centrum tokarsko-frezarskie, pozwalające  wykonywać z jednego zamocowania materiału kilka operacji, bez potrzeby przenoszenia go z maszyny na maszynę i każdorazowego czasochłonnego ustalania baz pomiarowych. Oszczędza to czas, obniża koszty i zmniejsza ryzyko popełnienia błędów ustawienia oraz oszczędza miejsce wewnątrz obiektu produkcyjnego, które musiałoby zająć kilka kosztownych i wymagających łącznie wieloosobowej obsługi maszyn.

Kiedy przestrzelana zostanie pierwsza, od początku do końca obrobiona w HSW SA, lufa do sh Krab? To może być perspektywa najwyżej kilku tygodni. Do wykonania pozostała już tylko jedna, ale bardzo trudna operacja – bruzdowanie. Innymi słowy, jest to wykonanie wewnątrz lufy „gwintu”, który nadaje pociskowi ruch obrotowy wokół jego osi. Bruzdowanie jest ostatnią operacją procesu wykonania lufy. Wykonywana jest ona metodą przeciągania, w trakcie którego wykorzystywanych jest kolejno od 53 do 56 precyzyjnych narzędzi, z których każde skrawa minimalną warstwę metalu.

Krab
Krab przechodzi właśnie dwie niezależne fazy polonizacji: HSW SA przygotowuje pełną produkcję w kraju podwozi w oparciu o licencję K9, i jednocześnie osiąga gotowość do seryjnej produkcji ostatniego importowanego elementu działa, czyli przewodu lufowego. Poczynając od drugiego DMO Regina sh Krab ma zawierać minimalny udział podzespołów i komponentów importowanych. Fot. J. Reszczyński.

Z tą fazą obróbki postanowiono wstrzymać się po analizie próbnej obróbki wykonanej na specjalnie zakupionym do tego celu materiale o długości 4000 mm. Na nim testowane były wszystkie operacje, zanim postanowiono, że wykona się je na bardzo kosztownym materiale na testową lufę. Dzięki temu zminimalizowano ryzyko popełnienia błędu. Po ostatecznej obróbce lufy testowej, trafi ona na testy ogniowe na poligonie. Pozytywny wynik testów pierwszej wykonanej od A do Z w Stalowej Woli lufy oznaczać będzie gotowość lufowni do podjęcia produkcji seryjnej tego węzłowego podzespołu Kraba, a tym samym – osiągnięcie założonego celu i wykonywanie luf w Stalowej Woli. Naturalnie, odnosi się to również do lufy samobieżnej haubicy Kryl, kiedy zapadnie decyzja o seryjnej jego produkcji. Obecnie można stwierdzić, że po raz pierwszy od wznowienia programu artylerii lufowej 155 mm są realne szanse, iż działa w całości będą wyprodukowane w Polsce.

Czytaj więcej: Kryl nie „pęka” i strzela pełnym ładunkiem

Dostawy Krabów z tego DMO, który będzie pierwszym z grudniowego kontraktu z 2016 r., zaplanowane są na rok 2018. Oznacza to, że wdrożenie seryjnej produkcji luf dla tych dział nie będzie musiało odbywać się pod presją czasu. Należy to rozumieć w ten sposób, że obecnie nie planuje się już zakupu za granicą obrobionych mechanicznie luf dla sh Krab.

Do całkowitej technologicznej niezależności HSW SA w dziedzinie produkcji luf artyleryjskich największego kalibru brakować będzie tylko jednego: eliminacji importu półfabrykatu hutniczego, z którego wykonywana jest lufa. Niestety, HSW SA nie ma już w swej strukturze wydziału  metalurgicznego, zapewniającego możliwości wykonania odpowiedniego wytopu, jego swobodnego odkucia oraz niezmiernie ważnego etapu – obróbki cieplnej. Dostępne na europejskich rynkach półfabrykaty mają nie tylko odpowiednie właściwości fizykochemiczne (skład stopu i jego jednorodność strukturalna), ale też są wstępnie obrobione mechanicznie, zewnętrznie i wewnętrznie (wstępnie przetoczone i rozwiercone). Ceny takich półfabrykatów są tajemnicą handlową, toteż bardzo trudno jest publicznie dywagować nad ekonomicznymi granicami opłacalności inwestycji pozwalającej wyeliminować konieczność kupowania takich półfabrykatów w wyspecjalizowanych firmach, których w Europie jest zaledwie kilka.

Obecnie dla HSW SA nie jest problemem pozyskiwanie w kraju, półfabrykatów hutniczych na produkcję luf mniejszych kalibrów, do 120 mm (moździerz Rak) włącznie. Tyle, że lufa moździerza ma 3000 mm długości, a nie ponad 8000. Opanowanie technologii produkcji półfabrykatów na lufy 155 na pewno przeniosłoby polskie hutnictwo do światowej elity, ale nie da się tego przeprowadzić bez poczynienia inwestycji (choćby dla prawidłowego i optymalnego przeprowadzenia obróbki cieplnej tak dużych półfabrykatów).

Borsuk strzelanie
O ile zwieńczeniem możliwości HSW w dziedzinie obróbki luf artyleryjskich są 52-kalibrowej długości lufy haubic 155 mm, o tyle miejsce na dole tego typoszeregu luf zaplanowano dla lufy armaty 30 mm dla wież bezzałogowych dla KTO Rosomak oraz BWP Borsuk… Fot. Jerzy Reszczyński.

Kolejną szansą rozszerzenia wykorzystania potencjału lufowni będzie produkcja armaty, która będzie stanowić podstawowe uzbrojenie strzeleckie bezzałogowej wieży ZSSW-30 przewidzianej dla KTO Rosomak oraz, docelowo, BWP Borsuk. Jeśli uda się pozyskać prawa do produkcji, to w programie produkcyjnym stalowowolskiej spółki i całej PGZ pojawi się atrakcyjny i ważny dla polskiej armii wyrób. Technologicznie HSW SA, jak zapewniają menedżerowie tej spółki, jest w stanie poradzić sobie z tym wyzwaniem.

Jerzy Reszczyński

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (33)

  1. Wilis

    Tak się zastanawiam czy jak cały świat przejdzie na kaliber 130 czy 140 i na dłuższe lufy np. 58 kalibrów to my chyba znowu zostaniemy w tyle?

    1. Arsen

      Wszystkie nasze czołgi, nawet te, które wejdą na uzbrojenie w 2035r mają kaliber 120mm. Naświecie jeszcze 50 lat dominować będą czołgi kalibru 120mm i haubice 155mm. Większych klibrów nie będzie, bo się nie opłacają, są niepraktyczne i za ciężkie dla obsługi dział

  2. Młotkowy

    Odkuwki na lufy z Polskiej huty, czy z zagranicznej?

    1. Podbipięta

      Brali z Francji a teraz chyba z Niemiec.

    2. Davien

      Na zdjeiu poczatkowym jest smigłowiec W-3 w wersji CSAR Głuszec

  3. asd

    Kryl wypada blado w porównaniu z systemem Archer, który obsługiwany jest przez 1 osobę.

  4. Gliwiczanin

    Jak zwykle Huta Stalowa Wola pokazała że można w tym kraju produkować dobrej jakości polski sprzęt np. WR-40 Langusta, AHS Krab, Moździerz RAK. Brakuję jeszcze Kryla i Borsuka. Szkoda tylko że tak mało wojsko tego sprzętu kupuje ale to winna polityków najpierw PO a teraz PIS.

    1. Jacek

      kupuje się tyle ile potrzeba a właściwie ile kasy starczy , gdyby nie zdecydowana decyzja odnośnie kupna licencji na podwozia od Koreańczyków , Bumar dalej by zaklinał rzeczywistość i obiecywał gruszki na wierzbie a przy obecnej ekipie to pewnie by mu i uwierzyli .

    2. akh

      Langusta to polski wyrób? A może jedynie modyfikacja licencyjnej radzieckiej BM-21 Grad, Krab to polski wyrób czy też może połączenie brytyjskiej wieże z lufą z francuskich czy niemieckich odkuwek z koreańską wieżą? W Krylu samo działo z Izraela.... Propaganda Ci niestety zaburza odbiór rzeczywistości. Więc nie do końca polski i niestety wcale nie dobrej jakości (w porównaniu do zagranicznych) Przykre, prawdziwe.

  5. Cleo

    Wbrew często goszczącym na tych forach opiniom malkontentów, orientacja na wyposażenie wojska przez Polski przemysł zbrojeniowy ma w długofalowej perspektywie sens. Miejmy nadzieję, że Stalowa Wola nie będzie wyjątkiem.

    1. Wawiak

      Zdanie malkontentów jest czysto polityczne - bo logiczne to ono na pewno nie jest. Sprzęt powinien być tam, gdzie się da - polski. Zwróćmy uwagę, że wiele krajów tworzy również swoje komponenty do sprzętu z importu np. Turcja robi rakiety do F-16... Czyli można całkiem sporo...

  6. Skoczek224

    Skoro są możliwości, to może by po lobbować moździerz RAK z długą lufą?

  7. Filiposs

    No to czekamy na 'czołgową' armatę kal. 130 mm :)

    1. Geoffrey

      Chyba nie warto wchodzić w 130 mm, jeśli współczesne armaty mają 120 i 125 mm. żeby poczuć różnicę, trzeba od razu zabrać się za 140mm.

    2. Zadumany

      A gdzie amunicja? Przy tej ekstrawagancji w planowaniu to czemu nie myśleć o 200mm?

  8. roman

    dostawca licencji, koreański Hanwha Techwin jest aktualnie w procesie restrukturyzacji. nie wiem jak to wpływa na współpracę z HSW, ale może by miało sens przejąć Hanwha np. przez PGZ. nasze firmy rzadko dokonują przejęć pod kątem technologii, ale może tu miałoby to jakiś sens?

    1. Realizacja

      Hanwha Techwin to Samsung, Hanwha to Koreański PGZ z tą różnicą, że jest prywatny. Może my sprzedamy PGZ Samsungowi?

    2. P

      Pod kątem technologii to my powinniśmy przejmować jak najwięcej ukraińskich firm, przejmując ich ważniejsze firmy można by się nieźle obłowic a i z realizacją będzie znacznie łatwiej

    3. WojtekMat

      Nie ta skala. To tak jakby proponować aby właściciel straganu z pietruszką kupił plantację. Oni za przysłowiowe "drobne" mogli by kupic cały PGZ.

  9. Zbulwersowany podatnik

    Brawo dla zarządu HSW za rozsądną odbudowę potencjału! Jednak nasuwa mi się pytanie... Czy w związku z tym, że HSW ma zdolności produkcyjne armat 120 i 125mm to nie warto byłoby zakupić od Ukraińców i Niemców licencji na produkcję tych kalibrów? Z Ukrainą sprawa jest o tyle prosta, że daliśmy im wielomiliardowe pożyczki które bądźmy szczerzy pewnie nigdy nie zostaną spłacone. Niech zobowiązania wobec nas przerzucą na swoje firmy i jakoś sobie radzą, a my już dawno powinniśmy naciskać na licencję nie tylko na Pirata i armatę 125mm, ale też całego Jatagana/Opłota (armata, wieża, silnik, przekładnia, podwozie itd.) bo to zawsze lepszy czołg niż T72M/PT91, a znacznie tańszy niż Leopard.

    1. mag

      HSW nie ma zdolności do produkcji armaty 125 mm (2A46). Licencja na produkcję T-72 zakupiona przez Polskę zawierała również prawa licencyjne do produkcji tej armaty. Dokumentacja konstrukcyjna i technologiczna znajduje się w PL.

    2. dropik

      nie wyprodukuje się ot tak lufy do armaty czołgowej 120 czy 125mm. trzeba kupic licencje albo ją sobie opracować. poza tym nie mam pewności że tą samą technologię można zastosować przy produkcji armaty 155 i 120mm. lufa czołgowa podlega bardziej ekstremalnym warunkom

    3. Geoffrey

      Skąd ta uporczywie pojawiająca się bajka o wielomiliardowych kredytach Polski dla Ukrainy? Do tej pory to było kilkadziesiąt milionów dolarów. Po gumie do żucia od każdego Polaka. Co nie zmienia faktu, że Jatagana trzeba brać, bo to najlepszy sposób na zastąpienie Twardych, kiedy nie ma na rynku używanych Leopardów, ani kasy w budżecie na nowe Abramsy. Polska sama czołgu podstawowego nie zbuduje. Z Ukrainą - owszem, bo Ukraina buduje sama :)

  10. Ch

    Brawo dla Huty Stalowa Wola.Więcej takich odważnych firm i nie bylo, by problemu z produkcją wojskową w kraju.

    1. ryba

      z żadna produkcja by nie yło problemu

    2. dropik

      brawo to będziemy bić jak zaczną je używać i nic złego się z nimi nie będzie działo. Mało to bubli produkuje nasza zbrojeniówka ?

  11. Dyzio

    Taki zakład produkcyjny jak HSW powinien być dobrze chroniony także z powietrza i to nie tylko w czasie "W"

  12. mankio

    pozostaje nawytwarzac krabow i rakow z 5 razy tyle co zaplanowane.

  13. Terrier

    Gratulacje dla Huty. Oby tak dalej. Odbudowa i rozwój polskiego przemysłu zbrojeniowego powinien opierać się na produkcji i rozwoju poprzez zakupowania licencji za granicą. Np. Korea/Turcja

  14. CB

    Zastanawiam się tylko, ile my jeszcze tych Krabów zamówimy. Żeby nie wyszło tak, że nasze lufy pojawią się dopiero gdzieś w ostatnich egzemplarzach i więcej będzie tych importowanych niż z HSW. Wtedy cała ta inwestycja będzie o kant... Co z tego że będzie można, jak nie będzie do czego i dla kogo. Niestety tak już drzewiej bywało, że cały nowy potencjał był marnowany. Mam jednak nadzieję, że tym razem tak nie będzie.

    1. uofca zombie

      Odpowiedź na to masz odpowiednio w: 9, 10, 15, 16 akapicie tekstu powyżej. Bez sensu było by wklejanie jeszcze raz tego tekstu, skoro możesz sobie przewinąć powyżej i "przeczytać ze zrozumieniem".

    2. victor

      Na razie pierwszy DMO ma wieże z lufami brytyjskimi (2 szt.), francuskimi (8 szt.) i niemieckimi (pozostałe wozy). Dostawa drugiego DMO (czyli pierwszego z czterech zakontraktowanych w grudniu 2016 r.) uzgodniona jest na 2018 r. - tak napisano w tekście. Oznacza to, że lufy do tych Krabów będą realnie potrzebne na początku 2018 r., aby wchodzące w jego skład działa można było zmontować, przestrzelać i przekazać do badań zdawczo-odbiorczych. W sumie zatem tylko w ramach tego kontraktu potrzebnych będzie 96 luf. Jeśli MON nie obrazi się na Kryla, potrzeby na tę sh w PMT określono na 168 szt. (mowa była o 7 DMO po 24 działa). To już razem daje ponad 250 luf 155 mm L52. Lekko licząc - po mniej więcej milionie za sztukę (w 2015 r. MON - można to sprawdzić, bo przetarg był publiczny - kupował lufy 120 mm do Leo po prawie 980 tys. zł za sztukę. Nawet nie ma pewności, czy było to nowe lufy, czy z odzysku, czyli używki. A 120-ka czołgowa, choć chromowana, nie jest bruzdowana i jest znacznie krótsza od 155 haubicznej. W sensie wykonania (robocizna i niezbędne narzędzia) i materiału musi być więc droższa. Wychodzi, że tylko na produkcji luf 155 dla dwóch systemów 155 mm HSW powinna zarobić jakieś ćwierć miliarda, z których za graqnicę pojedzie tylko to, co się wyda na meteriał hutniczy. O ile rząd się nie puknie w głowę i nie wesprze polskich hut, aby te mogły uruchomić inwestycje, głownie w piece wgłębne. Odlanie stopu na lufy to dziś już detal, odkucie ich też jest możliwe. Najgorzej jest z obróbką cieplną, bo piece wgłębne o takich rozmiarach to lekko licząc kilkanaście milionów. Problem tylko w tym, że rząd nie ma państwowych hut, a do prywatnych miłością nie pała... I to może być problem. Bo polski przemysł ma kompetencje, aby stale pancerne robić - w HSJ w Stalowej Woli i w Częstochowie. Tylko trzeba umieć połączyć te biznesy bez zacietrzewienia ideologicznego, za to z sensem. Która z tych firm zaryzykuje inwestycje na własne konto i ryzyko, jak potem MON powie, że nie chce od prywatnego kupować stali na lufy?

    3. Willgraf

      a zapas ??? Lufa to nie element stały...zużywa się i ma wyliczony czas eksploatacji i strzałów....to element zapasowy....dobrze byloby mieć zapas luf do Krabow tak jak i zapas amunicji...ciekawe czy MON zakontraktowal dodatkowe lufy

  15. marcin

    Jako laik mam prośbę do koleżeństwa.Wyjaśnijcie mi dlaczego armaty czołgowe 120/125mm są gładkolufowe a 155 hałbic gwintowane.

    1. mag

      Gładka lufa umożliwia wstrzeliwanie pocisków zwłaszcza kinetycznych z znacznie większą prędkością (nawet 1800 m/s) niż gwintowana. Przeszkodą dla gwintowanych jest głównie siła odśrodkowa pochodząca jak sama nazwa wskazuje od obrotu pocisku wokół osi wzdłużnej.

    2. Willgraf

      To nie tak dlaczego jedne są gwintowane a drugie nie......generalnie lufa gladkolufowa ma większą żywotność i można strzelać pociskami rakietowymi, a lufa gwintowana ma teoretycznie większą donosność i celność

    3. ito

      Kwestia przeznaczenia. Nie wymyślono dotychczas lepszej metody stabilizacji pocisku w locie niż wykorzystanie efektu żyroskopowego, czyli nadanie mu ruchu obrotowego- stąd wszystkie nowoczesne działa (karabiny i pistolety) mają lufy bruzdowane- gwint nadaje pociskowi ruch obrotowy. Jest tylko jeden wyjątek- działa przeciwpancerne przeznaczone do zwalczania czołgów podstawowych przy użyciu pocisków podkalibrowych. Żeby poradzić sobie z czołowym pancerzem taki pocisk musi być wystrzelony z prędkością dobrze ponad półtora km/sek. Przy zastosowaniu lufy bruzdowanej i stabilizacji obrotowej jest to niemożliwe- po pierwsze pocisk wyrwie się z gwintu i efekt nadania ruchu obrotowego nie wystąpi (granicą skuteczności gwintu jest coś około 1200 m/sek), po drugie pocisk zwyczajnie nie zdoła się rozpędzić do zadanej prędkości- najpierw efekt hamujący gwintu a po odpowiednim uszkodzeniu pocisku- przedmuch, po trzecie- w lufach armat czołgowych warunki ciśnieniowe są drastyczne, po bardzo niewielu strzałach gwint zostanie całkowicie zrujnowany i lufa nie będzie nadawała się do użytku. Nawet gładkie lufy mają stosunkowo niewielką trwałość ze względu na wymywanie materiału ze ścianek- stąd dla bardzo szybkich pocisków stosowanie luf gładkich i stabilizacji brzechwowej, całkowicie wystarczającej na tak małych odległościach na jakich odbywa się zwalczanie czołgów przez czołgi (zazwyczaj nie więcej niż 2,5- 3 km)- i ograniczanie strzelania pociskami bojowymi do minimum- do ćwiczeń stworzono całą kategorię amunicji ćwiczebnej, która nie niszczy luf no i nie leci tak daleko jak pocisk bojowy (niby nie ma on materiału wybuchowego, ale poleci i 30 km poza strzelnicę, a to jednak kilkukilogramowy kawał mela).

  16. tak tylko

    Pytanie do ludzi w temacie. Kiedyś na tym forum jeden kolega napisał, że lufę do czołgu robi się 2 lata razem z odkuwką. Oczywiście go wyśmiałem ale jednak nie daje mi to spokoju i mimo, iż zagłębiałem temat nigdzie nie mogłem znaleźć info na ten temat. W nawiązaniu, przypominam również, że podczas II wojny Niemcy produkowali rocznie 3,5 tyś czołgów co daje 10 czołgów dziennie a w tym samym czasie ZSRR produkował 100 czołgów dziennie. Pytanie czy rzeczywiście wykonanie lufy jest tak skomplikowane czy wystarczy porządnie dobrać komponenty do stali? Z góry dziękuję za podzielenie się swoją wiedzą. Pozdrawiam.

    1. nordx

      czytałem kiedyś artykuł o produkcji luf do leopardów i faktycznie padł tam termin ok 2 lat, ale dotyczył on sezonowania, leżakowania, czy podobnego procesu stali z której lufa miała być wykonana. sam proces obróbki trwa zdecydowanie mniej. w czasie wojny zapewne nie brano pod uwagę wielu czynników i wytrzymałości lufy, gdyż w najlepszym wypadku wymieniano ją, częściej jednak wymieniano cały czołg ;)

    2. King

      Rzeczywiście materiał się sezonuje. Leży sobie taka rura ROK. Dopiero pozniej się ją obrabia. W sumie blisko dwa lata od rozpoczecia jej produkcji.

  17. Realista

    Ciekawe kiedy to zgodnie z Polską "mądrościa" podniosą się głosy że HSW to obcy kapitał.. chiński. tak jak z innymi podmiotmi w które zainwestował zagraniczny kapitał.

    1. P

      Chinczyki nie inwestowali w hsw tylko odkupili od nich ich dział cywilny czyli ten zajmujący się koparkami, dzwigami itp. I jak najbardziej to co kupili to zagraniczny kapitał, a hsw to Polski kapitał. Co do tej części która ma chiński kapitał to już chyba zbankrutowała albo przynajmniej jest na krawędzi bo się im tam dobrze nie powodzi, taki to ten kapitał

    2. QDark

      Chiński kapitał jest w dawnej produkcji cywilnej, którą to już parę ładnych lat temu HSW sprzedała. Co ciekawe, teraz Chińczycy będą produkować w większości na rynek Chiński u nas.

  18. Polski chłopak

    Jak oceniacie mój pomysł aby hsw nabyła zdolności produkcji luf czołgowych 120mm długości 55 kalibrów które były by wymieniane w miejsce zużytych L44 w naszych leo co dało by znaczny wzrost siły ognia i uniezależnienie od zagranicy.

    1. hh

      Zdolność do produkcji takich luf już ma, nie ma licencji.

    2. Spokojnie

      Oceniamy źle. Polskie wojsko nie chce luf 55 kalibrów do Leo, więc najpierw to byś musiał zmienić zanim zabierzesz się za zmiany w HSW. Jeżeli chodzi o lufy czołgowe to skoro chcemy zostawić T-72 125mm w służbie w nieskończoność od tego należy zacząć. Lufy robią Ukraińcy i Słowacy, więc to jest "nasz poziom" kompetencji. Potem można pomyśleć o trudniejszym kroku, czyli L44 120mm. Ale ogólnie jest w tym temacie cisza, więc coś musi kierować HSW. Trzeba ich i MON skłonić by się wypowiedzieli w temacie zanim zacznie się dywagować na forach.

    3. tur

      Pomysł dobry, dało by to wiele korzyści, ale w rzeczywistośći byłoby trudne do zrealizowania, (inwestycje, licencje).

  19. rosół

    czy dostarczyli już wreszcie do wojska pierwsze 24 Kraby?

  20. JMK

    Skoro mamy już licencję na produkcję podwozia K9 i na tejże platformie można zainstalować działo artyleryjskie i wszystko działa ok to tym bardziej można zainstalować wieżę czołgową z fajną lufą zgodną ze standardami NATO. Niech OBRUM, PZG albo ina firma z Polski zaprojektuje do tego wieżę czołgową i będziemy mieli szybko nowoczesny polski czołg podstawowy. Jakby wykorzystać doświadczenie zdobyte przez lata związane ze sprzętem radzieckim oraz to co jest teraz w związku z modernizacją leopardów do standardu 2PL, to kontynuacją PT-16 mógłby być czołg na podwoziu K9, który ostatecznie mógłby się okazać lepszy i lepiej dostosowany do polskich warunków niż np. koreański K2 Black Panther. Może warto pomyśleć o czymś takim zamiast wszystko zaczynać w kółko od początku?

    1. pery

      Może pomiędzy podwoziem czołgowym a podwoziem armatohaubicy jest istotna różnica?...

    2. Z prawej flanki

      Temat wałkowany wielokrotnie na forach specjalistycznych. Podwozie K9 się do tego nie nadaje.

    3. Hi

      Odleciałeś kolego, podwozie Kraba zupełnie nie nadaje się na czołg. To byłby niespotykany nigdzie indziej stwór dla którego trzeba by stworzyć nową rolę na polu walki. Może by to miało jakiś desperacki sens, gdyby posadzić na nim armatę L55 i opracować taktykę "defensywną" walki zza pleców innych pojazdów. Ale powtarzam, to jest ryzykowna desperacja, ,na razie mamy wydatki na pewne i sprawdzone rozwiązania do zrobienia.

  21. AndyP

    Mamy licencję na 35 mm, czemu do BWP ładować kaliber 30 mm??

    1. Marek

      Ale to działo, które jest przewidziane do BWP może używać popularnego już w wojsku kalibru 30 mm, co jest korzystne choćby ze względu na logistykę i po prostej konwersji 40 mm, więc jest bardzo ciekawym wyborem. Ta trzydziestka piątka natomiast, to typowe działo przeciwlotnicze.

    2. PRS

      Albo coś się zmieniło i Pan Jerzy Reszczyński ma ,,sprawdzone" informacje albo jest nieścisłość. Do wież bezzałogowych przewidziana była Orbital ATK 30mm/40mm Mk44 Bushmaster. Właśnie taka by można było wymienić lufę zwiększając kaliber. Nic nie słyszałem, że zamierzamy zakupić licencję. Lub że Jankesi zechcą nam ją sprzedać. @AndyP KDA 35 mm jest trochę inną armatką. Ten efektor był projektowany jako przeciwlotniczy, można go wykorzystać jako ,,morski" Trochę o działach do BWP przeczytasz tu: http://www.defence24.pl/267158,jaka-armata-dla-bojowego-wozu-piechoty Zwróć uwagę na poszczególne masy. Do tego amunicja 30 mm jest rozpowszechniona, na pewno bardziej niż 35 mm.

    3. Guru z Knuru

      Widocznie ktoś to już przemyślał. Unifikacja z Rosomakiem.

  22. bbb

    Silników nie jesteśmy w stanie produkować ale resztę technologii uzyskanych z licencji Rosomaka i K9 powinniśmy wykorzystać do budowy polskiego bwp.

    1. Marek

      Silniki możemy budować. W tym celu należałoby się postarać o licencję. Najlepiej na Ukrainie. Jest także Cummins, ale to jak na razie tylko 800 koników, no i Perkins na przykład, który dysponuje czymś o słusznej mocy. Byłaby także Scania, ale ta raczej nie opyli licencji tylko gotowce bo jest już niestety częścią VAG.

  23. PRS

    ,,(...) i jednocześnie osiąga gotowość do seryjnej produkcji ostatniego importowanego elementu działa, czyli przewodu lufowego. " ,,Do całkowitej technologicznej niezależności HSW SA w dziedzinie produkcji luf artyleryjskich największego kalibru brakować będzie tylko jednego: eliminacji importu półfabrykatu hutniczego, z którego wykonywana jest lufa. Niestety, HSW SA nie ma już w swej strukturze wydziału metalurgicznego, zapewniającego możliwości wykonania odpowiedniego wytopu, jego swobodnego odkucia oraz niezmiernie ważnego etapu – obróbki cieplnej." I to jet właśnie clo problemu. Być może coś się ostatnio pozmieniało (jak mawiają rynek nie lubi pustki) ale do niedawna cały europejski ,,zachodni" świat zaopatrywał się w odkuwki z jednego źródła - z Francji. Dla nas nie jest to zbyt komfortowa sytuacja. Szczególnie, że gotowe działa, a później lufy wykonywał Nexter dobrze na tym zarabiając. Więc teraz potencjalnie traci zyski. To długi i kosztowny proces... ale... Jak się powiedziało A...to trzeba być gotowym na przysłowiowe Z. Powinny zostać wydzielone środki z budżetu w formie grantu naukowego na opanowanie technologi produkcji odkuwki o wymaganych właściwościach. To powinno być na wczoraj. Ale w tym programie (Regina) prawie wszystko jest opóźnione w stosunku do potrzeb czy też zapotrzebowania. HSW próbuje to jakoś ogarniać, ale bez rzeczywistej pomocy Państwa Polskiego (resort gospodarki) nie pójdzie to już do przodu.

  24. Polski chłopak

    Świetna wiadomość, nasz przemysł powoli nabywa nowe możliwości. Troche szkoda że nie ma potencjału na wykonanie lufy od podstaw (odlanie, obróbka cieplna, rozwiercenie) miejmy nadzieję że i to się zmieni.

    1. Yanek

      Lufy odlewało się w 17 wieku. Teraz lufy wykonuje się z materiału kutego o dużym stopniu przekucia.

    2. Azza

      Pytanie tylko po co? Zapotrzebowanie małe, koszty ogromne a na eksport raczej odpada.

  25. Wojciech

    i to wszystko od 2008 roku kiedy PO było u steru...? A na tym forum piszą że wszystko uwalili.

    1. Podbipięta

      Nikt tu nie pisze ze wszystko..tylko prawie wszystko...

    2. Dyzio

      To wszystko to zasługa HSW a nie PO. To zasługa wielu wyrzeczeń załogi zakładu, po to by zakład mógł dobrze w przyszłości prosperować. I tak tego nie zrozumiesz.

    3. W3-pl

      1. do wznowionego w 2008 Kraba amunicje zamawiali...w 2014? 2. poWody uwalenia Loary - protoTrytona w 2009?? 3. Skoro pisze Tu o lufach do 120mm Bez problemu robionych to ilesz to sztuk Raka kupili???

Reklama