- Wiadomości
- Analiza
Armia naciska na więcej czołgów. Nowe zakupy za zakrętem?
Do Polski przybywają pierwsze Abramsy. Równolegle kupowane są czołgi K2, których ma być do tysiąca, a w przyszłości planowany jest program Wilk. Dla wojskowych zakupy dużej liczby czołgów są priorytetem, są naciski na ich szybką realizację i rozszerzenie. Wielki program modernizacji Wojsk Pancernych uruchamiany jest w momencie, gdy Rosja produkuje rocznie około trzystu czołgów i remontuje prawie tysiąc dalszych. W Europie nowych czołgów niemal nie produkuje się

Od 2022 roku zdecydowano o zakupie dla Wojsk Pancernych w sumie aż 1366 czołgów podstawowych, z czego 366 stanowią amerykańskie Abramsy, a do 1000 (tyle obejmuje umowa ramowa, na razie podpisano umowę wykonawczą na 180 czołgów K2GF) może zostać zakupionych południowokoreańskich K2. W niedawnym wywiadzie dla Defence24.pl minister Błaszczak powiedział:
Polski czołg, czyli program „Wilk" zakłada produkcję polską lub też w kooperacji międzynarodowej. Przeprowadziliśmy szereg analiz i na tę chwilę najbardziej perspektywiczną ścieżką jest oparcie się o aktualnie kupowane dla Polski czołgi. Dlatego prowadzimy intensywne rozmowy ze stroną południowokoreańską oraz amerykańską. I szczególnie istotnie prezentuje się tu nasze partnerstwo strategiczne z firmami południowokoreańskimi. Budujemy najsilniejszą armię lądową w Europie. Siła jednostek pancernych jest więc dla nas gruntownie ważna. Wraz z wojskami zmechanizowanymi, czołgi to rdzeń naszej armii.
Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej
Tak znaczące wzmocnienie Wojsk Pancernych oznacza, że konieczne będzie tworzenie nowych struktur organizacyjnych. Trzeba będzie też zadbać o stworzenie szeroko pojmowanych sił wsparcia i zabezpieczenia: dowodzenia, rozpoznania, artylerii, obrony przeciwlotniczej, logistycznych, inżynieryjnych itd. Jak więc może wyglądać rozbudowa polskich jednostek pancernych?
Zobacz też
Zacznijmy od podstaw i informacji o strukturach organizacyjnych. Batalion czołgów w Wojsku Polskim liczy 58 czołgów (cztery kompanie po 14 czołgów oraz dwa wozy w dowództwie batalionu). Analogicznie, batalion zmechanizowany to 58 BWP (nie uwzględniając pododdziałów rozpoznawczych). Przy dzisiejszej strukturze w brygadzie pancernej mamy dwa bataliony pancerne i jeden zmechanizowany, w zmechanizowanej odwrotnie.

Wojska Pancerne po nowemu
Pojawiają się jednak doniesienia o tym, że Wojsko Polskie miałoby dążyć do tworzenia 4-batalionowych brygad. Tak jest już w 19. Brygadzie Zmechanizowanej należącej do 18. Dywizji Zmechanizowanej: dwa bataliony zmechanizowane i dwa pancerne. Ponadto, zarówno 18. Dywizja jak i 1. Dywizja Piechoty Legionów (a w dalszej perspektywie być może także inne jednostki) miałyby mieć strukturę 4-brygadową – z trzema brygadami „ciężkimi" (pancernymi lub zmechanizowanymi) i jedną zmotoryzowaną.
Taka dywizja potrzebowałaby w celu wypełnienia stanu etatowego – zakładając średnio dwa bataliony czołgów w „ciężkiej" brygadzie – 348 czołgów, bez uwzględnienia ośrodków szkolenia. To koresponduje z zakupem 366 czołgów dla 18. Dywizji Zmechanizowanej. W takim wypadku tysiąc czołgów K2 zostałby wykorzystany – najprawdopodobniej – do wyposażenia nowo formowanej 1. Dywizji Piechoty Legionów, która ma mieć rozbudowaną czterobrygadową strukturę i 16. Dywizji Zmechanizowanej oraz jeszcze jednej dywizji z pięcioma batalionami czołgów. W Siłach Zbrojnych RP obok już omówionych funkcjonują jeszcze dwie dywizje: 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej oraz 12. Szczecińska Dywizja Zmechanizowana.

Musimy pamiętać, że struktury dywizji nie są tożsame. Na przełomie 2021 i 2022 roku Wojsko Polskie dysponowało prawdopodobnie 13 batalionami pancernymi (jeden w 12. dywizji oraz po cztery w 11, 16 i 18 dywizjach, w tym jeden w trakcie formowania). Dziś, choć dużą część czołgów oddano Ukrainie, formowane są już zalążki nowych jednostek. O bataliony czołgów mają wzbogacić się 20. Brygada Zmechanizowana (z siedzibą w Ostródzie, oficjalnie podniesiono flagę jednostki w marcu), ale też najprawdopodobniej 15. Giżycka Brygada Zmechanizowana, bo komunikat z ćwiczeń Zalew-23 wyróżnia dwa bataliony czołgów. A to zapewne nie koniec zmian.

Teoretycznie, gdyby założyć, że trzy dywizje Wojska Polskiego położone na wschodzie będą mieć po sześć batalionów czołgów, a dwie pozostałe zachowają istniejącą strukturę, to zakupione czołgi K2 i Abramsy byłyby dla nich w pełni wystarczające. Ale po pierwsze, MON deklaruje w długiej perspektywie czasowej tworzenie nowej dywizji (szóstej). Po drugie, Wojsko Polskie jest dalej zainteresowane kontynuacją eksploatacji Leopardów 2, których po pierwszej donacji dla Ukrainy nadal jest ponad 230. Kijów zabiega jednak, jak wynika z nieoficjalnych informacji Defence24.pl, o kolejne dostawy z Polski.
Wreszcie po trzecie, trzeba uwzględnić problem rezerw sprzętowych. Sprawność sprzętu wojskowego, prawidłowo utrzymywanego, ocenia się – uwzględniając zarówno planowe obsługi czy modernizacje jak i nieplanowane remonty – na około 75-80 proc. Jeśli więc chcemy utrzymywać nawet tylko niektóre jednostki w bardzo wysokim stopniu gotowości bojowej, trzeba dysponować pewną rezerwą i rotować sprzęt na czas remontów. Ponadto, trzeba uwzględnić rezerwę na uzupełnienie strat w wypadku wojny. Także czołgów może być znacznie więcej, niż by to wynikało ze struktury organizacyjnej.
Ograniczenia rozbudowy Wojsk Pancernych
Z drugiej strony, rozbudowa Wojsk Pancernych musi liczyć się z ograniczeniami. Po pierwsze – co oczywiste – wynikają one z budżetu. Zakup 546 czołgów Abrams i K2 będzie kosztował podatników ponad 9 mld dolarów, czyli ponad 35 mld złotych. Za tym muszą iść wydatki na cykl życia, ale i sprzęt do wsparcia. Choćby przeciwlotniczy, czy artyleryjski, nie mówiąc już o pojazdach logistycznych i inżynieryjnych.
Zobacz też
O ile w niektórych obszarach, przynajmniej dla istniejących jednostek, mamy już podpisane umowy (np. artyleria), lub też sprzęt pozyskiwany jest wraz z czołgami (wozy zabezpieczenia technicznego i mosty dla Abramsów), to w innych (nowoczesne BWP, towarzysząca obrona przeciwlotnicza i antydronowa mobilnych zgrupowań lądowych) potencjał trzeba będzie budować od zera lub niemal od zera. I należy to uwzględnić – wraz z koniecznością przygotowania odpowiednich struktur.

Po drugie, ograniczenia mają charakter prawny. Zgodnie z porozumieniem o redukcjach broni konwencjonalnej, Polsce nie wolno posiadać więcej niż 1730 czołgów. Droga do osiągnięcia tego pułapu jest bardzo daleka (zgodnie z danymi rejestru broni konwencjonalnej ONZ Polska posiadała pod koniec 2021 roku 837 czołgów, a nawet około 300 z nich przekazano Ukrainie), niemniej – gdyby plany MON były realizowane i objęły zarówno budowę dwóch nowych dywizji jak i rozbudowę istniejących wraz z potencjałem rezerw – problem z przekroczeniem pułapu wyznaczonego porozumieniem CFE może się pojawić w pewnym momencie po 2030 roku. Choć po oficjalnym wycofaniu się z tej umowy przez Rosję, Polska może z niej zrezygnować...
Ale trzecim, najważniejszym wyzwaniem, jest stworzenie odpowiednich struktur do wykorzystania i wsparcia czołgów. I to tylko do pewnego stopnia problem finansowy. Wyzwaniem przede wszystkim są ludzie. 1. Dywizja Piechoty Legionów ma liczyć ponad 30 tys. żołnierzy, a załogi czołgów (licząc ok. 1,5 tys. żołnierzy dla sześciu batalionów czołgów) to zaledwie pięć procent z nich. A przecież struktury dywizji nie obejmują jednostek centralnego podporządkowania, które czołgów nie mają.

Innym odnośnikiem, oczywiście z uwzględnieniem różnic uwarunkowań i błędów szacunku, może być struktura amerykańskiej brygady pancernej, w której na około 4 tys. żołnierzy mniej niż 10 proc. to czołgiści, a razem z załogami BWP Bradley to dalej mniej niż 20 proc. żołnierzy. A i tak zdecydowaną większość, bo ponad 70 proc., żołnierzy w czynnej US Army stanowią nie brygady manewrowe (piechoty, pancerne, na Strykerach) a jednostki wsparcia.
Do wsparcia czołgów trzeba będzie formować na nowo jednostki zmechanizowane, dowodzenia, rozpoznania, przeciwlotnicze i oczywiście logistyczne, związane z ewakuacją techniczną, ale i zaopatrzeniem na przykład w paliwo. A o tworzeniu nowej brygady logistycznej – i problemach z ukompletowaniem korpusu logistyki – w Wojsku Polskim mówiło się przecież jeszcze w 2021 roku, gdy, przynajmniej oficjalnie, nie planowano rozbudowy WP o ponad cztery dywizje.
Zobacz też
Pancerne wyzwanie
Ale na kwestię „upancernienia" Wojsk Lądowych można też spojrzeć przez nieco inny pryzmat. Gdy na początku obecnego wieku redukowano struktury do równowartości około czterech dywizji z tysiącem czołgów (część starszych T-72 mogło być zmagazynowanych i/lub w jednostkach skadrowanych), Rosja była dużo mniejszym zagrożeniem niż obecnie. Co więcej – sojusznicy mieli dużo silniejsze wojska pancerne. 11. Lubuską Dywizję Kawalerii Pancernej, a konkretnie pierwszą przezbrojoną na Leopardy 2 10. Brygadę Kawalerii Pancernej, wspierać miała niemiecka 7. Dywizja Pancerna, która została w międzyczasie rozformowana. A liczba Leopardów w służbie ledwo przekracza 300, podczas gdy wcześniej było ich kilkakrotnie więcej, funkcjonowały też jednostki rezerwowe.
Zobacz też
W tym samym czasie Wielka Brytania miała jeszcze silną, konwencjonalną strukturę z około 400 czołgami Challenger 2, podobnie Francja, obecnie te potencjały są zredukowane o 40-50 proc. Dziś te państwa z różnych przyczyn nie chcą ilościowo rozbudować swoich jednostek pancernych, więc robi to Polska, będąca na granicy NATO, jak kiedyś Republika Federalna Niemiec. Niemcy są w zasadzie jedynym państwem w Europie, produkującym czołgi, tyle że zaledwie w liczbie około 15-20 średniorocznie. W Rosji, będącej na wojennej produkcji, produkuje się około 200-300 czołgów rocznie, a prawie tysiąc dalszych - często należących do starszych typów - jest odtwarzanych. Można więc zgodzić się z informacjami przekazywanymi przez MON czy samego ministra Błaszczaka, że dziś Polsce potrzeba więcej niż czterech dywizji Wojsk Lądowych.
Oczywiście można mówić o zmianach charakteru pola walki, mniejszej niż kiedyś roli czołgów itd. Z drugiej strony, Polska nawet uwzględniając program Wilk rozbudowuje swoje jednostki pancerne w mniejszym zakresie niż dawne RFN, które – mając silną armię z poboru, nastawioną na kolektywną obronę – miało pod koniec Zimnej Wojny około 4 tys. Leopardów 1 i Leopardów 2, w dwunastu dywizjach i kilkaset głęboko zmodernizowanych M48 w obronie terytorialnej.
Zobacz też
Biorąc pod uwagę, jak dynamicznie rozwijają się zagrożenia, można powiedzieć że nie ma prostej oceny planów rozbudowy Wojsk Pancernych, natomiast na pewno jest to gigantyczne wyzwanie. I trzeba będzie mu sprostać, równolegle rozbudowując liczebnie na przykład artylerię i obronę przeciwlotniczą, a dobrze wyszkoleni specjaliści (również w rezerwie i także oficerowie oraz podoficerowie) będą potrzebni w każdym z wymienionych rodzajów wojsk. A zakres rozbudowy liczebnej powoduje, że potrzebne jest zarówno wykorzystanie istniejącego potencjału (awanse doświadczonych żołnierzy między korpusami) jak i otwarcie na nowe formy służby (aktywna rezerwa).
Rozbudowa Wojsk Pancernych jest więc próbą odpowiedzi na rosnące zagrożenie ze strony Rosji. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że będzie realizowana w sposób wariantowy (uwzględniając np. różne scenariusze zagrożeń i dostępności środków finansowych) oraz zrównoważony (biorąc pod uwagę odpowiednią liczbę elementów wsparcia). Bez tych ostatnich nawet najlepsze czołgi nie będą skuteczne.
Warto zadbać też o maksymalne wykorzystanie potencjału, jaki dadzą nowoczesne czołgi. To na przykład zakupy odpowiedniej amunicji, kamuflaży wielospektralnych, wreszcie – systemów aktywnej ochrony i zdalnie sterowanych stanowisk strzeleckich do obrony przed bezzałogowcami, ale też współpraca z innymi systemami walki. Paradoksalnie, w pewnych warunkach, co pokazuje też wojna na Ukrainie, czołgi mogą współdziałać nawet z lekką piechotą czy jednostkami OT. Potrzebna jest dobra łączność, rozpoznanie. To może być prowadzone na przykład przez bezzałogowce, od poziomu drużyny/plutonu. Najlepiej, by czołgi dysponowały także amunicją, pozwalającą skutecznie razić cele niewidoczne dla załogi (klasy Non-Line Of Sight). Opracowanie takiej amunicji naprowadzanej na odbity promień lasera jest w zasięgu polskiego przemysłu.
No i wreszcie – niezbędne jest krytyczne podejście i otwarcie na taktyczne innowacje. Czy Polska potrzebuje znacznie ponad tysiąca czołgów? Odpowiedź na to pytanie jest raczej twierdząca. Ale ich zakup będzie dopiero krokiem w kierunku utworzenia zdolności ich wykorzystania w ramach połączonego systemu walki.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS