Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

67 lat NATO. Szczyt w Warszawie zmieni Sojusz [KOMENTARZ]

Mija 67. rocznica powołania Sojuszu Północnoatlantyckiego. Za kilka miesięcy w Warszawie mogą zostać podjęte decyzje, które istotnie wzmocnią zdolności obronne NATO, pozwalając na „powrót do podstaw”, czyli odstraszania i obrony kolektywnej. Europejscy członkowie Sojuszu muszą jednak zwiększyć swój wkład w system wspólnej obrony.

  • Systemy przeciwlotnicze Roland w znacznej mierze nie doczekały się następców, choć zostały wycofane. Fot. Thomas Brenner/flickr/CC BY SA 2.0/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/
    Systemy przeciwlotnicze Roland w znacznej mierze nie doczekały się następców, choć zostały wycofane. Fot. Thomas Brenner/flickr/CC BY SA 2.0/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/
  • Pomimo, że większość sił lądowych do jednostek natychmiastowego reagowania wystawianych jest przez kraje europejskie, to np. w zakresie transportu otrzymują one wsparcie z USA. Fot. U.S. Air Force / Sgt. Keith Brown
    Pomimo, że większość sił lądowych do jednostek natychmiastowego reagowania wystawianych jest przez kraje europejskie, to np. w zakresie transportu otrzymują one wsparcie z USA. Fot. U.S. Air Force / Sgt. Keith Brown
  • Holandia ma dysponować kilkunastoma czołgami Leopard 2A6. Jeszcze na przełomie lat 80. i 90. posiadała około 900 czołgów, w tym brygadę pancerną w Niemczech. Fot. Ministerstwo obrony Holandii.
    Holandia ma dysponować kilkunastoma czołgami Leopard 2A6. Jeszcze na przełomie lat 80. i 90. posiadała około 900 czołgów, w tym brygadę pancerną w Niemczech. Fot. Ministerstwo obrony Holandii.
  • Znaczna część haubic PZH 2000 w Niemczech i w Holandii pozostaje w rezerwie. Fot. Ministerstwo obrony Holandii.
    Znaczna część haubic PZH 2000 w Niemczech i w Holandii pozostaje w rezerwie. Fot. Ministerstwo obrony Holandii.

Jednym z głównych założeń szczytu NATO w Warszawie ma być ustanowienie, po raz pierwszy w historii, obecności jednostek bojowych Sojuszu na terenach „wschodniej flanki” Paktu, które w momencie założenia były kontrolowane bądź anektowane (Litwa, Łotwa, Estonia) przez ZSRR. Sama wysunięta obecność, zwłaszcza oparta głównie na siłach USA, nie będzie jednak wystarczająca do zapewnienia tym państwom odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.

NATO przez 67 lat przeszło ogromną ewolucję. Po pierwsze, po zakończeniu Zimnej Wojny do Sojuszu mogły przystąpić państwa, pozostające w momencie jego podpisania pod wpływem Związku Radzieckiego, jak Polska, Węgry, czy Rumunia, bądź nawet siłą włączone do ZSRR  w trakcie II wojny światowej. Po drugie, ewolucji uległa rola Sojuszu, który w większym stopniu wziął odpowiedzialność za prowadzenie działań stabilizacyjnych poza obszarem traktatowym, w Kosowie czy Afganistanie.

Obecnie jednak NATO „wraca do podstaw”, czyli do zapewnienia obrony terytorium państw członkowskich przed wszystkimi rodzajami zagrożeń. W czasach Zimnej Wojny symbolem wspólnej obrony Paktu były duże formacje wojsk sojuszniczych, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ale też np. Holandii, stacjonujące w Niemczech. W momencie przyjmowania do NATO państw byłego bloku radzieckiego – w pierwszej kolejności Polski, Czech i Węgier w 1999 roku – zdecydowano, że na ich terytorium nie będą stacjonować na stałe znaczne siły wojskowe.

Leopard Holandia
Holandia ma dysponować kilkunastoma czołgami Leopard 2A6. Jeszcze na przełomie lat 80. i 90. posiadała około 900 czołgów, w tym brygadę pancerną w Niemczech. Fot. Ministerstwo obrony Holandii.

Takie kroki były podyktowane kilkoma czynnikami. Po pierwsze, Sojusz dążył do uzyskania jak najlepszych stosunków dyplomatycznych z Rosją, co było warunkowane m.in. interesami ekonomicznymi państw Paktu, ale też dążeniem do integracji Moskwy ze strukturami świata zachodniego, z założeniem przestrzegania obowiązujących tam zasad. Po drugie, wojska NATO dysponowały zdecydowaną przewagą nad każdym potencjalnym przeciwnikiem (w tym Rosją) w siłach konwencjonalnych. Elementy „klasycznych” działań obronnych wraz z sojusznikami były zresztą ćwiczone na terytorium Polski (np. manewry z serii Victory Strike).

Po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku nastąpiła jednak znacząca reorientacja NATO na misje poza obszarem traktatowym. Wiązało się to ze zmianami strukturalnymi w siłach Sojuszu – na niekorzyść konwencjonalnych wojsk lądowych - a także zacieśnieniem współpracy z Rosją, postrzeganą jako ważny partner między innymi w związku z misją w Afganistanie. Dlatego też atak Moskwy na Gruzję – ważnego partnera Paktu - w zasadzie nie przyniósł większych trwałych konsekwencji politycznych i wojskowych ze strony NATO (choć uaktualniono plany ewentualnościowe, dotyczące m.in. obrony terytorium Polski).

Ponadto, kryzys gospodarczy spowodował serię cięć budżetowych w krajach NATO (w tym w USA), które przyczyniły się do istotnej erozji konwencjonalnego potencjału obronnego. Symbolem niedawnych cięć może być trwałe wycofywanie z wojsk Sojuszu znacznych ilości nowoczesnego sprzętu, jak czołgi Challenger 2 (Wielka Brytania), Leclerc (Francja), czy wreszcie Leopard 2A5/A6 (Niemcy, Holandia). Z uwagi na branie udziału w misjach stabilizacyjnych, największe cięcia dotyczyły potencjału konwencjonalnego. Podjęto też decyzje dotyczące zakończenia bądź redukcji obecności stałych baz wojsk lądowych Wielkiej Brytanii i USA w Niemczech, co wcześniej – choćby z uwagi na bliskość „wschodniej flanki” – w naturalny sposób mogło odgrywać rolę stabilizującą.

Roland
Systemy przeciwlotnicze Roland w znacznej mierze nie doczekały się następców, choć zostały wycofane. Fot. Thomas Brenner/flickr/CC BY SA 2.0/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/

W tym samym czasie Rosja rozpoczęła program reform i modernizacji sił zbrojnych, który po kilku latach przyniósł istotne efekty w postaci skokowego wzrostu potencjału armii. Było to widoczne w czasie zaskakującej aneksji Krymu oraz późniejszych działań na Ukrainie, a potem w Syrii. Doktryna wojenna Moskwy uwzględnia strategię antydostępową, utrudniającą dostęp wojsk sojuszniczych za pomocą systemów OPL czy środków walki elektronicznej.

W 2014 roku NATO po raz pierwszy podjęło próbę odpowiedzi na zagrożenie ze strony Moskwy. Na szczycie w Newport zdecydowano o trzykrotnym zwiększeniu liczebności NATO Response Force wraz z ustanowieniem komponentu natychmiastowego reagowania (tzw. szpicy), a także ustanowieniu rotacyjnej obecności niewielkich jednostek wojsk NATO w państwach „wschodniej flanki” w ramach ćwiczeń prowadzonych w sposób ciągły.

Według ustaleń lutowego spotkania ministrów obrony NATO, w Warszawie ma zostać podjęty kolejny krok – po raz pierwszy w historii na terenie państw Sojuszu, które w momencie podpisania Traktatu Waszyngtońskiego były częścią bloku radzieckiego, rozlokowane zostaną jednostki bojowe włączone w system kolektywnej obrony przed zagrożeniem ze strony Rosji. Stany Zjednoczone zdecydowały o rozmieszczeniu na kontynencie, na zasadzie rotacji, jednej pełnej brygady pancernej oraz sprzętu dla kolejnej jednostki tego typu.

Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli NATO obecność na „wschodniej flance” będzie mieć charakter „wielonarodowy”, a więc będzie złożona z sił zbrojnych różnych państw – w tym krajów europejskich. Nietrudno zauważyć, że kraje Starego Kontynentu w okresie przed kryzysem ukraińskim ograniczały swoje zdolności w NATO, a zdecydowana większość z nich nie przeznacza 2% PKB na obronę (poza Wielką Brytanią, Polską, Grecją i Estonią).

C-17
Pomimo, że większość sił lądowych do jednostek natychmiastowego reagowania wystawianych jest przez kraje europejskie, to np. w zakresie transportu otrzymują one wsparcie z USA. Fot. U.S. Air Force / Sgt. Keith Brown

Obecnie więc to na państwach europejskich ciąży największa odpowiedzialność za bezpieczeństwo krajów „wschodniej flanki”. Istotne jest jednak nie tylko wydzielenie odpowiednich sił do obecności w Europie Środkowo-Wschodniej, ale też odbudowa całościowych zdolności obronnych w tych państwach.  Jeżeli siły NATO w XXI wieku – w przeciwieństwie do późnego okresu Zimnej Wojny – nie będą strukturalnie przygotowane do udziału w konflikcie konwencjonalnym, będzie to oznaczać podwyższone zagrożenie dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

W praktyce przekłada się to na konieczność wzmocnienia zdolności sił konwencjonalnych. Siły zbrojne poszczególnych państw Starego Kontynentu muszą być gotowe do wystawienia i przerzutu w krótkim czasie całych związków taktycznych (brygad, dywizji), a nie tylko liczących do około 1 tys. żołnierzy batalionowych grup bojowych, z jakich buduje się siły reagowania. Podobne postulaty zgłaszane były w Warszawskiej Inicjatywie Adaptacji Strategicznej, przyjętej przez poprzedni rząd w związku z przygotowaniami do szczytu NATO.

Decydenci z państw europejskich muszą więc przeznaczać na obronę znacznie większe zasoby, aby uniknąć sytuacji, w której zawodowe i relatywnie nieliczne armie ograniczają nawet podstawowe procesy szkoleniowe z uwagi na cięcia budżetowe, czy np. braki amunicji. Konieczny jest też przegląd struktur sił zbrojnych, ale nie pod kątem ich dalszej redukcji, a wzmocnienia.

Komentatorzy wskazują, że lipcowe spotkanie Sojuszu w Warszawie będzie mieć również znaczenie symboliczne. Przywódcy państw NATO zgromadzą się w mieście, w którym w czasach Związku Radzieckiego podpisano Układ Warszawski, stanowiący fasadową „przeciwwagę” dla Sojuszu Północnoatlantyckiego, m.in. po to, aby zagwarantować bezpieczeństwo państwom NATO przyjętym w 1999 roku i później, w następstwie zakończenia radzieckiej dominacji.

Trzeba jednak pamiętać, że za gwarancjami i wysuniętą obecnością wojsk Sojuszu w naszym regionie powinny stać twarde zdolności obronne, tak aby Pakt Północnoatlantycki był gotów do szybkiej reakcji na wszystkie rodzaje zagrożeń. Oznacza to, że wzmocniona wysunięta obecność jednej czy dwóch brygad NATO w Polsce czy krajach bałtyckich jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym w celu zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.

Decyzja polityczna o „otwarciu” wschodniej flanki na obecność jednostek bojowych NATO jest bardzo pożądana, ale w celu zapewnienia jej pełnej wiarygodności niezbędna jest budowa kompleksowego systemu odstraszania, zdolnego odeprzeć realną agresję każdego typu. Oznacza to, że Sojusz musi być zdolny do bardzo szybkiego wzmocnienia jednostek rozmieszczonych w Europie Środkowo-Wschodniej, tak aby były one w stanie odeprzeć nawet pełnoskalową agresję.

Najważniejszy artykuł Traktatu Waszyngtońskiego nosi numer pięć, mówi on o tym, że każdy atak na państwo członkowskie Sojuszu jest traktowane przez pozostałe państwa pozostające w strukturze NATO jako atak skierowany na nie same. Zobowiązuje też sojuszników do niezwłocznych działań łącznie z użyciem siły zbrojnej, podejmowanych zarówno samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi stronami traktatu. Celem tych działań ma być przywrócenie i utrzymanie bezpieczeństwa "obszaru północnoatlantyckiego". Istotne znaczenie ma też artykuł trzeci, zobowiązujący członków NATO do utrzymywania własnych zdolności obronnych - jest on bowiem podstawą dla możliwości wspólnej obrony Sojuszu.

Traktat Waszyngtoński

Wśród państw-sygnatariuszy Traktatu Waszyngtońskiego 4 kwietnia 1949 r. znalazły się początkowo Belgia, Dania, Francja, Holandia, Islandia, Kanada, Luksemburg, Norwegia, Portugalia, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Włochy. Początkowym celem porozumienia była wspólna obrona jego członków przed potencjalnym atakiem przeprowadzonym przez Związek Radziecki i kontrolowane przez niego państwa satelickie. Z upływem lat rola Sojuszu została poszerzona, NATO stało się bowiem jednym z czynników stabilizujących stosunki Wschód-Zachód, dodatkowo, po rozpadzie ZSRR, jednym z obszarów działalności Sojuszu stały się działania mające na celu zapobieganie rozprzestrzenianiu się konfliktów regionalnych, ich stabilizowanie i wygaszanie. Polska jest członkiem NATO od 12 marca 1999 r.

członkowie NATO w momencie podpisania umowy

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama