Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Referendum w Osetii Południowej. Czy Rosja zaanektuje kolejny region?

Prezydent separatystycznej i nie uznawanej przez świat Osetii Południowej Leonid Tibiłow opowiedział się za zorganizowaniem referendum w sprawie przyłączenia jego kraju do Rosji. Kreml na razie nie komentuje sprawy, przypominając jedynie, że zgodnie z rosyjskim prawem Osetia Południowa jest niepodległym państwem. Rosja nie ma obecnie interesu politycznego w anektowaniu tego niewielkiego i całkowicie uzależnionego od Moskwy regionu, ale wyniki ewentualnego referendum będą mogły zostać wykorzystywane do wywierania nacisków na prowadzące prozachodni kurs Tbilisi. 

Parada z okazji uzyskania niepodległości Osetii Południowej, 2009 r. Fot. wikipedia / C.C. 3.0
Parada z okazji uzyskania niepodległości Osetii Południowej, 2009 r. Fot. wikipedia / C.C. 3.0

Prezydent separatystycznej i nie uznawanej przez świat Osetii Południowej Leonid Tibiłow, przy okazji spotkania z doradcą Władimira Putina Władisławem Surkowem opowiedział się za zorganizowaniem referendum w sprawie przyłączenia jego kraju do Rosji. Tibiłow nazwał wejście w skład Federacji Rosyjskiej odwiecznym marzeniem południowych Osetyjczyków. Jednocześnie stwierdził, że konieczne jest przeprowadzenie nowego referendum w sprawie wejścia jego kraju w skład Federacji Rosyjskiej, ponieważ poprzedni plebiscyt z 2006 roku dotyczył wyłącznie utrzymania statusu niepodległego państwa, całkowicie niezależnego od Gruzji.

Kreml nie odniósł się na razie do tych planów, stwierdzając jedynie, że Osetia Południowa jest niepodległym państwem uznawanym przez Rosję. Sam Leonid Tibiłow twierdzi, że ewentualne referendum będzie wymagało dodatkowych konsultacji ze stroną rosyjską.

Osetia Południowa uzyskała niezależność od Gruzji w wyniku wojny toczonej w latach 1991–1992. Od tego czasu jest de facto niezależnym państwem, którego bezpieczeństwo zapewniały rosyjskie siły pokojowe. Próbę zmiany tego stanu rzeczy i odzyskania kontroli nad tym terenem podjął były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili w sierpniu 2008 roku. Próba przywrócenia kontroli nad zbuntowanym regionem zakończyła się jednak, dzięki wsparciu jakiego Osetyjczykom udzielili Rosjanie, klęską Gruzji. Po wojnie Rosja zdecydowała się oficjalnie uznać Osetię Południową jako niepodległe państwo i otworzyła swoją ambasadę w Cchinwali. Obecnie tylko trzech innych członków ONZ uznaje niepodległość Osetii Południowej: Nikaragua, Wenezuela i Nauru. Dla wszystkich pozostałych państw jest to oficjalnie część Gruzji.

Ewentualne referendum w Osetii Południowej i opowiedzenie się mieszkańców regionu za wejściem w skład Federacji Rosyjskiej może - poprzez groźbę powtórzenia scenariusza krymskiego - dać Rosji dodatkowy instrument do wywierania wpływu na Tbilisi. Na razie jednak Rosja próbuje zmienić prozachodni kurs Gruzji wykorzystując środki propagandowe i wywierając, często z sukcesem, wpływ na lokalnych polityków. Dopóki są to działania skuteczne, nie należy oczekiwać gry kartą "krymską". W przypadku jednak kolejnego zaostrzenia się relacji rosyjsko-gruzińskich lub faktycznej groźby wejścia tego kraju do zachodnich struktur bezpieczeństwa, kwestia zaanektowania przez Rosję części terytorium swojego sąsiada może zostać „odmrożona”, a wynik referendum da ku temu odpowiednią legitymizację.   

Należy mieć jednak na uwadze, że Cchinwali i tak obecnie nie jest w stanie funkcjonować bez wsparcia rosyjskiego, a swoją niezależność zawdzięcza wyłącznie obecności rosyjskich wojsk. Ten stan rzeczy sformalizowano umową o sojuszu i integracji z dnia 18 marca 2015 roku, podpisaną w Moskwie przez Władimira Putina i Leonida Tibiłowa. Zgodnie z nią Osetia Południowa jest podporządkowana Rosji w takich dziedzinach jak sfera celna, obronność czy bezpieczeństwo wewnętrzne, co oznacza pełne podporządkowanie struktur siłowych Rosjanom. Mieszkańcy kraju mogą też podróżować do Rosji bez kontroli paszportowej oraz otrzymywać paszporty rosyjskie w uproszczonym trybie. Rosja wspiera też kraj finansowo, w latach 2015-2017 ma na ten cel przeznaczyć 150 mln USD. Faktycznie więc Rosja przejęła już prawie pełną kontrolę nad Osetią Południową, pozostawiając jedynie fasadową niezależność kraju. Z drugiej strony taki stan rzeczy wydaje się być wygodny dla Rosji, która nie widzi w tym momencie szczególnych korzyści politycznych, mogących płynąć z oficjalnego przyłączenia tego niewielkiego rejonu zamieszkałego przez zaledwie ok. 60 tys. osób.  

Andrzej Hładij 

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama