- ANALIZA
- POLECANE
- WIADOMOŚCI
Wojna, która się nie kończy: Izrael w potrzasku regionalnych konfliktów
Odkąd 7 października 2023 roku Hamas dokonał powietrzno-lądowego rajdu ze Strefy Gazy, Izrael rozpoczął działania zbrojne przeciwko wszystkim swoim regionalnym wrogom, osiągając niektóre z zakładanych i deklarowanych celów. Pomimo intensywnych kampanii wojskowych Izrael nadal bezpośrednio graniczy z trzema strefami zagrożenia – Gazą, Zachodnim Brzegiem i Libanem. Sytuacja jest napięta, a wybuch przemocy na dużą skalę jest scenariuszem, którego nie można wykluczyć.
Autor. IDF Spokesperson's Unit, CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia.org
Wedle izraelskiej narracji Izrael od pewnego czasu toczy „wojnę na siedmiu frontach”. Autorem tej oceny jest premier Benjamin Netanjahu, który argumentuje, że państwo „broni się przed barbarzyństwem”. W jego ujęciu fronty te obejmują bezpośrednią walkę z Hamasem w Gazie, Hezbollahem w Libanie, konfrontację z Iranem oraz działania przeciw powiązanym z Teheranem grupom zbrojnym w Syrii, Iraku i Jemenie, a także operacje przeciwko palestyńskim ugrupowaniom zbrojnym na Zachodnim Brzegu, gdzie sytuacja coraz bardziej wrze.
Wydarzenia, które nastąpiły po 7 października 2023 roku, a więc po równie zuchwałym co krwawym ataku Hamasu na Izrael w pobliżu Strefy Gazy, stanowiły punkt wyjścia do szeroko zakrojonej reakcji militarnej i politycznej. W odpowiedzi Izrael rozpoczął ofensywę lądowo-powietrzną w Gazie, z której wycofał się jednostronnie w 2005 roku, utrzymując jednak od tego czasu pełną kontrolę nad przestrzenią powietrzną, wodami terytorialnymi i dostępem do terytorium. Równolegle otworzyły się kolejne wektory presji: gwałtowne starcia na granicy z Libanem, 12-dniowa wojna z Iranem, ataki Hutich na izraelskie i zachodnie cele w regionie oraz intensyfikacja operacji wojskowych na Zachodnim Brzegu.
Co dalej z Gazą?
To właśnie Strefa Gazy z oczywistych pozostaje w centrum uwagi społeczności międzynarodowej . Choć Izrael już wcześniej prowadził na tym obszarze działania zbrojne, zarówno z powietrza, jak i z lądu, obecna operacja nie ma precedensu pod względem skali zniszczeń i liczby ofiar. Według ministra zdrowia Strefy Gazy liczba zabitych przekroczyła 70 tysięcy. ONZ szacuje, że od początku konfliktu około 92% budynków mieszkalnych (ok. 436 tys. domów) zostało uszkodzonych lub zniszczonych.
Formalnie od 10 października 2025 r. w Strefie Gazy obowiązuje zawieszenie broni. Wdrożenie pierwszej fazy porozumienia było stosunkowo nieskomplikowane: Izrael zobowiązał się do wycofania sił na wschód od tzw. „żółtej linii”, natomiast Hamas zadeklarował zwrot wszystkich zakładników – zarówno żywych, jak i martwych. Druga faza, opisana w dwudziestu punktach ogłoszonych przez prezydenta Donalda Trumpa, pozostaje znacznie mniej precyzyjna i budzi liczne kontrowersje.
Strefa Gazy faktycznie została podzielona wzdłuż „żółtej linii” na dwa obszary. Obszar okupacji wojsk izraelskich obejmuje pas od 1,5 do 6,5 km w głąb enklawy od wschodniej granicy, co stanowi około 47% jej powierzchni. Pozostały obszar znajduje się pod kontrolą Hamasu oraz Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, który przejął część zakładników porwanych 7 października 2023 r. Wjazd dziennikarzy do tej części Gazy jest niemożliwy, co utrudnia niezależne monitorowanie sytuacji.
Choć intensywność walk znacząco spadła, przemoc nie ustała całkowicie. Hamas brutalnie rozprawia się z rzeczywistymi i domniemanymi przeciwnikami, aby utrzymać kontrolę nad ludnością. Izrael natomiast kontynuuje niszczenie odkrywanej infrastruktury podziemnej Hamasu. BBC informuje, że od wejścia w życie zawieszenia broni Izrael zniszczył ponad 1,5 tysiąca budynków na obszarach znajdujących się pod jego kontrolą mimo że plan pokojowy przewidywał „zawieszenie wszelkich operacji wojskowych, w tym bombardowań”.
Izrael utrzymuje, że dostawy pomocy humanitarnej napływają do Gazy w odpowiedniej skali. Według izraelskich danych do enklawy codziennie wjeżdża około 600 ciężarówek z żywnością, wodą, paliwem, gazem, lekami i sprzętem medycznym. Jak podały Siły Obronne Izraela (Cahal) w komunikacie przekazanym Defence24, tylko w listopadzie dostarczono 24 tys. ciężarówek z pomocą. Izrael podkreśla również, że nie ogranicza działalności agencji ONZ, a wręcz zachęca je do zwiększenia liczby transportów. Współpracując z organizacjami międzynarodowymi, Cahal umożliwił powstanie piętnastu szpitali polowych, w tym placówki Międzynarodowego Korpusu Medycznego, która codziennie przyjmuje ponad tysiąc pacjentów.
W kontekście Gazy zasadnicze pozostają dwa pytania: czy Izrael osiągnął zakładane cele wojenne? Po drugie, czy zawieszenie broni może być trwałe? W pierwszym tygodniu wojny premier Benjamin Netanjahu deklarował, że Gaza nie może stać się ani „Hamastanem”, ani „Fatahstanem”. Drugi z terminów jest niejasny, bowiem Fatah nie posiada wpływów w Strefie Gazy (w 2006 roku to Hamas wygrał tam wybory i od tego czasu nie odbyły się następne, a Hamas przejął niemal pełnię władzy).
Autor. Israel Defense Forces (@IDF)/X
Również pierwsza część wypowiedzi, to jest o „Hamastanie”, wywołała debatę o długoterminowych zamiarach Izraela. „The Guardian” informuje, że Stany Zjednoczone rozważają długoterminowy podział Gazy na „zieloną strefę” pod kontrolą izraelsko-międzynarodową, przeznaczoną do odbudowy, oraz „czerwoną strefę”, pozostawioną w ruinach. Przyszłość Gazy pozostaje więc niejasna, choć na szczęście skrajne propozycje – w rodzaju „ekskluzywnej riwiery” (prezydent Trump), zrzucenia bomby atomowej i zagłodzenie Palestyńczyków (minister dziedzictwa narodowego Amichai Elijahu) czy całkowitego wysiedlenia mieszkańców i odcięcia mediów (minister komunikacji Szlomo Karhi) – nie mają szans realizacji.
Co oznacza zapowiedź Netenjahu, skoro Hamas nie został zniszczony. Według izraelskich danych jego liczebność jest zbliżona do stanu sprzed wojny. Jednocześnie organizacja poniosła poważne straty kadrowe, utraciła doświadczonych dowódców i znaczną część infrastruktury wojskowej, w tym wielu rakiet. Straty te znacząco ograniczają jej zdolność operacyjną, choć nie eliminują zagrożenia, ani po prostu istnienia Hamasu.
Drugim oficjalnym celem Izraela było odzyskanie wszystkich zakładników. Łącznie porwano 251 osób, w tym Beduinów i cudzoziemców. 168 zakładników wróciło żywych. Nadal nie zwrócono ciał dwóch ostatnich – izraelskiego funkcjonariusza oraz 43-letniego obywatela Tajlandii, zamordowanego 7 października i wywiezionego do Gazy jako „kartę przetargową”. Powrót wszystkich zakładników był warunkiem rozejmuj i oficjalnym celem wojny ze strony Izraela.
Czy możliwe jest więc wznowienie działań wojennych? To bardzo realny scenariusz i wynika to z różnych powodów. Jeśli faktycznie Izrael będzie chciał wykorzystać sytuację, by jeszcze bardziej zredukować potencjał Hamasu to lepszej okazji nie będzie, choć oczywiście wywoła to sprzeciw zarówno świata muzułmańskiego, który brał udział w wypracowaniu porozumienia, jak i społeczności międzynarodowej, ale także zapewne Stanów Zjednoczonych, bowiem stanowiłoby to storpedowanie wysiłków Donalda Trumpa (z drugiej strony, biorąc pod uwagę chwiejność poglądów Trumpa, równie dobrze może on poprzeć izraelskie działania).
Kruchość rozejmu zależy w znacznym stopniu od determinacji Waszyngtonu. W sytuacji przedłużającego się impasu Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i inni potencjalni sponsorzy odbudowy mogą uznać, że koszty przewyższają korzyści i wycofać się z dalszego jego wspierania. W takiej sytuacji nawet incydentalny atak rakietowy lub działanie lokalnej komórki zbrojnej może doprowadzić do izraelskiej interwencji i ponownej eskalacji.
Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest sytuacja polityczna w Izraelu. Wybory parlamentarne planowane są na koniec 2026 r., jednak obecna koalicja Netanjahu nie ma szans na zwycięstwo według dostępnych sondaży. Podtrzymywanie napięcia wokół Gazy i eskalowanie konfliktu z Arabami – w tym arabskimi partiami w Izraelu – może być dla premiera strategią na przedłużenie własnych rządów.
Na północy bez zmian
Nieco więcej stabilności można dostrzec na granicy pomiędzy Libanem a Izraelem. To właśnie tam Izrael osiągnął najtrwalsze efekty militarne.
Przed wojną Izrael utrzymywał tam dwie brygady, natomiast obecnie stacjonują tam siły w liczbie trzech brygad. Gdy Hamas zaatakował Izrael ze Strefy Gazy w październiku 2023 roku, Hezbollah pozostał stosunkowo bierny. Organizacja nie wykorzystała pełni swojego potencjału, ograniczając się do serii umiarkowanych ataków. Seria błędów, w atak rakietowy, który zabił druzyjskie dzieci, dała Izraelowi pretekst do rozpoczęcia pełnoskalowej wojny z Hezbollahem. W obawie przed eskalacją wielu Izraelczyków uciekło wówczas ze strefy przygranicznej; dopiero teraz część z nich decyduje się na powrót.
Szacuje się, że przed wojną Hezbollah dysponował około 50 tysiącami bojowników w służbie czynnej, a kolejne 50 tysięcy pozostawało w rezerwie. Izrael ocenia, że zabił 3-5 tysięcy członków organizacji, w tym wielu dowódców średniego i wysokiego szczebla, co wywołało chaos organizacyjny. Zmasowane izraelskie ataki z powietrza i lądu odepchnęły Hezbollah od granicy. Wsie położone w tej strefie, wcześniej intensywnie wykorzystywane przez Hezbollah, zostały zniszczone i opuszczone. Podczas działań w południowym Libanie odkryto rozległe tunele lokalne, magazyny amunicji oraz infrastrukturę wojskową w niemal każdej wiosce.
Zobacz też

Obecna stabilizacja opiera się na porozumieniu izraelsko-libańskim dotyczącym wyłącznie południowego Libanu – obszaru od rzeki Litani na południe. Porozumienie to nie daje jednak żadnych instrumentów do rozbrojenia Hezbollahu: ani Izrael, ani libańskie siły zbrojne, które pozostają słabe i niedoinwestowane, nie są zdolne do wykonania takiego zadania. Tym bardziej że główne ośrodki Hezbollahu znajdują się w Dolinie Bekaa oraz w Bejrucie – poza możliwościami libańskiej armii. Izrael może ograniczać potencjał organizacji, lecz nie jest w stanie jej całkowicie rozbroić.
Według danych izraelskiej armii w ciągu ostatniego roku Izrael przeprowadził 700 nalotów na Liban oraz około 1,2 tysiąca ataków lądowych. Działania te są tłumaczone odmową Hezbollahu wdrożenia porozumienia i demilitaryzacji południowego Libanu. Izrael informuje również o licznych naruszeniach, w tym próbach powrotu Hezbollahu do strefy przygranicznej, z której został wypchnięty, a także o budowie tuneli, bunkrów i baz. Po wykryciu takich działań Izrael przekazuje informacje do wspólnej komisji z udziałem amerykańskiego generała, a następnie do libańskich sił zbrojnych. Jeśli w ciągu 24 godzin Libańczycy nie zniszczą wskazanego obiektu, robi to izraelskie lotnictwo.
Izrael nieprzerwanie prowadzi operacje uderzeniowe. Mimo to przyznaje, że Hezbollah odradza się szybciej, niż Izrael chciałby dopuścić. O ile rekrutacja nowych członków przebiega sprawnie, odbudowa potencjału rakietowego będzie znacznie bardziej czasochłonna. Według izraelskich szacunków siły Cahalu zniszczyły około 80% rakiet Hezbollahu, a także uniemożliwiły organizacji przeprowadzenie potencjalnej inwazji lądowej na Izrael – planowanej od 2000 roku i podobnej na ataku Hamasu ze Strefy Gazy, aczkolwiek o większej skali.
Autor. Gal_Rotem/Shutterstock
Hezbollah został osłabiony, lecz nie zniszczony, ponieważ utracił przede wszystkim potencjał militarny, podczas gdy cała infrastruktura cywilna pozostała nienaruszona: szkoły, szpitale, sklepy, stacje benzynowe, struktury partyjne, a także powiązane z nim banki działają w Libanie normalnie. Według amerykańskiego Departamentu Skarbu Iran przekazał Hezbollahowi 1 mld USD w ciągu ostatniego roku.
Kluczowym momentem, który przyniesie więcej odpowiedzi dotyczących przyszłości Hezbollahu i jego możliwości rozwoju, będą wybory parlamentarne zaplanowane na 26 maja 2026 roku. Pokażą one, czy społeczeństwo poprze rząd i jego intencje rozbrojenia Hezbollahu, czy też silny mandat otrzyma sama organizacja. Istotną kwestią pozostaje również to, kto sfinansuje odbudowę zniszczonych wiosek w strefie przygranicznej. Jeśli będzie to Iran, sytuacja wzmocni Hezbollah; dlatego zarówno Amerykanie, jak i Izraelczycy zabiegają o większe zaangażowanie Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Ryzyko ponownej eskalacji oczywiście istnieje, lecz pozostaje niewielkie. Po pierwsze, Hezbollah nie zdecydował się na zmasowany atak pod koniec 2023 roku, mimo że posiadał wówczas największy potencjał rakietowy. Teraz jest dużo słabszy. Po drugie, nowe kierownictwo organizacji musi mieć świadomość, że Izrael bez wahania wykorzystałby każdy atak do przeprowadzenia kolejnych, jeszcze bardziej zmasowanych uderzeń. Po trzecie, obecnym priorytetem Hezbollahu nie jest otwarty konflikt z Izraelem, lecz odbudowa infrastruktury, sił i środków, w tym przede wszystkim odtworzenie łańcucha dowodzenia oraz stworzenie sprawnego systemu kontrwywiadowczego – dotychczasowy okazał się nieskuteczny i głęboko spenetrowany przez izraelskie służby.
Niespokojnie na Zachodnim Brzegu
Dużo mniej uwagi w międzynarodowych mediach poświęca się sytuacji na Zachodnim Brzegu, gdzie od 2005 roku formalną władzę sprawuje prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Jego stronnicy, w przeciwieństwie do Hamasu, uznają Izrael i jego prawo do istnienia. Podobnie jednak jak w Strefie Gazy, również na Zachodnim Brzegu – określanym przez Izrael jako biblijne Judea i Samaria – nie odbywają się żadne demokratyczne wybory. Głosowanie planowane na 2021 rok zostało przez Abbasa bezterminowo odroczone. Władze Autonomii Palestyńskiej nie mają realnych możliwości ani pomysłu na rozwiązanie problemów swojej społeczności, takich jak korupcja czy nieefektywność instytucji.
Zasadniczym problemem pozostaje rosnąca liczba żydowskich osadników, którzy budują kolejne osady na terytorium Zachodniego Brzegu. Izraelskie media regularnie informują o ich agresywnych działaniach, w tym atakach na Palestyńczyków czy niszczeniu ich upraw. Praktycznie każdy izraelski rząd wspierał rozwój osadnictwa, jednak administracja Binjamina Netanjahu robi to na niespotykaną dotąd skalę i w sposób całkowicie jawny. Jak informowano: „Za rządów premiera Binjamina Netanjahu izraelski rząd znacząco zwiększył rozbudowę żydowskich osiedli na okupowanym Zachodnim Brzegu, zatwierdzając nowe osady i legalizując nieformalne posterunki od końca 2022 roku, przy czym trend ten nasilił się po wybuchu wojny w Gazie”.
Przykładowo, 20 sierpnia 2025 roku BBC informowała, że „Izrael wydał ostateczną zgodę na kontrowersyjny projekt osadniczy, który de facto odetnie okupowany Zachodni Brzeg od Wschodniej Jerozolimy i podzieli terytorium na dwie części. Budowa w rejonie E1 była zamrożona przez dwie dekady z powodu zdecydowanego sprzeciwu społeczności międzynarodowej. Krytycy ostrzegają, że projekt ten zakończy nadzieje na powstanie realnego, ciągłego terytorialnie państwa palestyńskiego. Komisja ministerstwa obrony zatwierdziła plan budowy 3,4 tysiąca domów w E1. Skrajnie prawicowy minister finansów Bezalel Smotricz, który przedstawił projekt, stwierdził, że idea państwa palestyńskiego „zostaje wymazana”„.
Napięcie na Zachodnim Brzegu narasta od dłuższego czasu, a wojna w Gazie tylko je pogłębiła. Od wielu miesięcy izraelskie siły zbrojne prowadzą na tym obszarze operacje antyterrorystyczne, uzasadniając je koniecznością „zwalczania palestyńskich grup zbrojnych odpowiedzialnych za ataki na izraelskich żołnierzy i żydowskich osadników”. Według danych ONZ od początku wojny w Gazie w październiku 2023 roku „izraelscy żołnierze lub osadnicy zabili na Zachodnim Brzegu ponad tysiąc Palestyńczyków, w tym członków grup zbrojnych oraz cywilów”. Izrael natomiast podaje, że „co najmniej 44 Izraelczyków, zarówno żołnierzy, jak i cywilów, zginęło w palestyńskich atakach lub podczas izraelskich operacji wojskowych”. W działaniach biorą udział wojsko, policja oraz Szin Bet.
Na obszarze Zachodniego Brzegu aktywne są komórki zarówno Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, jak i Hamasu. Przykładowo, na początku grudnia Palestyński Islamski Dżihad „opublikował nagranie przedstawiające laboratorium improwizowanych ładunków wybuchowych, w którym bojownicy konstruują materiały wybuchowe przeznaczone do użycia przeciwko żołnierzom IDF”. Izrael w ostatnich tygodniach aresztował kilkadziesiąt osób oskarżanych o działalność w tych organizacjach.
W regionie regularnie dochodzi do ataków na izraelskich żołnierzy. 1 grudnia w pobliżu Hebronu w wyniku ataku z użyciem samochodu ranny został izraelski żołnierz; sprawca został zastrzelony. Dzień później dwóch izraelskich żołnierzy zostało rannych w ataku nożownika, który również został zabity. 30 listopada Izraelczycy zatrzymali pięć osób oskarżanych o planowanie ataku terrorystycznego. Dzień wcześniej w pobliżu Betlejem doszło do starć między Palestyńczykami a żydowskimi osadnikami; rannych zostało dziewięć osób, w tym siedmiu Arabów. 18 listopada w rejonie Gusz Ecjon zginął 70-letni Izraelczyk, a trzy osoby zostały ranne. Dwóch 18-letnich sprawców „przyjechało samochodem na skrzyżowanie, wjechało w grupę stojących tam cywilów, a następnie wysiadło i próbowało ich zaatakować nożem”. Napastnicy zostali zastrzeleni przez znajdujących się w pobliżu rezerwistów.
Autor. Siły powietrzne Izraela
Do najbardziej bulwersującego incydentu doszło pod koniec listopada w Dżeninie, gdzie izraelska armia prowadziła operację. Materiały wideo pokazują izraelskich żołnierzy strzelających do dwóch bezbronnych Palestyńczyków, którzy wcześniej się poddali. Autonomia Palestyńska oskarżyła siły izraelskie o dokonanie „zbrodni wojennej” i opisała zdarzenie jako „brutalne egzekucje”. Siły izraelskie i policja oświadczyły, że zabici mężczyźni byli „poszukiwanymi członkami siatki terrorystycznej”, a incydent jest „analizowany”. Tego rodzaju działania znajdują przyzwolenie skrajnej prawicy w rządzie Netanjahu. Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gwir wyraził pełne poparcie dla żołnierzy, mówiąc, że „zachowali się dokładnie tak, jak tego od nich oczekiwano”, dodając również, że „terroryści muszą zginąć”.
Czy istnieje ryzyko eskalacji? Niewątpliwie tak, ponieważ – jak wspomniano wcześniej – wśród Palestyńczyków narasta frustracja, a władze Autonomii Palestyńskiej pozostają całkowicie nieefektywne. W izraelskim rządzie również zapewne tli się pokusa, by wzmocnić pozycję żydowskich osadników metodą faktów dokonanych. Dalszy chaos mógłby przynieść korzyść ekipie Netanjahu, zapewniając mu miejsce w historii jako temu, który zrobił najwięcej, by odzyskać biblijną Judeę i Samarię dla Żydów. Niemniej jednak oznacza to dalszą destabilizację i napięcia, które prędzej czy później zaowocują przemocą i cierpieniem.





WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140