Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

„Zmodernizujemy Orła w 18 miesięcy”. Prezes Naval Group o inwestycjach przemysłowych w Orce, AIP i odstraszaniu

Hervé Guillou, Prezes Zarządu Naval Group, Fot. Naval Group.
Hervé Guillou, Prezes Zarządu Naval Group, Fot. Naval Group.

Zakładamy, że program Orka będzie realizowany przez polsko-francuską spółkę joint venture z udziałem PGZ. Będzie ona w pełni odpowiedzialna za zarządzanie programem, prowadzone na miejscu w Polsce aby zapewnić prawidłowy przebieg prac, zgodnie z harmonogramem i budżetem. To pozwoli na stopniowe zwiększanie zdolności strony polskiej, a następnie w pełni autonomiczne utrzymanie okrętu w służbie i wzięcie za to odpowiedzialności – mówi w rozmowie z Defence24.pl Hervé Guillou, Prezes Zarządu Naval Group.

Jędrzej Graf: Pozyskanie okrętu podwodnego Orka to największy i najbardziej zaawansowany program modernizacyjny polskiej Marynarki Wojennej. Ministerstwo Obrony Narodowej chce wykorzystać go do wzmocnienia narodowego potencjału odstraszania, dlatego od dawna wymaga zdolności użycia pocisków manewrujących. Czy Naval Group jest w stanie zapewnić integrację NCM na pokładzie Scorpene? To sprawdzona zdolność, dopuszczona do użytku? 

Hervé Guillou, Prezes Zarządu Naval Group: Oczywiście jesteśmy w stanie zapewnić integrację pocisków NCM, w innym wypadku nie składalibyśmy takiej oferty. Jesteśmy jedynym partnerem zdolnym do zaoferowania tego uzbrojenia, dzięki naszej współpracy z MBDA na zasadzie wyłączności. Oferta jest w pełni wspierana przez rząd Francji, jeżeli chodzi o planowanie misji. W jej ramach Polska może korzystać nie tylko z najnowocześniejszych konwencjonalnych okrętów podwodnych w NATO, ale też z pełnej swobody użycia ich wszystkich zdolności, od procesu planowania misji, poprzez walkę podwodną aż do wykorzystania broni strategicznej.

Możemy to zrealizować, bo inwestowaliśmy w zdolności związane z rakietami manewrującymi od około 20 lat. Jak Pan wie, niedawno z powodzeniem użyto operacyjnie pocisków NCM na pokładzie jednej z fregat FREMM. Zostały one też zakwalifikowane dla okrętów podwodnych typu Barracuda, certyfikację przeprowadziła agencja rządowa DGA. Dla Scorpene oferujemy dokładnie ten sam interfejs między okrętem a pociskiem, co dla Barracud. Nie tylko nie mamy co do tego wątpliwości, ale jesteśmy gotowi do podpisania kontraktu i pomyślnej integracji.

Mówił Pan o programie Barracuda. Francuska marynarka niedawno zamówiła kolejny okręt tego typu. W jakim stopniu proponowany dla Polski Scorpene wykorzystuje doświadczenie z budowy nowych uderzeniowych jednostek z napędem atomowym?

Jest tu kilka aspektów. Po pierwsze, wykorzystamy know-how dotyczący konstrukcji okrętów podwodnych i zapewnienia im najwyższych osiągów. Dotyczy to głównie tzw. przewagi akustycznej, czyli zdolności do wykrywania przez okręt, który sam jednocześnie pozostaje niewykryty. Zademonstrowaliśmy nasz potencjał w tym zakresie, wygrywając przetarg w Australii.

W programie Orka  mamy kompletną ofertę. Okręt Scorpene, który oferujemy, wykorzysta cały know-how nie tylko w zakresie konstrukcji okrętu, ale też i jego wyposażenia. Wszyscy nasi dostawcy są zdolni do zapewnienia przewagi akustycznej w ich określonych dziedzinach, czy to w przypadku koncernu Thales i systemów sonarowych, silników elektrycznych firmy Jeumont, czy też mocowań elastycznych firmy Paulstra. Połączenie tych wszystkich rozwiązań zapewnia bardzo wyraźną przewagę w tym zakresie.

Drugim aspektem jest zawarcie w ofercie na okręt Scorpene wszystkich zdolności okrętu Barracuda w zakresie jego uzbrojenia. Proponowane Polsce jednostki będą więc wyposażone w pociski manewrujące NCM, ale też w torpedy ciężkie typu F21, i pociski Exocet w wersji SM 39. Przypomnę, że niedawno przeprowadzono z powodzeniem strzelanie torpedą F21 z francuskiego uderzeniowego okrętu podwodnego klasy SSN (typu Rubis – red.). Oznacza to, że mamy pełen zestaw zdolności uderzeniowych okrętu podwodnego, zarówno w aspekcie taktycznym, jak i strategicznym. Rozumiem jednocześnie, że największe znaczenie ma broń strategiczna.

Mimo wszystko okręty atomowe i konwencjonalne różnią się od siebie. Jakie są elementy oferty, specyficzne dla polskich jednostek typu Scorpene, czy szerzej, klasycznych okrętów budowanych na eksport?

Aspektem specyficznym dla konwencjonalnych okrętów podwodnych jest system napędu niezależnego od powietrza (Air Independent Propulsion – AIP). Rozwinęliśmy go w pełni i przeprowadziliśmy kwalifikację, włącznie z certyfikacją przez nasze władze rządowe. System AIP pomaga w zapewnieniu przewagi strategicznej dzięki „wszechobecności” okrętu podwodnego. Przeciwnik nie wie, gdzie okręt się znajduje, musi więc zakładać, że może on być wszędzie. Nasz system AIP zalicza się do trzeciej generacji. Jesteśmy jedynym producentem na świecie, który oferuje takie rozwiązanie.

Polski rząd, poza zbudowaniem odpowiednich zdolności operacyjnych, chce wykorzystać program Orka, aby rozwinąć narodowy przemysł stoczniowy i obronny. Pozyskanie nowego okrętu to wydatek miliardów złotych, i władze chcą, aby te pieniądze posłużyły również do wsparcia krajowej gospodarki. W jaki sposób chcą Państwo odpowiedzieć na ten wymóg?

Po pierwsze, w pełni rozumiemy ten wymóg. Francja wie, co oznacza posiadanie własnego przemysłu i związanej z tym suwerenności, poza samym potencjałem operacyjnym. Prowadzimy już podobne projekty z Australią, Brazylią i innymi państwami. Zademonstrowaliśmy, że jeżeli wraz z rządem Francji podpisujemy umowę o współpracy przemysłowej, mamy na myśli realną kooperację i realizujemy ją.

Podpisaliśmy w listopadzie 2017 roku porozumienie o współpracy z PGZ, obejmujące nie tylko program okrętów podwodnych, ale też szereg innych zagadnień. Przewidujemy zbudowanie trzech okrętów podwodnych w Polsce, w jednej lub dwóch stoczniach należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Lokalizacja prac jest zależna od decyzji polskich władz o wskazaniu zakładu lub zakładów, gdzie powinny zostać umieszczone nasze inwestycje. Jesteśmy gotowi, aby je realizować zgodnie z założeniami przedstawionymi przez stronę polską.

Oprócz PGZ, prowadzono również rozmowy o współpracy z innymi polskimi przedsiębiorstwami, potencjalnymi kooperantami? 

Rozpoczęliśmy też rozmowy o współpracy i konsultacje z około 150 firmami, nie tylko z sektora obronnego, ale też z branży wysokich technologii. Przeprowadziliśmy także preselekcję około 100 z nich i podejmiemy bardziej konkretne rozmowy, jeżeli zapadnie decyzja polskiego resortu obrony o wyborze okrętów.

Poza programem budowy jednostek podwodnych, zaproponowaliśmy też zdolność pomostową dla Marynarki Wojennej, zarówno w celu prowadzenia szkolenia jak i zapewnienia zdolności operacyjnych. W trakcie realizacji projektu, proponujemy pełne szkolenie jeżeli chodzi o systemy misji, stworzenie centrum szkoleniowego, ale też możliwość przygotowania, wyszkolenia przyszłych załóg.

A wsparcie okrętu w cyklu życia? Współpraca będzie ograniczona do programu Orka, czy zakłada się jej rozszerzenie na inne obszary?

Jesteśmy gotowi, aby zapewnić pełne wsparcie w trakcie służby, we współpracy z PGZ i stoczniami. Ponadto, chcemy rozszerzyć naszą współpracę na inne okręty podwodne eksportowane do państw trzecich. Obejmie ona także okręty nawodne, na przykład typu Gowind. Przypomnę, że obecnie cieszą się one bardzo dużym powodzeniem na światowych rynkach, sprzedaliśmy już 12 takich jednostek. Proponujemy również współpracę związaną z technologiami cywilnymi, przede wszystkim morską energetyką odnawialną.

Jakie są założenia współpracy przemysłowej, może Pan przedstawić konkretne dane? 

Jeżeli rozpoczniemy naszą współpracę od programu Orka, zostanie ona znacznie poszerzona poprzez eksport i wzrost organiczny. Szacujemy, że w ciągu piętnastu lat, zgodnie z porozumieniem o współpracy przemysłowej które podpisaliśmy z PGZ, przewidujemy stworzenie w Polsce 2 tys. miejsc pracy. 

Naval Group planuje zbudowanie w Polsce nowych zakładów, tak jak w Brazylii, czy do programu Orka będą wykorzystywane istniejące stocznie? 

Na dziś zakładamy, że wykorzystamy istniejące zakłady, choć oczywiście będzie to zależne od wskazań polskiego rządu. Oceniamy, że niektóre spośród istniejących zakładów są bardzo dobrze przygotowane do realizacji programu, choć zapewne będzie trzeba je w pewnym zakresie dostosować. Zidentyfikowaliśmy już co najmniej dwie stocznie, które mają odpowiedni potencjał i mogą w znacznym stopniu uczestniczyć w programie. 

To, co może być dla Polski nowe w programie Orka to przede wszystkim obszar związany z systemami. Mam na myśli planowanie misji, czy też centrum szkoleniowo-treningowe. 

Polski przemysł jest przygotowany do realizacji takiego programu? 

Jeśli chodzi o bazę przemysłową, Polska ma bardzo dobre i szeroko znane doświadczenia w przemyśle ciężkim. Uważam, że Polska jako państwo posiada już ten ważny element, który może zostać zaadoptowany do wykorzystania w projekcie Orka.

Polska potrzebuje transferu technologii, a jednocześnie okręty muszą zostać dostarczone na czas i zgodnie z budżetem.  W jaki sposób Naval Group zamierza zabezpieczyć realizację Orki zgodnie z harmonogramem, i równolegle przekazywać kompetencje przemysłowe?

Szczegóły współpracy przemysłowej muszą jeszcze zostać wypracowane w rozmowach z Ministerstwem Obrony Narodowej i PGZ. Część z tych rozmów już miała miejsce, przygotowujemy się by móc rozpocząć kolejny ich etap. Podkreślam jednak, że realizowaliśmy już kooperację przemysłową w ramach wielu modeli i mamy możliwość dostosowania się do różnych warunków. 

Przykładowo, w Indiach transfer technologii realizowaliśmy odbywał się do istniejącej stoczni. Szkoliliśmy pracowników, a następnie instruktorów, w trakcie budowy okrętów nasi przedstawiciele udzielają też znaczącej pomocy technicznej.

A jak odbywało się to w innych krajach?

W Brazylii wykorzystaliśmy inny model, zbudowaliśmy tam od początku nowy zakład. W pierwszej fazie około 300 osób z Brazylii szkoliło się w Cherbourgu. Następnie wrócili oni do kraju. W tamtejszych zakładach aż przez 10 lat pracuje zespół 100-150 pracowników z Francji, aby zwiększyć brazylijskie zdolności. W Australii poszliśmy krok dalej, przekazując zdolności projektowania okrętów podwodnych.

Który z tych modeli może zostać zastosowany w Polsce? 

Polska posiada znaczące kompetencje i know-how, dlatego myślę że możemy mówić o połączeniu tych modeli zastosowanych w Australii i Indiach. Chcemy wykorzystać istniejący potencjał, i jednocześnie wprowadzić nowe zdolności, szkoląc pracowników na miejscu.

Oceniamy, że takie rozwiązanie jest dziś możliwe. Czekamy jednak na decyzję polskiego rządu, a także na wskazanie dokładnej konfiguracji okrętu oraz tego, w której stoczni mają być realizowane w prace. 

Wypracowano już formułę prowadzenia programu okrętów podwodnych w ramach współpracy? Kto przejmie rolę głównego wykonawcy?

Zakładamy, że program Orka będzie realizowany przez polsko-francuską spółkę joint venture z udziałem PGZ. Będzie ona w pełni odpowiedzialna za zarządzanie programem, prowadzone na miejscu w Polsce aby zapewnić prawidłowy przebieg prac, zgodnie z harmonogramem i budżetem. To pozwoli na stopniowe zwiększanie zdolności strony polskiej, a następnie w pełni autonomiczne utrzymanie okrętu w służbie i wzięcie za to odpowiedzialności. W efekcie Polska będzie mieć władzę nad projektem i możliwość opracowywania oraz wdrażania późniejszych modyfikacji.

Budowa nowych okrętów musi zająć kilka lat, a istniejąca flota Marynarki Wojennej starzeje się coraz szybciej. Dlatego chciałbym przejść do kwestii zdolności pomostowej, to istotne dla sił morskich. Naval Group zaproponował w celu wypełnienia „luki” modernizację okrętu ORP „Orzeł”. Czy prace zostaną zakończone jeszcze przed wycofaniem ostatniego okrętu Kobben?

Uważamy, że to nasze najłatwiejsze zadanie. Nie tylko zajmujemy się budową okrętów, ale jesteśmy też największą firmą w Europie odpowiedzialną za ich utrzymanie i modernizację. 4,5 tys. naszych pracowników cały czas prowadzi podobne prace w Breście, w Toulon, jak i w innych zakładach specjalistycznych. 

Przykładowo, zrealizowaliśmy kompletny remont francuskiego lotniskowca Charles de Gaulle, włącznie z wymianą paliwa jądrowego, w ciągu 18 miesięcy. Okręt został już z powodzeniem ponownie zwodowany. Przeprowadzenie tak szeroko zakrojonych prac w półtora roku to światowy rekord, żaden inny podmiot nie zrobił nigdy czegoś podobnego. Kiedy więc zobowiązujemy się wobec polskiej Marynarki Wojennej, że zmodernizujemy Orła w 18 miesięcy, mamy całkowitą pewność, że wykonamy to z powodzeniem.

Okręt, o którym mówimy nie został jednak wyprodukowany we Francji, jest przecież pochodzenia sowieckiego.

Regularnie modernizujemy okręty podwodne dla marynarki wojennej Francji. Jeden strategiczny okręt podwodny – le Temeraire – znajduje się aktualnie w stoczni w Breście, jeden – Emeraude typu Rubis – mamy w Tulonie, ale też współpracujemy z innymi partnerami. Przeprowadziliśmy z powodzeniem modernizację ponad dziesięciu jednostek podwodnych w państwach trzecich, poza marynarką wojenną Francji.

Podobne prace realizowaliśmy dla Malezji, dla Chile. Modernizacja okrętów podwodnych to część naszego codziennego życia, i możemy ją prowadzić zarówno na jednostkach produkcji francuskiej, jak i pochodzących z innych państw. To, że typ Kilo, do jakiego zalicza się Orzeł nie został opracowany we Francji, nie jest dla nas żadną przeszkodą. 

Jak Naval Group ocenia stan samego okrętu?  

Okręt jest w bardzo dobrym stanie. Potrzebuje modernizacji, ale nie ma wątpliwości, że jest możliwość przedłużenia jego służby. Nasi eksperci dokładnie zbadali Orła podczas wielokrotnych wizyt na okręcie i jesteśmy pewni, że prace modernizacyjne mogą zostać szybko zrealizowane. Można by je rozpocząć nawet teraz, gdyby taką decyzję podjął polski rząd, i za 18 miesięcy okręt będzie gotowy do służby. 

Francuska marynarka posiada własny system wsparcia eksploatacji, pozwalający na zabezpieczenie dostępności atomowych okrętów podwodnych. Czy podobne rozwiązanie może zostać zbudowane dla polskiej floty jednostek konwencjonalnych, w programie Orka?

Zdecydowanie możemy stworzyć taki system, i jest to część naszej wizji, jaką zawarliśmy w porozumieniu o współpracy z PGZ. Kiedy mówimy o transferze władzy nad projektem i przejęciu roli głównego wykonawcy przez naszą wspólną spółkę joint venture, dotyczy to nie tylko budowy okrętów, ale też utrzymania ich w służbie. Zamierzamy wnieść do wspólnego przedsięwzięcia (JV) cały nasz know-how i wszystkie zdolności potrzebne do zwiększenia dostępności okrętów. 

Francuska flota atomowych uderzeniowych okrętów podwodnych SSN (składająca się z sześciu okrętów – red.) spędziła w morzu ponad 1000 dni w 2016 roku. To jest nieporównywalne do żadnej innej marynarki na świecie. Jest to możliwe dzięki kluczowym zdolnościom, które jesteśmy gotowi wnieść do spółki zawiązanej wraz z PGZ. Oczywiście, wcześniej musi zostać wypracowane odpowiednie porozumienie z Marynarką Wojenną.

Jakie elementy są najważniejsze dla utrzymania gotowości okrętów podwodnych? 

Kluczem do utrzymania dostępności okrętów jest odpowiednie przygotowanie. Musimy znać swoje okręty i przewidywać, jakie prace będą potrzebne w danym momencie. To wiąże się też z zarządzaniem danymi. W Tulonie budujemy najbardziej zaawansowane centrum zarządzania danymi, pozwalające nam na przejście z systemu odgórnie planowanych remontów na system prac „przewidywanych” na bazie kompleksowej oceny potrzeb oraz realnego i prognozowanego zużycia wszystkich elementów okrętu.

Podkreślam, że jesteśmy gotowi do użycia wszystkich narzędzi wspierających dostępność okrętów w ramach porozumienia o współpracy przemysłowej, towarzyszącego programowi Orka. 

W polskiej dyskusji o programie Orka często przewija się wątek systemu napędu niezależnego od powietrza (AIP). Jakie są kluczowe cechy systemu AIP opracowanego przez Naval Group?

Nasz system AIP zalicza się do trzeciej generacji, co ma kluczowe znaczenie. Pierwsza generacja to system napędu Stirlinga, druga generacja opierała się na ogniwach paliwowych z mieszanką tlenu i wodoru przechowywaną na pokładzie okrętu. Nasz system, wykorzystujący standardowe paliwo, zalicza się do trzeciej generacji. Jako jedyni na świecie dysponujemy tą technologią w pełni zakwalifikowaną do użycia, prace są realizowane w Indret w Nantes, gdzie mamy zakład specjalizujący się w systemach napędowych.

Można odwiedzić te zakłady i zobaczyć, że nasz system AIP jest używany tak, jak podczas pełnych patroli okrętu podwodnego. Jest on też certyfikowany przez władze Francji, ekspertów DGA. Jego oryginalność polega na tym, że wykorzystuje standardowe paliwo. Oznacza to, że do systemu AIP używamy tego samego paliwa, co do systemu diesla. 

Jakie możliwości daje takie rozwiązanie, jeżeli chodzi o użycie operacyjne okrętów?

Po pierwsze, gdy udajemy się na morze, mamy możliwość użycia standardowego paliwa albo do ładowania baterii akumulatorów naszego okrętu, lub do pozostawania pod wodą na dogodnej z taktycznego punktu widzenia „cichej” pozycji przez kilka tygodni, bez narażania okrętów na wykrycie. Jeżeli mamy na pokładzie wodór, metanol, etanol, Borax lub inną specjalną mieszankę do AIP i standardowe paliwo do diesla, nie ma tej elastyczności. Nasze rozwiązanie daje więc dużą przewagę, jeżeli chodzi o wszechstronność okrętu i zdolności bojowe.

Drugą kluczową cechą jest swoboda prowadzenia operacji. Paliwo diesla jest dostępne wszędzie, więc nawet jeżeli chcemy prowadzić działania daleko od Europy lub od macierzystych portów, będzie można z niego korzystać. Jednocześnie w każdym porcie na świecie nie znajdziemy przecież bardzo czystego wodoru, więc taki napęd pozwala w zasadzie na prowadzenie jednorazowych działań tylko w takim zakresie, w jakim pozwala na to paliwo przechowywane na pokładzie.

AIP trzeciej generacji daje więc możliwość projekcji siły w dowolne miejsce, co ma szczególne znaczenie jeżeli operujemy jako część grupy zadaniowej NATO. Siły Sojuszu Północnoatlantyckiego z definicji muszą być zdolne do przemieszczenia. Napęd trzeciej generacji i możliwość produkcji wodoru na pokładzie zapewnia tą zdolność, a co za tym idzie – znaczną przewagę. 

Czy system jest sprawdzony i dopuszczony do użycia? 

System został opracowany we współpracy z francuską agencją rządową DGA. To oznacza, że zastosowaliśmy takie same standardy, jak w rozwiązaniach budowanych dla marynarki wojennej i rządu Francji. Oznacza to gwarancje ze strony francuskich władz.

Chciałbym też zadać bardziej ogólne pytanie. Jakie są – generalnie – najważniejsze cechy francuskiej oferty w programie Orka? 

Po pierwsze, jesteśmy obecni na rynku od czterystu lat, a od prawie stu lat współpracujemy z Polską, jeżeli chodzi o okręty podwodne. Trzy pierwsze polskie okręty podwodne zostały przecież zbudowane we Francji.

Co jednak odróżnia nas w sposób zasadniczy od konkurentów? Otóż, dzięki decyzjom podjętym przez francuskie władze i związanym z długoterminowymi planami rozwoju obronności (LPM), będziemy na rynku i możemy być partnerem Polski co najmniej przez 80 lat. Prezydent Francji zdecydował o realizacji programu Barracuda, i te okręty będą służyć co najmniej do 2060 roku. Z kolei nowe strategiczne okręty podwodne z wyrzutniami pocisków balistycznych (SSBN), należące do trzeciej generacji pozostaną w linii do roku 2080. Obecnie prowadzimy prace studyjne nad tymi jednostkami.

Co dla Naval Group oznacza zaangażowanie władz Francji w modernizację własnej marynarki?

To, że rząd Francji stale inwestuje zarówno w bazę przemysłową, jak i w marynarkę wojenną, oznacza iż możemy zaangażować się w długofalowe partnerstwo. Nie jesteśmy narażeni na częste zmiany i ryzyka, jakie towarzyszą na przykład działalności spółek notowanych na giełdzie. Naval Group stanowi stabilne i suwerenne narzędzie dla rządu Francji. Zobowiązując się do współpracy, gwarantujemy stabilność.

Po drugie, dzięki naszemu wyłącznemu i wzajemnemu partnerstwu z MBDA możemy zaoferować pocisk manewrujący o zasięgu klasy 1000 km. Wraz ze zdolnością rakiet NCM zapewnimy Polsce suwerenność w jej użyciu, i tym samym wiarygodność odstraszania. To unikatowe i zakwalifikowane połączenie okrętu podwodnego i pocisku manewrującego, dające kompleksowy potencjał odstraszania. Tego nie zapewni żaden inny dostawca. 

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama

Komentarze (35)

  1. Zbig

    Po prostu !Wyremontujmy tego ORŁA!Przywróćmy stan pływalności przynajmniej.Przecież wymiana baterii akumulatorów to nie jest zadanie ponad siły nawet polskiej stoczni !Na rany ....

  2. KrzysiekS

    Tego zdania się obawiam \"PGZ Będzie ona w pełni odpowiedzialna za zarządzanie programem\"

  3. Gniewko

    Ja się zastanawiam nad jednym. Czy nas naprawdę stać na zakup tych okrętów jakiekolwiek by nie były (francuski, niemieckie, szwedzkie)? Czy tylko są to ruchy pozorowane dla marynarki i społeczeństwa bo środków na to nie ma i nie będzie.

  4. Umpapa

    Jedyne sensowne wyjście dla Polski to ścisła i rozległa współpraca z USA, nie istnieje na świecie może poza Chinami kraj który jest zdolny do wojny z braćmi ze wschodu dla tego jesteśmy uzależnieni po całości od USA, chińska alternatywa raczej mało mi się podoba. Broń atomowa w PL? Tak naprawdę to tylko kwestia jednego błędu Rosjan i będziemy ją mieli o ile będzie z czego ją odpalić...

  5. ryszard56

    nie Skorpeny tylko Barakudy

  6. sledź bałtycki

    To interesujące spojrzenie. Ale niestety bardzo \"marketingowe\" przedstawienie sprawy. Po pierwsze Francja nie ma okrętów z napędem AIP, co oznacza, że \"standardy budowy dla Francuskich okrętów\"....no jak by to powiedzieć... Po drugie, ORP Orzeł nie jest okrętem może nowym - nie jest to więc wiedza tajemna ale technologia sowiecka jednak jest oparta na innych założeniach niż to co \"zna\" przemysł francuski, oznacza to spore ryzyko w przypadku grzebania się w niej bez doświadczenia. Sprytnie omija się w wywiadzie kwestię, kto poniesie ryzyko ewentualnych opóźnień lub porażki takiego programu. Dodatkowo nie podaje się jaka będzie cena takiego \"eksperymentu\". Po trzecie super, że Francja da nam rakiety manewrujące...tylko trzeba jeszcze móc nimi celować. Francja zapewni nam bazę celów na terytorium Federacji Rosyjskiej i dostęp do wojskowego GPS? (hmm..amerykańskiego?).

  7. Rafal

    Super duper, ale francuska oferta to nastepny pocisk woda-woda do kolekcji naszej armii, po co nam pociski manewrujace? po to zeby pare sztuk na Kreml wystrzelic, bez sensu. Zadnych glowic atomowych do nich nie dostaniemy, nikt sie na to nie zgodzi. Zaden z bylych karajow bylego UW nie moze byc czlonkiem Nuclear Sharing.

  8. Davien

    Panie don pedro MdCN ma zasieg 1000-1400km odpalany z powierzchni a przy zastosowaniu kapsuły zasieg podwodny nie bedzie mniejszy. No i Francja przynajmniej ma ten pocisk manewrujacy, Niemcy i Szwecja nie i długo nie będą mieli. Co do AIP to nie zapomina pan że napęd jądrowy to też AIP wiec jak zastosowali te same wysokie standardy co przy swoim napędzie jądrowym.... Nie bez powodu Barracudy i Astute to najnowocześniejsze OP na świecie.

  9. sdfgb

    bez sensu.....nam potrzeba ze 3 szt Barracud z pociskami manewrujacymi ktore mozna wyposazyc w głowice jadrowe w ramach programu Nuclear Sharing. a nie jakies lupinki na baltyk......bez sensu....

  10. Tajemniczy don Pedro

    A to bardzo ciekawy cytat odnośnie AIP. Tylko jak to możliwe że zastosowano te same standardy skoro Francja nie miała, nie ma i nie zamierza mieć okrętów AIP. \"...zastosowaliśmy takie same standardy, jak w rozwiązaniach budowanych dla marynarki wojennej i rządu Francji. Oznacza to gwarancje ze strony francuskich władz.\"

  11. Tajemniczy don Pedro

    Co to znaczy \"pocisk o zasięgu klasy 1000 km\" czy to taka generacja 500+. Jakoś na bezpośrednie i proste pytanie o zasięg nie udzielili odpowiedzi. Z tym zasięgiem to jak z AIP 3 generacji i yeti każdy słyszał ale jeszcze nikt nie widział.

  12. memo

    jesli wezmemy niemieci bez manewrujacych to bedzie strata kasy. i brak mozliwosci ofensywnej takiej jednostki

  13. -CB-

    @asd - A co w tych Kilo jest jeszcze takiego tajnego? Przecież były budowane w latach 80-tych, a technologia pochodzi z 70-tych. W dodatku Brytyjczycy mieli praktycznie identyczne okręty (Upholder) i już dawno się ich pozbyli, więc może w końcu czas przestać powielać mity o jakiejś wyjątkowej cudowności naszego Orła...

  14. chateaux

    Kazdy z konkurentow pieknie mowi. Na nic jednak mowienie, gdy u nas kolejne rzady tylko ukladaja plany przez lata, zawsze na kadencje kolejnego Sejmu.

  15. Harry 2

    Z Francuzami wyjdziemy jak z działem NEXTERa dla KRYLa. Nie chcieli sprzedać licencji Polsce, tylko gotowy wyrób. Zakupiono zatem licencję z pełnymi prawami w Izraelu. Jesteśmy zbyt słabi by u Francuzów wynegocjować cokolwiek.

  16. artur

    Polsce niepotrzebne są pociski samosterujące!. Potrzebny jest klasyczny, nowoczesny okręt podwodny uzbrojony w torpedy i pociski przeciw okrętowe a takim są najnowsze niemieckie typu U 212A. I tędy trzeba iść a nie mieć mrzonek o mocarstwie, którym i tak nie będziemy. Na razie reaktywujemy stare hełmy i czołgi T 72 , to powinno dać do myślenia na jakim jesteśmy poziomie. Tak źle w WP jeszcze nie było. Co ma myśleć dowództwo NATO, skoro w w Polsce bez przerwy wymienia się kadrę dowódczą, z reguły na gorszą, anuluje się zakupy uzbrojenia wiedząc, że pozostaje się ze starociami czyli z ręką w nocniku.

  17. poznaniak

    Na dzisiejszym defence jest również artykul o budowie korwet dla Pakistanu.W obecnych czasach państwo z dostępem do morza po prostu musi mieć sprawną flotę-sprawną i skuteczną.Polska tej floty powiedzmy to otwarcie nie ma, tak więc trzeba przestać bajać o starych używanych łajbach i tak jak zrobil to admiral Unrug zacząć budować ją od nowa.Trzeba pomyśleć kompleksowo i wybrać producenta który zbuduje nam okręty podwodne z rakietami manewrującymi jak i jednostki nawodne oraz zainwsetuje w nasze stocznie i rozwinie naszą gospodarkę.Tak panowie rządzący już najwyższy czas na to by młodzi nie musieli wyjeżdżać za granicę,czas na to by dać im godną pracę i zarobek na miejscu.Moim zdaniem takie warunki spełnić może producent francuski lub niemiecki. W ofercie francuskiej widzę 3 plusy-rakiety manewrujące dla op. , sprawdzone jadnostki nawodne Gowind oraz fakt,że tak doświadczona marynarka jaką jest marynarka Chile wybrała jednoski Scorpene.Kto choć trochę zna realia i historię Ameryki Południowej wie o co mi chodzi. Obojętnie jaką ofertę wybierzemy pamiętajmy o tym ,że ten kontrakt ma być dla bezpieczeństwa kraju a nie swojej kieszeni.

  18. A77

    Do rob ercik\'a. To zupełnie inna bajka. Gdyby tamten Orzeł w 39 miał wówczas Tomahawki to ta wojna by się skończyła bardzo szybko zanim fuhrer by wyjechał z Berlina do Zoppot obserwować atak na Polskę.

  19. Czu

    @rob ercik. Co z tego że masz racje i inni o tym wiedza. Lepiej utopić mld na op..zabraknie na naprawde ważne zakupy. Lepiej dla moskwy.

  20. Leonardo

    Całe to bajdurzenie pana Guillou bierze się z prostego faktu. Francuzi nie mają kompletnie żadnej sensownej oferty \"pomostowej\" na czas budowy nowych jednostek! Sami nie posiadają i nie eksploatują Scorpene w swojej flocie, nie mają więc możliwości podzielenia się nimi z nami. Tak jak i ŻADNA inna MW NATO! Podobnie jest z systemem napędu AIP. To co ten pan opowiada tutaj o generacjach AIP to kompletne bajki. Takie same jak wizje szkolenia podwodniaków tylko na symulatorach.

  21. w

    Francja wie co znaczy posiadanie własnego przemysłu... Dlatego z taka radoscia wykorzystała polskich zaprzańców oferujacych im polski przemysł w ramach \'prywatyzacji\" i restrukturyzacji\". Teraz Polska przemysłu własnego prawie nie posiada

  22. Pozdro

    A26 to wersja tylko z amerykańskimi rakietami. Wiec żeby strzelić trzeba prosić o zgodę wujka sama

  23. J-23

    Polecam wszystkim artykuł :\"Pierwszy polski samochód wodorowy.Na taki projekt przemysł czekał od dawna.\" Samodzielne myślenie nie boli.To jest technologia XXI wieku.W tym możemy być najlepsi(samochody,okręty podwodne i wiele innych zastosowań)

  24. asd

    Ciekawe rzeczy opowiada ten Pan. \"Nasi eksperci dokładnie zbadali Orła podczas wielokrotnych wizyt na okręcie\". Czyli francuzi już sobie zbadali dokładnie technologię budowy KILO, zapewne za friko...

  25. WARS

    zadecyduje...USA, bo jesli sie podlacza z pociskami pod A26...Francuzi bez szans