Reklama

Tysiące Jelczy dla Narwi i Homara. Nowy zakład już wkrótce

Prezentacja jednostki ogniowej (wyrzutni) przeciwlotniczego zestawu rakietowego Mała Narew na podwoziu Jelcz 882.
Prezentacja jednostki ogniowej przeciwlotniczego zestawu rakietowego Mała Narew na podwoziu Jelcz 882. Na pierwszym planie wyrzutnia MBDA iLauncher z kontenerami transportowo-startowymi na pociski CAMM.
Autor. plut. Aleksander Perz / 18 Dywizja Zmechanizowana

Jeszcze w tym roku rozpocznie się budowa nowego zakładu produkcyjnego na potrzeby produkcji pojazdów Jelcza. Te przeznaczone będą między innymi na realizację programów obrony powietrznej Wisła i Narew, a także artylerii rakietowej Homar.

W ubiegłym roku weszły w życie umowy dotyczące dostaw wyrzutni i pocisków do zestawów przeciwlotniczych Narew, będące największymi kontraktami Polskiej Grupy Zbrojeniowej w historii. Podwozia do zestawów Narew, podobnie jak i do systemów przeciwlotniczych Wisła, ma dostarczyć należąca do PGZ spółka Jelcz.

    Jelcz jest też obecny w wielu innych programach modernizacji, chociażby związanych z artylerią, a równocześnie dostarcza pojazdy do celów typowo logistycznych – zarówno standardowe 4x4, jak i te bardziej skomplikowane. Co za tym idzie, w ciągu najbliższych kilku lat Wojsko Polskie będzie musiało otrzymać tysiące pojazdów Jelcza, wielokrotnie więcej niż obecnie. Wymaga to radykalnego zwiększenia mocy produkcyjnych, a także wzmocnienia łańcucha dostaw spółki, bo pewne elementy mogłyby być kontraktowane w krajowym przemyśle, uwalniając moce produkcyjne Jelcza do innych zadań.

      Podczas briefingu prasowego przedstawiciele PGZ poinformowali, że już w tym roku rozpocznie się budowa nowego, budowanego od podstaw zakładu Jelcza. Będzie to inwestycja o wartości około 700 mln zł. Głównym przeznaczeniem nowego zakładu będzie dostarczanie specjalistycznych pojazdów przeznaczonych do programów takich jak Wisła i Narew czy Homar. Oczywiście dziś Jelcz je dostarcza, ale w zdecydowanie mniejszej ilości.

      Reklama

      Aby zrozumieć skalę zamówień, w pierwszej fazie programu Wisły i w programie Mała Narew, z dostawami od 2022 roku, zrealizowano dostawy podwozi niezbędnych dla dwóch baterii Patriot, jednej baterii (dwóch jednostek ogniowych) Narwi w podstawowej konfiguracji oraz sześciu jednostek ogniowych Pilica. W ciągu najbliższych lat trzeba będzie dostarczyć podwozia dla trzech dywizjonów Wisła, kilkunastu budowanych od podstaw jednostek ogniowych Pilica+ (część z pozostałych zostanie wykorzystana) i aż 23 baterii (46 zestawów Narew).

      Mówimy o zamówieniach szacując bardzo ostrożnie co najmniej 6 do 8-krotnie większych od wcześniejszych tylko na pojazdy dla obrony powietrznej. Nawet jeśli czas realizacji (w wypadku programu Narew) będzie nieco dłuższy, to w kontekście obciążenia zdolności Jelcza skompensuje to z nawiązką większy stopień rozbudowy dywizjonów OPL, z uzupełnieniem ich o elementy takie jak stacje radiolokacyjne. Wszystko to równolegle z nieplanowanym wcześniej w takiej skali programem modernizacji artylerii lufowej i rakietowej, również wymagającym tysięcy kołowych podwozi specjalistycznych. A przecież trzeba też dostarczać pojazdy dla wojskowych logistyków i następców dogorywających już często Starów do istniejących oraz nowo formowanych jednostek. Przed Jelczem wielkie wyzwanie, które będzie wymagać połączenia inwestycji z wzmocnieniem krajowego łańcucha dostaw.

      Reklama

      W tym kontekście należy pamiętać, że spółka Jelcz jest jednym z beneficjentów dokapitalizowania, jakie jest przekazywane zgodnie z decyzją z 2024 roku z Funduszu Inwestycji Kapitałowych. Jelcz otrzyma bowiem istotną część z 3,8 mld zł, jakie ma wesprzeć budowę polskiej bazy przemysłowej dla programów obrony powietrznej. I tak jak rekordowe zamówienia dla PGZ dotyczą programu Narew, tak również powiązana z nimi kwota dokapitalizowania zakładów zbrojeniowych jest – przynajmniej jak na razie – najwyższa w historii.

      WIDEO: Szef MON na Defence24 Days: coraz bliżej umowy na K2
      Reklama

      Komentarze (8)

      1. DanielZakupowy

        Jak to jest, że MON zamawia Jelcze mimo, że firma nie ma mocy produkcyjnych ale już przy zamawianiu krabów, borsuków to brak mocny produkcyjnych dyskwalifikuje hsw w zakupach w kraju? Interesujące nieprawdaż?

        1. szczebelek

          Nie szukaj logiki tam gdzie jej nie ma 🤣🤣🤣

        2. Seb66

          Odpowiedź jest banalnie prosta.. Kraby czy Raki to BROŃ, Jelcze nie są bronią a Platforma inwestuje tak by NIE wzmocnić WP. Dlatego NIE kupują zadnych systemow antydronowych , za to "pilne" stały się kolejne samoloty transportowe czy nieuzbrojone śmigłowce szkolne. Dlatego poprzednio też kupiono bezbronne Caracale zamiast np. Tigerów!

      2. bc

        Większego skansenu z ciężarówkami niż w OPL chyba nie ma. Ale nie tylko ciężarówki należy produkować w tysiącach ale i MRAPy/APC 4x4 i 6x6, szczególnie przy problemach ilościowych z BWP w WL i czymkolwiek innym niż paka Jelcza w WOT.

        1. mick8791

          Chłopcze drogi MRAPy to były pojazdy budowane na specyficzny konflikt wojskowy! Teraz zalegają na stanach i USA je od lat rozdaje wręcz za darmo sojusznikom, bo nie mają co z nimi zrobić! Żadna armia ich w normalnych warunkach użytkowania nie potrzebuje, bo mają kilka istotnych wad!

      3. Jkseweryn

        W tej sytuacji Jelcz powinien skoncentrować się na produkcji pojazdów specjalistycznych, a najprostsze ciężarówki wojsko powinno kupować u innego dostawcy mającego fabrykę w Polsce, np u MAN-a, który ma największą fabrykę ciężarówek w Europie w Niepołomicach, a ich kolejna fabryka stoi w Starachowicach z tego co pisano na wolne moce przerobowe.

        1. mick8791

          Nie młotku! Jelcz powinien się skoncentrować na zwiększeniu swoich mocy produkcyjnych tak żeby móc sprostać zamówieniom! Po pierwsze dlatego, że to polski produkt i podatki wracają do polskiego budżetu. Po drugie, że dzięki temu nie komplikuje się logistyka w wojsku! A MAN misiu w Niepołomicach ma tylko zakład montażu końcowego, a w Starachowicach ma zakład ale... produkcji autobusów... Poza tym MAN w Polsce produkuje wyłącznie ciężarówki cywilne, produkcja wojskowych jest tylko w Niemczech!

      4. Norman

        Bezsensowne inwestowanie w zakład składający pojazdy z 70-80% importowanych części co przyznaje sam producent. Jelcz tompowinna być skrzynia biegów i silnik import a reszta z części z PL. Montownia za setki milionów a w wojsku brakuje lekkich ciężarówek jak STAR i pojazdów 4x4

        1. Al.S.

          A niby dlaczego silnik to powinien być import? Są w kraju zakłady, które z powodzeniem mogłyby rozpocząć produkcję silnika diesla na licencji. Początkowo taniej nie będzie, ale jeśli nie dziś, w przeddzień tak potężnego zamówienia, to kiedy?

        2. Essex

          Bo oczywiscie licencje na silnik leza w kazdym sklepie z licencjami na sprzedaz i jest cala masa chetnych co je dprzedadza....no i my mamy kasy jak lodu aby kupic i jeszcze rozkrecic produkcje...za ile lat?? 10 czy 20???? Forosnij

        3. mick8791

          W obecnych czasach KAŻDA duża fabryka i ogólnie przemysł opiera się na poddostawcach z całego świata. Liczy się jakość ale również cena! Urodziłeś się wczoraj, że tego nie wiesz? Fabryki autobusów i ciężarówek to obecnie głównie zakłady montażu końcowego, a nie wytwórcy wszystkiego od A do Z! A żeby wszystko w Jelczu było z PL to jeszcze ktoś w PL musi to w ogóle produkować, a jeżeli produkuje t w odpowiedniej jakości i odpowiedniej cenie.

      5. staryPolak

        dobra wiadomość. bo już wyglądało na to ze spółka nie zdąży i "trzeba będzie" sięgać do zagranicy. Jednak chcialbym wiedzieć czy sluzby do tego powołane sparwdzały? sprawdzają kto i dlaczego opóźniał sprzedaż gruntów pod budowę nowych hal?

        1. Essex

          I tak trzeba brac z zagranicy...80% czesci do Jelczy idzie z zagranicy

        2. mick8791

          @Essex no co w związku z tym? Globalny łańcuch dostaw - słyszałeś coś o.tym? Tak ktoś skonstruował współczesny przemysł, że tak to działa. W każdą stronę! No Volvo kupuje mosty napędowe w polskiej firmie SKB Drive Tech i jakoś z tego powodu nie płaczą. Z Twojego tekstu wychodzi, że skoro i tak wiele komponentów pochodzi z zagranicy to lepiej kupować tam całe ciężarówki, a polskich nie produkować...

      6. radziomb

        czemu zaorana fabryke Izery nie wykorzystaja na profukcje Jelczy, Borsukow, Ciezkich wozow bojowych, warana, legwana ?

        1. Nordx

          Fabryka izery od początku była fikcją.

        2. konradNY

          gdyz nigdy nie powstala

      7. Paszczur Maruda

        Produkcja układów napędowych w Polsce to konieczność przy takiej skali produkcji i późniejszej eksploatacji takiej ilości ciężarówek. Nie wspominając o ponad 1000 Borsuków, o Krabach, samochodach dla wojska itd. Nie możemy sobie pozwolić na kompletną zależność od zagranicznych dostawców w tych kwestiach.

        1. Essex

          Serio? No to pooatrz z czego skladaja u nas te pojazdy, odcdawna jestesmy uzaleznieni....

        2. Nihoo

          Ty to wiesz, ja to wiem, nawet PGZ i MON to wiedzą. Ale producenci powerpacków też to wiedzą, i w celu utrzymania jak największego zysku i ewentualnego rozwoju SWOICH mocy produkcyjnych, nie dzielą się tą produkcją z innymi.

      8. ands

        U nas wszystko zaczyna się już. Niestety od zera, a czas jest taki, że to wszystko co się zaczyna powinno od dziesięcioleci działać. Jak zwykle nie zdążymy. I znów kamień na kamieniu nie zostanie.

        1. DanielZakupowy

          "Jak zwykle nie zdążymy" A co się stanie, że nie zdążymy?

        2. user_1080674

          Historia miedzywojnia, 1935-1939

        3. MateuszCh

          Może się zdażyć, że rosja zaatakuje nato, a USA stwierdzą że się wypisują z tego klubu. Kwestia takich inwestycji przy obecnym prawie na budowę samych hal przemysłowych papierologia może trwać 2-3 lata. Budowa budynków kolejne 1-2, nie mówięc o dostawie technologii.

      Reklama