Przemysł Zbrojeniowy
Turcja buduje flotę godną mocarstwa [KOMENTARZ]
W Turcji rozpoczęto cięcie blach na okręty należące do trzech nowych typów – poinformowało tureckie Ministerstwo Obrony cytowane przez Naval News. To kolejny etap rozwoju zdolności tego państwa do projekcji siły w regionie.
Nowe okręty to: okręt podwodny z napędem niezależnym od powietrza, niszczyciel obrony powietrznej oraz… lotniskowiec.
Okręt podwodny MILDEN
Najmniej zaskakującą premierą jest rozpoczęcie budowy okrętu podwodnego w ramach programu o kryptonimie MILDEN (Milli Denizaltı – tur. Narodowy Okręt Podwodny). Program opracowania takiej jednostki rozpoczął się jeszcze w 2012 roku. Był prowadzony przez ponad dekadę przez specjalne biuro powstałe przy stoczni w Gölcük. W tej samej stoczni rozpoczęła się teraz budowa.
Nowy okręt podwodny ma bazować maksymalnie na krajowych rozwiązaniach, posiadać nowej generacji czujniki, elektronikę, łączność, uzbrojenie i napęd niezależny od powietrza (ang. Air-Independent Propulsion, AIP). Ten ostatni zapewnia zmniejszoną wykrywalność i zdolność do długotrwałego operowania bez potrzeby wynurzenia. Na powierzchni jednostka ma wypierać 2700 ton. Będzie więc porównywalna z japońskimi okrętami typu Sōryū, hiszpańskimi projektu S-80 Plus i koreańskimi KSS-III Batch 1.
Wyporność ta będzie niezbędna. MILDEN to bowiem nie naśladownictwo istniejących projektów, ale próba stworzenia jednostek bardzo silnie uzbrojonych na tle konkurencji z napędem konwencjonalnym. Okręt ma mieć możliwość przenoszenia krajowych pocisków przeciwokrętowych Atmaca i pocisków manewrujących Gezgin do rażenia celów lądowych. Uzbrojenie torpedowe mają stanowić ciężkie torpedy Akya.
Do tej pory zapowiadano, że krajowej konstrukcji okręty podwodne mają wejść do służby w pierwszej połowie lat 30. XXI wieku. Cięcie blach na początku 2025 r. sprawia, że ten plan pozostaje aktualny. Obecnie Tureckie Siły Morskie (Türk Deniz Kuvvetleri) posiadają 12 względnie wartościowych okrętów podwodnych należących do niemieckiego Typu 209. Z czasem nowe jednostki MILDEN mogą je zastąpić. W ostatnich latach zwodowano też pierwszy okręt Typu 214 z sześciu zamówionych.
Niszczyciel MILGEM
Kolejną jednostką, której budowę rozpoczęto, jest prototypowy niszczyciel projektu TF-2000. To najambitniejsze przedsięwzięcie w ramach szerszego, prowadzonego od lat projektu MILGEM. Program ten miał doprowadzić do powstanie całej linii nowoczesnych bojowych okrętów nawodnych. Jak dotąd zaowocował powstaniem korwet typu Ada (cztery wybudowane dla Turcji plus dwie dla Ukrainy), fregat typu Istanbul ( jedna ukończona, trzy w budowie, w planach kolejne cztery), patrolowców pełnomorskich typu Hisar (10 planowanych, z czego dwa są w budowie) i właśnie ośmiu niszczycieli obrony powietrznej TF-2000.
Niszczyciele będą największymi okrętami nowego typu. Nie zastąpią obecnie służących jednostek, tylko będą stanowiły wartość dodaną. Tak jak w przypadku okrętu podwodnego zakładane jest stworzenie potężnych jednostek, w tym wypadku o wyporności 8300 ton z 96 uniwersalnymi wyrzutniami pionowymi (z możliwością strzelania krajowej produkcji pociskami, m.in. klasy woda-powietrze i woda-ziemia), 127 mm automatyczną armatą okrętową uzupełnioną lżejszym uzbrojeniem lufowym, 16 wyrzutniami pocisków przeciwokrętowych Atmaca i systemami samoobrony punktowej oraz przeciw zagrożeniom RAM. Do zwalczania okrętów podwodnych będą wykorzystywane też lekkie torpedy.
Najcenniejszym sensorem ma być krajowy radar CAFRAD wykonany w technologii azotku galu, zdolny do wykrywania ponad 2 tysięcy celów na odległościach do 450 km. Do tego dochodzą standardowe rozwiązania takie jak sonar kadłubowy i holowany czy sensory optoelektroniczne. Całość ma spinać okrętowy system zarządzania walką ADVENT.
W ten sposób Turcja próbuje stworzyć własny odpowiednik amerykańskich niszczycieli typu Arleigh Burke. Jeżeli uda się wybudować ich aż osiem, wówczas zrówna to Ankarę z liczącymi się na morzu państwami. Dla porównania, Wielka Brytania posiada dzisiaj sześć dużych niszczycieli rakietowych, Włochy trzy (i planują zwiększenie floty do czterech), a Francja 11.
Lotniskowiec MUGEM
Najbardziej efektownym okrętem, którego budowę rozpoczęto, jest lotniskowiec programu MUGEM (Milli Uçak Gemisi – tur. Lotniskowiec Narodowy). Jest to też premiera najbardziej zaskakująca, ponieważ o jednostce tej klasy zaczęto mówić zaledwie w lutym 2024 r. Wiosną projekt przedstawiono bardziej szczegółowo. Jednak wydawało się, że kraj z takimi problemami gospodarczymi, a jednocześnie tak wieloma prowadzonymi inwestycjami obronnymi, tego rodzaju program może rozpocząć dopiero w późniejszym czasie. Tymczasem cięcie blach w stoczni w Stambule na początku bieżącego roku objęło nie tylko niszczyciele TF-2000, ale także okręt lotniczy.
Dopiero niedawno rozpoczął służbę pierwszy duży turecki okręt lotniczy – śmigłowcowiec desantowy TCG „Anadolu” (28 tys. ton wyporności, grupa lotnicza 30 śmigłowców bądź 30-50 bojowych bezzałogowców). Turcja planuje budowę drugiego takiego okrętu: TCG „Trakya”, zaś na „Anadolu” prowadzone są liczne próby związane z operowaniem z jego pokładu dużych bezzałogowców bojowych.
Budowa lotniskowca MUGEM podniesie liczebność tureckich okrętów lotniczych do trzech (nic nie wskazuje, żeby powstał zamiast TCG „Trakya”) i będzie jednostką o jeszcze większych możliwościach niż dotychczasowe. Zakładana wyporność jest ponad dwukrotnie większa i sięga 60 tys. ton. Jest więc porównywana z chińskim lotniskowce „Shandong”. MUGEM będzie największym lotniskowcem na Morzu Śródziemnym, a w całej Europie będzie ustępował jedynie brytyjskim okrętom typu Queen Elizabeth (80 tys. ton).
Grupa lotnicza tureckiego lotniskowca ma wynosić około 50 statków powietrznych, przy czym byłyby to maszyny większe niż na „Anadolu”. Wymienia się tutaj np. morską, bojową wersję samolotu Hürjet (maszyna podobnej klasy co FA-50, choć jej program jest na razie na wcześniejszym etapie), a także liczne bezzałogowce bojowe, w tym: Bayraktar Kızılelma i TAI Anka III (odrzutowe) oraz Bayraktar TB3 (morski, uderzeniowy TB-2).
Czytaj też
Jak widać, Turcy nie zakładają powrotu do programu F-35B i idą podobnym kursem jak Chińczycy, zastępując maszyny załogowe bojowymi bezpilotowcami. Są one mniejsze, tańsze i łatwiejsze do zastąpienia. Mogą też operować z jednostek klasyfikowanych wcześniej jako śmigłowcowce. Ciekawostką jest planowane wykorzystanie załogowych Hürjetów, które po zintegrowaniu ich z nowoczesnymi typami uzbrojenia mogą okazać się skutecznym orężem. Może nie na ogromnym Pacyfiku, ale w basenie Morza Śródziemnego na pewno.
Lotniskowiec miał zostać zaprojektowany z wykorzystaniem najnowszych technik projektowania cyfrowego, co ma pozytywnie wpłynąć na jego koszty utrzymania i dzielność morską. Projekt przewiduje dwie drogi startowe i jedną lądowania. Początkowo okręt ma nie posiadać katapulty, jednak projekt ma przewidywać jej późniejszy montaż i tym samym dalsze zwiększanie zdolności jednostki. MUGEM ma zostać wyposażony w 32-komorową wyrzutnię uniwersalną, cztery systemy obrony bezpośredniej, a także 6 25 mm armat automatycznych Aselsan STOP do zwalczania dronów. W efekcie powstanie jeden z najpotężniejszych okrętów w Europie. To jednostka, która najlepiej świadczy o tureckich ambicjach bycia mocarstwem przynajmniej regionalnym.
Można zapytać, czy Turcję stać na tego rodzaju inwestycje. Turecki budżet obronny rośnie z roku na rok. Według raportu SIPRI w 2023 r. Turcja wydała na obronność „jedynie” 15,8 mld dolarów. W roku 2024 r. wydatki te miały zostać zwiększone ponad dwukrotnie, przekraczając 10% PKB i osiągając próg 40 mld dolarów. Jeżeli to się utrzyma, a turecka gospodarka to wytrzyma, będzie to oznaczało radykalny wzrost możliwości inwestowania w uzbrojenie. Szczególnie, że wszystkie nowe okręty powstają przy wykorzystaniu wyłącznie rodzimych rozwiązań i w rodzimym przemyśle. Nawet największe wydatki na okręty będą więc wracały w większości do krajowej gospodarki.
Oczywiście Turcja ciężko pracowała na rozwój takiego przemysłu przez ostatnie 20-25 lat i dlatego jest to w ogóle możliwe. Warto też zauważyć, że pierwszy program rozbudowy zdolności morskich polegał na zakupach licencji i budowie jednostek obcego projektu (np. okrętów nawodnych rodziny MEKO, śmigłowcowców typu Juan Carlos I i okrętów podwodnych Typu 209). Potem rozwinięto własne projekty, najpierw prostsze, czyli korwety i jednostki pomocnicze, a potem fregaty. Teraz nadchodzi czas na trzy kolejne klasy bardzo zaawansowanych jednostek. Na tym tle Polska jest na pierwszym z tych trzech etapów. Co nie znaczy, że z czasem nie będzie mogła przejść na kolejne.
WIDEO: Trump na podbój Panamy, Grenlandii i Kanady I ORP Ślązak Gawronem | Defence24Week #105